Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 24, 2025 4:39



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 65 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Jak żyć w zgodzie z teściami ... ?? 
Autor Wiadomość
Post Jak żyć w zgodzie z teściami ... ??
Małżeństwo i własna rodzina...
Związek dwojga ludzi to jedno z najpiękniejszych i jednocześnie najbardziej odpowiedzialnych zadań w życiu większości z nas.
Niewiele jednak osób zakładających związek mażeński zdaje sobie sprawę przed podjęciem decyzji o zawarciu związku małżeńskiego z potencjalnych kłopotów i trudności, jakie przyjdzie im przebyć w życiu z ukochaną osobą.
Do jednych z największych problemów w małżeństwie urasta sprawa zgodnego życia z ... własnymi rodzicami.
Nieważne, czy zamieszkujemy z nimi razem czy osobno ...
Rodzicom zawsze należy się szacunek i opieka ca cały trud, jaki poświęcili nam w dzieciństwie, za całe wychowanie.
Jednak trudności mocno narastają w momencie, gdy jesteśmy zmuszeni żyć pod jednym dachem razem z rodzicami - i głównie tą sprawą chciałbym się zająć w tym temacie.
Nieodpowiednie zachowanie Rodziców (teściów) często powoduje wiele konfliktów między Współmałżonkami.
Konflikty te we współczesnych czasach dość często prowadzą nawet do rozbicia rodzin ... :(
Ale bywa również i inaczej - to zachowanie "młodych" i okazywany brak szacunku i lekceważenie względem Rodziców powoduje wiele sytuacji kryzysowych ...

Jak zatem znaleźć "złoty środek" by móc zgodnie żyć z własnymi rodzicami/ teściami ??

cdn.


Pt maja 14, 2004 22:33
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35
Posty: 796
Post 
Cytuj:
Nieważne, czy zamieszkujemy z nimi razem czy osobno ...


Zamieszkanie osobno, to ponoć połowa sukcesu. Niemal nigdy wspólne zamieszkiwanie młodych (zaraz po ślubie zwłaszcza!) z rodzicami nie wpływa pozytywnie na związek.

Moim skromnym zdaniem:
1. osobne zamieszkanie
2. uniezaleznienie finansowe (inaczej pojawia się zasada: płacę i wymagam oraz kontrola wydatków młodych przez rodziców)
3. ustalenie czystych, jasnych i przejrzystych zasad od razu gdy pojawią się jakiekolwiek trudności w relacjach rodzice - młodzi.
4. 1/2 szacunku (wzajemnego), szczypta taktu, odrobina uśmiechu

... i smacznego


Pt maja 14, 2004 22:44
Zobacz profil
Post 
Osobiście znam wiele rodzin, w których współpraca pomiędzy Małżonkami i Teściami układa się bardzo dobrze.
Znam również i takie, w których zbędna ingerencja Rodziców prowadzi do wielu konfliktów między Małżonkami, często wręcz nadmierna ingerencja prowdzi do rozbicia Rodzin :(
Na podstawie własnej analizy zachowań kilku Rodzin chciałbym się podzielić swoimi spostrzeżeniami.

Niewiele osób wstępujących w związek małżeński zdaje sobie sprawę z tego, że ich dotychczasowy świat zmieni się i to bardzo ...
Dotyczy to obydwu stron - tak "młodych", jak i "Teściów."
Zmienia się bowiem dla wszystkich "hierarchia ważności".
O ile bowiem do chwili zawarcia małżeństwa najważniejszą relaćją w rodzinie dla młodych byli
1. Rodzice
2. Rodzeństwo
3. "Inne osoby"

O tyle po zawarciu małżeństwa najważniejszymi osobami w życiu Mlodych stają się:
1. Współmłżonek (ka)
2. dzieci
3. Duża przepaść
4. Rodzice
5.Rodzeństwo
Prosze pamiętać o tym, że związek małżeński jest nierozerwalny i każda ze stron powinna sobie zdawać sprawę z tego, że nie wolno podejmować żadnych działań zmierzających do rozbicia związku ...

"On odpowiedział: Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela."
(Ew.Mateusza 19:4-6)

Zatem - po zawarciu małeństwa trzeba przede wszystkim słuchać się rad Współmałżonka(i) i działać dla dobra jej (jego),dzieci oraz - dopiero później - własnych Rodziców.
Okres narzeczeństwa nazwałbym "okresem przejściowym" pomiędzy życiem z Rodzicami a Małżeństwem. Jednak, zasadniczo "młodzi" podlegają jeszcze władzy Rodziców.

Z drugiej jednak strony niezbędne jest zachowanie szacunku i miłości dla własnych rodziów:
"Czicij ojca swego i matkę swoją"
"Mojżesz tak powiedział: Czcij ojca swego i matkę swoją oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmiercią zginie."
(Ew.Marka 7:10)

Jak zatem doprowadzić do tego, by żyć zgodnie tak z Małżonkiem, jak i Rodzicami ?

Na pewno doskonałym, sprawdzonym rozwiązaniejm jest istniejący na Śląsku Cieszyńskim tzw. "wymówek".
Polega to na tym, że rodzice i "młodzi" umawiają się przed ślubem czego nawzajem od siebie oczekują po wejściu młodych w związek małżeński.
(Często jest to powiązane z przekazaniem gospodarstwa młodym oraz ewentualnym podziałem majątku wypracowanego w danej rodzinie).
Tak forma doskonale spełnia swoją role - rodzice nie wtrącają się w sprawy małżeńskie "dzieci" służąc im jednocześnieswoją radą, pomocą i doświadczeniem, zaś dzieci szanują własnych rodzców (teściów).
Sytacje konfliktówe są sprowadzone do rzeczywistego minimum.
Pod warunkiem, oczywiście, że obydwie strony potrafią się rzetelnie dogadać i obydwie strony dotrzymują warunków umowy ...
Ale - z tego, co mi wiadomo - niedotrzymanie tej umowy natępuje raczej bardzo rzadko.

Kolejna sprawa - jeżeli rodzice mają coś przeciwko kadydatowi (ce) na przyszłego zięcia/synową - to niech nie wahają się przestrzec (powiedzieć o swoich obawach) swojemu dziecku jeszcze przed ślubem ...
Po ślubie - raczej odradzam takie rozmowy, gdyż prowadzą tylko do narastania konfliktów wewnątrzmałżeńskich ... Lub do zniechęcenia wobec Rodziców.
Dobrze byłoby też powiedzieć sobie wprost o wzajemnich oczekiwaniach względem siebie Narzeczonych po ślubie ...
Oraz dotrzymywać tych wzajemnych "umów" podczas trwania związku małżeńskiego.
Można w ten sposób uniknąć wielu niepotrzebnych konfliktów...
Bowiem czym jest związek małżeński ????
W gruncie rzeczy - to ogromna szkoła wzajemnych ustepstw ...

Pozdrawiam ! :)


Pt maja 14, 2004 23:37
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24
Posty: 3075
Post 
takie mieszkanie z rodzicami mlodych malzonkow czesto prowadzi do roznych konfliktow miedzy malzonkami a tasciami. Powod jest prosty: zwykla malzenska sprzeczka, ktora uslysza przypadkiem rodzice moze przerodzic sie w ich umyslach w wileka awanture. wowczas chca oni dobrze dla swojego dziecka i zaczynaja obwiniac za taki stan druga strone.
Mlodzi dawno zapomna ta sprzeczke, a w pamieci rodzicow zostanie ta "gigantyczna" awantura...

_________________
Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
Obrazek
Obrazek


Śr wrz 15, 2004 14:44
Zobacz profil
Post 
Ja to już mam a sobą. Tym niemniej wyznaję zasadę, że w wychowaniu należy się kierować tak jak to mówił św. Jan Chrzciciel o Jezusie. "Trzeba aby On wzrastał a ja się umniejszał". I ja także o moich synach mówiłem: Trzeba aby oni wzrastali a my ich rodzice się umniejszali. Moja śp. Małżonka tak bardzo się umniejszyła, że zeszła do grobu. A ja? Ja patrzę jak moi synowie wzrastają, mógłbym powiedzieć: "w łasce u Boga i u ludzi". I wbrew temu co napisał ddv ani ja dla mojej małżonki ani ona dla mnie nie była na pierwszym miejscu. Na pierwszym miejscu był Bóg, potem Ci dla których zawarliśmy związek małżeński (nawet zdobywanie wyższego wykształcenia realizowane było ze względu na nasze przyszłe potomstwo. Trzeba było się możliwie dobrze rozwinąć, aby nasi synowie startowali z wysokiego poziomu). Dopiero potem byliśmy my. Na końcu była cała reszta.


Śr wrz 15, 2004 15:17
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 27, 2003 22:40
Posty: 1707
Post 
Teofil, Jan napisał(a):
Ja to już mam a sobą. Tym niemniej wyznaję zasadę, że w wychowaniu należy się kierować tak jak to mówił św. Jan Chrzciciel o Jezusie. "Trzeba aby On wzrastał a ja się umniejszał". I ja także o moich synach mówiłem: Trzeba aby oni wzrastali a my ich rodzice się umniejszali. Moja śp. Małżonka tak bardzo się umniejszyła, że zeszła do grobu. A ja? Ja patrzę jak moi synowie wzrastają, mógłbym powiedzieć: "w łasce u Boga i u ludzi". I wbrew temu co napisał ddv ani ja dla mojej małżonki ani ona dla mnie nie była na pierwszym miejscu. Na pierwszym miejscu był Bóg, potem Ci dla których zawarliśmy związek małżeński (nawet zdobywanie wyższego wykształcenia realizowane było ze względu na nasze przyszłe potomstwo. Trzeba było się możliwie dobrze rozwinąć, aby nasi synowie startowali z wysokiego poziomu). Dopiero potem byliśmy my. Na końcu była cała reszta.


Teofilu piękne wartości przekazałeś.. Zaprawdę Piękne Teofilu..!!


godunov, proszę o zaniechanie osobistych wycieczek wobec innych piszących na forum...
elka

A czy przekazałęś i tę piekną wartość swoim dzieciom, by przyjezdnych z Polski traktowali jako
Okupantów(tych po roku 1945 dla jasności) .. Janie na pierwszym miejscu Bóg Honor I Ojczyzna ... Po tym cała reszta..
I te wartości należy dzieciom przekazywać.. No ale skoro ja .. według Ciebie jestem okupantem. !!! Zapytać by należało co dla Ciebie znaczy Bóg a co Ojczyzna ..??

Pozdro...


So wrz 18, 2004 0:20
Zobacz profil
Post 
Coś więcej na ten temat w poście:
viewtopic.php?p=27631#27631


So wrz 18, 2004 8:55
Post 
:biggrin:
Jak żyć w zgodzie z Teściami? Daleko od nich! Nie ma szans na to, że szara codzienność i mieszkanie w pobliżu zepsują kontakty :) Polecam, bo to świetne rozwiązanie. Nawet wtedy kiedy jest strasznie ciężko, mieszka się w wynajętej kawalerce i zarabia ciut więcej niż opłaty. Testowaliśmy z mężem. Żadne z nas nie chciałoby mieszkać z rodzicami :biggrin:
Pozdrawiam


So wrz 18, 2004 9:50
Post 
Tak mufka, tak niestety jest......
Tylko powiedzcie mi dlaczego?

Przeciez dawniej domy (kamienice) w ktorych mieszkaly wielopokoleniowe rodziny byly norma.
Czy to na wsiach, czy tez w miastach, bylo rzecza calkiem naturalna, ze mieszkalo sie z rodzicami, czasem nawet jeszcze z dziadkami.
Jakos wtedy i rozwodow bylo mniej i dzieci wiecej........
Co sie stalo i od kiedy sie to stalo, ze tyle sie zmienilo w naszych rodzinach?

pozdrowka


So wrz 18, 2004 9:54
Post 
Beli, ja sama mieszkałam w domu 3-pokoleniowym i widziałam napięcia na linii mama-dziadkowie, w życiu nie polecę młodemu małżeństwu mieszkania pod jednym dachem z rodzicami którejkolwiek strony.... Każdy ma swój pomysł na życie, nasz jest pewnie podobny do tego, jaki mają Rodzice mojego męża, ale gdybyśmy mieli mieszkać z nimi, to nie przetrwalibyśmy razem nawet roku.
Co do ilości dzieci.... Warunki się zmieniły, praca nie jest "przymusowa", jak się nie ma znajomości i kontaktów (ogólnie pojętych, choćby tych nawiązanych w poprzedniej pracy), to właściwie szanse są nikłe, że się zatrudnienie zdobędzie, dotyczy to szczególnie pierwszej pracy....
Co za tym idzie, nie ma poczucia bezpieczeństwa, więc i nie ma warunków do wychowania potomstwa. A ja Teściom swoich dzieci podrzucać nie będę, to do mnie należy wychowanie moich dzieci, nie do nich... Oni mają prawo w końcu odpocząć :)
Pozdrawiam


So wrz 18, 2004 10:24
Post 
Cytuj:
A ja Teściom swoich dzieci podrzucać nie będę, to do mnie należy wychowanie moich dzieci, nie do nich.


W takim razie pozostaje żłobek.
Wiesz .....jednak zdecydowanie wole tesciow lub rodzicow od zlobka. Co innego przedszkole.

Nie chodzi mi o ciagle wychowywanie dziecka.....ale o opieke w czasie gdy rodzice sa w pracy.
Wyobraz sobie, ze wieszosc dziadkow woli opiekowac sie wnukiem.....nizli odpoczywac nudzac sie niemilosiernie.
Takie malenstwo w rodzinie to radosc dla dziadkow.....no i wtedy czuja sie potrzebni...a to na emeryturze dosyc wazna sprawa......wazniejsza od watpliwego "odpoczynku" :D

pozdrowka :D


So wrz 18, 2004 10:51
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35
Posty: 796
Post 
Cytuj:
Na pierwszym miejscu był Bóg, potem Ci dla których zawarliśmy związek małżeński (nawet zdobywanie wyższego wykształcenia realizowane było ze względu na nasze przyszłe potomstwo.


Bardzo dziwne podejście... Chcesz powiedziec, że śluby powinny być zawierane nie istniejących jeszcze dzieci?? Wykształcenie zdobywa się dla dzieci??

A ja zawsze myslałam, że ludzie się pobierają by spędzić razem resztę życia (nie kazdy może mieć dzieci i może się zdarzyć, że para ich mieć nie będzie), a uczy się człowiek dla siebie (by się rozwijać). Zaraz się dowiem, że podstawówkę też się kończy dla przyszłego potomstwa...

Teściowa koleżanki doradziła jej kiedyś, by nad łóżeczkiem dziecka powiesiła karteczkę z napisem: "Najbardziej na świecie kocham swojego męża", bo ta zupełnie o swym ślubnym "zapomniała", gdy urodziło się maleństwo.

Cytuj:
Przeciez dawniej domy (kamienice) w ktorych mieszkaly wielopokoleniowe rodziny byly norma.


Były normą często bardzo toksyczną. Fakt, nie było rozwodów, bo istaniała inna mentalność - "wszyscy" tak żyli, "tak trzeba", wszystko zostawało w rodzinie jaka by ona nie była. Choćby ludzie byli poddawani domowemu terrorowi, czy też "mobbingowi", nie mieli odwagi z tego domu wyjść, bo nie znajdowali poparcia społecznego.
Dzieci było więcej, bo:
- nie znano antykoncepcji,
- dzieci były dobrem (siłą robocza np. do pracy w polu). Zauważcie, że w miastach dzieci było już mniej niż na wsiach.
- część dzieci umierała.
- kobiety nie pracowały zawodowo

Teraz zmieniła się mentalność, sposób życia

Cytuj:
A ja Teściom swoich dzieci podrzucać nie będę, to do mnie należy wychowanie moich dzieci, nie do nich... Oni mają prawo w końcu odpocząć


Również swoich dzieci teściom podrzucać nie mam zamiaru. Wolałabym wynająć opiekunke do dziecka. W ten sposób pozostajemy z mężem samodzielni, nie potrzebujemy pomocy rdziców - chyba że w wyjatkowych sytuacjach. Teściowie są dobrzy w święta, imieniny, urodziny, na wspólne wyjazdy nad wodę. Telefon raz na tydzień i poczucie, że w awaryjnych sytuacjach można na siebie liczyć.

Dlatego tak wazne jest, by rozwijać się dla siebie, mieć swoje małe i większe upodobania, pasje. Dzieci w wieku 20 -25 lat wyfruwają z gniazd i zaczynają zyć swoim życiem. Dla kogo wtedy są rodzice? Dla kogo żyją? Ano dla siebie.

Tak sobie czasem myślę, że chciałabym być w przyszłości niemiecką emerytką. Ile świata mogą zwiedzić!? Ile książek przeczytać!?


So wrz 18, 2004 14:45
Zobacz profil
Post 
Beli, nie. Jeśli jestem rodzicem, to biorę odpowiedzialność za własne dziecko. Szczerze? Wolę żłobek, niż podważanie rodzicielskiego autorytetu przez dziadków. Zdecydowanie żłobek, poza tym dziecko uczy się samodzielności, nabiera odwagi i pewności siebie :)
Pozdrawiam


So wrz 18, 2004 14:54
Post 
No coz Wando i mufko........wszystko przed wami......
Teoretyzowac mozna zawsze....tez tak kiedys mowilem........wszystko pozniej wychodzi w "praniu" jak to mowia :D


So wrz 18, 2004 17:43
Post 
...aha...zapomnialbym
W żłobku to sie dziecko nie uczy NICZEGO!....to zwykla przechowalnia NIC WIECEJ


So wrz 18, 2004 17:45
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 65 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL