Autor |
Wiadomość |
Qlvojat
Dołączył(a): Cz wrz 22, 2005 16:20 Posty: 11
|
 "Bóg nie istnieje"
Wydaje się oczywiste, że światowej sławy naukowcy (= ateiści) musieli udowodnić, że Bóg nie istnieje, skoro zarówno nauka jak i media poświęcają ostatnio swój czas na edukowanie zacofanej części społeczeństwa w kwestiach związanych z głównym powodem tego zacofania, czyli z wiarą. Portal ludzi myślących, wolnych od przesądów i walczących z zabobonem – racjonalista.pl – prezentuje kilka interesujących artykułów na ten temat:
Biologia przekonań
Bóg nie istnieje - świecka edukacja w Holandii na ostro
Bóg nie istnieje, cz.1
Bóg nie istnieje, cz.2
Jaki wniosek wynika z powyższej lektury? No cóż, jest on bardzo prosty, mianowicie każdemu zdrowo rozumującemu człowiekowi nie pozostaje nic innego, niż zaakceptowanie faktu, że Boga nie ma.
Światowej sławy neurolodzy (= ateiści) wykazali empirycznie, że wiara (religijność) to właściwość ludzkiego mózgu, tylko i wyłącznie mózgu. Kompletnie nie ma nic wspólnego z zewnętrznymi zjawiskami czy bytami. Przeżycia religijne są tylko efektem dewiacji w funkcjonowaniu pewnej części tego organu. Wiara jest więc chorobą psychiczną o podłożu neurologicznym, a jej przebieg zdeterminowany jest między innymi czynnikami natury genetycznej oraz społecznej. Uczeni dowiedli także, że ludzie wyjątkowo religijni żyją krócej, gdyż wzmożona aktywność „chorej” części mózgu powoduje degradację jego tkanek nerwowych, co jest przyczyną halucynacji i utraty kontaktu z rzeczywistością. Pozostaje uznać wiarę za chorobę groźną, w ostateczności powodującą nawet śmierć! Wielu mistyków religijnych było epileptykami cierpiącymi na padaczkę skroniową. Oznacza to, że przeżycia metafizyczne mają swe źródło w stanach chorobowych mózgu.
Niezależni naukowcy (= ateiści) pokazali także, że religia to atawizm socjologiczny, który w obecnej chwili jest jedynie głównym czynnikiem hamującym postęp naukowy będący podstawową siłą rozwoju cywilizacji. Taki stan rzeczy stwarza potrzebę obowiązkowej edukacji, która musi przybierać formy swoistej terapii, bowiem wiara to choroba. Najprościej edukować młode osoby, u których indoktrynacja religijna nie odcisnęła jeszcze trwałego piętna na psychice. W pierwszej kolejności trzeba zdegradować w oczach młodego wierzącego symbole i obrządki (czary?), które leżą w sferze sacrum. Należy pokazać dewiantowi, że np. z krzyżem (narzędzie tortur?) można zrobić wszystko, wszak osobnik który jest do niego przybity nic nie może, bo nie istnieje, więc nie ma powodu aby się go bać, czy kochać, czy do niego modlić. To pierwszy i bardzo ważny krok w świeckiej edukacji, to wyzbycie się zabobonów związanych z symbolami. Kolejnym etapem jest ukazywanie paradoksów wiary i uświadamianie psychologicznych niebezpieczeństw praktykowania jej. Jest oczywiste, że takie postępowanie nie jest żadną obrazą uczuć, skoro uczucia te (tzw. uczucia religijne) są związane z objawami chorobowymi, w tym kontekście pojecie „obrazy uczuć religijnych” traci rację bytu. Po prostu, nie ma czegoś takiego.
Uczeni o światowej renomie (= ateiści) udowodnili i pokazali jakie niebezpieczeństwa niesie ze sobą religia, jakie funkcje ona posiada i dlaczego wiara to sfera absurdów. Religia jest katalizatorem głównych problemów ludzkości: nietolerancji, rasizmu, dyskryminacji, nienawiści, „świętych wojen”. Nie ma wątpliwości, że głęboka religijność to główna przyczyna terroryzmu, który ostatnio zbiera krwawe plony. Odważni naukowcy stawiają metody indoktrynacji religijnej na równi z metodami jakimi występowały w stalinizmie czy hitleryzmie. Zdaniem niektórych fachowców religie są jednak groźniejsze od ustrojów totalitarnych, gdyż posiadają bardziej wyrafinowane metody - podporządkowują sobie jednostki, stwarzając jednocześnie pozory wolności.
Sławni neurobiolodzy (= ateiści) twierdzą, że dusza nie istnieje. Ludzie wymyślili duszę, gdyż bali się śmierci - to jedno z racjonalnych wyjaśnień tego „wariactwa”. Świadomość człowieka jest wytworem jego mózgu. W istocie jesteśmy tylko inteligentnymi zwierzętami, a świadomość podąża za naszymi odruchami. Wszystkie nasze popędy, zachowania w określonych sytuacjach są zdeterminowane przez informacje zapisane w genach, wzorcach zachowań nabytych podczas rozwoju i przez wiele innych fizycznych czynników. W związku z tym naukowcy obalili mit wolnej woli. Wynika stąd, że nie jest moralne obarczanie świadomości winą za czyny jakie dokonało ciało pod wpływem czynników od tej świadomości niezależnych. Jeśli nie ma istotnej winy naszego „ja”, to nie może istnieć grzech! Grzech to wymyślona, destrukcyjna autosugestia prowadząca do frustracji i przygnębienia, jeden z elementów działania religii na sferę psychiczną człowieka, mający na celu wywołanie potrzeby zadośćuczynienia. Jest to ważny element podporządkowania sobie ludzi.
Sławni uczeni (= ateiści) przekonują, że nauka obala wiarę w bogów (Boga), gdyż nieubłaganie wyjaśnia coraz więcej zagadek, którym poprzednio przypisywano wyjaśnienia metafizyczne. Brzytwa Okhama uśmierciła już wiele istot boskich, a końca tej „rzezi” nie widać. Nawet współczesny sceptyk jest zmuszony uznać istnienie Boga za coraz mniej prawdopodobne, w końcu musi włożyć tę hipotezę między bajki. Pomimo tego, że nauka wyeliminowała już Boga z każdej sfery naszej rzeczywistości, wiara jest istotnym problemem społecznym. Próba edukacji popartej naukowymi dowodami kończy się często agresją ze strony chorego (wierzącego).
Reasumując, wiara jest chorobą, zabobonem, źródłem absurdów, ogranicza, wypacza psychikę, jest często przyczyną nietolerancji i nienawiści. Wiara nie jest „trendy”.
Co Wy o tym sądzicie?
_________________ "Bóg jest tak wielki że jest i Go nie ma
Tak wszechmocny, że potrafi nie być."
Jan Twardowski
|
N wrz 25, 2005 22:34 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Obalili równiez coś takiego jak uzdrowienia z Lanciano czy też wpływ rozpadu powszechnej moralności na wzrost ilości rozbitych rodzin, czy tą problematykę uznają za "ułudę"  i "wynik pracy umysłów ludzkich"
A może im się tak co nieco pokręciło - do tego stopnia, że zapatrzenie w ten swój "racjonalizm" nie przełożyło się na ...racjonalistyczne - realne spojrzenie na świat 
|
N wrz 25, 2005 23:00 |
|
 |
Irbisol
Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24 Posty: 858
|
 Re: "Bóg nie istnieje"
Qlvojat napisał(a): Sławni uczeni (= ateiści) przekonują(...) Reasumując, wiara jest chorobą, zabobonem, źródłem absurdów, ogranicza, wypacza psychikę, jest często przyczyną nietolerancji i nienawiści. Wiara nie jest „trendy”.  Co Wy o tym sądzicie?
Jak rozumiem, gdyby sławni uczeni, ale koniecznie również teiści, doszli do tych wniosków, to byłoby OK?
_________________ Z definicji Boga jest On "bytem koniecznym" więc zdanie że Byt konieczny nie istnieje jest absurdalne logicznie.
Bez duszy człowiek jest tylko zwierzęciem i jego zabicie nie różni się niczym od zabicia świni na szynkę.
|
Pn wrz 26, 2005 9:36 |
|
|
|
 |
Pan Gąsienica
Dołączył(a): N maja 01, 2005 22:00 Posty: 435
|
Qlvojat napisał(a): Reasumując, wiara jest chorobą, zabobonem, źródłem absurdów, ogranicza, wypacza psychikę, jest często przyczyną nietolerancji i nienawiści. Wiara nie jest „trendy”.
A także powoduje łupież...
W swoim poście poruszyłeś tematy:
- czy z tego, że przeżycia religijne mają źródło w mózgu wynika, że Bóg nie istnieje
- czy religia jest źródłem zła na tym łez padole
- czy istnieje dusza
- czy istnieje wolna wola
- czy religia hamuje postęp naukowy
I parę innych. Całość w bardzo agresywnym i miejscami obraźliwym stylu. Ciężko to to się czyta. Może lepiej zaprosić wierzących do dyskusji na jeden konkretny temat w kulturalnej formie?
_________________ "Nie ma nic gorszego jak życie, którego nikt nie obserwuje."
Irving Yalom
|
Pn wrz 26, 2005 10:31 |
|
 |
Irbisol
Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24 Posty: 858
|
Pan Gąsienica napisał(a): W swoim poście poruszyłeś tematy:(...) I parę innych. Całość w bardzo agresywnym i miejscami obraźliwym stylu. Ciężko to to się czyta. Może lepiej zaprosić wierzących do dyskusji na jeden konkretny temat w kulturalnej formie?
A ja miałem wrażenie, że Qlvojat zaprasza do dyskusji ateistów, drwiąc z ich "bardzo agresywnego i miejscami obraźliwego stylu".
Wywnioskowałem to po frazach Sławni uczeni (= ateiści) , ale mogę się mylić.
_________________ Z definicji Boga jest On "bytem koniecznym" więc zdanie że Byt konieczny nie istnieje jest absurdalne logicznie.
Bez duszy człowiek jest tylko zwierzęciem i jego zabicie nie różni się niczym od zabicia świni na szynkę.
|
Pn wrz 26, 2005 12:47 |
|
|
|
 |
Pan Gąsienica
Dołączył(a): N maja 01, 2005 22:00 Posty: 435
|
Irbisol napisał(a): A ja miałem wrażenie, że Qlvojat zaprasza do dyskusji ateistów, drwiąc z ich "bardzo agresywnego i miejscami obraźliwego stylu". Wywnioskowałem to po frazach Sławni uczeni (= ateiści) , ale mogę się mylić.
Racja. Chyba się nie mylisz. Po tych całych wyborach straciłem jak się zdaje poczucie humoru. Rano byłem u lekarza i on twierdzi, że to już może być nieodwracalne 
_________________ "Nie ma nic gorszego jak życie, którego nikt nie obserwuje."
Irving Yalom
|
Pn wrz 26, 2005 14:03 |
|
 |
Qlvojat
Dołączył(a): Cz wrz 22, 2005 16:20 Posty: 11
|
Chciałbym wyjaśnić pewne kwestie dotyczące mojego postu.
Po pierwsze, nie było moim zamiarem obrażanie nikogo wierzącego. Sądziłem, że forma i styl tekstu określają co najmniej w przybliżeniu stosunek autora do treści w nim zawartej. Jeśli ktoś odebrał to inaczej, pragnę go przeprosić. Wiem, że traktowanie tego tekstu na serio może u czytającego wywołać drobną konsternację, bez względu na to, czy czytający jest teistą, czy nim nie jest.
Po drugie, nie chcę drwić z poglądów ateistów gdyż je szanuję, co najwyżej z pewnego sposobu ich prezentowania. Sądzę, że czasami dobrze jest spojrzeć z dystansem na pewien światopogląd, pozwala to uświadomić sobie granicę pomiędzy interpretacją określonych wniosków naukowych a ich nadinterpretacją, która może przybrać znamiona lekkiego szaleństwa.
Po trzecie, pewne tezy, które zaprezentowałem w moim „komentarzu” do zamieszczonych w odnośnikach publikacji, są wnioskami wykraczającymi poza bezpośrednią treść tych tekstów. Jednak te kontrowersyjne stwierdzenia automatycznie „wyciekają” z pomiędzy wierszy owych publikacji. Kontekst niejako wskazuje na tę „szaleńczą” nadinterpretację. Oczywiście nie mam żadnych pretensji do autorów tychże tekstów, którzy głównie prezentują nie swoje teorie i nie swoje wypowiedzi, jednak czasami piszą o nich w sposób subiektywny (mają do tego pełne prawo, wszak obiektywność w tym wypadku to fikcja).
Główną rzeczą, na którą chciałem zwrócić uwagę jest sam fenomen deklasowania wiary, dziwna nagonka na religijny aspekt życia człowieka. Forma tego zjawiska nie jest rodzajem tylko i wyłącznie satyry, posiada za to charakter edukacyjny (nie pozbawiony oczywiście elementów humoru), gdzie poważni naukowcy wypowiadają się bardzo poważnie o pewnych kwestiach, które następnie, albo oni sami, albo inni interpretują w sposób poza tę naukę wykraczający.
Co o tym sądzicie?
Czy to tylko chęć bycia kontrowersyjnym, wywołania sensacji, czy może początki nowego trendu?
Czy taka edukacja niesie pewne niebezpieczeństwo, nie tylko dla religii ale i dla samej nauki?
A może to ja zbzikowałem i nie ma żadnego problemu, nic nie rozumiem, a wszystko jest cool, hę? 
_________________ "Bóg jest tak wielki że jest i Go nie ma
Tak wszechmocny, że potrafi nie być."
Jan Twardowski
|
Pn wrz 26, 2005 22:30 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Sławni uczeni doszli do tego, do czego ponad 1500 lat temu doszli Ojcowie Kościoła
Wrażenia które możemy uznawać za metafizyczne mogą mieć naturalne pochodzenie
W dziełach o duchowości hezychastycznej (jak na przykład w "Filokalii") a także na zachodzie (św. Jan od Krzyża) mamy wciąż ostrzeżenia przed przypisywaniem naturalnym zjawiskom cech nadprzyrodzonych.
Przy pomocy urządzeń elektronicznych i chemii dowiedziono tego samego. Nic więcej, nic mniej. A niektórym ateistom się wydaje, że podkopano podstawy religii 
|
Wt wrz 27, 2005 8:47 |
|
 |
Irbisol
Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24 Posty: 858
|
Qlvojat napisał(a): Główną rzeczą, na którą chciałem zwrócić uwagę jest sam fenomen deklasowania wiary, dziwna nagonka na religijny aspekt życia człowieka. (...) Czy to tylko chęć bycia kontrowersyjnym, wywołania sensacji, czy może początki nowego trendu?
Wg mnie chodzi o możliwość wyjaśnienia wielu zjawisk bez konieczności odwoływania się do teorii Boga.
Niektórzy wyciągają z tego wniosek, że skoro Bóg nie był do tego potrzebny, to pewnie go nie ma. Wniosek jest nieco pochopny, ale to nie sami wnioskujący są temu winni - wielokrotnie spotkac się można z argumentami typu "jak to by było możliwe, gdyby Boga nie było?". I po jakimś czasie okazuje się możliwe. Więc argument za istnieniem Boga upadł, więc Boga pewnie nie ma. Tylko po co było używać takich głupich argumentów?
Obecnie co światlejsi wierzący utrzymują, że zakres poznania wiary i nauki jest całkowicie rozdzielny, dzięki czemu unika się tego typu wniosków. Szkoda że taki osąd nie był wystarczająco powszechny wcześniej - publikacje co poniektórych ateistów są konsekwencją obalenia niezbyt przemyślanych "dowodów".
A jeśli chodzi o powód - człowiek chce poznać świat. Odpowiedź w stylu "jest tak bo Bóg tak zrządził" ma zerową wartość informacyjną. Gdy uzyska się odpowiedź użyteczną, wiara postrzegana jest automatycznie jako coś niepotrzebnego - i w tym kontekście słusznie, chociaż wnioski są jakby trochę z rozpędu.
_________________ Z definicji Boga jest On "bytem koniecznym" więc zdanie że Byt konieczny nie istnieje jest absurdalne logicznie.
Bez duszy człowiek jest tylko zwierzęciem i jego zabicie nie różni się niczym od zabicia świni na szynkę.
|
Wt wrz 27, 2005 19:00 |
|
 |
zakochanyaniolek
Dołączył(a): Wt wrz 27, 2005 15:08 Posty: 63
|
 Re: "Bóg nie istnieje"
Qlvojat napisał(a): naukowcy (= ateiści)
Dlaczego tak uważasz? Liczba wierzących naukowców wacha się pomiędzy 40-50 %.
|
Wt wrz 27, 2005 19:52 |
|
 |
Qlvojat
Dołączył(a): Cz wrz 22, 2005 16:20 Posty: 11
|
zakochanyaniolek napisał(a): Qlvojat napisał(a): naukowcy (= ateiści)
Dlaczego tak uważasz? Liczba wierzących naukowców wacha się pomiędzy 40-50 %. Pewnie, że tak. Nie wszyscy naukowcy to ateiści, natomiast bohaterowie tych artykułów są nimi jak najbardziej. Pozostaje pytanie, czy byli nimi także przed sformułowaniem swoich wniosków, czy może później zmienili „wyznanie”, zamieniając poprzednią wiarę w wiarę we własne wnioski.  Irbisol napisał(a): Wg mnie chodzi o możliwość wyjaśnienia wielu zjawisk bez konieczności odwoływania się do teorii Boga. Niektórzy wyciągają z tego wniosek, że skoro Bóg nie był do tego potrzebny, to pewnie go nie ma. Wniosek jest nieco pochopny, ale to nie sami wnioskujący są temu winni - wielokrotnie spotkac się można z argumentami typu "jak to by było możliwe, gdyby Boga nie było?". I po jakimś czasie okazuje się możliwe. Więc argument za istnieniem Boga upadł, więc Boga pewnie nie ma. Tylko po co było używać takich głupich argumentów? Obecnie co światlejsi wierzący utrzymują, że zakres poznania wiary i nauki jest całkowicie rozdzielny, dzięki czemu unika się tego typu wniosków. Szkoda że taki osąd nie był wystarczająco powszechny wcześniej - publikacje co poniektórych ateistów są konsekwencją obalenia niezbyt przemyślanych "dowodów".
A jeśli chodzi o powód - człowiek chce poznać świat. Odpowiedź w stylu "jest tak bo Bóg tak zrządził" ma zerową wartość informacyjną. Gdy uzyska się odpowiedź użyteczną, wiara postrzegana jest automatycznie jako coś niepotrzebnego - i w tym kontekście słusznie, chociaż wnioski są jakby trochę z rozpędu.
Irbisolu, problem tkwi w tym, czy nauka potrafi wyjaśnić dane zagadnienie w sposób zupełny, a jeśli nie, to czy jest w stanie podać takie rozwiązanie, które byłoby dla nas zawsze zadowalające. Śledząc historię, można dojść do wniosku, że zagadnienia nauki potrzebują ciągłych wyjaśnień, bardziej szczegółowych opisów i kolejnych stopni abstrakcji w pojmowaniu ich. Prawdopodobnie nigdy i nikomu nie udało się dotychczas podać ostatecznego sposobu rozumienia dowolnego aspektu tego, co nazywamy rzeczywistością. Narodziny nowych teorii, które lepiej sprawdzają się w praktyce, powodują niejednokrotnie potrzebę modyfikacji innych teorii będących z nimi w związku, a wszystko po to, by zachować koherentność nauki. Jeszcze nikt nie dowiódł, że nauka jest tak potężna, iż w skończonym czasie osiągnie granicę swojej doskonałości, która wydaje się być nieskończenie odległa. Zawsze znajdą się następne, nierozwikłane problemy i znajdzie się ktoś, kto postawi kolejne pytania: „Dlaczego właśnie tak?”, „Czemu to ma służyć?”, „Co jest tego przyczyną?”, itp. Napisałeś, że teiści często odpowiadają: "jest tak bo Bóg tak zrządził". Oczywiście, ten metafizyczny „ogonek”, niczego nie wyjaśnia z punktu widzenia nauki, choć aspiruje do miana wytłumaczenia ostatecznego, bowiem wskazuje gdzie należy szukać źródła maksymalnej informacji. Tylko, tak się jakoś dziwnie składa, że owo źródło nie chcę z nami naukowo rozmawiać, i jak słusznie zauważyłeś, nie niesie ze sobą żadnej użytecznej informacji. Należy jednak zastanowić się, czy znalezienie przydatnego modelu opisu koniecznie musi powodować wyparcie (zaprzeczenie) metafizycznego wyjaśnienia. Metafizyka formułuje swoje hipotezy w obrębie innych obszarów niż nauka. Teistyczne „metawytłumaczenie” (jeśli tylko nie przekracza swoich uprawnień) nie interferuje z żadnym z opisów naukowych, pozostawiając dla nich nieskończenie wiele wolnego miejsca. Dlatego wydaje mi się, że zdanie "jest tak bo Bóg tak zrządził" jest naukowo nieusuwalne, gdyż jest od niej niezależne, może sobie istnieć lub nie, w zależności od osobistych preferencji.
Wiara poniosła kiedyś klęskę w starciu z nauką, a powodem tego było to, że uzurpowała sobie prawo do wyjaśniania wielu spraw, które w istocie „nie leżały na jej terenie”. Według mnie, analogicznie będzie w sytuacji odwrotnej, w której nauka z nadmiarową metafizyczną „wtyczką” polegnie w starciu z wiarą.
Bezkonfliktowe współistnienie nauki i wiary jest oczywistą konsekwencją tego, że zarówno jedna jak i druga nie wchodzą sobie w drogę, chyba że robią to ich nadgorliwi „wyznawcy”. Niestety, wśród wielu ludzi bardzo modny jest pogląd typu „albo nauka, albo wiara”, więc albo rozum, albo brak rozumu. A jakie obecnie stanowisko zajmuje w tej kwestii Kościół Katolicki? W encyklice „Fides et ratio”, Jan Paweł II stwierdził, że nauka i wiara to „dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy”. Nawet na stronie racjonalista.pl można znaleźć artykuł o tym - Nauka i wiara
Dlaczego stwarza się pozory tego, że nauka dokopała wierze? Czyżby naukowa „inkwizycja”? 
_________________ "Bóg jest tak wielki że jest i Go nie ma
Tak wszechmocny, że potrafi nie być."
Jan Twardowski
|
Cz wrz 29, 2005 17:21 |
|
 |
Irbisol
Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24 Posty: 858
|
Właściwie zgadzam się ze wszystkim co napisałeś. Jednej odpowiedzi nawet sam sobie udzieliłeś:
Qlvojat napisał(a): Dlaczego stwarza się pozory tego, że nauka dokopała wierze? Czyżby naukowa „inkwizycja”?  Qlvojat napisał(a): Wiara poniosła kiedyś klęskę w starciu z nauką, a powodem tego było to, że uzurpowała sobie prawo do wyjaśniania wielu spraw, które w istocie „nie leżały na jej terenie”. W dodatku te "prawdy" wiary (interferujące z nauką) zostały zapewne przedstawione w kontekście dowodów na słuszność wiary. I te "dowody" zostały obalone. A że nie były to wcale dowody - tu pretensje nalezy mieć do tych, którzy te twierdzenia jako dowody prezentowali (i nie byli to ateiści). Qlvojat napisał(a): Dlatego wydaje mi się, że zdanie "jest tak bo Bóg tak zrządził" jest naukowo nieusuwalne, gdyż jest od niej niezależne, może sobie istnieć lub nie, w zależności od osobistych preferencji.
Zdanie to w ogóle nie jest naukowe. Dla nauki jest równoważne zdaniu "jest tak, bo chrymocięplin xelątnął abrefneksowo vantemioxy".
Nauka nie jest w stanie udowodnić że jest inaczej.
_________________ Z definicji Boga jest On "bytem koniecznym" więc zdanie że Byt konieczny nie istnieje jest absurdalne logicznie.
Bez duszy człowiek jest tylko zwierzęciem i jego zabicie nie różni się niczym od zabicia świni na szynkę.
|
Pt wrz 30, 2005 8:47 |
|
 |
wuj zboj
Dołączył(a): Pt mar 18, 2005 22:30 Posty: 602
|
I dokladnie tak samo nienaukowe sa zdania "Bog nieistnieje", "istnieje swiat taki, jak go sobie wyobrazaja ateisci", lub "istnieje swiat taki, jak go sobie wyobrazaja (tu wstaw swoj poglad na swiat, czytelniku)".
Nie jest to opinia, lecz zelazna konksewencja metody naukowej. Patrz np. "O wierze w zbytecznosc wiary" http://tinyurl.com/3cqb9.
Zdrowko -- wuj wierny zboj
_________________ Jarek Dąbrowski, http://wujzboj.republika.pl
Światopoglądowe forum http://sfinia.fora.pl
|
N paź 02, 2005 12:15 |
|
 |
JAN PYTONG
Dołączył(a): So wrz 03, 2005 17:37 Posty: 21
|
"Bóg nie istnieje"
no ok, temat skończony 
|
Pn paź 03, 2005 21:18 |
|
 |
qrczak7
Dołączył(a): Pt lis 26, 2004 23:12 Posty: 1036
|
Cytuj: I dokladnie tak samo nienaukowe sa zdania "Bog nieistnieje",
O tak, to zdanie na pewno nie jest naukowe, przede wszystkim dlatego, że nie jest poprawne ortograficznie
Świat jest takim, jakim go sobie przedstawimy, wszystko zależy od tego jak nas wychowano . A tak naprawdę cały ten świat, o który toczy się tyle sporów, ma nas głęboko w... poszanowaniu. jesteśmy tylko śmiesznym tworem ewolucji, który uzurpuje sobie prawa do władzy nad czymś co nas przerasta. Troszkę pokory, a odnajdziemy radośc w patrzeniu na słonce i księżyc, naszych jedynych Bogów.
_________________ Jestem człowiekiem i jedyne czego mogę być pewny, to świadomość mojego istnienia. Jakakolwiek teza wygłoszona ponadto staje się dogmatem. Nie bądźmy niczego pewni, bo stworzymy kolejną religię.
|
Pn paź 03, 2005 22:50 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|