A skąd wiesz, że nic nie robili, tzn. nie zapamiętali nawet nazwiska? Bo z tego, co ja wiem, robili znacznie więcej, np. przenosili gdzie indziej..

Jedni odsuwali, inni przenosili tam gdzie nie ma dzieci, a jeszcze inni przenosili na "nowe tereny łowieckie", a niektórzy nic nie zrobili (poza zapamiętaniem nazwiska - nie rozśmieszaj mnie) - różnie bywało. I do tych ostatnich pokrzywdzeni mają (uzasadnione) pretensje.

Przeciwnie, nieuzasadnione. Trzeba było iść na policję.

A kuriewni nie poszli.

Sam Jajko przyznał, że z punktu widzenia "kuriewnych" były to tylko "pomówienia i oszczerstwa". Dlaczego więc mieli iść? Jak ktoś chce kogoś pomówić lub rzucić oszczerstwo, niech sam idzie i sam poniesie za to odpowiedzialność, a nie oczekuje, że biskup przyłączy się do jego grzechu..

Bynajmniej, niczego takiego nie przyznałem. Coś dziś czytanie ze zrozumieniem Ci szwankuje. Kolejny raz.

Czy chodziło zatem Jajku o punkt widzenia zgłaszających? W takim razie dlaczego punkt widzenia biskupów miałby być inny, zwłaszcza, że wiedzieli o sprawie wyłącznie od zgłaszających?

Kto powiedział, że wyłącznie od zgłaszających??

A skądinąd?

Przecież sam napisałeś: "zwracam baczniejszą uwagę na jego sposób odnoszenia się do dzieci"

Jeżeli się nadarzy okazja. Biskupom raczej rzadko się nadarza.

Oczywiście. Mają od tego ludzi.

Którzy mają ważniejsze sprawy na głowie, niż sprawdzanie każdego pomówienia i oszczerstwa.

Niestety tak właśnie myślą. A potem dzieci cierpią.

No, skoro ich rodzice nie widzą potrzeby zgłaszania przestępstw, których ofiarami są ich dzieci, do organów ścigania, to cierpią. Nie wiem, co tu ma do rzeczy to, co sobie myśli taki czy inny biskup. Ty też uzależniasz szczęście swojego dziecka od myślenia biskupów?