Watykan i Stolica Apostolska nie maja zadnych interesow politycznych. W przeciwienstwie do np USA czy Rosji, ktore bronia swoich interesow na calym swiecie.

To pytanie skieruj do Alus, która zdaje się nie umie pogodzić szacunku dla jakiegoś państwa z krytyką hierarchów katolickich tegoż państwa.

Krytyka, a szkalowanie to zasadnicza różnica.
veros non stop podkreśla swój katolicyzm, więc gdy katolik deklaruje miłość do Polski z automatu także do polskiego Kościoła katolickiego.

A co z wyborami z X. 2015 r?
Przecież to było jedno wielkie oszustwo, jedna wielka mistyfikacja.
Posłuchaj sobie prof. Wolniewicza, co o tym mówi. Prof. Wolniewicz to ikona Radia Maryja - człowiek całkowicie mi obcy ideowo. A jednak trudno się z nim nie zgodzić.
http://www.tokfm.pl/blogi/liberte/2016/ ... _staciwa/1
Nie pamiętasz "niebieskiej teczki" pełnej rzekomo "gotowych projektów ustaw"?
Miały one być wdrożone w życie.
W sto dni!
Sto dni dawno minęło. One podobno były "gotowe". Co się z nimi stało?
Pomijam już to, kto miał być jakim ministrem.
Czy to były uczciwe wybory?



A kto nazywa Rzeczpospolitą korytem?

To faktycznie ciekawe, bo jeśli polityk nazwał Polskę "korytem", o tym samym nazwał siebie świnią.

Bzdura.
Po pierwsze: nie istnieje nic takiego jak "polski Kościół Katolicki". W Polsce jest zarejestrowany "Kościół Katolicki" - który jest organizacją międzynarodową, a nie polską. I tylko tej organizacji międzynarodowej, pod rządami argentyńczyka, polscy hierarchowie są członkami.
Po drugie: "miłość do polskich hierarchów KK" mogłaby być "automatem" tylko w wypadku "miłości do KK" a nie "miłości do Polski" jako takiej.
Po trzecie: Twoje porównanie można by porównać do twierdzenia: "miłość do Polski = miłość do wszystkich polityków Polski".
Więc nie mieszaj spraw świeckich z religijnymi, które nie mają ze sobą nic wspólnego.
Można być tzw. "złym" katolikiem, czyli dla których krytyka złych poczynań hierarchów KK nie jest grzechem a jednocześnie mieć szacunek dla swego kraju.
Mało tego - może być wręcz tak, że krytyka złych dla kraju decyzji hierarchów KK (np. powodujących nadmierne obciążenie budżetu Państwa), wynika właśnie z troski o finanse kraju.

Fronda psy wieszała na ks. Isakowiczu-Zalewskim za krytykę polskiego biskupa w Kazachstanie, który ostatnio został przeniesiony do stanu świeckiego przez papieża.
Oczywiście możesz twierdzić tak jak Fronda, że Isakowicz-Zalewski postąpił podle demaskując niemoralność polskiego biskupa - ale czy naprawdę masz rację?

Proponuję czytać uważnie i ze zrozumieniem.
I ponownie apeluję o powstrzymanie się od inwektyw.
Tak wobec wartości szczególnie drogich dla dyskutujących jak Ojczyzna Czy Bóg, jak również od złośliwych i szkalujących uwag wobec współdyskutantów.

Zdaje się, że utożsamiasz obietnice wyborcze, które składa każdy kandydat i każda partia startujący w wyborach, z fałszowaniem wyników, o co podejrzewa się całkiem zasadnie niektóre komisje w okresie wyborów samorządowych.
Obietnice wyborcze jakie są, takie są. Każdy obiecuje to, co może przynieść mu sukces wyborczy. Z realizacją jest zazwyczaj różnie i dotyczy to wyników wszystkich wyborów, nie tylko ostatnich.
Oczywiście, możemy teraz zacząć dyskutować na ile składanie jakichkolwiek obietnic jest uczciwe, a na ile jest grą, co do której zasad wszyscy, a raczej większość zdaje sobie sprawę. Ale to temat na inną dyskusję.

Dobrze, że przytoczyłeś ten przykład.
Nie ma czegoś takiego jak zły i dobry katolicyzm - to kłamstwo.
Nawet bym nie odważył się powiedzieć, że jakiś katolik jest złym katolikiem.
Wydaje mi sie to bluźnierstwem wobec idei Kościoła Powszechnego Katolickiego, jaki założył Jezus Chrystus. Jest tu miejsce dla ludzi mniej lub bardziej grzesznych. Jednak są tu skupieni ci, którzy kochają Jezusa Chrystusa Syna Bożego i Boga Wszechmogącego w Trójcy Świętej Jedynego!
Poza nimi są tu czasem wilki w owczych skórach, tacy jak np. Tomasz Turowski był. Te wilki w żaden sposób nie przynależą do Kościoła i nie świadczą o Kościele. Tak samo jak inni ekskomunikowani jawnogrzesznicy.
W Kościele nie brak ludzi grzesznych. Ja też jestem grzesznikiem i wiem o tym doskonale.
Warto zwracać uwagę w Kościele na tych, którzy twierdzą, że są czyści i wskazują paluchem na innych, krzycząc, że tamci są grzeszni. Warto też szanować tych, którzy wskazują na faktycznych jawnogrzeszników, aby ci się nawrócili. Szanować - bo w związku z podziałami wewnątrz Kościoła to zwykle jest czyn heroiczny.

Ale głosić, że kard Macharski i Dziwisz to masoni niszczący Kościół i blokujący beatyfikację R. Celakówny to już masz pełną odwagę.

Teraz na razie PiS kradnie nam tylko 35 mld, więc w czym problem, nie? Taka kradzież nie jest zła, nawet dobra?

Zresztą, wg zapowiedzi, ukradnie nam tyle samo, co Tusk. Tylko 1/4 (te 35 mld) wprost wrzuci do rządowego koryta, a pozostałość da stworzonym przez siebie nowym instytucjom, z nowymi setkami pracowników, kompetentnych jak dyrektor stadniny w Janowie, ale za to wiernych. I ta instytucja będzie przede wszystkim realizować cele polityczne (np geoterma w Toruniu, fabryka w Rzeszowie ze stanowiskami dla partyjnych przydupasów, jak ten złodziej-asystent posła z Pis, który został naczelnikiem poczty polskiej, albo rolnik wrzucony do rady nadzorczej radia Szczecin), a praca na nasze emerytury znajdzie się co najwyżej na wśród celów drugorzędowych.

Do tego, Tusk zlikwidował tę część, która była inwestowana w państwowe obligacje. Czyli de facto zamienił jeden rodzaj zobowiązania państwa (spłata obligacji) na inny (wypłata większej emerytury). PiS kradnie nam to, za czym stoją realne pieniądze - udziały w firmach, fabrykach, biznesach.

Do tego Tusk, co by nie mówić, działał w czasach gigantycznego kryzysu, a PiS kradnie w czasach względnej prosperity.

Do tego, wycofanie takiej kasy z giełdy nieźle ją rozłoży i możemy przestać być liderem wschodniej Europy.

Cóż, dojna zmiana...

ani Tomek ani Alicja nie maja racji . nie istnieje kosciol katolicki . nie istnieje tez polski koscol katolicki . prawidlowa odpowiedz to - Kosciol rzymsko katolicki ( to jest pelna nazwa ) oraz pewien odlam czyli Koscoil polsko katolicki . jak nie wiecie to nie zabierajcie glosu .

Niestety mylisz się w obu kwestiach.

Nie wiem czy wszystkich. Na pewno tych, w których wygrywają ludzie nieuczciwi.
Chodziło mi zresztą głównie o to, że bolszewicy niekoniecznie uzyskiwali władze w wyniku zbrojnego przewrotu, o czym pisał veros.
W Polsce w 1947 r. uzyskali ją na przykład w wyniku fałszerstwa wyborczego.
Ale także i ci, którzy w Polsce przejęli władze ostatnio, a którzy bardzo (i coraz bardziej) bolszewików przypominają, zrobili to w drodze jednego wielkiego oszustwa.
W czasie wyborów kandydatka na premiera wymachiwała niebieską teczką z "gotowymi" - podkreślam - gotowymi projektami ustaw, które miała wprowadzić "bez zbędnej zwłoki" i "w sto dni" od objęcia urzędu.
I co?
Przecież ludzie w to wszystko uwierzyli i w konkretny sposób zadysponowali swoim głosem.
Sto dni dawno minęło.
Co stało na przeszkodzie, aby te "gotowe" projekty zgodnie z obietnicą wcielić w życie?
Rządząca formacja pokazała już wielokrotnie, że proces legislacyjny można zamienić w farsę i ograniczyć do jednej, dwóch nocy. A tajemnicza "niebieska teczka" zawierała wszak "gotowe" projekty ustaw. Wystarczyło je na drugi dzień po ukonstytuowaniu się rządu przegłosować w Sejmie i Senacie, w nocy kazać podpisać prezydentowi i rano ogłosić w Dzienniku Ustaw.
Dlaczego tego nie zrobiono?

Zamiast tego zmieniono de facto ustrój państwa.
Trójpodział władzy zastąpiono iście bolszewickim jednowładztwem.
Nic o tym w kampanii wyborczej nie mówiono.
Ani słowem.
Mówiono o jakiś paru (jak się okazało) darmowych lekach dla garstki seniorów i obniżeniu podatków dla jakiejś znikomej (jak się okazało) garstki przedsiębiorców.
A nie wspomniano ani słowem o planowanej zmianie ustroju państwa?
Może powiesz, że to uczciwe?
Gdy w Chicago Macierewicz dyskutował o rzekomych związkach byłego premiera Tuska ze Stasi, przyszła premier chowała się za maską J. Gowina, żeby nikt nie pomyślał, że ktoś tak nieodpowiedzialny jak lustrator prof. Chrzanowskiego, może mieć decydujący wpływ na polskie państwo. A zaraz po wyborach okazało się, że może. I ma!

Wybory 1947 r. były jednym wielkim fałszerstwem.
Ale wybory 2015 r. też były jedną wielka mistyfikacją. I jednym wielkim oszustwem.
Nawet taki prof. Wolniewicz o tym mówi.
Bolszewicy pewnie zawsze przejmują władzę w sposób nieuczciwy. Taka ich natura.
Ale niekoniecznie w drodze przewrotu.
Czasem mogą po prostu wyłudzić poparcie większości. Tak jak oszust wyłudza pieniądze "na wnuczka" od łatwowwiernego emeryta.
O to mi chodziło.

Mikkel,
gdyby było tak jak piszesz, to poparcie dla partii rządzącej nie rosłoby gwałtownie, tylko dramatycznie spadało.
A rośnie.