Komisja Majątkowa - czyli szukanie afery, gdzie jej nie ma
Autor |
Wiadomość |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Komisja Majątkowa - czyli szukanie afery, gdzie jej nie ma
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... omosc.html - pierwszy z brzegu, w tej chwili na WP na stronie głównej największy news. Ale tak naprawdę - jeden z wielu. Komisja Majątkowa zajmująca się przyznawanie rekompensat w postaci gruntów dla wspólnot kościelnych (różnych - nie tylko Kościół katolicki, gdyby ktoś miał wątpliwości...) nieuchronnie zbliża się ku końcowi swych działań (choć docelowo powołana 20 lat temu miała działać... kilka miesięcy). Na fali głośnego zatrzymania bodajże Marka P. (z pamięci podaję) robi się wielką aferę - Kościół mataczył, Kościół położył łapę na najlepszych działkach itp. Włącznie z oskarżeniami poważnymi odnośnie roli Kościoła w tym procesie. Nie mówiąc o tym, że trudno w ogóle mówić o pojęciu "Kościoła" w kontekście tej Komisji. Stroną nie był tu Kościół jako taki, w tych postępowaniach - a poszczególne jednostki w ramach tego Kościoła: parafie, zgromadzenia zakonne, diecezje. Każda, działają indywidualnie, we własnym interesie. Nie da się ukryć - na tym żerował zatrzymany, który reprezentował kilka z takich podmiotów (żaden Kościół - co nie przeszkodziło tytułom medialnym właśnie tak to opisywać). Aferka się rozkręca, lewica ma wodę na młyn swoich teorii - pewnie zarobią kilka oczek w sondażach, będzie można pojęczeć nad polskim ciemnogrodem. Zachęcam do dyskusji - na początek wklejając tekst dr. Andrzeja Grajewskiego z ostatniego GN, o Komisji Majątkowej właśnie: Cytuj: Polska i świat 2010-10-01 Rozliczmy sięAndrzej GrajewskiAresztowanie mecenasa Marka P., pełnomocnika kilkunastu parafii i zgromadzeń zakonnych w sprawach rekompensat majątkowych, posłużyło "Gazecie Wyborczej" i politykom lewicy do rozpętania antykościelnej histerii. Ponieważ działalność Komisji Majątkowej po raz kolejny prezentowana jest opinii publicznej fałszywie, wy-pada raz jeszcze przypomnieć najważniejsze fakty w tej sprawie oraz uwarunkowania procesu odzyskiwania przez Kościół własności bezprawnie zagarniętej w czasach PRL.Podstawowe faktyKomisja Majątkowa powstała w kwietniu 1990 r., na podstawie zarządzenia szefa Urzędu Rady Ministrów, w celu prowadzenia postępowania regulacyjnego w sprawie przywrócenia kościelnym osobom prawnym, czyli poszczególnym parafiom oraz zgromadzeniom zakonnym, własności utraconej w czasach PRL. Postępowanie przed Komisją ma charakter postępowania mediacyjno-polubownego. Decydując się na taki sposób procedowania, obie strony chciały szybko rozwiązać problem zadośćuczynienia. W założeniach prace Komisji miały trwać kilka miesięcy. W Komisji zasiadają w równej liczbie przedstawiciele Kościoła oraz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, reprezentujący stronę rządową. Bez ich zgody żadna decyzja nie mogła być wydana. Także aktywność Marka P. należy widzieć we właściwych proporcjach. Komisja do tej pory wydała ponad 3 tys. orzeczeń w sprawach majątkowych. Marek P. reprezentował podmioty kościelne w kilkunastu sprawach, a zarzuty zostały mu postawione w przypadku jednej. Kreowany w mediach obraz Komisji jako przykościelnego folwarku, w którym nie obowiązują żadne zasady i gdzie szarogęszą się osobnicy pokroju Marka P., nie ma nic wspólnego z prawdą. Rzekomy pełnomocnik KościołaSąd Rejonowy w Gliwicach nakazał aresztować na trzy miesiące Marka P., pełnomocnika niektórych instytucji kościelnych w postępowaniu przed Komisją Majątkową. Jest podejrzany o korumpowanie osoby „pełniącej funkcję publiczną” w Komisji oraz wielomilionowe oszustwa. Takie są fakty. Jak były przedstawiane w mediach, a zwłaszcza w „Gazecie Wyborczej”? Tytuły w kolejnych wydaniach GW były jednoznaczne: „Pełnomocnik Kościoła w rękach agentów CBA”, „Pośrednik Kościoła w rękach CBA”, „Niecne mienie Kościoła”. Z premedytacją więc budowano obraz Marka P. jako człowieka zaufania Kościoła w Polsce. Zresztą nie tylko „Gazeta” pisała w tej sprawie nieprawdę. W depeszy PAP-owskiej z 22.09. br., informującej, że Sąd Rejonowy w Gliwicach aresztował na trzy miesiące Marka. P., napisano, że był on pełnomocnikiem instytucji kościelnych w komisji majątkowej przy MSWiA. Informacja o tym, że Marek P. pełnił jakąś funkcję w Komisji Majątkowej, była powtarzana przez wszystkie media elektroniczne oraz sporą część gazet. Marek P. nigdy jednak nie pełnił jakiejkolwiek funkcji w Komisji Majątkowej. Jako adwokat był wynajmowany przez poszczególne podmioty kościelne – parafie, częściej zgromadzenia zakonne, do prowadzenia spraw w ich imieniu przed Komisją Majątkową. Nie jest także prawdą, że Marek P. odzyskiwał dla Kościoła jakąkolwiek ziemię. Jego zadaniem było zbieranie stosownej dokumentacji w imieniu jego klientów, a decyzje podejmowała suwerennie Komisja Majątkowa, czyli zarówno przedstawiciele strony rządowej, jak i kościelnej. Aby nie było wątpliwości dodam, że zawsze byłem przeciwnikiem korzystania przez podmioty kościelne z usług Marka P., byłego milicjanta i funkcjonariusza organów bezpieczeństwa PRL. Skąd się wziął Marek P.?W tej sprawie oddzielić należy aspekt ewentualnej przestępczej działalności Marka P., która zresztą musi mu zostać udowodniona, od problemu rekompensaty dla Kościoła za utracone w czasach PRL mienie. Rzecz jasna wszystkie wątki kryminalne tej sprawy powinny być do końca wyjaśnione, co oznacza tak-że, że wszystkie instytucje kościelne, które korzystały z usług Marka P., powinny w tej sprawie współpracować z organami ścigania. Zresztą taką deklarację złożyła już Metropolia Krakowska. Nie ulega jednak wątpliwości, że gdyby państwo polskie rzetelnie wywiązało się ze swych zobowiązań, które przyjęło na siebie w 1989 r., ustanawiając Komisję Majątkową, nie byłoby w procesie odzyskiwania majątków miejsca dla takich ludzi jak Marek P. Po prostu Komisja przyznawałaby mienie w naturze bądź mienie zastępcze, znajdujące się w zasobach Skarbu Państwa. Przez lata jednak tego nie czyniono, a sprawy zgłaszane przez poszczególne podmioty kościelne na początku lat 90. ub. wieku leżały przez całą dekadę bez skutecznego załatwienia. W tej sytuacji parafie bądź zgromadzenia zakonne same zaczęły dochodzić swych roszczeń. W tym celu musiały znaleźć mienie zastępcze, dokonać jego kwalifikacji oraz przedłożyć całą dokumentację Komisji Majątkowej. Wtedy właśnie pojawił się Marek P., oferując swe usługi prawnicze poszczególnym podmiotom kościelnym. Decyzja o daniu mu pełnomocnictwa była zawsze indywidualną decyzją poszczególnego proboszcza, bądź przełożonego wspólnoty zakonnej. Nie Kościół wyceniał ziemięJednym z elementów przedstawianej Komisji dokumentacji były operaty, oceniające wartość mienia zastępczego – najczęściej gruntów znajdujących się w zasobach samorządów, bądź Skarbu Państwa. Gdyby MSWiA zamawiało te operaty, a w praktyce nie ma na to pieniędzy, nie byłoby potrzeby, aby takie czynności zlecały instytucje kościelne za pośrednictwem swego pełnomocnika. W żadnym wypadku także nie strona kościelna ponosi odpowiedzialność za ewentualną błędną wycenę w operatach, co nie przeszkadza GW twierdzić, że to „Kościół wyceniał ziemię”. To sprawa niezależnych rzeczoznawców, których praca podlega ocenie odpowiednich instytucji. Jeśli rzeczoznawcy świadomie zaniżali lub zawyżali wartość szacowanego mienia, powinni ponieść odpowiedzialność karną. To oni, a nie podmioty kościelne, które posługiwały się sporządzonymi przez nich dokumentami, ponoszą za ich treść odpowiedzialność. Dla środowisk wrogich Kościołowi sprawa Marka P. stanowi dogodny pretekst do przedstawienia w fałszywym świetle całego procesu rewindykacji materialnych Kościoła. To także smakowity kąsek dla samorządowców, którzy dzisiaj występują jako obrońcy mienia wspólnego, a wcześniej uniemożliwiali skuteczną pracę Komisji, twierdząc, że nie mają dla podmiotów kościelnych żadnego mienia zastępczego, a jednocześnie wystawiali je na sprzedaż. Aresztowanie Marka P. jest dobrą okazją, aby wyjaśnić rzeczywiście wszystkie nieprawidłowości, jakie następowały w procesie zaspokojenia roszczeń materialnych Kościoła oraz umożliwić Komisji spokojne zakończenie wszystkich prac, tam gdzie to jest możliwe, a pozostałe wnioski skierować na drogę postępowania sądowego. artykuł z numeru 39/2010 03-10-2010 http://goscniedzielny.wiara.pl/?grupa=6 ... 1285748378
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
Wt paź 05, 2010 14:38 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Komisja Majątkowa - czyli szukanie afery, gdzie jej nie
ToMu napisał(a): Na fali głośnego zatrzymania bodajże Marka P. (z pamięci podaję) robi się wielką aferę - Kościół mataczył, Kościół położył łapę na najlepszych działkach itp. Włącznie z oskarżeniami poważnymi odnośnie roli Kościoła w tym procesie. Nie mówiąc o tym, że trudno w ogóle mówić o pojęciu "Kościoła" w kontekście tej Komisji. Stroną nie był tu Kościół jako taki, w tych postępowaniach - a poszczególne jednostki w ramach tego Kościoła: parafie, zgromadzenia zakonne, diecezje. Każda, działają indywidualnie, we własnym interesie. Nie da się ukryć - na tym żerował zatrzymany, który reprezentował kilka z takich podmiotów (żaden Kościół - co nie przeszkodziło tytułom medialnym właśnie tak to opisywać).
Cytuj: Polska i świat 2010-10-01 Rozliczmy sięAndrzej GrajewskiRzekomy pełnomocnik KościołaSąd Rejonowy w Gliwicach nakazał aresztować na trzy miesiące Marka P., pełnomocnika niektórych instytucji kościelnych w postępowaniu przed Komisją Majątkową. Jest podejrzany o korumpowanie osoby „pełniącej funkcję publiczną” w Komisji oraz wielomilionowe oszustwa. Takie są fakty. Jak były przedstawiane w mediach, a zwłaszcza w „Gazecie Wyborczej”? Tytuły w kolejnych wydaniach GW były jednoznaczne: „Pełnomocnik Kościoła w rękach agentów CBA”, „Pośrednik Kościoła w rękach CBA”, „Niecne mienie Kościoła”. Z premedytacją więc budowano obraz Marka P. jako człowieka zaufania Kościoła w Polsce. Zresztą nie tylko „Gazeta” pisała w tej sprawie nieprawdę. W depeszy PAP-owskiej z 22.09. br., informującej, że Sąd Rejonowy w Gliwicach aresztował na trzy miesiące Marka. P., napisano, że był on pełnomocnikiem instytucji kościelnych w komisji majątkowej przy MSWiA. Informacja o tym, że Marek P. pełnił jakąś funkcję w Komisji Majątkowej, była powtarzana przez wszystkie media elektroniczne oraz sporą część gazet. Marek P. nigdy jednak nie pełnił jakiejkolwiek funkcji w Komisji Majątkowej. Jako adwokat był wynajmowany przez poszczególne podmioty kościelne – parafie, częściej zgromadzenia zakonne, do prowadzenia spraw w ich imieniu przed Komisją Majątkową. Nie jest także prawdą, że Marek P. odzyskiwał dla Kościoła jakąkolwiek ziemię. Jego zadaniem było zbieranie stosownej dokumentacji w imieniu jego klientów, a decyzje podejmowała suwerennie Komisja Majątkowa, czyli zarówno przedstawiciele strony rządowej, jak i kościelnej. Aby nie było wątpliwości dodam, że zawsze byłem przeciwnikiem korzystania przez podmioty kościelne z usług Marka P., byłego milicjanta i funkcjonariusza organów bezpieczeństwa PRL. artykuł z numeru 39/2010 03-10-2010 http://goscniedzielny.wiara.pl/?grupa=6 ... 1285748378 Ja tylko na temat tego, co wyroznilam. ToMu, my a i Kosciol w Polsce powinnismy sie w koncu zdecydowac, kto owym "Kosciolem" jest. Bo z tego co ty piszesz, parafie, zgromadzenia zakonne itp Kosciolem wg ciebie nie sa. To w takim razie nie Kosciol odzyskiwal majatki, ale poszczegolne parafie, ale na mocy porozumienia panstwo-Kosciol. Czy moze ktos wyjasnic kiedy i o kim mowimy "Kosciol", a kiedy : biskup, proboszcz, zgromadzenie zakonne? Kiedy nam pasuje do ideologii? Czy proboszcz, biskup i zgromadzenie zakonne nie reprezentuja zawsze Kosciola? Nawet, jezeli woleliby nie? No i kolejne pytanie dla obeznanych w temacie, a mysle ze jest ich niewielu, bo ani Kosciol, ani strony panstwowe nie odczuwaly potrzeby ani zwierzen, ani jawnosci w sprawach swoich poczynan: Jezeli prawda jest, ze wiekszosc z owych oddanych majatkow zostala sprzedana wkrotce po przejeciu przez Kosciol (przepraszam: parafie, diecezje, zgromadzenie), to co sie stalo z tymi pieniedzmi? Wolno nam to wiedziec, czy moze to prywatna sprawa znowu: biskupa, proboszcza, zakonu? I moja uwaga na koncu: W Niemczech jest podatek koscielny. Moze to kogos zdziwi, albo nie, ale to Kosciol placi panstwu za to, ze 2/3 lekcji religii jest prowadzona przez etatowych nauczycieli swieckich. 1/3 prowadza etatowi pracownicy Kosciola (ksieza, asystenci pastoralni i nauczyciele religii przez Kosciol bezposrednio zatrudnieni. I kiedy to do mnie dotarlo, to zaczelam sie zastanawiac, kto ma interes w tym, zeby lekcje religii byly: panstwo, czy Kosciol? I kto tak naprawde powinien to finansowac?
Ostatnio edytowano Wt paź 05, 2010 15:10 przez Anonim (konto usunięte), łącznie edytowano 1 raz
|
Wt paź 05, 2010 14:58 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Komisja Majątkowa - czyli szukanie afery, gdzie jej nie
I Kościół udawał, że nic nie jest mu wiadome kto, jak odzyskuje majątki i kto jest prawdziwym beneficjentem tych operacji http://www.isakowicz.pl/index.php?page= ... d7e2b54f7c
|
Wt paź 05, 2010 15:07 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Komisja Majątkowa - czyli szukanie afery, gdzie jej nie
Jak juz tak sobie piszemy: http://info.wiara.pl/doc/642715.Wniosek ... jatkowej/2I komentarz od redakcji: Cytuj: Od redakcji:
To nie strona kościelna była odpowiedzialna za wycenę zagrabionej ziemi, ale biegli rzeczoznawcy. Nie może więc być mowy o odpowiedzialności Kościoła za ewentualną błędną wycenę mienia zastępczego. Ataki na Kościół, w kwestii celu i działania Komisji Majątkowej, są bezpodstawne i niesprawiedliwe. Oczywiscie, ze Kosciol (przepraszam, strona koscielna) nie wyceniala, ale na pewno nie byla niezadowolona, kiedy od reki znajdowal sie (ciekawe skad?) nabywca, ktory placil wielokrotne przebicie owej "wartosci". To jest dla mnie podobne do tego, kiedy w sklepie zaplaci sie dwudziestozlotowka, a sprzedawczyni wyda przez pomylke z dwustu. Co nalezaloby zrobic, bedac uczciwym czlowiekiem? Przynajmniej sie zastanowic? O zwroceniu uwagi, ze cos moglo byc nie w porzadku, nawet jezelli mam z tego korzysci, juz nawet nie wspomne. Bo przeciez "strona koscielna" miala czyste rece.
|
Wt paź 05, 2010 16:16 |
|
|
Nithael
Dołączył(a): Wt paź 05, 2010 14:29 Posty: 262
|
Re: Komisja Majątkowa - czyli szukanie afery, gdzie jej nie
Brawo, doskonały przykład. Kościół całkowicie odcina się od "wiedzy", scedowując jakikolwiek problem na darczyńców. On bierze z dobrej woli,a pochodzenie tego "dobra',kwestie prawne,etyczne, są poza jego zainteresowaniem. Wszak on biorąc co dają nie dopuszcza sie niczego nagannego. Formalnie,a więc i prawnie,zatem wszelkie szwindle nie mogą go w żaden sposób obciążać. Etyka nie ma zastosowania w interesach,choć teoretycznie powinna wchodzić w kanon "interesów". Przykład rozmijania się teorii z praktyką, oczywiście wszystko w granicach prawa.
|
Wt paź 05, 2010 16:28 |
|
|
|
|
Dural
zbanowany na stałe
Dołączył(a): Pt sie 22, 2008 10:34 Posty: 3243
|
Re: Komisja Majątkowa - czyli szukanie afery, gdzie jej nie
Ten caly zamet, to dopiero poczatek. Ide o zaklad! Kosciolowi bokiem wyjdzie to wyszukiwanie luk w dzialalnosci nowego panstwa. Skutki podobno juz widoczne. No i twierdzenia typu "ten pan zajmowal sie TYLKO tym, a tym", to ja uwazam za osobista zniewage. Nie kazdy taki glupi na jakiego wyglada, panie Andrzeju! A co do ostatniego linku i "atakow na Kosciol", to mnie po prostu wkurza. Wielu "ruskich" (i polskich) oligarchow przez pol roku miliarderami sie stawalo, bo takie bylo "prawo", z tym, ze oni nie reprezentowali Boga Sprawiedliwego!
_________________ Lecz początki, potem i leki nie pomogą. Owidiusz
|
Wt paź 05, 2010 16:30 |
|
|
Nithael
Dołączył(a): Wt paź 05, 2010 14:29 Posty: 262
|
Re: Komisja Majątkowa - czyli szukanie afery, gdzie jej nie
Nie wyjdzie bokiem. Nie możesz kogoś formalnie (prawnie) oskarżyć o brak etyki,czy jakąś złą intencje (w domniemaniu), rzekome posiadanie wiedzy, czy "udawanie głupiego". Liczą się fakty,czyli sprowadzenie kwestii do prostego pytania z oczekiwaniem jednoznacznej odpowiedzi : "czy jestem o coś oskarżony? Tak lub nie". Skoro "nie" to o co chodzi ?
|
Wt paź 05, 2010 16:38 |
|
|
Dural
zbanowany na stałe
Dołączył(a): Pt sie 22, 2008 10:34 Posty: 3243
|
Re: Komisja Majątkowa - czyli szukanie afery, gdzie jej nie
A wlasnie, ze wyjdzie! Gdyby ktos znalazl mysz w Coca Coli, to co? Nic? Kosciol straci na powadze i na wartosci. Na Kosciol posypia sie zasluzone i nie gromy. To wszystko wlasciwie juz ma miejsce.
_________________ Lecz początki, potem i leki nie pomogą. Owidiusz
|
Wt paź 05, 2010 16:45 |
|
|
Nithael
Dołączył(a): Wt paź 05, 2010 14:29 Posty: 262
|
Re: Komisja Majątkowa - czyli szukanie afery, gdzie jej nie
Strasznie przeceniasz nasze społeczeństwo katolickie. Fanatyzm jest tak daleko posunięty że nawet w obliczu oskarżeń prokuratorskich i wyroków sądowych będą bronić delikwenta własną piersią i oskarżać rząd i kogo tam popadnie o machinacje i prześladowania. Aby wyszło bokiem to potrzeba WIELU rozpraw z wyrokami i to pod rząd w jednej sprawie. Wierzysz że coś takiego może mieć miejsce w Polsce...? Może za 50 lat. Zejdź na ziemię.
|
Wt paź 05, 2010 17:13 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Komisja Majątkowa - czyli szukanie afery, gdzie jej nie
Kamala napisał(a): Oczywiscie, ze Kosciol (przepraszam, strona koscielna) nie wyceniala, ale na pewno nie byla niezadowolona, kiedy od reki znajdowal sie (ciekawe skad?) nabywca, ktory placil wielokrotne przebicie owej "wartosci". To jest dla mnie podobne do tego, kiedy w sklepie zaplaci sie dwudziestozlotowka, a sprzedawczyni wyda przez pomylke z dwustu. Co nalezaloby zrobic, bedac uczciwym czlowiekiem? Przynajmniej sie zastanowic? O zwroceniu uwagi, ze cos moglo byc nie w porzadku, nawet jezelli mam z tego korzysci, juz nawet nie wspomne. Bo przeciez "strona koscielna" miala czyste rece. W programie "Superwizjer" prezes Towarzystwa św. brata Alberta z Krakowa, opisał jak wyglądał proceder. Towarzystwo miało oszacowany majątek, który stracili w PRL, na kwote 30 milionów zł. Przez 12 lat usilnych zabiegań u Komisji nie zdołali doprosić się ,wymóc zwrotu. Poradzono im pokątnie osobę mecenasa Marka P. Skorzystali z jego usługi - rzecz polegała na tym, że przekazali mu pełnomocnictwa na odzyskanie majatku na określona kwotę. Pan Marek P. były esbek, załatwił w ciągu 8 miesiec zwrot - przelał na konto Towarzystwa rzeczone 30 milionów, nie potrącając sobie żadnej prowizji. Okazało się jednak po protestatach samorządu, że odzyskał teren o wartośco 90 milionów, sprzedał "na pniu" prywatnej instytucji, za niewiadomą kwotę, ale napewno dość pokaźna wystarczającą na prowizje dla siebie i członka/ów komisji za udany interes. Kościół może bezpośrednio nie maczał palców w szwindlach, ale mając wiedzę, dozwalał na trwanie kradzieży......klasyczny grzech zaniechania.
|
Wt paź 05, 2010 19:02 |
|
|
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Re: Komisja Majątkowa - czyli szukanie afery, gdzie jej nie
Cała ta sprawa ma miejsce nie od dziś. Jeżeli ktoś widzi w tym coś zdrożnego, to powstaje pytanie, dlaczego właśnie teraz zrobiono z tego aferę. Jerzy Urban teraz słusznie pisze, że jego tygodnik od samego początku istnienia (właściwie) zjadał sobie zęby na opisywaniu tego wszystkiego, o czym teraz się szumnie mówi, że "wychodzi na jaw". Dziwne, że tak inteligentny człowiek poprzestał na zgryźliwości: "pisaliśmy, ale nikt nas nie słuchał". Co, tak po prostu nie słuchał, a teraz, tak akuratnie, nagle zaczął? Jaaaasne. Wszyscy widzą, co dzieje się w kraju, jakie nastroje panują i jakie są podsycane. Afera "komisjowa" to po prostu doskonała przygrywka przed zlotem fanów Palikota. A mnie ciekawi tylko, czy spoza szumu medialnego o Złym Kościele wychyną kiedykolwiek jakiekolwiek kwestie dotyczące tych, którzy te grunty odkupili. Prędzej uwierzę w to, że Kościół nic nie zawinił i okazał się po prostu naiwny, niż w to, że ktokolwiek tak po prostu zgłasza się po działkę oferując za nią iluśtamkrotność wyceny! Możliwości są dwie: albo wszyscy byli skrajnymi dewotami, zawsze gotowymi "rzucić na tacę" nędzne parę milionów za nic (o, przepraszam, za zbawienie duszy), albo ktoś na tym procederze nieźle się nachapał, bynajmniej nie Kościół, i to było głównym celem jego prowadzenia.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Wt paź 05, 2010 21:14 |
|
|
Nithael
Dołączył(a): Wt paź 05, 2010 14:29 Posty: 262
|
Re: Komisja Majątkowa - czyli szukanie afery, gdzie jej nie
...co i tak nie tłumaczy stanu rzeczy, którego wspominkami i pretensjami bynajmniej się nie rozwiąże. A w naiwność kościoła to chyba nikt nie uwierzy, cokolwiek by mu zarzucić to na pewno nie naiwność.
|
Wt paź 05, 2010 21:29 |
|
|
ashkel86
Dołączył(a): Śr kwi 29, 2009 15:12 Posty: 660
|
Re: Komisja Majątkowa - czyli szukanie afery, gdzie jej nie
A może najpierw obrońcy komisji majątkowej, zadajcie sobie następujące pytanie. Po co Kościołowi było tyle ziemi na samym początku ? Tzn. w czasach kiedy dostawali pierwotnie te ziemie. KRK został chyba powołany w innym celu aniżeli gospodarowanie ziemi. Czytając Głos Wielkopolski można się dowiedzieć ,że w samym woj. wielkopolskim zwrócone zostałby lub będą ok. 16 tys. hektarów. Ktoś pewnie powie ,że Kościół też musi się z czegoś utrzymywać. Zatem niech ma sobie jakąś ziemie ,ale niech to nie będą jakieś astronomiczne powierzchnie. I jeśli dostaną zwrot ziemi , to KRK powinien mieć zakaz sprzedaży też ziemi przez co najmniej 10 lat. A nie jak teraz , zakonnice dostają ziemię , a chwilę potem sprzedają to. Sprzedaż w takim wypadku oznacza dla mnie ,iż tak naprawdę tej ziemi nie chciały ,lecz pieniądze. Nie miejcie również pretensji do ludzi ,że protestują przeciw KM. Jakby wam zabrano ziemię ,aby dać KRK ,a nie mielibyście możliwości odwołania się, szybko zmienilibyście front. Cytuj: Dziwne, że tak inteligentny człowiek poprzestał na zgryźliwości: "pisaliśmy, ale nikt nas nie słuchał" To nie tak. Nasze społeczeństwo uważa ,że jak ktoś mówi coś przeciwko Kościołowi - to komuch. Zresztą Urbana traktuje się jako relikt poprzedniego ustroju. Swoją przeszłością też nie zarobił na zaufanie , więc ludzie traktują go z rezerwą. Cytuj: Prędzej uwierzę w to, że Kościół nic nie zawinił i okazał się po prostu naiwny, niż w to, że ktokolwiek tak po prostu zgłasza się po działkę oferując za nią iluśtamkrotność wyceny! Ale tamci biznesmeni kupują ziemię po cenach rynkowych - czyli takie oferty kupna nie trudno znaleźć. Cytuj: Możliwości są dwie: albo wszyscy byli skrajnymi dewotami, zawsze gotowymi "rzucić na tacę" nędzne parę milionów za nic (o, przepraszam, za zbawienie duszy), albo ktoś na tym procederze nieźle się nachapał, bynajmniej nie Kościół, i to było głównym celem jego prowadzenia. Zyski ze sprzedaży trafiały do Kościoła ,a nie odwrotnie ! Ty chyba sam nie wiesz co piszesz. Sugerujesz korupcję ? Kto normalny płaciłby łapówkę ,jeśli i tak musiałby zapłacić normalną cenę rynkową. To nie ma najmniejszego sensu.
|
Wt paź 05, 2010 22:21 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Komisja Majątkowa - czyli szukanie afery, gdzie jej nie
Prawdę mówiąc do końca nie wiadomo jak to było, ale wygląda mocno nieładnie. Sprawa cuchnie - zwłaszcza że środowiska życzliwe Kościołowi zwracały uwagę na współpracę z Markiem Piotrowskim (czy ten facet musi się nazywać tak jak ja ?!) Ksiądz Isakiewicz - Zalewski alarmował duuuuużo wcześniej - ale oczywiście został "oszołomem" i "nienawistnikiem". A teraz te same środowiska co go opluwały mówią że nic nie wiedziały o sprawie. Kolejny skutek braku lustracji w Kościele. Inna rzecz że nie należy mylić karygodnego dopuszczenia do szwindli przy odzyskiwaniu z negowaniem sprawiedliwości samego odzyskiwania. ashkel86 napisał(a): A może najpierw obrońcy komisji majątkowej, zadajcie sobie następujące pytanie. Po co Kościołowi było tyle ziemi na samym początku ? Tzn. w czasach kiedy dostawali pierwotnie te ziemie. Jak to po co ? Kościół prowadził ( i zresztą dalej prowadzi, ale już nie na tę skalę) tysiące dzieł dobroczynnych na swój koszt - nie tylko w Afryce ale i w krajach cywilizowanych. Jeszcze kilkaset lat temu całe szpitalne lecznictwo "społeczne" obsługiwał Kościół na swój rachunek (zaczęło się od Zakonu Ducha Świętego we Francji), wszystkie przytułki itp, doszkalanie biednych, opiekę nad więźniami itd.
|
Wt paź 05, 2010 23:11 |
|
|
Nithael
Dołączył(a): Wt paź 05, 2010 14:29 Posty: 262
|
Re: Komisja Majątkowa - czyli szukanie afery, gdzie jej nie
Ten "swój rachunek" dotowany był z przymusowego podatku kościelnego ściąganego od państw, w różnej formie pod różna nazwą łącznie ze sprzedażą odpustów. Nie można było nie płacić skoro kraj był katolicki,a nie mógł przestać być i koło się zamykało. Wydatki na cele dobroczynne NIGDY w historii nie bilansowały się z przychodami. Gdyby tak było to coś takiego jak reformacja i protestantyzm nigdy by sie nie urodziły,gdyż nie byłoby do czego mieć pretensji. Więc spokojnie z ta reklamą dobroczynności w historii,jak już piszesz o tym to pisz do samego końca.
Kościół stworzył państwo w państwach dokładnie na takiej samej zasadzie i z takim samym skutkiem jak tworzyły się latyfundia i księstwa. I do dziś jego własność opiera się na "dziedziczeniu" nabytych praw do ziemi. I do dziś Kościół ciągnie zyski z własności z których niewielki procent przeznaczany jest na dobroczynność. A poza tym Kościół w Polsce wraz z zasobami podlega nie komu innemu a Watykanowi, który jest obcym państwem z władza absolutną Papieża we wszystkich kwestiach (nota bene jest to ostatnie w Europie tak anachroniczne państwo jakie pozostało po średniowieczu).
|
Śr paź 06, 2010 1:14 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|