Przeżyłam śmierć kliniczną ale nie wiem po co
Autor |
Wiadomość |
elwusia
Dołączył(a): Wt lis 29, 2005 7:20 Posty: 8
|
Przeżyłam śmierć kliniczną ale nie wiem po co
Często pytam Boga: po co dane mi to było przeżyć?
Czy ja mam o tym mówić?
Stwierdziłam, że mogę, ale dopiero po 5-ciu latach od tego przeżycia.
A na dodatek, gdy przeczytałam o wizji piekła Siostry Faustyny Kowalskiej to wszystko mi się przypomniało.
W skrócie powiem tak:
*przeżyłam śmierć kliniczną w 2000r.
*widziałam swoją duszę /to przezroczyste, zwiewne ciało, które przenika przedmioty/
*podległam sądowi pośmiertnemu /to szarpanie raz w górę a raz w doł w pionowym tunelu/
* widziałam z daleka niebo /jest niebieskie, w górze, dusza chce tam wzlecieć/
*zostałam strącona do piekła /w piekle podczas cierpień towarzyszy szatan/
*moje cierpienia w piekle polegały na umęczeniu grzechami, które popełniałam za życia /szał, umęczenie, przerażenie/
*Duch Święty mnie cudownie ożywił /Duch niczym wiatr/
*wracając do życia przepraszałam wszystkich, z którymi się kłóciłam
*w zamian za uratowanie mnie przed piekłem przez Ducha Świętego miałam odprawić 7 odpustów za grzeszników z 7-miu grup wg grzechów głównych
*akurat była taka możliwość, bo Ojciec Święty ogłosił możliwość uzyskania odpustów przez 7 dni /listopad 2000r./
*do tej pory zastanawiam się czy ta śmierć kliniczna to nie był atak jakiejś psychicznej choroby
_________________ Przeżyłam śmierć kliniczną i ostrzegam Was przed piekłem, którego doświadczyłam. Potwierdzam wizję piekła Siostry Faustyny Kowalskiej.
|
Wt lis 29, 2005 8:54 |
|
|
|
|
klarowna
Dołączył(a): Śr paź 13, 2004 4:57 Posty: 441
|
Może Pan Bóg Cię chciał w ten sposób upomnieć????
_________________
|
Wt lis 29, 2005 10:10 |
|
|
Irbisol
Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24 Posty: 858
|
Re: Przeżyłam śmierć kliniczną ale nie wiem po co
A mnie zastanawiają przeżycia śmierci klinicznej przedstawicieli innych wyznań. Czy też objawia im się Duch Święty, czy Manitou albo bóg deszczu Honga-Bonga.
Bo jeżeli zawsze jest to Duch Święty, to byłby to silny argument za chrześcijaństwem jako religią prawdziwą.
_________________ Z definicji Boga jest On "bytem koniecznym" więc zdanie że Byt konieczny nie istnieje jest absurdalne logicznie.
Bez duszy człowiek jest tylko zwierzęciem i jego zabicie nie różni się niczym od zabicia świni na szynkę.
|
Wt lis 29, 2005 11:13 |
|
|
|
|
kefas_piotr
Dołączył(a): Śr lut 18, 2004 15:45 Posty: 1883
|
Jeśli to wszystko przeżyłaś to po to by być świadkiem, który otrzymując 2 szansę, ma czas na poprawę swojego życia, postępowania, by się nawrócić, wreszcie po to by być lepszym człowiekiem, wielu ludzi doświadcza tych wrażeń, nie wielu o tym pisze, jeszcze mniej mówi, bo się wstydzi, boi się, lub w to nie wierzy. Ty dałaś świadectwo czegoś co przeżyłaś, więc świadcz dalej, pamiętaj Bóg dał Ci szansę, wykorzystaj to
ps. znam te doświadczenia
_________________
"Przejmij mnie dreszczem Twojego Istnienia, dreszczem wiatru w dojrzałych kłosach..."
JP II
|
Wt lis 29, 2005 13:12 |
|
|
MalGanis
Dołączył(a): Pn paź 03, 2005 15:20 Posty: 167
|
Nie, towarzyszu Irbisol.
Po śmierci idzie się do miejsca, w które się wierzyło za życia. To tkzw "terytoria systemów przekonań" - chrześcijanie idą do swojego nieba, muzułmanie czują jedność z Allachem itd. Jest też miejsce gdzie trafiają osoby które nie zostały 'wciągnięte' przez terytoria systemów przekonań, czyli ateiści itd. Po pewnym czasie zauważają, że cos tu nie pasuje, i wtedy przestawaja istniec w iluzji, tylko przenosza sie do wlasciwego miejsca, gdzie sa wszyscy 'uswiadomieni' umarli. Część ludzi może się inkarnować na Ziemię (lub też gdzie indziej ) część nie. Ogólnie to fajnie tam musi być
A co do momentu imierania - możliwe że również wizja śmierci jest kształtowana przez wychowanie religijne, i każdy zobaczy coś, o czym mówi jego religia.
Możliwe że Duch Święty ma jakiś udział w umieraniu chrześcijan, nie wiem, wiem napewno że w odejściu pomagają Opiekunowie którzych ma każdy człowiek, ktos kogo chrześcijanie nazwaliby "aniołem stróżem".
;]
_________________ Posłowie modlą się o deszcz. To trzeba zobaczyć.
|
Wt lis 29, 2005 18:06 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Poprawka Mal. Ateiści trafiają do najpotowrniejszego miejsca w całym astralu. Oni ...hmmm...śpią. Są w miejscu gdzie wszyscy istnieją nie posiadając żadnej świadomości swojego bytu. Po baaardzo długim czasie, który jak wiesz w astralu działa inaczej i prawie wyłącznie przy interwencji kogoś z zewnątrz może sobie taka osoba uświadomić swój stan i wyjść.
Poza tym uważam, że chrześcijanie, muzułmanie i wyznawcy innych religii objawionych (nie wiem ile ich jest) trafią do tego samego miejsca i będzie nim niebo, gdyż ich wizja życia pośmiertnego jest w miarę podobna. Myślę, że to miejsce jest właśnie tym prawdziwym Niebem, gdzie żyje prawdziwy Bóg. Do astralnych światów będących pseudo-zaświatami trafiają ludzie wyznający systemy wierzeń w stylu Greków, Egipcja, Skandynawów, Shintoistów. Ale ich też da się wyrwać do tego prawdziwego Nieba.
|
Wt lis 29, 2005 18:39 |
|
|
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Irbisol napisał(a): Bo jeżeli zawsze jest to Duch Święty, to byłby to silny argument za chrześcijaństwem jako religią prawdziwą.
A skąd wiesz jak Duch Święty przedstawia się ludziom Myślisz, że zawsze tak samo Przecież nie wiemy, jak On "wygląda" (to nie jest dobre sformułowanie...).
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
Wt lis 29, 2005 22:07 |
|
|
buscador
Dołączył(a): Pn gru 15, 2003 23:13 Posty: 1790
|
Kiedyś interesowałem się trochę tą temtyką; rzeczywiście wszystkie elementy wizji śmierci klinicznej są na ogół do siebie podobne i są niezależne od wyznawanej religii, światopoglądu czy kultury, jedyną różnicą jest terminologia jakiej używają ludzie doświadczający tego fenomenu, raz na spotkanie umierającego przychodzi Jezus, innym razem przewodnik duchowy, anioł stróż czy któreś z wyznawanych bóstw. I nic w tym dziwnego gdyż tak naprawdę idziemy w świat własnych myśli i uczuć (tz. astral). To w co wierzyliśmy (nasze wyobrażenia) nadal nam towarzyszą po śmierci przynajmniej przez jakiś czas zanim dusza nie zrozumie, że tak naprawdę wszystko jest Jednym i nazewnictwo - terminologia jaką używaliśmy za życia nie ma tam żadnego znaczenia ( to były tylko nasze ziemskie wyobrażenia i nic poza tym), rzeczywistość duchowa jest o wiele bogatsza niż nam się wydaje
_________________ Nie wierzę w Boga którego istnienia można by dowieść
|
Śr lis 30, 2005 0:37 |
|
|
elwusia
Dołączył(a): Wt lis 29, 2005 7:20 Posty: 8
|
Ja nie widziałam Ducha Świętego, poprostu wiedziałam, że to On mnie uratował od piekła przywracając życie i czułam się wobec Niego dłużna.
Być może chciałam zadośćuczynić za pokazane mi moje grzechy odprawiając te odpusty za grzeszników /przez 7 dni listopadowych, w których Papież ogłosił możliwość uzyskania odpustu, po kolei począwszy od grzeszników którzy zgrzeszyli pychą, potem chciwością itd./
Nie wspomniałam wczesniej za jakich dokładnie: otóż za grzeszników z piekła, którzy" byli, są lub będą i którzy grzeszyli 7-mioma grzechami głównymi"- modliłam się w ten sposób.
Piekło i znalezienie się moje w piekle wywołało we mnie przerażenie i odcisnęło piętno więc dlatego to czyniłam.
Nasza wiara nie zna za bardzo tej trzeciej Osoby Boskiej, ja wiedziałam np. z obrazów jak wygląda Jezus, mogłam sobie wyobrazić Ojca (też z obrazów o stworzeniu) ale nie wiedziałam jak wygląda Duch.
Nigdy nie wgłębiałam się w tą Osobę Boską.
Po śmierci klinicznej jedynym odczuciem jakie kojarzyło mi się z Duchem Św. był wiatr.
Nie był On ani gołębicą (która kiedyś towarzyszyła Jezusowi przy chrzcie) ani słupem ognia (o czym napisane jest w Starym Testamencie).
Poprostu w Jego obecności pojawiał się wiatr.
I jeszcze jedno sformułowanie Biblijne się zgadza: mówimy "Ojciec nasz Niebieski" i to prawda.
Światełko czyli tzw. drzwi do nieba są niebieskie i teraz jak widzę np. choinkę ubraną na niebiesko to czuję się jakbym znów patrzyła na to światełko i tęsknię.
Ale tak naprawdę przeraźliwie boję się śmierci z jednego powodu, żeby znowu nie znaleźć się w piekle.
Do tej pory wydawało mi się że jestem dobrym człowiekiem, ale sąd pośmiertny pokazał jak bardzo się myliłam.
_________________ Przeżyłam śmierć kliniczną i ostrzegam Was przed piekłem, którego doświadczyłam. Potwierdzam wizję piekła Siostry Faustyny Kowalskiej.
|
Śr lis 30, 2005 8:01 |
|
|
Irbisol
Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24 Posty: 858
|
Chaota napisał(a): Ateiści trafiają do najpotowrniejszego miejsca w całym astralu. Oni ...hmmm...śpią. Są w miejscu gdzie wszyscy istnieją nie posiadając żadnej świadomości swojego bytu. (...) Do astralnych światów będących pseudo-zaświatami trafiają ludzie wyznający systemy wierzeń w stylu Greków, Egipcja, Skandynawów, Shintoistów. Ale ich też da się wyrwać do tego prawdziwego Nieba.
A więc to do jakiego miejsca kto trafi zależy od światopoglądu?
A ja miałem nadzieję, że od postępowania w życiu doczesnym.
I dowiedziałem się czegoś nowego: religia Greków to pseudoreligia, a np. chrześcijan to religia prawdziwa.
ToMu
Postawię pytanie inaczej: czy Duch Święty objawia się każdemu jako coś podobnego do istoty z wierzeń danej osoby, czy zawsze tak samo?
_________________ Z definicji Boga jest On "bytem koniecznym" więc zdanie że Byt konieczny nie istnieje jest absurdalne logicznie.
Bez duszy człowiek jest tylko zwierzęciem i jego zabicie nie różni się niczym od zabicia świni na szynkę.
|
Śr lis 30, 2005 11:21 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Przeżyłam śmierć kliniczną ale nie wiem po co
elwusia napisał(a): Często pytam Boga: po co dane mi to było przeżyć? Czy ja mam o tym mówić? Stwierdziłam, że mogę, ale dopiero po 5-ciu latach od tego przeżycia. A na dodatek, gdy przeczytałam o wizji piekła Siostry Faustyny Kowalskiej to wszystko mi się przypomniało. W skrócie powiem tak: *przeżyłam śmierć kliniczną w 2000r. *widziałam swoją duszę /to przezroczyste, zwiewne ciało, które przenika przedmioty/ *podległam sądowi pośmiertnemu /to szarpanie raz w górę a raz w doł w pionowym tunelu/ * widziałam z daleka niebo /jest niebieskie, w górze, dusza chce tam wzlecieć/ *zostałam strącona do piekła /w piekle podczas cierpień towarzyszy szatan/ *moje cierpienia w piekle polegały na umęczeniu grzechami, które popełniałam za życia /szał, umęczenie, przerażenie/ *Duch Święty mnie cudownie ożywił /Duch niczym wiatr/ *wracając do życia przepraszałam wszystkich, z którymi się kłóciłam *w zamian za uratowanie mnie przed piekłem przez Ducha Świętego miałam odprawić 7 odpustów za grzeszników z 7-miu grup wg grzechów głównych *akurat była taka możliwość, bo Ojciec Święty ogłosił możliwość uzyskania odpustów przez 7 dni /listopad 2000r./ *do tej pory zastanawiam się czy ta śmierć kliniczna to nie był atak jakiejś psychicznej choroby
Powinnaś sobie uzmysłowić, że te wszystkie rzeczy, o których napisałaś to są bardzo normalne reczy, jakie doświadczają osoby w stanie tzw śmierci klinicznej. Nie brałbym tego jednak na poważnie. Wytłumaczenia Twoich przeżyć upatrywałbym raczej w wyobraźni ludzkiej i przeżyciu na wzór snu. Był to więc tylko i wyłacznie sen, Twoja wyobraźnia, sen, który za sprawą śmierci klinicznej, sprawił, że złudnie zapatrujesz się teraz na to jako wrażenie autentyczności. Umysł ludzki i ludzka wyobraźnia niezna granic, ale to nie znaczy, że to co nazywamy przeżyciami zwiazanymi ze śmiercią kliniczną jest prawdziwe. Bo wg medycyny to tylko sen, to tylko wybujała wyobraźnia.
|
Śr lis 30, 2005 13:13 |
|
|
Nektariusz
Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10 Posty: 552
|
A pamiętasz może, co się z Tobą działo przed sądem pośmiertnym, gdy dusza odłączyła sie od ciała i zmierzała do nieba ? Jednym słowem, jak to po kolei wyglądało, czego doświadczyłaś ? Mam kolegę, który też kiedyś przeżył śmierć kliniczną i opowiadał o tym, a uczynił to w sposób szalenie przekonywujący. Ciekawi mnie, na ile wasze relacje są ze sobą zbieżne.
_________________ http://www.ksiega-starcow.blogspot.com http://www.orthphoto.net
|
Śr lis 30, 2005 14:43 |
|
|
elwusia
Dołączył(a): Wt lis 29, 2005 7:20 Posty: 8
|
Nie pamiętam dokładnie jak to było ale może przybliżę kilka faktów.
Leżałam na oddziale neurologicznym ponieważ przeziębiłam półpaśca, ale zanim lekarze do tego doszli to byłabym umarła.
Kiedy zrobili mi punkcję żeby zbadać płyn mózgowo-rdzeniowy byłam osłabiona, nie dawali mi leków przeciwbólowych bo byłam w trakcie obserwacji lekarskiej, zaczęły mi z bólu cierpnąć kończyny, najpierw nogi, potem doszły ręce, kark miałam opuchnięty. Lekarze bezradnie tylko się patrzyli.
I właśnie wtedy, gdy spuchł mi ten kark to dostałam ataku duszności i zaczęłam się jakby "zapadać" do tyłu (tj. traciłam co jakiś czas przytomność).
Podczas ostatniego ataku zapadłam się całkowicie i czułam że to już koniec, chciałam wezwać pielęgniarkę na pomoc ale moja wyciągnięta ręka przenikała przycisk alarmowy.
Zobaczyłam wtedy, że ręka ta jest przeźroczysta a prawdziwa ręka leży na łóżku.
Nagle wpadłam do pionowego tunelu z ogromną prędkością, z szumem.
Zobaczyłam na górze maleńkie niebieskie światełko a na dole czarną przepaść. Środek tunelu był brązowy.
Wzniosłam ręce ku górze i chciałam wzlecieć do spokojnego światełka, ale zaczęło mnie szarpać w dół, a potem w górę i tak to chwilę trwało.
Coraz bardziej oddalałam się od światełka i zaczęłam panikować. Coś mnie obciążało, być może moje grzechy.
Wtedy to wpadłam to czarnej przepaści tj. piekła.
Od razu obok mnie znalazł się szatan, pamiętam jego oczy wnikliwie wpatrzone i radość z mojego cierpienia.
Wpadłam w szał powtarzania grzechów którymi grzeszyłam za życia, z ogromną prędkością, bez wytchnienia, nie mogłam o niczym innym myśleć jak tylko o swoim cierpieniu. Szatan zmuszał mnie do tego-całkowicie się mną zajął.
To był duch na podobieństwo mężczyzny, bez wyraźniej twarzy, przyczajony, z wpatrzonymi oczami,uważny, mający za chwilę zaatakować, powodował we mnie przerażenie bo interesowałam go tylko ja, tak jakby mój "zły anioł stróż", kiedy czułam jego obecność wiedziałam że będę cierpieć.
I kiedy tak szalałam z cierpienia to nagle otworzyłam oczy-w tym czasie podali mi jakiś lek.
Byłam tak przerażona że poprosiłam o zawiadomienie śp. matki żeby wypisała mnie ze szpitala. Były trudności bo lekarze mówili że jutro mogę umrzeć, ale ja wpadłam na pomył (nie wiadomo skąd) na zażywanie pewnego leku.
Poprosiłam matkę żeby mi wypisała te tabletki przeciwzapalne i jadłam nawet po 4 szt.
Wracałam powoli do zdrowia, cieszyłam się np. smakowaniem potraw, dotykaniem wody, tak byłam podekscytowana życiem.
A potem odprawiałam pokutę tj. te odpusty za grzeszników w piekle przez 7 dni.
Do dziś nie wiem czy coś one dały, ale czułam że muszę to zrobić, nakazał mi to Duch Święty-Wiatr i to nie za pomocą słów mi to powiedział ale poprostu musiałam to zrobić.
W każdym bądź razie na pewno te odpusty nikomu nie zaszkodzą-tak to sobie dziś tłumaczę.
_________________ Przeżyłam śmierć kliniczną i ostrzegam Was przed piekłem, którego doświadczyłam. Potwierdzam wizję piekła Siostry Faustyny Kowalskiej.
|
Śr lis 30, 2005 15:23 |
|
|
A.
Dołączył(a): Śr cze 08, 2005 7:39 Posty: 2702 Lokalizacja: Paragwaj
|
elwusia- czy to przeżyłaś, czy nie- nie wiem i nigdy tego nie stwierdze. Ale jeśli to prawda, jeśli jesteś osobą wierzącą, to kurde bym na Twoim miejscu chyba krzyżem całe dnie leżał. Dobra to akurat jest uwypukone troche i przesadzone. Ale ogółem nie rozumiem pierwszego Twojego pytania. Jak to po co Ci to było? Jesteś w tak komfortowej sytuacji jak mało kto! Nie dość, że mogłaś się upewnić co do czegoś, to jeszcze dostałaś wskazówki co robić, żeby po śmierci było dobrze. Jedyne co moge powiedzieć- zazdroszcze. Może tylko troche ale mimo wszystko:]
_________________ Shame on the night for places I've been and what I've seen for giving me the strangest dreams But you never let me know just what they mean so oh oh so shame on the night alright And shame on you
|
Śr lis 30, 2005 16:44 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Irbisol. Od postępowania też. Przecież każdy prawie system rweligijny uznający miejsce byt pośmiertnego ma oddzielne miejsce dla tych "złych" i dla tych "dobrych". Generelnie rzecz biorąc to teoria o pośmiertnych planach astralnych jest bardzo ogólnym pojęciem i wielu ludzi interpretuje ją różnie. Ja na przykład jako chrześcijanin, a przede wszystkim osoba zakładająca istnienie Bytu Najwyższego nie mogę uznać, że każdy po śmierci trafia do pseudo-zaświatów. Według mojego spojrzenia na świat włąśnie większość systemów politeistycznych ma na czele Godformy i ich wyznawcy po śmierci trafiają do pseudo-zaświatów. Ale kazdy ma swoje zdanie na ten temat, niekoniecznie zgadzające się z moim.
A co do Ciebie Elwusiu to muszę powiedzieć, że Ci wierzę. Wszytskie objawy wychodzenia z ciała takie jak uczucie spadania (obecne podczas wchodzenia w głęboki trans), szum(kiedy mózg wchodzi w pewne czestotliwośc wydaje się człowiekowi, że słyszy szumy, piski, trzaski. Są to tak zwane hipnagogi czyli takie sztuczki naszego mózgu tuż przed opuszczeniem ciała. Poza dxwiękowymi mogą być też wizualne, różnego rodzaju błyski kolorowe czy punkciki migające i latające), który bardzo często słyszy się tuż przed opuszczeniem ciała. Poza tym opowieść daje sporo do myślenia.
|
Śr lis 30, 2005 21:23 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|