@Jajko. Chyba nawet do odegrania szopki nie można zmusić. Gdyby można było, to nie byłoby męczenników za wiarę. Bo tak na prawdę, o ile człowiek jest świadomy, a nie np. uśpiony prochami, może zawsze zanegować wpajane mu idee. Wiem, to już heroizm, i tacy ludzie są do końca wolni, ale właśnie wolnymi stworzył ich Bóg. Wolność w decyzjach jest wpisana w ludzka bytowość.
Co do kwestii frekwencji na Mszach św. niedzielnych. Czytałam dane z ostatniego liczenia wiernych z jeden parafii. Oscylowały w ok 35%. Nie szukałam wyników w innych parafiach, diecezjach.
Tylko pytanie, co miałby by wykazać takowe? Mniejszy udział ludzi we Mszach sw. No zapewne notuje się on. Ba może mieć nadal tendencje spadkową. No i?
Jak dla mnie to oznacza jedynie odstępstwo od wiary ludzi, a nie irracjonalizm wiary, bo pewnie go chcesz w ten sposób wykazać. Takie nieporadne porównanie: Obie Ameryki (obiektywnie) istniały wcześniej, zanim Europejczycy (do)wiedzieli się o ich istnieniu. Coś może istnieć niezależnie czy się o tym wie/mówi, czy nie. Analogicznie istnienie Boga, nie zależy od tego, czy ludzie Go wyznają czy nie.
Co do dotacji. No taki jest rachunek. Ale np. dotacje unijne niekoniecznie tak działają. Czy nie jest tak, że do kasy Unii Polska więcej daje, niż otrzymuje dotacji?

Czyli wymusiłeś na żonie - matce waszego syna.

Inaczej sprawa by wygladała, gdybyś stwierdził że: podjeliście z żoną - matką waszego syna, decyzję dotyczącą braku chrztu waszego dziecka.

Nie mam więcej pytań.

A to "potem" czasem bywa za dzień...czy dwa....dni człowieka są jak trawa; kwitnie jak kwiat na polu. Ledwie muśnie go wiatr, a już go nie ma (Ps 103(102))

Jakie ty braki wykazujesz, to miejsca by zabraklo....

Powtorze jeszcze raz: przymus, ktory Jajko uwaza za zly, jest zly, przymus, ktory Jajko uwaza za sluszny, jest sluszny. Oczywiscie wedlug Jajka.

Innymi slowy, nie chodzi Jajku o przymus jako taki, ale o to czy on subiektywnie uwaza go za zly, czy dobry.
Rodzic katolicki nic nie moze (wedlug Jajka), rodzic ateista (patrz Jajko) moze wszystko.

Podobnie jak Maria-Magdalena: nie mam wiecej pytan.
Jajko sam sobie dol wykopal i w niego wpadl.

Bo rodzic ateista to oświecony rodzic bazujący na osiągnięciach nauki, rodzic katolik to tuman wierzący w istoty z zaświatów- jak diagnozuje ateista, nie wierzący w zaświaty

Nie wyciągaj, jak Yarpen i Kael, zbyt pochopnych wniosków. Żona dała mi wolną rękę - jej było wszystko jedno czy babcia ochrzci syna czy też nie. Mnie nie. Stąd taka decyzja. Żadne wymuszenie. Zresztą pisałem już o tym gdzieś na forum - można odszukać i sprawdzić, że nie ściemniam (gdyby komuś się chciało).

Aaaa, to co innego. Teraz się zgadzam w 100%. To co uważam za słuszne, uważam za słuszne, a to co za niesłuszne za niesłuszne. Nie mógłbym sam lepiej tego powiedzieć! Brawo.
Ale przedtem pisałaś nieco inaczej:



Cieszę się, że zauważyłaś swój błąd! Cieszę się, że moja syzyfowa praca coś jednak daje!

P.S.

Ładnie się miażdżysz

Interesuje mnie, Jajko, jaka jest różnica według Ciebie oczywiście - między nakazywaniem a zmuszaniem.
A po Twojej wypowiedzi odnośnie "zabraniania", aż mam ochotę napisać, że asystent rodziny - to chyba by się tutaj komuś faktycznie przydał...

Jajko, tego gola strzeliłeś do własnej bramki, bo właśnie potwierdziłeś, że aktywnie praktykujesz moralność Kalego. Czyli kolejny raz zmiażdżenie jest jedynie wytworem Twojej wyobraźni.

To kiedy był chrzest, czy był w ogóle, czy miał być tuż przed Komunią?

Widzisz Yarpen, jak ja stwierdzam że ktoś się zmiażdżył, to cytuję tę osobę i pokazuję jemu i światu na czym to samozmiżdżenie polegało. Ty zaś radośnie pokrzykujesz, że ja coś praktykuję. UZASADNIJ to, zanim zachłyśniesz się bez sensu irracjonalną radością.

No dyć napisałem jasno. Miał być nieco wcześniej (nie pamiętam czy dzień czy tydzień przed Komunią), ale syn nie wyraził zainteresowania, a ja nie pozwoliłem na to bez synowej świadomości wagi tego obrzędu. Dla jasności, nie pozwoliłem na to dwukrotnie: raz jak syn niemowlęciem był, a drugi jak był niedoszłym komunistą. Za pierwszym razem nie miał w ogóle świadomości, za drugim niewiele większą, a i ochoty nie wyraził. W obydwu przypadkach część rodziny chciała go do tego zmusić. Wystąpiłem w obronie łamania Konstytucji.

Jajko nie mogę wyciągać wniosków jak Yarpen bo nim nie jestem. To samo dotyczny Kael, nią też nie jestem.

To mój bardzo autorski wniosek wynikający z tego co napisałeś. Zatem copywrite.

I po sprawie.

Gdyby nie sprawiło Ci problemu odnalezienie wpisu o którym nadmieniasz byłoby miło. Sprawiłbys mi niespodziankę i potwierdził autentyczną dobroć Twojego serca.

Idę do kościoła, dziś święto Świętej Rodziny.

Proszę Cię Jajko pamietaj o mojej prośbie.
Dobrego dnia.

Jajko, jaki koń jest każdy widzi. Ty jeden, chociaż jesteś w tym dołku, który sam pod sobą wykopałeś pokazami moralności Kalego*, ciągle udajesz, że to wszyscy inni wpadli do dołka, a Ty się im przyglądasz z krawędzi.
Wybacz, ale nie będę tracił czasu na kolejne przepychanki z Tobą.



*Link dodany o 12:28.

Czyli znów tylko słowa, słowa, słowa...konkretów zero. Przyzwyczaiłem się. To normalne w obliczu braku argumentów.