Bóg zawsze patrzy na serce Kael. Odezwie się na każde wołanie. Nie mieszajmy tego z Pismem. Pismo pismem, relacje z Bogiem Ojcem są zupełnie inną sprawą.

Prosze! Dla Piotrka_ Pismo sw nagle nie jest istotne!
Widze, ze dalej nie potrafisz odpowiedziec na "Sola scriptura" a wtracasz sie ni przypial ni przylatal.
Moj wpis nie mial z twoim nic wspolnego.

W ciągu ostatnich trzech lat miałem okazję wielokrotnie zauważyć, że Bóg ma do kobiet jakąś szczególną słabość. Zazwyczaj w związku pierwsza kobieta przychodzi do Boga (narodziny na nowo) a potem pociąga za sobą partnera.
Może właśnie dlatego, że mają "serce jak na dłoni".

Jesli w tej nowomowie piszesz o "przychodzeniu do Boga" jako o przekonwertowaniu się na różne nowinkowe grupy (takie jak Twoja) to zawsze tak było - już święty Paweł o tym wspomina:
"(...) od takich stroń!
Z takich bowiem są ci, co wślizgują się do domów i przeciągają na swą stronę kobietki obciążone grzechami, powodowane różnorakimi pożądaniami, takie, co to ciągle się uczą, a nigdy nie mogą dojść do poznania prawdy.
Jak Jannes i Jambres wystąpili przeciw Mojżeszowi, tak też i ci przeciwstawiają się prawdzie, ludzie o spaczonym umyśle, którzy nie zdali egzaminu z wiary.
Ale dalszego postępu nie osiągną: bo ich bezmyślność będzie jawna dla wszystkich, jak i tamtych jawna się stała." /2Tm 3:5b-9/

Marku, nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Ci poznania żywego Boga. Doprawdy, chyba nigdy tego nie zaznałeś, jeśli z tematu na temat negujesz możliwość duchowej więzi i wzajemnych relacji pomiędzy zbawionym człowiekiem, Dzieckiem Bożym a jego Ojcem w Niebie.

A gdzie Marek to neguje? No, gdzie?
Prawda widac boli, wiec trzeba rozmowcy szpile wbic. Czy to ma sens, czy nie.

Cóż, Piotrze, kłamiesz.
Wiesz kto jest ojcem kłamstwa?

Przy okazji - znasz to?
"Nieznajomość biblii jest nieznajomością Chrystusa".
Niestety, gołosłowne zapewnienia o Twoim "poznaniu Boga" nie zaczarują rzeczywistości.

Piotrek...przeciez to jakas bzdura...i automatycznie skojarzylo mi sie z jakas kiepska socjotechnika...
Pomysl nastepnym razem zanim napiszesz cokolwiek ...

Jak to "Bog ma slabosc do kobiet"...?

To raczej ty, Piotrek , jako niedoskonale stworzenie mozesz miec takie slabosci...ale nie Bog !

Jestes mezczyzna i troche mi niezrecznie zwracac ci uwage w sprawach wiary...ale po glebszym zastanowieniu uznalam za wazne, powiedziec ci o tym.

Więc wyjaśnię Ci Ado o co chodzi. Można to faktycznie odebrać jako socjotechnikę. To nie o to chodzi.
Jeśli zrobilibyśmy ankietę w jakimkolwiek zborze chrześcijańskim, to okazałoby się, że w pierwszej kolejności w związkach Bóg "pociągnął" do siebie kobiety. Ponieważ kobiety są bardziej wrażliwe. A kochający mąż zwykle podąży za żoną.
O to chodzi.
To, że mimo wszystko jednak w jakimś stopniu bardziej szczególnie traktuje kobiety, jako słabe i delikatne istoty, to już inna sprawa.

Więc odbijam piłeczkę... i polecam 2 Koryntian 3, od 14 do 16 rozdziału.

Wielu mężom, narodzonym na nowo chrześcijanom, Bóg powiedział:
"Pamiętaj, ONA jest w pierwszej kolejności MOJĄ CÓRKĄ, a dopiero potem twoją żoną."
To nie żart. Można to sprawdzić.

Piotrek, nie jestem zainteresowana sprawdzaniem czy to jest zart, czy tez nie...
To nie ma zadnego znaczenia dla sprawy mojej wiary...Jesli to byl osobisty komunikat Boga do tych wspomnianych przez ciebie mezczyzn , niech tak zostanie...
Taka wypowiedz nie jest zadnym argumentem i swiadczy raczej na twoja niekorzysc jako rozmowcy.

To są moje i innych mężczyzn, i mężów, spostrzeżenia. Trudno jest o tym rozmawiać. To jednak, że kobiety szybciej się nawracają jest faktem.
Każdy nowo narodzony chrześcijanin ma własną relację z Panem Bogiem. Mogę pisać jedynie o tym co sam odczuwam czy też odebrałem, i o tym, co inni bracia w wierze mi powiedzieli.

W pierwszej kolejności jesteśmy Dziećmi Bożymi, a w drugiej mężami i żonami.

Marek_Piotrowski.
Marku, przed narodzeniem na nowo, tygodnie wcześniej próbowałem czytać Słowo Boże. I w pewnym momencie przestałem, a zacząłem czerpać słowo z innych źródeł, czyli tzw. "mleko". Nie rozumiałem wtedy Słowa, nie wnosiło do mojego życia niczego istotnego.
Natomiast dopiero po narodzeniu na nowo zacząłem rozumieć fragmenty, których wcześniej nie mogłem zinterpretować. W miarę jak zagłębiałem się, rozumiałem więcej i więcej. Do pewnego momentu.
Ponieważ w pewnym momencie należy dane nam zrozumienie słowa "spożytkować". Jeśli spożytkujemy właściwie, to Bóg objawi nam następną porcję. To jest tak jakbyśmy nagle stwierdzili, że danego wersetu wcześniej nie było. Jakby został nagle dopisany w nocy. Zwykle go omijałeś jako nieistotny, tak to działa.
Nigdy, przenigdy nie będziemy mieli pełnego poznania, takiego w 100%. Ten procent zależy od naszego zaangażowania w sprawy Boże.
Pozdrawiam.