Co mozna zrobić aby nie wpaść w monotonię...
Autor |
Wiadomość |
e-sko
Dołączył(a): Pt cze 06, 2003 19:44 Posty: 25
|
Re: liturgia
lawenda napisał(a): dlaczego w Zesłanie Ducha Świętego liturgię kapłani sprawowali w czerwonych ornatach? Czerwony oznacza chyba męczeństwo?
Kolor czerwony, to znak krwi, walki, męczeństwa, a także ognistych języków, pod postacią których Duch Święty zstąpił na zebranych apostołów w Wieczerników w dniu Zielonych Świąt.
|
Wt cze 10, 2003 12:51 |
|
|
|
|
bejot
Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 11:27 Posty: 556
|
Tak najprościej odpowiadając, to chyba zaangażować się w to co się dzieje "gdzieś tam daleko z przodu".
Dla mnie kiedyś ciekawe w mszy było jedynie kazanie (o ile nie było grzmieniem o aborcji, albo czytaniem listu), na pozostałe części zakładałam walkmana, albo chociażby czytałam książkę. Lubiłam taką mszę bez fonii... jeden "koleś" z przodu machał rączkami i coś mówił inni tez coś mówili, jak podchodził do stołu inni wstawali, jak podnosił kielich i coś jeszcze Ci klękali - niezły ubaw - władca marionetek! Monotonnie nie było, bo za każdym razem był inny podkład muzyczny.
Teraz się troszkę zmieniło. Ktoś mi kiedyś powiedział, że msza jest Spotkaniem, rzec można "randką". Nie wiem, czy Ten z którym sie spotykam jest moim Ukochanym... może raczej ciągle Kimś, kto mnie poprosił o "chodzenie" żebyśmy się lepiej poznali. W jakiś sposób od kiedy Bóg zaczął się dla mnie choć troche liczyć nie jako Apokalipsa i Straszny Sędzia, ale jako Ktoś konkretny, o którym mówią, że mnie bardzo kocha, od momentu jak się trochę zaangażowałam w tą "znajomość" to msze się stały takimi randkami poznawczymi. Fajna sprawa w sumie takie spotkanie, niby wiesz czego się po drugiej stronie spodziewać, a ciągle odkrywasz coś nowego...
_________________ Jeśli chcesz zrozumieć drugiego człowieka..
nie słuchaj tego co mówi..
wsłuchuj się raczej w to, co przemilcza..
Khalil Gibran
|
Wt cze 10, 2003 16:34 |
|
|
e-sko
Dołączył(a): Pt cze 06, 2003 19:44 Posty: 25
|
bejot napisał(a): Lubiłam taką mszę bez fonii... jeden "koleś" z przodu machał rączkami i coś mówił inni tez coś mówili, jak podchodził do stołu inni wstawali, jak podnosił kielich i coś jeszcze Ci klękali - niezły ubaw - władca marionetek! Monotonnie nie było, bo za każdym razem był inny podkład muzyczny
Przypomniał mi się wiersz Jana Sztaudyngera ...
"Bóg z uśmiechem się pochyla Nad teatrem wiotkich łątek, W dłoni garstkę nitek trzyma Wszego koniec i początek. A na scenie tańczą lale, Bez kozery i tantiemy, I wołają pewne siebie: M y T a ń c z y my , m y ż y j e my ! "
A zaraz potem przyszedł mi na myśl werset z Ewangelii św.Jana:" Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje".../J 15,16/.
bejot...Odwagi!
|
Wt cze 10, 2003 17:14 |
|
|
|
|
j_oanna
Dołączył(a): Cz lip 17, 2003 18:10 Posty: 2
|
o to już rok minął od mojej ostatniej wypowiedzi:)
Ja zaczynam włanczaś się w Eucharystię. Właśnie mam napisać komentarze : przed czytaniami, przed ofiarowniem i przed Ojcze Nasz.
Właściwie dla mnie nie musi być komentarzy, ale u nas są, jak wy uważacie?
Komentarze są potrzebne?
_________________ "Każdy listek który spada z drzewa odsłania nam kawałek nieba"
|
Pt cze 25, 2004 23:08 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Dla mnie msza jest cudownym przeżyciem! To spotkanie z tym Kto mnie najbardziej kocha i Którego ja też staram się kochać... Texty są zrozumiałe tylko trzeba myśleć o czym się mówi a nie "klepać z pamięci swoje formułki". Jest za to jedna rzecz która mnie bardzo martwi. Skracanie liturgii do niezbędnego minimum. Najszybszy wikary o jakim słyszałam zamiast Aktu pokuty (Panie zmiłuj się) na początku odmwaiał akt żalu, na Glorię Chwała Ojcu, Credo-akt wiary...czy to ma sens?
Albo biskup ktry chce wprowadzić półgodzinną mszę bez kazania iczegośtam jeszcze dla spieszących się?? Czy to ma w ogóle sens?? Mszę trzeba przeżyć w pokoju, miłości, radości a nie ciągłym patrzeniu na zegarek i ziewaniu. czy jest sens przychodzić na taką własnie msze tylko dlatego żeby odhaczyć że sie było...Bezsens i głupota moim zdaniem!!!!
Są też księża którzy niecierpliwą się do tego stopnia że nie mogą na dziękczynienie usiąść i poczekać chwilę tylko przerywają organiscie w trakcie grania pieśni lub chorału. Nie jest to wcale rzadki przypadek ale niestety bardzo powszechne zjawisko...
|
N sie 08, 2004 6:04 |
|
|
|
|
Blazej
Dołączył(a): Wt sie 24, 2004 17:40 Posty: 1
|
Najważniejsze jest czynne uczestnictwo we mszy świętej takie jak śpiew, myślenie o Bogu i rozmowa z nim, tylko w tedy nie wpadniemy w monotonie gdy będziemy tych regół przestrzegać. Śpiew sprawie że msza jest atrakcyjniejsza i lubimy na nią przychodzić, o ile ktoś lubi śpiew (ale nie śądze żeby ktoś go nie lubił)
|
Wt sie 24, 2004 19:57 |
|
|
Rema
Dołączył(a): Pn sie 23, 2004 10:31 Posty: 20
|
W czasie wakacji byłam z grupą przyjaciół z parafii i księdzem w górach. Mieszkaliśmy w malutkim domku, chodziliśmy po górach, wieczorami siedzielismy przy ognisku. Ale najpiękniejszym momentem dnia była Eucharystia, sprawowana w pokoju, w którym spędzalismy najwięcej czasu. To było bardzo naturalne - siedzieliśmy sobie i ksiądz mówił - to co, za pół godziny msza? I szedł się przebrać. My szykowaliśmy ołtarz - czyli niski stolik, ćwiczyliśmty sobie liturgię itp. Kiedy bylismy gotowi "technicznie", w chwili ciszy przygotowywaliśmy się duchowo i zaczynała się msza. Siedzieliśmy wokół ołtarza jak apostołowie, tak, że bliżej nie można. Po Ewangelii ksiądz siadał z nami i razem zastanawialiśmy się nad Słowem Bożym. Nie głosił kazania, nie narzucał toku myslenia tylko kierował nas na odpowiedni tor. Na Ojcze Naqsz trzymalismy się za ręce, znak pokoju przekazywaliśmy sobie obejmując się, komunię przyjmowaliśmy pod dwiema postaciami. Każda z tych mszy ofiarowana była w intencji jednego z nas. Cudowna była ta bliskość ołtarza, bliskość Jezusa. Maleńka grupka ludzi pomagała w skupieniu. Po zakończeniu mszy grałyśmy dalej piosenki religijne, ksiądz z chłopakami sprzątał stół i po chwili znowu siedzielismy przy muzyce czy szliśmy grać w piłkę. I przyznam szczerze, po kilku takich mszach inaczej patrzę na liturgię. Wcześniej często nudziłam się na mszy, nie potrafiłam sie skupić. Teraz, kiedy poznałam takie Eucharystie, przeżyłam na nich wiele pieknych chwil bardziej przeżywam "normalną" mszę w kościele. Mam nadzieję, że z biegiem czasu rutyna nie powróci, że zostanie tak, jak jest. A wszystkim znudzopnym radzę spróbować uczestnictwa we mszy wspólnotowej - naprawdę może zmienić rutynę w coś zaskakującego i za każdym razem inaczej pięknego!!
|
Śr sie 25, 2004 16:03 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Rema napisał(a): A wszystkim znudzopnym radzę spróbować uczestnictwa we mszy wspólnotowej - naprawdę może zmienić rutynę w coś zaskakującego i za każdym razem inaczej pięknego!!
Ci to chyba jednak wpadli w rutynę. Szczególnie ten leżący misio z lewej strony
http://www.pr.opoka.org.pl/dziela/zdjec ... _msza1.jpg
|
Pt kwi 29, 2005 22:09 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|