Swołocz napisał(a):
Może, jeśli psychoterapia jest prowadzona nieprawidłowo - jeśli pytania terapeuty przekraczają granice dziecka i nie jest ono poinformowane, że może mówić tylko o tym, o czym chce i że nie ma przymusu. Ale my nie robimy odniesień w stosunku do nieprawidłowo prowadzonej terapii. Zrobiłeś ogólne odniesienie w następującej sytuacji: afilatelista napisał, że [dzieci] "Nie powinny być zmuszane do wyjawiania ich [tajemnic] komuś." Ty wówczas napisałeś, że w takim razie dzieci nie można posłać do psychologa - co jest, przepraszam, bzdurą. Z przyczyn, o których już mówiłem.
No dobrze, niewlasciwego przykladu uzylem.
Psychoterapia moze byc prowadzona prawidlowo, lecz mimo to dziecko moze powiedziec cos czego pozniej bedzie zalowalo. Po wyjsciu z gabinetu moze sobie to dopiero uzmyslowic.
To nie jest takie proste. Psycholog nie jest wszystkiego wstanie przewidziec i jak cos pojdzie nie tak, to wcale nieznaczy ze psycholog popelnil tu jakis blad.
Cytuj:
Spowiedź katolicka ma implicite wbudowaną konieczność powiedzenia spowiednikowi o niektórych aspektach życia osobistego. Psychoterapia tego nie ma. Co więcej, psychoterapia opiera się na stworzonej stopniowo relacji terapeutycznej i zaufaniu do terapeuty, które dają komfort, jakiego nie daje przymusowe wyznawanie swoich intymności obcemu, nieznanemu, zazwyczaj przypadkowemu człowiekowi.
Ale jednak to psycholog tak twierdzi o spowiedzi:
"Nie zamykaj psa w komórce
Zróbmy eksperyment myślowy i popatrzmy na spowiedź jak na zabieg medyczny, polegający na wyrzucaniu choroby na zewnątrz. Zło moralne czy pamięć o wyrządzonej komuś krzywdzie wywołują u osoby mającej choć trochę wrażliwe sumienie konsekwencje natury psychologicznej czy duchowej. Oczywiście, najbardziej poszkodowany jest ten, kto został skrzywdzony. Ale także osoba wyrządzająca zło, w pewnym sensie sama skrzywdziła siebie".
Po pierwsze, złe czyny i negatywne emocje niejako „zatruwają" jej własne procesy psychiczne.
Przeciez trudno aby kazdy chodzil do psychoterapeuty, aby mu ulzylo i jesli to tak dziala to jest wszystko wporzadku.
Zrozum ze jak zepchniesz cos do podswiadomosci to wcale nieznaczy ze to nieistnieje.
To jest, i na ciebie to wplywa i nawet sprawy sobie z tego niezdajesz, a chodzi o to aby to zniknelo.
Cytuj:
I jeszcze: praktyka spowiedzi nakazuje nie tylko wyznanie czegoś osobistego, ale wręcz oskarżanie się. To jest nie do pomyślenia w psychoterapii.
Ale to Ty sie oskarzales. Tylko po co?
Cytuj:
Mówimy o regule w odniesieniu do instytucji spowiedzi i psychoterapii. Regułą w spowiedzi jest przymus wyznania wszystkich grzechów ciężkich, w psychoterapii nie ma żadnego przymusu. To, że w jakiejś tam terapii może nastąpić nieprawidłowość ("nie wszystko da się przewidzieć"), nie świadczy o psychoterapii jako ogólnym jej modelu.
Ale przeciez nie bedziez mowic psychoterapeucie o swoich grzechach i z nich nieoczyscisz sie wewnetrznie.
A poza tym to wszystko zalezy od podejscia do religii, jakie nabyles przekonania, a takze od spowiednika.
Dlatego komus moze zaszkodzic nie tylko spowiedz, ale tez sama religia.
Prawidlowo uksztaltowana duchowosc ma prowadzic do wyzwolenia, poczucia szczescia, spokoju i radosci, a jesli nie, to cos jest nie tak, czy tez jeszcze tam niedoszedles.
Cytuj:
W psychoterapii, jaką teraz przechodzę, nie zdarzyło mi się to. Kiedyś u innego terapeuty czułem się mniej komfortowo i zdarzyło mi się coś takiego. Jednak od wyznania czegoś intymnego w psychoterapii nie zależy możliwość zjednoczenia się z Ostateczną, Najwyższą Rzeczywistością - podczas gdy w Waszej spowiedzi jest ona takim warunkiem
.
Nie wiem bo dla mnie to nie byl problem. Siedzi ktos w konfesjonale, nie widze go, nie wiem jak wyglada, wymieniasz grzeszki jak z automatu i po sprawie.
Ale moze inni sobie tak wpoili, ze wszystko tak ze szczegolami bo srogi Bog tego od Ciebie wymaga.
Ludzie moga sobie wykreowac rozny obraz Boga, ktory moze nawet szkodzic.
Cytuj:
Co to znaczy "trzeba"? Jeśli pacjent uzna, że trzeba i że chce, wtedy sięgnie. Jeśli uzna, że nie trzeba sięgnąć, to tego nie zrobi. On poniesie tego skutki, jego odpowiedzialność. Polskie Towarzystwo Psychologiczne nie formułuje doktryny, wg której to psychoterapeuta uznaje, kiedy pacjent ma sięgnąć głębiej. Natomiast Kościół katolicki wprowadził warunek (spowiedź) na drodze do kontaktu z Bogiem (do komunii).
Alez to nie takie proste, to czesto bardzo delikatna sprawa, ale mechanizm jest taki jaki jest
jak cos zepchniesz do podswiadomosci to wtedy to sie w odpowiednich warunkach odezwie.
Poza tym to od ciebie samego duzo zalezy, na ile potrafisz psychoterapeucie pomoc.
psychoterapeuta moze trafic i sprobuje ci to uzmyslowic lecz ty tego niezalapiesz, albo
nawet sobie to uzmyslowisz lecz na zbyt plytkiej plaszczyznie i wtedy to niezadziala.
To ty musisz wlozyc w to duzo pracy wchodzac w siebie samego i z tym z czym wyszedles od psychologa.
I to nie takie proste bo to czesto boli, ale prawda o tobie samym wyzwala od negatywnych emocji.
Cytuj:
Nie słyszałeś? A o takich sprawach wśród rówieśników się tak zwyczajnie rozmawia?
A ja może raz czy dwa poczułem ulgę, a potem już nie. I w życiu dorosłym nie poczułem ulgi. Spowiedź u mnie nie działa. Nie odczuwam w konfesjonale Chrystusa, a zwykłego człowieka, dla którego zresztą grzechy wyznawane są jednostkowo bez kontekstu, co w świadomości kapłana zazwyczaj będzie powodować zafałszowanie rzeczywistości penitenta, z jaką kapłan ma do czynienia.
Kazdy ma swoje doswiadczenia. Ja ulge zawsze czulem, pomimo ze te spowiedzi takie plytkie byly.
Moze dlatego ze wybieralem dominikanow.
I raz tylko natrafilem na spowiednika gdzie mialem zle doswiadczenie, ale dramatu nie bylo.
Cytuj:
Najgorszy jest jednak szantaż instytucjonalnego Kościoła katolickiego, zgodnie z którym nie mogę połączyć się z Chrystusem bez odbytej spowiedzi. Takiego warunku Jezus z Nazaretu nie przewidywał.
To Twoje przekonania ja takiego szantazu nigdy nie czulem. Dla mnie Bog jest miloscia a ona jest czaska mnie, a jak cos zrobie zlego to sie sam przed soba samym rozliczam i sie nigdy grzechem nie katuje.
To wszystko jest w nas wpisane wiec co z tego ze sie potkniesz?
Trzeba byc milosiernym wobec samego siebie tez.
Cytuj:
Ja czułem się bardzo niekomfortowo przed pierwszą spowiedzią, gdyż nie wiedziałem, czy kapłan odpuści mi grzechy - albowiem nie miałem wiedzy o tym, jak zwykle się to odbywa. Samo wyznawanie konkretnych moich zachowań też było dla mnie przemocowe, nieprzyjemne, dlatego rozpocząłem od wymieniania kapłanowi, które przykazania Boże naruszyłem, na co kapłan z irytacją napomniał mnie, bym mówił o konkretnych grzechach.
Zgoda, ale to sa tylko Twoje doswiadczenia. A dlaczego akurat takie?
Cytuj:
To trzeba się spotkać z tym, kogo oszukałem, a nie z obcym facetem, którego moje oszustwo nie dotyczy.
Ale akurat dla mnie jest o wiele prostsze przyznac sie przed samym soba i pojsc do spowiedzi.
Mniej stresu.