Sakrament Pokuty dla małżonków z rozbitych rodzin
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 Sakrament Pokuty dla małżonków z rozbitych rodzin
Czy istnieje możliwość korzystania z Sakramentu Pokuty dla małżonków z rozbitych rodzin?
Istnieje między nami coraz większa grupa ludzi, która jest praktycznie pozbawiona możliwości korzystania z Sakramentu Pokuty. Chodzi mi o wszystkich tych, którzy bardzo często nie ze swojej winy są praktycznie wystawieni poza nawias Kościoła, gdyż nie mogą spełnić jednego z Przykazań Kościelnych. "W czasie nakazanym Komunię przyjąć".
Wystarczy, że Współmałżonek, który nie jest osobą na tyle odpowiedzialną, a chce być osobą "nowoczesną" postanowi znaleźć sobie "nową miłość".
Życie w samotności i oczekiwanie na to, by współmałżonek "zmądrzał" przeciąga się czasem latami, a bardzo często nigdy nie dochodzi do ponownego połączenia się Małżonków. Pozostaje więc życie w samotności. Niestety, nie każdy jest w stanie znieść samotność. Pół biedy z kobietą, która ma przy sobie dzieci i to właśnie one są dla niej celem i sensem życia. Jednak nawet naszym Paniom trudno jest żyć i wychowywać dzieci w samotności. O wiele gorzej z mężczyznami, dla którzch samotne życie, bez możliwości poświęcenia się dla kogoś staje się wręcz katorgą. Stwierdzenie o przyczynach nieważności małżeństwa w momencie jego zawarcia (tzw. "Sąd Biskupi") nie uwzględnia możliwości rozpadu małżeństwa w trakcie jego trwania.
Co zatem mogą robić małżonkowie, którzy nie są w stanie stwiedzić o nieważności małżeństwa w momencie jego zawierania, a którym na skutek nieodpowiedzialności Współmałżonka(i) nie wolno przystępować do Spowiedzi ?
Jedna z osób, z którymi miałem okazję rozmawiać na ten bolący temat stwierdził(a) "Chorą gałąź należy odciąć".
Jaki jednak sens ma "odcinanie gałęzi" która przynosiła i może nadal przynosić zdrowe owoce. Czy nie lepiej byłoby "uderzyć" w szkodnika, który tę gałąź zaraził, a samą "gałąź" starać się leczyć ? Może dojść i to już niedługo, że po takich "ogrodniczych" zabiegach z drzewia Kościoła pozostanie zdrowy pień, masa pousychanych "gałęzi" w postaci tzw "Wierzących/niepraktykujących", oraz poodcinanych gałęzi pełnych dobrego owocu, które ogrodnik usunął zamiast leczyć.
Klasyczny "przypadek":
Młoda osoba spotyka w swoim życiu drugą. Zaślepiona miłością chce z nią być blisko. Bliska obecność osoby płci przeciwnej aż prosi się o okazję do rozpoczęcia współżycia. Przesiąknięta ideałami postanawia wziąć ślub, by nie żyć w grzechu. Po pewnym czasie okazuje się, że wybranek(ka) jest lekkoduchem, który tak naprawdę nie wie, czego chce od życia i odchodzi, bo znalazł(a) "prawdziwą miłość". Rozwód. Życie w samotności okazuje się po pewnym czasie nie do zniesienia. Nie każdy ma powołanie do życia w celibacie. Pozostają więc przygodne "spotkania". (Z takich "spotkań" można jeszcze dostać rozgrzeszenie). Lub założenie nowej rodziny, w której można coś dobrego zrobić. Dla kogoś się poświęcić. Lecz po zawarciu ślubu cywilnego, cała nowopowstała rodzina zostaje wystawionia poza nawias Kościoła. Małżonkowie nie mogą odbyć ani ważnej Spowiedzi, ani przyjąć Komunii Św. Widzą to dzieci. Które też - po pewnym czasie - zaczynają negować wartości, głoszone przez Kościół. Właśnie przez wzgląd na swoich rodziców. Których kochają, a którzy nie dosyć, że nie powiodło im się w życiu to na dodatek nie dostali niezbędnego wsparcia od Instytucji, której tak bardzo zaufali.
I to wszystko z powodu braku odpowiedzialności jednej osoby cierpią - bezpośrednio - trzy następne. Pośrednio - o wiele więcej.
Jeżeli uwzględnimy ilość małżeństw, które się rozpadły, i ilość osób, które NIE MOGĄ zgodnie z prawem kościelnym przystąpić do Sakramentu Pokuty śmiało można nazwać to "Współczesną plagą". Może jednak więc zezwolić (choćby na warunkowe, być może tylko w przełomowych dla Rodziny dniach lub przynajmniej raz do roku - na Wielkanoc) na korzystanie ze Spowiedzi i Komunii Św. osobom, które nie są winne zaistniałej sytuacji ?
|
N paź 12, 2003 23:07 |
|
|
|
 |
Mikael
Dołączył(a): Cz maja 22, 2003 6:36 Posty: 474
|
Sam nie mam zbyt dobrej orientacji w tej tematyce dlatego polecam: na www.mateusz.pl umieszczono dokument na temat aktualnej dyscypliny Kościoła w sprawie małżeństw niesakramentalnych (czy jakaś podobna nazwa...).
Ze swojej strony mam podobne doświadczenie, że jest to czasem bardzo trudna sytuacja, i zdarza się, że kompletnie nieawiniona przez osobę opuszczoną, a chcącą żyć zgodnie z nauką Kościoła.
Trudne to są rzeczy...
Spotkałem jednak w niektórych parafiach duszpasterstwa małżeństw niesakramentalnych, więc może coś w tym drga pozytywnie.
Ostatecznie: "co u ludzi niemożliwe to u Boga..."
_________________ Mikael - Któż jak Bóg!
|
Pn paź 13, 2003 10:42 |
|
 |
Mikael
Dołączył(a): Cz maja 22, 2003 6:36 Posty: 474
|
Sorry - artykuł jest bardziej o małżeństwach mieszanych. A to jest jednak coś innego...
_________________ Mikael - Któż jak Bóg!
|
Pn paź 13, 2003 10:53 |
|
|
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Zaraz...
Nikt nie broni osobie rozwiedzionej przystępowania do sakramentów.
Problem zaczyna istnieć dopiero w chwili zawarcia kolejnego związku - cywilnego.
ddv, rozumiem ból życia w samotności. Rozumiem trudność. Ale Ci ludzie już mają męża/żonę. Jedną/jednego. Małżeństwo ważnie zawarte kończy tylko śmierć jednego z małżonków.
Cytuj: Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo”.
To z Ewangelii Św Marka
Czego oczekujesz? Że z okazji Świąt będą mogli przyjmować niegodnie Ciało i Krew Chrystusa? Warunkiem Sakramentu Pokuty jest postanowienie poprawy - w tym wypadku zakończenie cudzołożnego związku... To jak?
Natomiast inną kwestią jest to "wyrzucenie poza nawias Kościoła". Bo to nieprawda. Bo mogą istnieć w Kościele, uczestniczyć w nabożeństwach, należeć do wspólnot (np neokatechumenat); w końcu istnieje - głównie zapewne dla osób starszych (kwestia realności takiej decyzji chyba) - możliwość podjęcia decyzji o życiu razem jak brat z siostrą - wówczas oboje mogą ponownie przystepować do Spowiedzi i Eucharystii...
O duszpasterstwie małżeństw niesakramentalnych jest artykuł na wiara.pl
http://www.wiara.pl/tematcaly.php?idenart=1064886314
Może tam znajdziesz więcej...
Pozdrawiam 
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Pn paź 13, 2003 12:05 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Mikael, dzięki za odpowiedź
Jot_ka !  Ten problem dotyczy, niestety, bardzo dużej ilości ludzi.  Ludzi, którzy chcą być potrzebni i użyteczni, lecz nie mogą, mimo tego, ze bardzo by chcieli mieć pełnię uczestnictwa w Kościele. Jeżeli o mnie chodzi - to ten problem może mnie dotyczyć, lecz nie musi. Ja jedynie sygnalizuję na tym Forum istnienie takiego problemu oraz skalę tego zjawiska. Po prostu - poddaję pod dyskusję problem, który należałoby załatwić.
Jeżeli chodzi o sam sakrament Pokuty...
Pan Jezus powiedział "Którym grzechy odpuścicie są im odpuszczone. Którym grzechy zatrzymacie, są im zatrzymane"
Sposób, w jaki zostały te słowa zapisane sugerowałby, że ocena wagi grzechu należy do Kapłana.
Jeżeli chodzi o możliwe załatwienie tego problemu...
Ja sugerowałbym, by nie pozbawiać możliwości sakramentu Pokuty czterech osób (jak w podanym przykładzie), lecz Jednej, tej która jest winną zaistniałej sytuacji.
Jak to załatwić w zgodzie z Pismem Świętym i Prawem Kościelnym ?
Powiem wprost, że NIE WIEM. Gdybym miał jakiś własny, rozsądny pomysł na załatwienie tej sprawy to nie omieszkałbym podzielić się z nim na tym Forum.
pozdrawiam
ddv
|
Pn paź 13, 2003 17:08 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Jeszcze jedno.
Nie próbujmy wmawiać sobie, że ludzie żyjący w małżeństwach niesakramentalnych nie są wyrzuceni poza nawias Kościoła.
Jeżeli nie mogą uczestniczyć w Sakramencie Pokuty, a co za tym idzie - Spowiedzi Św., a Przykazania Kościelne wyraźnie mowią "W czasie nakazanym Komunię Świętą przyjąć" to nie szukajmy jakiegoś usprawiedliwienia. Takie postawienie sprawy JEST pewnego rodzaju wyrzuceniem poza nawias Kościoła.
Oczywiście -nikomu, kto żyje w związku niesakramentalnym nie zabrania się ani uczestnictwa we Mszy Św., ani innych praktykach religijnych.  I w tym miejscu rację ma Jot_ka.
Zdaję sobie sprawę z tego, że takie a nie inne zapisy w Prawie Kościelnym są podyktowane troską o utrzymanie zdrowych moralnie zasad w KK.
I trudno odmówić im racji.
Problem poddany przeze mnie pod dyskusję można by okeślić nieco inaczej (używając tym razem terminologii lekarskiej):
"Jak to zrobić, by usuwając zaawansowaną gangrenę usunąć możliwie jak najmniej zdrowej tkanki  "
|
Pn paź 13, 2003 17:33 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
ddv, nie odważyłabym się nazwać ludzi żyjących w związkach niesakramentalnych gangreną. To są tacy sami ludzie jak ja... Dokładnie.
Jesli Ci ludzie chcą być użyteczni w Kościele, to przecież nikt im tego zabronić nie może. Natomiast co do winy... Rozpadowi związku - być może - winna jest jedna osoba, pewnie tak bywa. Ale dopiero decyzja o wejściu w kolejny - decyzja o niewierności - pozbawia Sakramentów. A tę w sposób wolny podejmują wszystkie cztery osoby.
Nie można zjeść ciastka i mieć ciastka, ddv. Jeśli decydujesz się pójść w lewo nie możesz chcieć tego co zostało po prawej.
Rzecz chyba w tym, że Eucharystia nie jest należnym prawem członków Kościoła, ani nawet - obowiązkiem. Jest nienależną nikomu Łaską. I to - nie ludzką. I nie można w zwiazku z tym twierdzić, że Kościół odmawia Sakramentów "za karę" za niemoralne życie, bo to nie kara - tylko prosta konsekwencja świadomie podjętej decyzji. I w dodatku nie z ustaleń Kościoła, a z Prawa Bożego wynikająca. Bo tak samo nie dostanie rozgrzeszenia, a co za tym idzie - nie będzie mógł przystępować do Sakramentów każdy, kto - nie żałuje grzechów i nie postanawia poprawy.
Zresztą - czy dobrze pamiętam z tego artykułu, że w niebezpieczeństwie śmierci jest dla nich możliwość uzyskania rozgrzeszenia?
Pozdrawiam 
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Pn paź 13, 2003 18:37 |
|
 |
Serafin
Dołączył(a): Śr maja 21, 2003 16:12 Posty: 656
|
 Re: Jeszcze jedno.
ddv163 napisał(a): Nie próbujmy wmawiać sobie, że ludzie żyjący w małżeństwach niesakramentalnych nie są wyrzuceni poza nawias Kościoła. Jeżeli nie mogą uczestniczyć w Sakramencie Pokuty, a co za tym idzie - Spowiedzi Św., a Przykazania Kościelne wyraźnie mowią "W czasie nakazanym Komunię Świętą przyjąć" to nie szukajmy jakiegoś usprawiedliwienia. Takie postawienie sprawy JEST pewnego rodzaju wyrzuceniem poza nawias Kościoła.
Zacznijmy od tego, że ponowny związek małżeński był ICH wyborem i mieli pełną świadomość tego, że jest to związek grzeszny. A więc jak dlugo będzie on trwał, tak długo ONI odsuwają siebie od życia sakramentalnego. Nauka Kościoła jest tu bardzo jasna i jeśli ktoś nie chce jej przestrzegać, to nie czyńmy Kościoła winnym tej sytacji.
Poza tym, choć duszpasterstwo osób żyjących w niesakramentalnych związkach jest rzeczywiście ograniczone, bo pozbawione wymiaru sakramentalnego, to nie są oni poza Kościołem. Isnieją nawet dokumenty Kościoła poswięcone osobom znajdującym się w takiej sytacji, które wyjaśniają, w jaki sposób mają oni postępować i jak ma się odbywać ich duszpasterstwo.
|
Pn paź 13, 2003 19:14 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Jot_ka.
Użycie przeze mnie sformułowania o "gangrenie" było jedynie przenośnią  (chyba akurat nie najlepszą).
Twoje uwagi, a szczególnie ta o możliwości życia "Jak brat ze siostrą" (czyli o możliwości bycia ze sobą bez podejmowania współżycia) wydają mi sie bardzo cenne i na pewno stanowią dobrą alternatywę dla tych wszystkich, którzy z różnych względów zyją w niesakramentalnych związkach. Gdyby mozna było Cię prosić o więcej informacji na ten temat, to na pewno wielu ludzi będzie Ci bardzo wdzięcznych
Serafinie!
Zgadzam się z Tobą, że był to ICH własny wybór. Wierz mi jednak, że dla niektórych życie w samotności staje się czasem wręcz niemożliwe do zniesienia. I to z różnych powodów. Dla jednych jest to samotność, dla innych ograniczenie możliwości samorealizacji. Jeszcze inni nie potrafią żyć bez możliwości poświęcania się dla innych. (Tak a'propos - czy istnieje możliwość wstąpienia Osób z tego typu charakterem - zamiast w niesakramentalny związek - np. do któregoś z Zakonów?)
Czy mógłbyś podać jakieś namiary na materiały dotyczące duszpasterstwa ludzi żyjących w związkach niesakramentalnych ?
Pozdrawiam
ddv163
|
Pn paź 13, 2003 20:47 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
ddv - adresy:
Gliwice Parafia Podwyższenia Krzyża Świętego ul. Daszyńskiego 4, tel. (32) 231 44 70
Lębork Parafia św. Jakuba Apostoła ul. Basztowa 8, tel. (59) 862 22 27
Łódź Parafia Najśw. Imienia Jezus ul. H. Sienkiewicza 60, tel. (42) 636 29 96
Poznań Klasztor Karmelitów Bosych ul. Działowa 25, tel. (61) 853 28 41
Pruszcz Gdański Parafia Podw. Krzyża Pańskiego ul. Wojska Polskiego 37,
tel. (58) 683 55 97
Szczecin Parafia św. Dominika plac Ofiar Katynia 1, tel. (91) 421 20 22
Warszawa
Parafia św. Andrzeja Boboli ul. Rakowiecka 61, tel. (22) 848 91 31
Parafia św. Wincentego Pallottiego ul. Skaryszewska 12, tel. (22) 818 27 14
O "białych" małżeństwach wiem niewiele, nie na tyle by mówic dokładniej - ale jest taka forma, tego jestem pewna. Na pewno wiedzą w tych parafiach...
Pozdrawiam 
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Pn paź 13, 2003 21:43 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Dzięki za informacje
Pozdrawiam
ddv
|
Pn paź 13, 2003 22:37 |
|
 |
Mikael
Dołączył(a): Cz maja 22, 2003 6:36 Posty: 474
|
Podzielam pogląd ddv163, że problem jest znaczący.
Jot_ka i Serafin - macie rację w tym co piszecie. Jest jednak jedno, małe ale... Opisujecie sytuację, takie mam wrażenie, z bardzo formalnego punktu widzenia prawa: ich wybór, decyzja, sami się wykluczyli...
I niestety mam wrażenie, że takie jest też podejście większości do tej sprawy. Brak delikatności duszpasterzy, wyczulenia na częstokroć autentyczny dramat ludzi (nie mówię o tych, którzy nigdy nie zaprzątali sobie głowy sakramentalnością swego związku i tak naprawdę jest im wszystko jedno).
Dlatego zgadzam się z ddv163, że ludzie żyjący w związkach niesakramentalnych często mogą czuć się wyautowani w kościele. Ich decyzja na zaangażowanie w Kościele, o której pisze Jot_ka wymaga bardzo wielkiego wysiłku i szukania. A wydaje mi się, że to Kościół (czyli też my...) powinien szukać owiec zagubionych... Życie w Kościele, ale bez sakramentów wymaga wielkiego samozaparcia, znoszenia uśmieszków, różnych "gadek" itp. Można machnąć na to ręką, ale nie jest to takie proste.
Czytałem kiedyś jakąś książkę księdza Rogowskiego. OPisywał on tam doskonale żyjące i wychowujące dzieci małżeństwo. Miało ono tylko jeden minus - nie było sakramentalne. Musiało się borykać z różnymi problemami, nieakceptacją, różnym podejściem duszpasterzy (czysto "prawnym", formalnym...). Najważniejsze w opowieści było podsumowanie: że należy mieć nadzieję, ba pewność, że serce Boga jest większe od serca wróbelka nieumiejącego wyrzesać z ludzi miłości do drugiego.
_________________ Mikael - Któż jak Bóg!
|
Wt paź 14, 2003 6:22 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Mikael - bo mowa była o formalnościach... Z formalnego punktu widzenia taka jest prawda...
Ja rozumiem tragedię tych ludzi... Nie wiem, jaką decyzję bym ostatecznie podjęła, gdybym musiała. Wiedziałam, że nie potrafię żyć bez możliwości powrotu. Ale czy to by wystarczyło? Nie musiałam jej podejmować - na szczęście.
Zgadzam się z jednym - nie wiedziałam o wielu możliwościach. I wielu ludzi pewnie też nie wie. Może trzeba więcej mówić, więcej - zapraszać? Może trzeba więcej świadomości - jak pomóc? Bo są drogi ratunku i pomocy. Trudno szukać ze świadomością odrzucenia. Tyle że to odrzucenie nie ma (formalnie, w oficjalnej postawie Kościoła) lub nie powinno (w rzeczywistości  ) mieć miejsca.
Dlatego gdzieś napisałam - są wspólnoty, one pomagają trwać, iść do Boga. Myslę że zwłaszcza dla tych ludzi jest to cenne...
Ale przecież nie jest wyjściem traktowanie Eucharystii jak prezentu z okazji Świąt! Bo to nie jest prezent i własność Kościoła do rozdawania po uważaniu! I nie jest wyjściem mówienie - nie ich wina. Bo jednak oni sami podjęli decyzję. Tak jak i ja ją mogłam kiedyś podjąć... Że nie musiałam?
Pozdrawiam 
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Wt paź 14, 2003 6:54 |
|
 |
Serafin
Dołączył(a): Śr maja 21, 2003 16:12 Posty: 656
|
ddv163 napisał(a): Serafinie! Zgadzam się z Tobą, że był to ICH własny wybór. Wierz mi jednak, że dla niektórych życie w samotności staje się czasem wręcz niemożliwe do zniesienia. I to z różnych powodów. (...) Również się zgadzam z Tobą, że jest na wielką tragedią dla osoby, która czuła powołana się do małżeństwa. znalezienie się w samotności. Jednak moja odpowiedź dotyczyła raczej tego, kto jest winny temu, iż osoby będące w niesakramentalnych związkach nie mogą przystępować do sakramentów. Spotkałem osoby, które mając do wyboru życie sakramentalne i ponowny związek, wybrało jednak życie sakramentalne. Pamiętajmy, że instytucja rozwodów i cywilnych związków jest stosunkowo młoda. Pojawiła się dopiero po Rewolucji Francuskiej. Przez całe wieki ludzie jakoś sobie z tym radzili. Teraz natomiast media próbują nam narzucić ten obraz, że jest niemożliwe zyć samemu. Prosty przykład - w ilu filmach główny bohater nie ma partnera, w ilu filmach nie ma sytuacji nawiązującej choćby do sceny łóżkowej. Cytuj: Tak a'propos - czy istnieje możliwość wstąpienia Osób z tego typu charakterem - zamiast w niesakramentalny związek - np. do któregoś z Zakonów? Obecnie jednym z warunków przyjęcia do zakonu jest stan wolny, a więc jeśli ktoś zawarł sakramentalny związek małżeński i jego małżonek żyje, to nie może być przyjęty do zakonu. Cytuj: Czy mógłbyś podać jakieś namiary na materiały dotyczące duszpasterstwa ludzi żyjących w związkach niesakramentalnych ?
W tej chwili nie mam do nich dostępu. Być może są gdzieś dostępne w sieci. Na pewno natomiast są one dostępne w tych duszpasterstwach, które podała Jotka
Pozdrawiam
|
Wt paź 14, 2003 8:13 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
moja starsza siostra wyszla za rozwodnika - mają syna
a ja mam dylemat, czy z nią o tym rozmawiac - o ich zyciu sakramentalnym, czy nie
|
Wt paź 14, 2003 8:27 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|