No właśnie nie. Pycha jest zła, to nie ulega wątpliwości. Jednak żeby był grzech, musi być działanie czyjeś (albo i nie, co również jest działaniem polegającym na nie działaniu) kierowane pychą właśnie. Sama pycha to przecież rodzaj zachowania, można rzec, specyficzna filozofia.

I to właśnie stworzył Bóg. Taką filozofię, możliwość, którą można się kierować w życiu. Czy to ludzkim, czy anielskim.



Nie chodzi o to, że nie może. Ich wybór jest doskonały. Raz wybrały i tyle. Porównał bym to do - bo ja wiem - męskiej decyzji. Jak raz ją podejmiesz, już nie jej nie zmienisz. Nie dlatego że nie możesz. Po prostu wybrałeś i koniec.



Tu się zgadzam. Ludzie wierzą w Boga, aniołowie wiedzą, że jest. Stąd ich wybór jest niezmienny. Dlatego też nie

ale jakąkolwiek podjęły, jest doskonała. To znaczy nie zmienna.

Mylisz się. Pycha, sama w sobie, jest wymieniona wśród siedmiu grzechów głównych. W Biblii powiedziane jest: zaś Katechizm mówi, że grzech

U Boga nie ma rzeczy niemożliwych dlatego wchodzenie w takie różne dyskusje podpierając się cały czas ludzka logiką jest tak naprawdę bezcelowe, do niczego sensownego i tak nie dojdziecie, nie macie żadnej pewności, że wybór aniołów jest niezmienny w swojej istocie, być może demony mogły by z powrotem stać się aniołami ale np Bóg nie chce. Wybór aniołów oddziałowujący na dalsze istnienie wszystkich istnień przez całą wieczność? No raczej nie, nic się nie dzieje bez woli Boga.

To może w ogóle zrezygnować z logiki w sprawach wiary, co Ty na to? Tyle, że bez niej wszelkie instytucje religijne się rozsypią.

Chodzi mi o to, że Bóg nie myśli kategoriami ludzkimi i na pewno sprawa buntu aniołów, ich wyboru nie jest taka prosta jak się wydaje, że o uniosły się pychą i teraz skutki tego odczuwamy do dzisiaj.

Też uważam, że nie była tak prosta - a dokładniej, że przy założonych warunkach początkowych jest to historia nonsensowna.

I to zdanie dowodzi, że człowiek swoim rozumem nie jest w stanie pojąć Bożych zamiarów, a tym samym samego Boga.

Czemu zatem wciąż próbujecie, przedstawiając w dodatku swoje dziurawe teorie jako prawdy objawione?

Może dlatego, że @JedenPost założył taki wątek i userzy naiwnie sądzili, że jesteś ciekawy odmiennej niż własna perspektywy? Jak widać nie interesuje Cię, co myślą inni, co więcej masz pogardliwy stosunek do ich przekonań, pokazując tym samym jak bardzo dogmatyzujesz własny światopogląd. I jeszcze się dziwisz, że koniec końców nie jesteśmy inteligentniejsi od Boga i aniołów, nie potrafimy przeniknąć ich intelektu własnym "dziecięcym" rozumkiem. Jako długoletni bywalec tego forum, powinieneś wiedzieć, że są takie zagadnienia, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi i każdy samodzielnie szuka wyjaśnień, które są dla niego przekonujące. To, że Ciebie coś nie przekonuje nie oznacza, że coś jest nonsensowne/beznadziejne/dziurawe. Może być takie co najwyżej dla Ciebie, bo to Ty masz problem ze znalezieniem spójności pewnych kwestii religijnych w obrębie swojego światopoglądu. Inni nie mają z tym problemu i idą dalej, więc próbujesz tanimi zagrywkami pokazać, że odmienne od Twoich przekonania są gorsze niż Twoje.

Do prawdy nie dochodzi się mając roszczeniowe postawę wobec świata. To nie inni mają podejmować trud, aby nas do czegoś przekonać, lecz my sami powinniśmy być ciekawi świata i szukać odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Forum jest fajnym miejscem na wymianę poglądów, a także na poznanie perspektywy spoglądania na świat oczami innych, ale traktowanie forum jak areny, na której usiłujemy wykazać wyższość swoich słusznych -w naszym mniemaniu- wątpliwości i obnażyć rzekomą słabość przekonań innych wskazuje, że nie szukamy odpowiedzi, lecz dowartościowana siebie.

Nie widzę problemu ze znalezieniu sensu teorii, które zostały tu już przedstawione. W literaturze można bez problemu znaleźć wielostronicowe opracowania uzasadniające daną teorię, jeżeli komuś zwięzłe forumowe wyjaśnienie nie wystarczy. Zresztą cokolwiek by tu napisano, dla autora wątku byłoby to bezsęsu/gupie/idiotyczne etc., dlatego podziwiam tych, którzy zadają sobie trud, aby cokolwiek wyjaśnić dyskutantowi, który przejawia wrogą postawę wobec odmiennych przekonań.

Jaki bilans masz na myśli?

Korzyści i strat.




...Twoja amatorska psychoanaliza. Jak zwykle - zero odniesienia się do tematu, za to na elaborat ad personam zawsze można liczyć.

A co rozumiesz jako korzyść, a co jako stratę?

To, co rozumie się zwykle pod tymi pojęciami. Korzyść to to, co w jakiś sposób (choćby subiektywnie) poprawia byt, a strata to to, co go pogarsza. Mam wrażenie, że bycie potępionym to strata dość poważna. Na czym miałaby polegać uzyskiwana w zamian korzyść - trudno powiedzieć.

Mogę wiedzieć dlaczego nie przekonuje Cię odpowiedź, która pewnie się pojawiła (tak, nie czytałam wątku), że jako byt nie-wszechwiedzący mógł po prostu źle oszacować swoje szanse?

Ale o jakich szansach my tu w ogóle mówimy, anioły były w niebie gdzie nie było cierpienia, miały wszystko oprócz tego co miał Bóg, to dlaczego po prostu się zbuntowały i jak to rozumieć w czasie skoro w niebie wtedy jak i teraz nie było czasu. Z jednej strony nie ma w niebie czasu a z drugiej mówi się, że to nastąpiły jakby w pewnym momencie. Jeżeli aniołom w niebie się nie podobało to równie dobrze i ludziom tym którzy do nieba idą może tam się nie podobać, tylko wątpię żeby ludzie się buntowali w niebie, zawsze to niebo lepsze od piekła jakie by nie było.