Jeśli ktoś zastanawiał się dlaczego wymieniłem tyle postów z pewnym indywiduum, to być może zastanowił się jaki był tego cel. Rzecz pozornie bezsensowna.
Użytkownikiem internetu jestem od lat 15. Wtedy to było zupełnie inne miejsce. Może dlatego, że dobrej przepustowości łącza miały wtedy głównie uczelnie wyższe. Modemy wśród użytkowników prywatnych nie były mocno rozpowszechnione. Potem nastąpił stopniowy rozwój sieci. Droga do wiedzy i informacji stanęła otworem. Każdy kij ma jednak dwa końce. O ile przed rozwojem sieci każdy lokalny głupek swoimi farmazonami mógł zamęczać jedynie swoich kompanów od „Arizony”, czy innego szlachetnego trunku, to dzisiaj jego farmazony mają zasięg globalny. Niestety.
Ilekroć widzę w internecie rewelacje głoszone przez ludzi pokroju pana S. to zastanawiam się czy mam to zostawić czy zareagować. Z zasady jak już zobaczę, to jednak staram się reagować. Przyczyna jest prosta. Uważam, że powinno się bezlitośnie obnażać bezdenną głupotę takich osób aby ktoś przez przypadek nie pomyślał, iż mają jakąkolwiek wiedzę. I w przyszłości weryfikował stwierdzenia padające z klawiatury takich osób.
________
Zagadka lotu trzmiela.
Panie S. Wybrałem ten przykład nieprzypadkowo. Obliczenia były prawidłowe. Uwzględniały powierzchnię skrzydeł i masę trzmiela. Według tych obliczeń trzmiel nie powinien latać. Koniec i kropka. Podobno śmiano się wtedy, że trzmiel nie wie, że nie może latać więc lata.
Co zatem jest było nie tak?
Obliczenia przeprowadzono prawidłowo. Oparto je jednak na błędnym założeniu. Mianowicie takim, że trzmiel macha skrzydełkami jak ptak. W górę i w dół lub w dół i w górę – jak kto woli.

Nie pamiętam po ilu latach (czytałem o tym dawno) odkryto gdzie jest ukryty chochlik. Trzmiel latając wykonuje skrzydełkami ruch bardziej skomplikowany, coś na kształt ósemki. Zatem wątpię czy pan S. dostrzeże różnicę ale: obliczenia były prawidłowe – błędne było założenie.
Co miałem na celu pisząc o tym owadzie?
Tylko tyle, że nauka może dzisiaj czegoś nie wyjaśnić. Wyjaśni to jutro lub pojutrze. Specjalnie dla pana S.: słowa „dzisiaj” czy „jutro” mają charakter metaforyczny.
Niech więc pan S. się nie niepokoi o wyjaśnienie powstania wszechświata. Ja wierzę, że nauka to kiedyś wyjaśni. Zepchnie fanatyków na kolejny poziom abstrakcji.
Problem lotu trzmiela jest oczywiście małej wagi w porównaniu z powstaniem wszechświata. Obrazuje jednak mechanizm odkrywania, że na początku czegoś nie wiemy, pozornie jest coś pozbawione sensu. Z czasem wyjaśnienie przychodzi. Wyjaśnienie racjonalne. Zbudowane na solidnych podstawach. Nie wymagające interwencji wymyślonego sztucznie bytu.
Takich ciekawostek jest wiele. Na przykład paradoks strzały i celu (ma chyba jakąś inną nazwę, niestety jej nie pamiętam). Brzmi to tak:
Strzała wystrzelona z łuku zmierza do celu. Nie budzi wątpliwości fakt, że strzała musi przebyć najpierw połowę drogi (1/2 całości drogi). Podobnie jest z resztą odległości, też musi przebyć jej połowę (1/4 całości). I znów z tego co pozostało musi przebyć połowę (1/ósmą) itd. itd. Widać więc, że każdy kolejny odcinek przebywany przez strzałę jest coraz krótszy. Ponieważ każdy pozostały odcinek możemy podzielić na dwa krótsze wniosek jest taki, że strzała nigdy nie doleci do celu. Zawsze pozostanie druga połowa odcinka. Tych odcinków jest nieskończenie wiele. Jak strzała może przebyć coś nieskończonego w skończonym czasie? Nie powinna nigdy dolecieć do celu co w oczywisty sposób przeczy czemuś co jest dowiedzione empirycznie: strzały dolatują do celu.
Nie posądzam pana S. aby zrozumiał powyższy akapit. Dla innych forumowiczów: wyjaśnienie jest proste. W czasach gdy „wymyślono” ten paradoks nie był jeszcze znany rachunek całkowy. Tymczasem okazało się, że całka oznaczona w granicach od 0 do nieskończoności może dać wynik, który jest liczbą skończoną. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Każdy, kto kiedykolwiek liczył całki o tym wie. Rachunek całkowy rozwiązuje też problem paradoksu Zenona z Elei o Achillesie i żółwiu.
________
Paradoks omnipotencji. Czyli to „kamieniu, którego nie może podnieść Bóg”.
Zainteresowanych odsyłam do wikipedii.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Paradoks_omnipotencji
Jak widać na gruncie prostej logiki można wykazać wewnętrzną sprzeczność cechy zwanej „wszechmocą” lub też omnipotencją. Dodatkowo dziwne jest, że ów rzekomo wszechmocny byt ma jakże ludzkie cechy takie jak: zazdrość, mściwość, zapalczywość, skłonność do gniewu.
Szczerze mówiąc to bawi mnie również jakich karkołomnych zabiegów muszą dokonywać świadomi katolicy (pana S. o to tę świadomość nie posądzam) aby pogodzić ze sobą np. takie fragmenty Biblii:
„(…) nie usprawiedliwiający winnego, nawiedzając nieprawość ojcowską w synach i w synach synów ich do trzeciego i do czwartego pokolenia” – 2 Mojż. 34:7
Mowa, iż odpowiedzialność za grzechy spadnie na potomstwo do czwartego pokolenia włącznie.
„Syn nie poniesie kary za winę ojca ani ojciec nie poniesie kary za winę syna. Sprawiedliwość będzie zaliczona sprawiedliwemu, a bezbożność spadnie na bezbożnego” – Ezech. 18:20
A tu mowa o tym, iż jednak nic takiego nie ma mieć miejsca.
Święta Księga przeczy sama sobie? Być może się mylę. A jeśli tak, to z tego miejsca proszę jakiegoś fachowca od Biblii o wytłumaczenie mi tej kwestii.
________
Atomy żelaza.
Dlaczego spytałem pana S. o atomy żelaza? Ano dlatego aby obnażyć jego całkowity brak wiedzy w przedmiocie dyskusji. Pan S. wie, że był wielki wybuch. I na tym jego wiedza się kończy – na wiedzy, że był. Zarzuca ateistom, że nie wiedzą skąd pochodzą a tymczasem pan S. sam tego nie wie. Ogólnikowa odpowiedź „od Boga” sprawy nie załatwia.
Gdyby o owym wielkim wybuchu wiedział ciut więcej, niż tylko to, że był - to wiedziałby, że w wielkim wybuchu powstały tylko atomy wodoru i helu. Skąd zatem biorą się cięższe atomy? Do żelaza włącznie „produkowane są” w procesach syntezy termojądrowej zachodzących w gwiazdach. Tak, tak. Każdy atom żelaza w np. kuchennym nożu czy ludzkiej hemoglobinie znajdował się kiedyś w gorącym „piecu termojądrowym” gwiazdy. Idąc dalej: reakcje fuzji termojądrowej pierwiastków cięższych od żelaza Fe(56) pochłaniają energię. Powstają wyłącznie w wyniku wybuchów supernowych. Weźcie do ręki kawałek miedzianego przewodu. Ta miedź powstała w wyniku supernowej.
Jakby nie patrzeć jesteśmy „dziećmi gwiazd”.
Pan. S. o tym wszystkim nie wiedział. Nie wie nic o fizyce, chemii, kosmologii, biologii, psychologii (wiara w Boga jako „mechanizm obronny”) itp. itd.
Uważam, że świadomy katolik powinien o tym wszystkim wiedzieć.