Zawsze czekam na jakiś pretekst,żeby nie doznali szoku,gdy będę tak wszystko wyjaśniać.W klasie pierwszej jest temat o religiach.Poświęcam na to więcej godzin,niż jest na to przewidziane.Zmuszam uczniów do wysiłku intelektualnego.Sami szukają tego,co im się w danej religii podoba,a co trudne by było do zaakceptowania.Potem już razem zastanawiamy się,czy niektóre z tych "fajnych"rzeczy w innych religiach można by przenieść na grunt KK,czy jest coś ,na czym mozna by budować dialog i jak w ogóle zachowywać się wobec wyznawców innych religii.Oczywiscie jestem przede wszystkim katechetką,więc po tym robimy całą lekcję katolicką,na której staram się ich ugruntować właśnie w naszej wierze.Ale podkreślam,że wybór zawsze należy do nich.
W drugiej klasie korzystam z lekcji o potopie,by wyjaśnić zawiłości powstawania Biblii.Porównujemy Biblię i np."Gilgamesza".Są to sprawy na tyle trudne do zrozumienia dla gimnazjalistów,że przedstawiam kilka takich rewelacji i czekam na pytania.Słabszym klasom wystarcza to,co powiem,mocniejsze mają mnóstwo mniej lub bardziej trafnych pytań. Dyskutujemy,póki jest o czym,a na końcu robię podsumowanie,żeby im się to wszystko nie poplątało i dyktuję krótką notatkę w punktach.
Co zabawne ,dzieciaki czasem mają w domu kłótnie z rodzicami o te "moje" interpretacje.
I dobrze,niech się zaprawiają.
Przepraszam,że piszę tak po nauczycielsku.Po prostu przesiąkłam
Niestety,na pewno się nie znamy,choć miałam ucznia akurat w Twoim wieku,który zadawał takie pytania,ze większość nawet nie rozumiała,o co w nich chodzi.Czasem jeszcze do mnie zagląda z jakimś problemem.
No to dobrej nocy