[.Kasyno traktuje jako rozrywke.Moj syna niedawno wygral 500 dolarow.Mila szczescie wkladajac do maszyny dolara. [/quote]

Tak ale ejżeli cię nie wciągnie to mzoęsz zunac to za rozyrwkę jezeliz as popadneisz w niełaski pieniędzy to ciezko bedzie z tego wybrnąć

Tak ale ejżeli cię nie wciągnie to mzoęsz zunac to za rozyrwkę jezeliz as popadneisz w niełaski pieniędzy to ciezko bedzie z tego wybrnąć[/quote]

Znam to zagadnienie dosc dobrze.Do kasyna czesto nie chodze bo jest to miejsce w ktorym przebywa tyle zlych ludzi.Kiedys bylem tam i jak spojrzalem na tyle wykolejencow to az mi zal bylo i sumienie smagalo mnie za wizyte w tym miejscu.

Pieniądze z hazardu, także z Totka, to "brudne" pieniądze. Należy pamiętać, ze ktoś musiał przegrać, abym ja mógł wygrać. Przecież pieniądze w Totku nie biorą się z niczego ! Budżet do tego nie dopłaca.
Czy chrześcijanin może budować swoje szczęście na nieszczęściu innych ludzi ? Czy nie powinien raczej uczciwie pracować i z pracy czerpać dochody ?
Czy chrześcijanin powinien "ufać losowi i szczęściu", a nie Bogu ?
Czy hazard pochodzi od Boga ? Jestem pewien, że nie ....

A zatem pieniądze w budżecie biorą się ""z niczego"? Pieniądze w kasynie, pochodzą od idiotów, którzy wierzą, że w hazardzie da się wygrać. Ale idioci płacą dobrowolnie. Pieniądze w budżecie, to ostatnie grosze wyszarpane terrorem wdowie z trójką dzieci z Pcimia, albo emerytowanej nauczycielce matematyki z Sochaczewa. Są nie tylko brudne, ale wręcz zakrwawione. Ja bym w życiu ich nie wziął do ręki.

Co mają do tego tematu pieniądze z budzetu państwa ? Wspomniałem o budżecie, tylko po to, by wykazać, że nasza wygrana, wiąże się z czyjąś przegraną, że w ten sposób budujemy naszą korzyść, na czyjejś stracie, swoją radość, na czyimś smutku. Czy postawa Kalego jest właściwa chrześcijaństwu ?

p.s. I nie zamierzam tutaj dyskutować o budżecie i zasadności jego istnienia, zeby było jasne.

Posty przeniesione z tematu:
viewtopic.php?t=3549&postdays=0&postorder=asc&start=0

6 w totalotku to zwykły matematyczny rachunek prawdopodobieństwa. Nic innego

Na mój skromy gust cudem w totolotku powinno się nazwć nie 6 lecz 7

Chodzi o to, że niektórzy cudem nazywają zdarzenia bardziej prawdopodobne, a zdarzenia mniej prawdopodobne już dla nich cudem nie są.

Rzeczywiście, czasem bywa, że nie wiedząc dlaczego udalo nam się uniknąć jakiegoś nieszczęścia - odwołujemy się do opatrzności, podobnie fakt zaistniałego nieszczęścia - pech interpretujemy jako karę boską.
ja powiem szczerze z opatrznością spotykam się dosyć często w tym sensie - że tego co uważam, że ma dla mnie znacznie podstawowe doświadczam dosyć często - powiedziłabym, że ma to coś wspólnego ze szczęściem pijaczka - nie dba o nic a żyje. Sprowadza się to do pewnego ukierunkowania pragnień i spokojnej akceptacji zrządzeń losu, włącznie z tym zrządzeniem ostatecznym. It is so easy to be happy.

Prawdopodobieństwo trafienia 6 przy pojedyńczym losowaniu 1: 14 mln
Prawdopodobieństwo trafienia 7 (gdyby taka opcja była) 1:86 mln

Raptem 6 razy mniejsze

Wszystko jest prawdopodobieństwem.

Nieporozumienie - cud - zdarzenie niemożliwe - 6 skreśleń i 7 trafień. Tak rozumiem pojęcie słowa cud.

chyab ktos tu naduzywa slowa cud
no bez przesady, jak w totka gramy i wygramy (trafimy 6) to jest po prostu szczecie a nie cud...