|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 6 ] |
|
Autor |
Wiadomość |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
 Odczuwanie Boga
Wypowiedzi przeniesione z wątku "Zdrada - co dalej?" z Rodziny- viewtopic.php?p=358509#358509 mateola
czeresniowa napisał(a): Czy istnieją jakieś warunki które muszą zostać spełnione aby ta pomoc istniała? Słowem, czy Twoim zdaniem jest ona losowa [niby zależna od kogoś/czegoś, zależna od siły wyższej, ale kierowana kryteriami nie zawsze dla nas zrozumiałymi] Raczej nie istnieją warunki. Bóg pomaga i uzdrawia nie tylko wierzących/m, ale także ateistom i ludziom innych wyznań. Polecam książkę "Jezus żyje" - tam jest to świetnie opisane, głównie rozdział 7 - "Pomoc w uzdrowieniu" - opisuje sprawę tych warunków (których nie ma) jakie muszą zostać spełnione, aby Bóg uzdrowił człowieka (fizycznie, psychiczne, duchowo, moralnie, itd.) (myślę, że to idealnie odpowiada także na pytanie o warunki pomocy). Otóż... nie ma takich warunków, ale to też nie jest losowe. Co do warunków, to to jest jak z każdą łaską - można się o nią modlić, można się do niej przygotować, można otwierać się na nią, ale nic więcej - to Bóg daje łaskę tak jak chce i kiedy chce, Duch tchnie kędy chce. "Nie możemy narzucić mu naszych reguł postępowania. On czyni dzieła na drogach różnych od naszych i lepszych (Iz 55,8 ). Z tego powodu wolę mówić o środkach lub pomocach ułatwiających działanie Boga. Łaska Boża jest skuteczna, gdy jednak napotka pole przygotowane, może przynieść owoc obfitszy." A jak można przygotować to "pole"? M.in. poprzez:- oczekującą wiarę: "Wiara jest swego rodzaju szerokim kanałem umożliwiającym przepływanie wody żywej zbawienia objawiającego się w naszym życiu" "Wierzyć, to znaczy ufać, być zależnym i powierzyć się bezwarunkowo Bogu i jego zamiarom względem naszego życia, wyrzekając się naszych planów i środków zbawienia." "Jezus obiecał nam, że otrzymamy to, w cow wierzymy, że już zostało nam dane (Mk 11,24)": Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie.Wielką moc posiada wytrwała modlitwa sprawiedliwego.- nawrócenie- przebaczenie- modlitwa we wspólnocieDalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.- wstawiennictwo Maryi"Wiemy, że ona nie uzdrawia nikogo, ale może wstawiać się za nami, abyśmy mieli wino, którego nam brakuje w naszym życiu, tak jak to miało miejsce w Kanie." - zdanie się na BogaEf 3,20-21 - itd.Jednym słowem... badzo gorąco polecam tę książkę "Jezus żyje" - Emilien Tardif MSC. Niesamowite świadectwo  . (jeżeli w tym poście nie napisałem żródła cytatu, to znaczy, że pochodzi albo z Biblii albo z tej książki - raczej łatwo to rozróżnić) czeresniowa napisał(a): Skąd to pytanie. Bo jeśli wierzyłabym, chciałabym przez to coś zyskać (już na etapie życia, nie dopiero jakieś takie enigmatyczne "po śmierci") Może tak: nie chcę tutaj ograniczać Boga, ale nasz zysk (poza życiem wiecznym) raczej nie może być przyczynkiem do zaistnienia wiary, bo jest zbyt ludzki. Poza tym, my powinniśmy kochać Boga ze względu na to kim On jest, jaki Jest, co zrobił, jak nas kocha, a przede wszystkim ze względu na to, że Jest. Nie powinniśmy zajmować się Bogiem ze względu na radość i korzyści: "Doprawdy, Theotymie, istnieje wielka różnica między zajmowaniem się Bogiem, które przynosi nam radość, a zadowalaniem się tą radością, jaką daje nam Bóg." (św. Franciszek Salezy) Piszesz, że niektórym daje mimo, że nie wierzą i mają to w nosie, a innym nie daje mimo, że o to proszą... nie możemy zazdrościć innym łaski Bożej, Bóg ma lepsze drogi dla każdego z nas i myślę, że każdemu daje w życiu szansę uwierzenia i pokochania Go  czeresniowa napisał(a): Krótko mówiąc, nie chodzi mi o kwestię doraźnego spełniania żądań, tylko o jakieś takie poczucie wierzących (już w trakcie życia), że "to ma sens".
A to jest właśnie wiara  . Jak się uwierzy, to się ma to poczucie, to się wie , że to wszystko ma sens  . Z własnego doświadczenia wiem, że niesamowite jest jak się dostrzega działanie Boga, Jego znaki, to jak Cię prowadzi  . Po prostu fascynujące jest jak ratuje Cię z czegoś, z czego nie widziałeś żadnego ratunku. Uczy Cię jak żyć, a wszystko zdarza się właśnie w takim momencie w jakim powinno. Bóg żyje!! 
_________________ Piotr Milewski
|
Cz lip 03, 2008 13:52 |
|
|
|
 |
czeresniowa
Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25 Posty: 731
|
jumik napisał(a): Poza tym, my powinniśmy kochać Boga ze względu na to kim On jest, jaki Jest, co zrobił, jak nas kocha, a przede wszystkim ze względu na to, że Jest. Wiesz, poprzez te "przejawy" bożej, a zarazem przyjacielskiej obecności, miałam na myśli właśnie pewnego rodzaju dowody istnienia i miłości. Miłość nie zawsze jest dogadzaniem na każdym kroku, ale na pewno jest trwaniem u boku kogoś w sposób który daje choćby namiastkę możliwości odczuwania tego wsparcia, obecności... Może to znowu zbyt ludzkie, ale tak to sobie wyobrażam i nie wydaje mi się żeby to było z kategorii "wymagam zbyt wiele". Cytuj: Piszesz, że niektórym daje mimo, że nie wierzą i mają to w nosie, a innym nie daje mimo, że o to proszą... nie możemy zazdrościć innym łaski Bożej, Bóg ma lepsze drogi dla każdego z nas i myślę, że każdemu daje w życiu szansę uwierzenia i pokochania Go  Ależ znowu. Ja nie zazdroszczę innym tego że mają. Ja się dziwię temu że Bóg (jeśli to Bóg, a nie inna "przyczyna") tak mnie i moje najbliższe otoczenie obdarowuje swoimi łaskami, mimo że ja tak naprawdę przez większość życia albo nie wierzę wcale, albo mocno wątpię (powiedzmy, że stanowczo nie zaprzeczam, nie bluźnię, nie jestem wrogiem, ale no sorry, zaangażowania to u mnie w życiu nie znajdziesz). Krótko mówiąc, dostaję tak wiele w różnych dziedzinach życia, że nic tylko się tym dzielić z innymi, niezależnie od tego w czym będę upatrywać źródła tego (nie zapeszając)... szczęścia. Nie, nie jestem jakąś milionerką jeśli by Ci się takie wnioski miały nasunąć. Po prostu w każdym względzie życia mam tyle i w taki sposób, że jestem szczęśliwa. I naprawdę NIE WIEM skąd, poza tym, że sama się o to staram (ale nie wydaje mi sie żeby to były nadludzkie wysiłki) Cytuj: A to jest właśnie wiara  . Jak się uwierzy, to się ma to poczucie, to się wie , że to wszystko ma sens  . Z własnego doświadczenia wiem, że niesamowite jest jak się dostrzega działanie Boga, Jego znaki, to jak Cię prowadzi  . Po prostu fascynujące jest jak ratuje Cię z czegoś, z czego nie widziałeś żadnego ratunku. Uczy Cię jak żyć, a wszystko zdarza się właśnie w takim momencie w jakim powinno. Bóg żyje!! 
Poruszające, aż nawet kropelka żalu się przelała, że ja tego nigdy nie doświadczę.
_________________ Prof. dr hab. Joanna Senyszyn: "Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica." http://powiedz-nie.c0.pl/
|
Cz lip 03, 2008 21:33 |
|
 |
czeresniowa
Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25 Posty: 731
|
mateola napisał(a): Z tej perspektywy zło, które nas doświadcza jest widziane jakby z góry, jakbyś obserwowała z wysokiego szczytu burzę gdzieś w dolinie...
Może jest to trochę wyrwane z kontekstu, ale mam wrażenie że taka świadomość (jesli to faktycznie działa) jest czymś niesamowitym dla ludzkiej psychiki. Mam siebie samą za osobę silną, a oprócz tego nie posiadającą za wiele problemów w życiu, tym niemniej, zdolność takiego postrzegania spotykających nas doświadczeń to niesamowity skarb...
A co do polecanych przez Ciebie książek i filmów, z chęcią zajrzę, szczególnie do książki.
_________________ Prof. dr hab. Joanna Senyszyn: "Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica." http://powiedz-nie.c0.pl/
|
Cz lip 03, 2008 21:39 |
|
|
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
/.../ tu był fragment odnoszący się do wątku "Zdrada - co dalej?" ( i tamże jest ) mateola
czeresniowa napisał(a): Poruszające, aż nawet kropelka żalu się przelała, że ja tego nigdy nie doświadczę.
Skąd wiesz? Masz jakieś wtyki Tam, w Górze? 
Ostatnio edytowano Pt lip 04, 2008 12:59 przez mateola, łącznie edytowano 1 raz
|
Pt lip 04, 2008 6:54 |
|
 |
czeresniowa
Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25 Posty: 731
|
mateola napisał(a): Skąd wiesz? Masz jakieś wtyki Tam, w Górze? 
Nie mam, nie mam  Ja tylko wiem, po prostu z doświadczenia, że nawet w chwilach powiedziałabym "najlepszych" biorąc pod uwagę moją potencjalną możliwość powrotu do wiary nigdy tego nie odczuwałam i nie byłam przekonana co do tego że jest sens robić ten jeszcze jeden krok naprzód. Że już nie wspomnę, że jako dziecko, niby w katolickiej rodzinie wychowane, niby więc wierzące (bo się jeszcze nie "zbuntowało") nie odczuwałam niczego szczególnego w związku z rzekomą czy rzeczywistą obecnością Boga w moim życiu. A im starsza jestem, tym dalej od możliwości doświadczenia tego.
No jak mówię, trochę "zazdroszczę". Bo stan zakochania jest piękny. Trwam w tym stanie ciągle z pewnym człowiekiem i wiem jaka to błogość. A Wy w pewnym sensie potraficie (przynajmniej niektórzy) odczuwać taki stan zakochania z Bogiem. Bez skojarzeń tutaj... chodzi mi po prostu o tą wewnętrzną radość obcowania z nim, o to jak się cieszycie że do kościoła idziecie (jak na randkę  ), o to że to naprawdę jest taka długotrwała (nieprzemijająca?) fascynacja, utrzymująca Was w takim błogostanie w jakim zakochani bywają przez pierwsze lata (rzadko kto dłużej) bycia ze sobą. To jest fajne, ale jak mówię, ja tam mogę to przeżywać tylko z człowiekiem, w inny sposób nie doświadczę.
_________________ Prof. dr hab. Joanna Senyszyn: "Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica." http://powiedz-nie.c0.pl/
|
Pt lip 04, 2008 9:20 |
|
|
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
Z tym odczuwaniem, z tym zakochaniem nie jest tak prosto... Te emocje są na pewno fajne, ale tak jak stan zakochania między ludźmi mija, tak i tamta fascynacja, to odczuwanie Boga wieczne nie jest.
W "Listach starego diabła do młodego" stary wyga poucza adepta sztuki kusicielskiej:
" A więc jesteś "pełen nadziei, że religijny okres w życiu pacjenta zanika" - wszak takie jest twoje zdanie? Zawsze uważałem, że Szkoła Kunsztu Kuszenia zeszła na psy (...). Czy nikt wam nigdy nie mówił o prawie Falowania?
(...)
Okres oschości i apatii, przez który twój pacjent obecnie przechodzi, nie jest, jak naiwnie przypuszczasz, twoim dziełem; jest to zjawisko naturalne, które nam nie przyniesie korzyści, jeśli go odpowiednio nie wykorzystasz."
Tu stary diabeł opisuje różnice między służbą diabelską a Nieprzyjacielem (tak mówią o Bogu).:
" My chcemy chłonąć, On chce rozdawać. W nas jest pustka; On jest pełny i przelewa się. Celem naszej walki jest świat, w którym Nasz Ojciec z Otchłani wchłonąłby w siebie wszelkie pozostałe istoty, Nieprzyjaciel pragnie, aby świat był pełen istot z Nim wprawdzie zjednoczonych, lecz mimo to zachowujących swą odrębność.
I tutaj właśnie doliny mają do spełnienia swą rolę. Musiałeś się temu nieraz dziwić, dlaczego Nieprzyjaciel nie czyni większego użytku z Swej mocy, by Jego obecność była dla duszy ludziej odczuwalna w dowolnie obranym przez Niego stopniu i momencie. Lecz (...) On nie może zadawać gwałtu. Moze tylko wabić (...) stworzenia mają z Nim stanowić jedno, lecz pomimo to pozostać sobą; samo ich unicestwienie lub asymilowanie nie odpowaida Mu. W początkowym okresie jest On skłonny nieco się narzucać. Wyposaża ludzi na drogę w sygnały świadczące o Jego obecności, które aczkolwiek słabe, im się wydają mocne: w radosne upojenie i łatwe panowanie nad pokusami. Lecz nigdy nie pozwala, by ten stan trwał długo. Predzej, czy później wycofuje (...) ten rodzaj wsparcia (...) by stworzeniu pozwolić stanąc na własnych nogach, aby wykonywało jedynie z własnej woli obowiązki, które straciły wszelki urok. W tych właśnie okresach dolinowych, w o wiele większym stopniu niż w okresach szczytowych, przeobraża się ono w takie storzenie, jakim On mieć je pragnie. Dlatego bardziej Mu się podobają modlitwy zanoszone w okresie oschłości. (...)On chce, aby nauczyli się chodzić o własnych siłach i dlatego musi cofać Swą rękę, i jeśli tylko istnieje prawdziwa wola chodzenia, zadowolony nawet z ich potknięć. Nie łudź się, Piołunie. Nasza sprawa nigdy nie jest bardziej zagrożona niż wówczas, gdy człowiek już nie pragnie, a mimo to w dalszym ciągu usiłuje pełnić wolę naszego Nieprzyjaciela, rozgląda sie po świecie, z którego wszelki Jego ślad pozornie zaginął, i pyta, dlaczego został opuszczony, a jednak słucha dalej. (...)
Twój kochający stryj
Krętacz"
|
Pt lip 04, 2008 12:47 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 6 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|