Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt mar 19, 2024 11:04



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 45 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
 Źle odebralem swoje powołanie posłuchałem ludzi a nie Pana 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): N lip 06, 2014 20:15
Posty: 5
Post Re: Źle odebralem swoje powołanie posłuchałem ludzi a nie Pa
Dzięki wam za cenne uwagi wszystkie analizuję i proszę was o modlitwę za mnie i moja żonę. Małżeństwo to również jeden z sakramentów, które Pan ustanowił i ta droga muszę iść


Wt lip 08, 2014 15:28
Zobacz profil
Post Re: Źle odebralem swoje powołanie posłuchałem ludzi a nie Pa
sharp7 napisał(a):
Cytuj:
do żadnej z dwóch podanych przez Ciebie opinii.

Podałem jedną opinie.


Dwie.

Jedna to ta, przed którą przestrzegasz.
Druga to ta, którą głosisz.

---------------------------------------------------------------------------------------------

Chociaż właściwie, mój błąd. Źle zrozumiałem Twoją wypowiedź.

Sam już nie wiem, czy opinia, przed którą przestrzegasza, to:
a) Że człowiek sam może ustalić swoją drogę życia;
b) Że Bóg ustalił drogę życia każdego człowieka, ale nie obrazi się, jeśli człowiek Go nie posłucha?

Bo artykuł, który zapodałem, ma pewne punkty styczności z a).


Wt lip 08, 2014 17:23
Post Re: Źle odebralem swoje powołanie posłuchałem ludzi a nie Pa
Człowiek nie jest marionetką, ma wolną wolę, więc cokolwiek byś nie wybrał, Bóg i tak będzie Ci pomagał abyś był szczęśliwy.


Śr lip 23, 2014 19:03

Dołączył(a): N lip 06, 2014 20:15
Posty: 5
Post Re: Źle odebralem swoje powołanie posłuchałem ludzi a nie Pa
Tak lecz szatan czycha tylko na moje potknięcia


Cz lip 24, 2014 10:24
Zobacz profil
Post Re: Źle odebralem swoje powołanie posłuchałem ludzi a nie Pa
@darek12
Możesz zacząć studia teologiczne np. w trybie niestacjonarnym. To przynajmniej ci rozjasni w głowie.

Jeżeli twoja droga jest drogą kapłaństwa, to być może zostaniesz np kapłanem grekokatolickim lub innego obrządku wschodniego pod jurysdykcją Watykanu (trudne ale nie niemożliwe). W obrządku łacińskim możesz zostać diakonem stałym (gdy skończysz 35 lat i uzyskasz pisemna zgodę żony).

Na początek przytoczę słowa Bonieckiego:

"Młodzieńcze! (Taką inwokacją rozpoczynały się za moich młodych lat tzw. materiały powołaniowe).

Młodzieńcze, ostrzegam cię:

Jeśli chcesz zostać księdzem, bo cię przeraża świat z bezrobociem, okrutną rywalizacją, walką wszystkich ze wszystkimi...

Jeśli chcesz zostać księdzem, bo tęsknisz za obecnością dobrotliwego, mądrego ojca, którego spodziewasz się znaleźć w osobie księdza biskupa...

Jeśli chcesz zostać księdzem, bo pociąga cię perspektywa życia wśród ludzi złączonych wzniosłymi ideałami braterstwa i solidarności, ludzi wolnych od pychy, od osobistych, wygórowanych ambicji i od podejrzliwości...

Jeśli chcesz zostać księdzem, bo pociąga cię bezpieczeństwo gwarantowane przez wielką, międzynarodową, dobrze działającą organizację, czyli Kościół...

Jeśli chcesz zostać księdzem, bo seminarium wydaje ci się najprostszą drogą wymknięcia się z rodzinnego domu, całej jego mizerii i trosk codziennych...

Jeżeli chcesz zostać księdzem dlatego, że boisz się kobiet, że wątpisz, by któraś mogła cię naprawdę pokochać, a jeśli nawet, to i tak byś nie sprostał jej oczekiwaniom...

Jeśli chcesz zostać księdzem w nadziei, że urząd i strój duchowny zapewnią ci szacunek i życzliwość otoczenia...

Jeśli chcesz zostać księdzem, bo widzisz siebie w roli tego, który poucza innych, gani, chwali i osądza, sam pozostając poza zasięgiem krytyki...

Jeśli chcesz być księdzem, najchętniej misjonarzem w jakimś biednym afrykańskim kraju, dlatego że ty, dotąd zawsze słabszy i gorszy od innych, będziesz mógł - jako silny "z urzędu" - pochylać się nad słabszymi od ciebie, być dla nich kimś wielkim i ważnym...

Jeśli w stronę kapłaństwa popycha cię (skrywane nawet przed sobą) marzenie o karierze kościelnej, jeśli w marzeniach widzisz siebie w biskupiej mitrze, todze profesorskiej albo na fotelu w dostojnym watykańskim biurze...

...jeśli dlatego chcesz zostać księdzem, to, mój drogi Młodzieńcze, mocno puknij się w czoło, nim zapukasz do bram seminarium. Księdzem może zostaniesz, a nawet, być może, twoje marzenia się spełnią, lecz, niestety, ty nie poczujesz się spełniony."


A ode mnie:
Mam nadzieję, że okazujesz miłość żonie jak tylko potrafisz. Będąc codziennie na mszy (ile ci to zajmuje? półtorej godziny) nieco ją "okradasz" z siebie.


N lip 27, 2014 14:07
Post Re: Źle odebralem swoje powołanie posłuchałem ludzi a nie Pa
cytat: "Będąc codziennie na mszy (ile ci to zajmuje? półtorej godziny) nieco ją "okradasz" z siebie."

Dokładnie. Przypominają mi się słowa o.Szustaka: żona siedzi cały dzień w kościele i modli się "Boże, spraw aby moje małżeństwo był szczęśliwe". A mąż wraca po pracy do domu i bidula zdycha z głodu bo nikt nie ugotował obiadu.

cytat: "Tak lecz szatan czycha tylko na moje potknięcia"

A od czego masz Boga? On jest silniejszy niż szatan. Z takim podejściem to najlepiej nic nie robić żeby nic nie zepsuć. Ale chyba nie o to w życiu chodzi, prawda? :)


Pn lip 28, 2014 10:11
Post Re: Źle odebralem swoje powołanie posłuchałem ludzi a nie Pa
darek12 napisał(a):
Tak lecz szatan czycha tylko na moje potknięcia

Troszkę przegapiłem, przepraszam.

Sam się nie zbawisz, bezgrzesznym nie zostaniesz, potykał się będziesz przez całe życie.
To takie proste, ze wielu nie może pojąć: idź w strone Boga, uwierz i zaufaj, nie lękaj się, nie oglądaj się ciągle na krętacza i patrz ciągle pod nogi, do drogę zgubisz albo w co wejdziesz. Będziesz się potykać, będziesz upadać ale to bez znaczenia, byle iść w stronę Boga.


Pn lip 28, 2014 12:34

Dołączył(a): Śr lip 30, 2014 18:47
Posty: 1
Post Re: Źle odebralem swoje powołanie posłuchałem ludzi a nie Pa
Drogi Darku,

późno dołączam do tej dyskusji, mam jednak nadzieję, że przeczytasz moją odpowiedź. Inni Komentatorzy napisali już wiele trafnych spostrzeżeń w omawianej sprawie (zwłaszcza: @jesienna, @zefciu, @helleki, @gaazkam, @Kael, @Nickel, @Kozioł). Poniżej kilka moich refleksji.

(1) Myślę, że Twoja analiza dotycząca własnego powołania, jakkolwiek pełna niepewności i lęku, w gruncie rzeczy może świadczyć o czymś dobrym: o tym, że chcesz jak najlepiej służyć Bogu i Jego Królestwu.

(2) Wierz mi, nie jesteś jedynym człowiekiem, który przeżywa momenty zawahania i zwątpienia na swojej drodze. Gdy Ty zastawiasz się na tym, czy nie powinieneś był zostać kapłanem, jakiś ksiądz po kilku latach od święceń może myśleć przeciwnie - że coraz bardziej doskwiera mu samotność i brakuje mu tej drugiej, bliskiej osoby. A jeszcze ktoś inny, żyjący w małżeństwie zaczyna się zastanawiać, czy jednak nie powinien był związać się z inną kobietą, którą "poznał zbyt późno". Zwątpienie może dopaść człowieka na każdej dobrej drodze i to pobłogosławionej przez Boga. To może być bardzo ciężka próba - prawdziwa noc, pustynia. Ważne jest jednak, aby wtedy nie ulegać pokusie nierozsądnej zmiany, która przecież zawsze będzie dla kogoś wielkim cierpieniem - czy to ksiądz odejdzie ze swojej wspólnoty, czy mąż opuści żonę i rodzinę. Jeśli ktoś ma interes w niszczeniu dobra, to na pewno jest to nieprzyjaciel - szatan. Charakterystycznymi cechami Boga są natomiast stałość i wierność danemu słowu.

(3) Nie powinieneś traktować powołania w sposób fatalistyczny: "źle wybrałem i teraz czeka mnie nieszczęśliwe życie", "zostałeś mężem i obowiązki swojego stanu musisz wypełniać jak najlepiej, aby się zbawić - nie masz wyjścia". To brzmi, jak wyrok dożywotniego więzienia (w małżeństwie) z osadzeniem w celi z drugą osobą (żoną). Tymczasem Bóg nas kocha, i pragnie naszego dobra i szczęścia na każdej drodze (a małżeństwo sakramentalne na pewno jest drogą godziwą), nawet wtedy, jeśli popełniamy błędy. Nie wierzysz? Przeczytaj dzieje Jakuba z Księgi Rodzaju albo Dawida z 2 Księgi Samuela.

(4) Uważam, że powinieneś bardziej docenić swoje małżeństwo sakramentalne - nie jako przykry obowiązek, który musisz teraz realizować, gdyż nie masz innego wyjścia, lecz jako wielki dar, który właśnie może Ci pomóc w drodze do zbawienia. Pewien mądry ksiądz powiedział mi kiedyś, że, paradoksalnie, żyjąc w małżeństwie i rodzinie niekiedy można łatwiej się zbawić, niż w stanie duchownym, ponieważ jest się zmuszonym do codziennego przezwyciężania swojego egoizmu w służbie osobom najbliższym, mieszkającym pod jednym dachem. Dlatego spróbuj popatrzyć na swoją Żonę nie jak na ograniczenie, które Ci przeszkadza w służbie Bogu, ale jak na bliską osobę, razem z którą zmierzasz do zbawienia. Bóg Wam pobłogosławił i chce, abyście się nawzajem wspierali na wspólnej drodze. Małżeństwo musi być w oczach Boga czymś naprawdę wspaniałym, skoro porównuje On do niego swoją własną miłość do Narodu Wybranego (Pieśń nad Pieśniami), a także miłość Chrystusa do Kościoła (Ef 5,21-33)!

(5) Wasze małżeństwo może być dla innych ludzi bardzo wymownym znakiem miłości Bożej. Tylu młodych ludzi żyje dzisiaj bez ślubu, tyle małżeństw rozpada się. Małżeństwo sakramentalne, które trwa, pomimo różnych niedoskonałości i kryzysów - jest odbiciem Boga, który jest wierny i zawsze dotrzymuje słowa.

(6) Jak już wcześniej słusznie zauważył @Kozioł, małżeństwo wcale nie przekreśla Twojej ewentualnej służby w Kościele: w różnych wspólnotach apostolskich lub w parafii, w charakterze lektora, szafarza Najświętszego Sakramentu, diakona stałego. Ważne jest jednak, aby to nie była Twoja ucieczka przed małżeństwem i rodziną (czyli tą rzekomo "źle wybraną drogą"), ponieważ Bóg powierza Ci przede wszystkim żonę i dzieci, abyś ich kochał, troszczył się o nich i pomagał w dojściu do zbawienia. Zresztą zwróć uwagę na to, co św. Paweł pisze o wymaganiach względem diakonów, prezbiterów i biskupów (1 Tm 3; Tt 1): najpierw powinni wykazać się dobrym życiem w małżeństwie i rodzinie. "Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?" (1 Tm 3,5).

---------
Na koniec życzę Ci, abyś niekoniecznie ciągle tylko przejmował się tymi wszystkimi poważnymi kwestiami, lecz byś odzyskał wewnętrzny pokój i mógł po prostu cieszyć się życiem razem ze swoją Żoną (Koh 9,9)! Małżeństwo nie jest karą, ani pułapką, ale piękną drogą, na której można doświadczyć wielkiej radości i spełnienia! (Mogę to potwierdzić po blisko 14 latach swojego małżeństwa. Kiedyś też miałem różne wątpliwości odnośnie swoich życiowych wyborów. Z perspektywy czasu widzę wyraźnie Bożą opiekę, choć wspólnie z Żoną musieliśmy przejść przez próby, trudności i cierpienie. Oboje jesteśmy bardzo wdzięczni Panu Bogu za to, że nas połączył i nam błogosławi.)

Pozdrawiam Cię serdecznie!

Leszek


Śr lip 30, 2014 23:27
Zobacz profil
Post Re: Źle odebralem swoje powołanie posłuchałem ludzi a nie Pa
Kozioł napisał(a):
...nie oglądaj się ciągle na krętacza i patrz ciągle pod nogi...

Errata

powinno być:
...nie oglądaj się ciągle na krętacza i nie patrz ciągle pod nogi...

Zainteresowanych przepraszam za chochlika.


Śr lip 30, 2014 23:41

Dołączył(a): Śr gru 21, 2016 13:22
Posty: 10
Post Re: Źle odebralem swoje powołanie posłuchałem ludzi a nie Pa
darek12 ma rację. niestety. tylko że takich jak on jest wielu, bardzo wielu. Z różnych powodów nie odczytali swojego powołania. tylko za to nie odpowiedzą tylko oni. i przełożeni, i mistrzowie nowicjatu, i kierownicy duchowi.


Pt gru 23, 2016 10:34
Zobacz profil
Post Re: Źle odebralem swoje powołanie posłuchałem ludzi a nie Pa
darek12 nie ma racji. Ma żonę. I ma obowiązek ją kochać, a nie obwiniać za to, że sobie przez nią życie zmarnował.


Pt gru 23, 2016 10:47
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sie 06, 2011 14:38
Posty: 350
Post Re: Źle odebralem swoje powołanie posłuchałem ludzi a nie Pa
Słowo, które Pan oznajmił Jeremiaszowi: «Wstań i zejdź do domu garncarza; tam usłyszysz moje słowa».
Zstąpiłem do domu garncarza, on zaś pracował właśnie przy kole. Jeżeli naczynie, które wyrabiał, uległo zniekształceniu, jak to się zdarza z gliną w ręku garncarza, wyrabiał z niego inne naczynie, jak tylko podobało się garncarzowi.
Wtedy Pan skierował do mnie następujące słowo: «Czy nie mogę postąpić z wami, domu Izraela, jak ten garncarz? – rzekł Pan. Oto bowiem jak glina w ręku garncarza, tak jesteście wy, domu Izraela, w moim ręku». Jr 18, 1-6

Ten fragment Pisma Św. wyjaśnia chyba nasze powołanie i nasze nierozpoznanie powołania.
Bóg jednak dopasowuje do nas ścieżkę, którą nas prowadzi.


Pt gru 23, 2016 13:30
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 21, 2016 13:22
Posty: 10
Post Re: Źle odebralem swoje powołanie posłuchałem ludzi a nie Pa
gdyby tak było jak pisze dimko to nie wiadomo jakie jest nasze powołanie. Bo co byśmy nie zrobili ze swoim życiem Pan i tak nam pobłogosławi. I nikt by nie szukał swojego powołania tylko brał by jak leci - bo i tak mi Pan pobłogosławi. Tylko czemu każdy szuka swojego powołania? czemu


Wt gru 27, 2016 12:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 21, 2016 13:22
Posty: 10
Post Re: Źle odebralem swoje powołanie posłuchałem ludzi a nie Pa
zefciu napisał(a):
darek12 nie ma racji. Ma żonę. I ma obowiązek ją kochać, a nie obwiniać za to, że sobie przez nią życie zmarnował.
. To że ma żonę to fakt. I nie ma przymusu kochać ją. Ani obowiązku. To wszystko powinno odbywać się na płaszczyźnie wolności. A nie niewolnika. Nikt nikogo o nic nie obwinia. Wyjściem z tego jest rozwód państwowy i unieważnienie ze strony Kościoła. Jak dzieci osiągną wiek 18 lat - będzie wolny. Co zrobi teraz i w przyszłości decyduje on sam. To jest właśnie ta wolność, wolna wola którą dał nam Pan.


Wt gru 27, 2016 12:37
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 26, 2012 10:12
Posty: 848
Post Re: Źle odebralem swoje powołanie posłuchałem ludzi a nie Pa
http://dialogsercamilosci.eu/2016/12/27 ... ietykalna/

Wy kochani, dzielni, odważni, mądrzy, wierni i miłujący małżonkowie, wy macie rację. Jako wspólnota, która twierdzi wspólnotowo, że prawda o małżeństwie jest nietykalna, niezmazywalna, nawet żeby wszystkie sądy kościelne razem się sprzysięgły z tymi fałszerzami perl excellence i nagle masowo stwierdzają nieważność związków, nie wierzcie! Nikomu nie wierzcie!
Jeżeli raz, Rozum Boski pomyślał was jako małżonków i wyście wiernie na to odpowiedzieli w takim czy innym stopniu świadomości czy wolności swojej, to pamiętajcie nikomu, ani papieżowi, ani biskupowi, ani kapłanom, ani ludowi bożemu, ani ateistom nie wolno dotykać nierozerwalności waszych związków. Prawda o waszym związku jest tylko jedna, nikt nie może manipulować prawdą na waszych związkach, ani państwo, ani kościołowi. Ta Prawda jest zakorzeniona w Boskim, wiekuistym rozumie. To w wiecznym planie Boga byliście jako małżonkowie i odpowiedzieliście w czasie, że tak Panie i Boże na niebie, my pragniemy być małżonkami. Co więcej, czy ktokolwiek zerwie wasz związek? Nikt. Nikt nie ma mocy, nawet żeby was wasz współmałżonek was opuścił, zdradził, sponiewierał, cokolwiek by z wami nie robił pamiętajcie, że waszą wiernością wy utrzymujecie prawdę o związku małżeńskim absolutnie.

Ks. prof. Tadeusz Guz – konferencja 1 – 22-10-2016. Rozum, prawda i czas.
https://www.youtube.com/watch?v=8P0yjQvkQvw

_________________
Mt.22.37-40 Miłość-na tym opiera się całe Prawo i Prorocy
Ef.4.30-32 Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia... Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.


Wt gru 27, 2016 13:36
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 45 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL