Re: Witam mam problem i dylemat ( homoseksualizm)
chwat napisał(a):
Trochę @Soul nie rozumiem Twojego toku myślenia.
Jeżeli nie jesteśmy pewni, czy postępowanie @Mili109 jest grzechem czy nie jest, to nie powinniśmy dawać porad, co do dalszego postępowania.
Przede wszystkim, to ja niczego nie doradzałem odnośnie dalszego postępowania. A wyrażenie, że nie wiem, czy to grzech było tutaj podważeniem jednoznacznego przekonania o grzeszności czynu. Wiemy, że wg nauki KK zwykły pocałunek pomiędzy dwojgiem osób różnej płci nie jest grzechem. Czy zatem pocałunek między osobami tej samej płci na pewno grzechem jest?
Aczkolwiek, w chrześcijaństwie najważniejsza jest intencja i świadomość czynu. Zatem, gdy ktoś sam uważa, że popełnia grzech - innymi słowy: uważa, że sprzeciwia się Bogu - wtedy faktycznie ten grzech popełnia.
Ale można też dodać, że, według nauki KK, różne czynniki mogą zmniejszać wagę moralną czynu będącego grzechem. Są to kwestie do oceny indywidualnej.
Cytuj:
Natomiast wyrażenie którego użyłeś "nie ma się co załamywać", należy tu odczytać jako rodzaj usprawiedliwienia
Z postu autorki wątku wynikało, że opisaną sytuację potraktowała jako bardzo poważny problem. Niemal tragedię. Dlatego chciałem podkreślić, że wcale nie był to żaden wyjątkowo wielki grzech, który miałby prowadzić do jakiejś rozpaczy. Każdy grzech to jest coś, co powinno traktować się poważnie ale też bez przesady. Pocałunek dwóch kobiet to nie morderstwo.
Mila109 napisał(a):
czy znacie jakieś metody leczenia homoseksualizmu?
Jeszcze w kwestii leczenia, niedawno o tym pisałem:
Czasem pojawiają się historie zmiany orientacji, ale wszystkie, które widziałem, przypominały historie leczenia uzależnień. Wydaje się zatem, że byli to biseksualiści uzależnieni od seksu homo. equuleuss napisał(a):
specjalista od terapii reparatywnej powiedziala mi że ona spotkała się tylko z psychologicznymi przyczynami homoseksualizmu
Nie istnieje żaden certyfikowany terapeuta, który leczy homoseksualizm, ponieważ takiego rodzaju terapie w ogóle nie istnieją. Czyli tacy "terapeuci" to najwyżej odpowiednicy znachorów.
equuleuss napisał(a):
Mój przypadek też zresztą to potwierdza, tylko że ja zostałam zaprogramowana na taką orientację już w łonie matki, przed urodzeniem, to jej diagnoza także.
Tak znaczące czynniki psychologiczne działające w łonie matki, które powodują zmianę orientacji? A nawet widoczną zmianę budowy ciała?
Szczerze mówiąc, to zwykły kretynizm. Ta cała terapeutka wychodzi na niezbyt kreatywną szarlatankę i oszustkę. Przypomina bioenergoterapeutę, u którego byłem w dzieciństwie. Najpierw przez minutę machał nade mną łapami, jak jakiś pajac, po czym stwierdził, że wyczuł u mnie przebyty wstrząs mózgu (?). Oczywiście kasę zgarniano przed drzwiami.
equuleuss napisał(a):
Ja nie przechodzę terapii reparatywnej...
I chwała Bogu.