Moja odpowiedź na radosną twórczość Mrs_Hadley z tego nieszczęsnego wątku:
http://forum.wiara.pl/viewtopic.php?p=997020&sid=9185379875fdb6e926ae104d2245caea#p997020Mrs_Hadley napisał(a):
Faktycznie, mój błąd za co przepraszam.
Przeprosiny za owe rażące niechlujstwo intelektualne (dobrodusznie założę na chwilę, że wyrachowania w owej manipulacji nie było)
niemalże przyjęte.
Niemalże, gdyż to czemu dałaś wyraz po owych przeprosinach, wskazuje na gargantuiczne wręcz pokłady, delikatnie rzecz ujmując, "złej woli" u mojej Drogiej interlokutorki oraz jej szczeniackiego zachowania.
Mrs_Hadley napisał(a):
Natomiast co do uzdrowień i wskazania przykładów, to @Alus cały czas dyskutowała z Tobą o cudach w ujęciu uzdrowień z chorób, które z punktu medycznego nie udało się ich uzasadnić. I tego też dotyczyło późniejsze Twoje pytanie o:
Iago napisał(a):
wypowiedzi w których Alus zwracała mi uwagę, iż zdaje sobie ona sprawę z tego, że nie każdy zostaje wysłuchany w sposób, który sobie zażyczy.
I stosowne cytaty:
Alus napisał(a):
Uzdrowienia, które KK uznaje za autentyczne, noszące znamiona cudu są badane przez gremia medyczne w długim okresie czasu, bo warunkiem ich uznania jest trwałość.
Alus napisał(a):
Jeśli nauka nie potrafi wyjaśnić, to podchodzi taki przypadek zaliczany do kategorii nadprzyrodzonych.
Alus napisał(a):
Już powiedziałam, gdy nie ma jednoznacznej, naukowo potwierdzonej wykładni zjawiska, ludzie mają prawo postrzegać je wedle własnej percepcji.
Alus napisał(a):
Już odpowiadałam - wierzą ,bo to ich osobisty wybór, a te przypadki nie wyjaśnione przez współczesną naukę, z definicji mają nadnaturalny charakter.
Czy z powyższych cytatów wynika, że @Alus nie jest świadoma, że nie każdy zostaje wysłuchany przez Boga tak, jak sobie zażyczy w kontekście waszej dyskusji o uzdrowieniach z chorób, których medycyna nie potrafi wyjaśnić?
Nie, nie wynika.
Wniosek przeciwny, jest zwykłą nadinterpretacją, wyciągającą z tekstu informacje, które najzwyczajniej nie są w nim zawarte.
No ale przypatrzmy się z bliska tym rozpaczliwym wygibasom pseudo-intelektualnym, którymi Mrs_Hadley stara się nieporadnie wygrzebać z szamba, w które się z własnego niechlujstwa intelektualnego wpakowała:
Mrs_Hadley napisał(a):
Do Loudres trafia wiele świadectw, ale nie każde zostaje uznane przez komisję, która stawia wysokie standardy dotyczące dokumentacji, która jest podstawą do orzeczenia, czy dany przypadek medyczny jest cudem. Warto zwrócić uwagę, że @Alus pisze o przypadkach, których naukowo nie sposób wyjaśnić, co jednoznacznie wskazuje na fakt, że nie każdy, kto modli się o uzdrowienie, zostaje późnej uzdrowiony. @Iago oczywiście zrozumiał inaczej, ale to już inny temat.
Buhahaha.
Coś pięknego.
W oczy bije szczególnie pewien mały, malutki maciupeńki absurdzik, który Mrs_Hadley łudziła się cichaczem przemycić jako quasi-oczywistość:
@Alus pisze o przypadkach, których naukowo nie sposób wyjaśnić, co jednoznacznie wskazuje na fakt, że nie każdy, kto modli się o uzdrowienie, zostaje późnej uzdrowiony. Otóż, bynajmniej nie
jednoznacznie.
Wszak, owe przypadki, które "można było" naukowo wyjaśnić, również mogły być wynikiem aktywnego, bądź pasywnego "dopustu" Bożego, tyle że operującego w ramach praw natury, a nie ponad nią. Tedy faktycznie żadna komisja nie byłaby w stanie orzec o nadnaturalnym charakterze danego zjawiska, gdyż byłoby ono w pełni na polu nauki wytłumaczalne –przy czym, to iż wydarzyć się mogło dzięki Boskiej mocy sprawczej, operującej w ramach praw natury, nadal pozostaje w pełni logiczną możliwością.
Ergo, modlitwy zwracające się do Boga z prośbą o ulitowanie się i uzdrowienie, jak najbardziej mogły zostać wysłuchane, jako iż owe osoby faktycznie odzyskały zdrowie, tyle że mogło się to odbyć w ramach niewykrywalnego kryterium "nadnaturalności" (i.e. niewytłumaczalności przez naukę) sposobem.
Jaki z powyższego wniosek? Otóż Alus jak najbardziej mogła pisać o przypadkach, których naukowo nie sposób wyjaśnić i uważać że każdy, kto modli się o uzdrowienie, zostaje późnej uzdrowiony. W konsekwencji, cała przekomicznie nieudolna próba apologetyki własnego niechlujstwa odstawiona przez Mrs_Hadley zawaliła się z hukiem.
Ale skoro Mrs_Hadley w swoich wypocinach bynajmniej nie okazała poszlak dobrej woli, a miast tego co już buńczucznie i impertynencko próbowała przepchnąć kolejną już w jej wykonaniu prostacką manipulację, to doprawdy nie widzę powodu, by się nad jej szczeniackim zachowaniem litować i nie pociągnąć jej dalej za języczek.
Otóż Twierdzenie, które Mrs_Hadley miała wykazać (albo grzecznie odszczekać) brzmiało:
@Alus zdaje sobie sprawę, że nie każdy zostaje wysłuchany w sposób, który sobie zażyczy, niejednokrotnie zwracała Ci na to uwagę,Nawet gdyby jakaś nieszczęsna osoba po zabiegu lobotomii złapała się na jej podrygi rozłożone powyżej na łopatki, to w żaden sposób nie stanowią one tego co Mrs_Hadley wykazać miała – i.e. wypowiedzi w których
Alus niejednokrotnie zwracała mi uwagę na omawianą kwestię.
Nawet jeżeli owa osoba po lobotomii, przyjęłaby (w wyniku patologicznego wręcz ograniczenia własnych zdolności kognitywnych), iż jedynymi logicznymi konsekwencjami wypowiedzi Alus o przypadkach uzdrowień niewyjaśnionych przez naukę, jest to, iż zdaje sobie ona sprawę z tego, że nie każdy, kto modli się o uzdrowienie, zostaje późnej uzdrowiony,
to owe wypowiedzi nadal nie zawierają fragmentów, w których Alus zwracałaby moją uwagę na własną świadomość o rzeczonej kwestii . Fakt o jej świadomości, można by wtedy co najwyżej z jej wypowiedzi wysnuć, niemniej nadal, nie mielibyśmy do czynienia z tym co bezmyślnie Mrs_Hadley postulowała.
Ale, ktoś może zapytać, jak doszło do tej skrajnie kompromitującej moją interlokutorkę sterty manipulacji i zwykłej głupoty? Otóż, moim zdaniem, odpowiedź jest bardzo prosta. Mrs_Hadley pierwotnie popełniła kompletnie niechlujny i nieprzemyślany post upstrzony skleconymi byle jak kobyłami, pokroju tej nad którą debatujemy – najzwyczajniej nie spodziewała się, że ktoś powie "sprawdzam", względnie z wyrachowania zawarła przekłamania, mierząc interlokutora własną wiarą, zakładając, iż będzie zbyt zamroczony by bijących w oczy absurdów nie dostrzec.
Tak czy inaczej, gdy została poproszona o podanie źródeł bądź ewentualnie odszczekanie napisanych nieprawd, oczywiście nie starczyło jej elementarnej odwagi cywilnej by przyznać się do błędu, tylko zamiast tego, postanowiła dalej brnąć w co raz ro bardziej kuriozalne i głupawe wyjaśnienia.
Gdy bezdyskusyjnie wytrąciłem jej z ręki główny argument (pierwszy cytat z Alus), mając drugą szansę by odpuścić i nie robić dalej z siebie piramidalnego głupca, nie skorzystała z tego. Ba, wręcz przeciwnie – postanowiła się kurczowo chwycić drugiego cytaciku, czego pocieszne rezultaty czytelnik może podziwiać powyżej.
Niestety (dla niej), na tym jej radosna twórczość, się nie zakończyła.
Mrs_Hadley napisał(a):
@Iago zaorał się w swojej ostatniej wypowiedzi, którą naiwnie wyboldował, żeby dodać autentyczności(?)
iago napisał(a):
pisała wszak o tym, że Alus wielokrotniemnie upominała.
Pod koniec swojego wybitnie intelektualnego wywodu zasługującego na nagrodę literacką, cytuje moją faktyczną wypowiedź:
Mrs_Hadley napisał(a):
@Alus zdaje sobie sprawę, że nie każdy zostaje wysłuchany w sposób, który sobie zażyczy, niejednokrotnie zwracała Ci na to uwagę,
Wyłuszczenie moje. Teraz widać jak na dłoni jakich manipulacji dokonuje nasz geniusz intelektu, któremu maluczcy nie dorastają do pięt.
Widzisz Droga Mrs_Hadley, jeżeli już po całej symfonii kompromitacji chcesz bawić się w łapanie kogoś na słówka, to warto byłoby się upewnić, że robisz to dobrze, albo w ogóle potrafisz to jakkolwiek robić.
Niestety jak zwykle sama siebie wystawiłaś, zapewne tylko po to by potem płakusiać jacy to interlokutorzy źli i jak to się z biednej Pani śmieją w Internecie.
No ale przejdźmy do rzeczy.
Mrs_Hadley postanowiła oszczędzić nam swoich wypocin (czyżby jakiś przebłysk samoświadomości?
) i miast tego, zamiast napisać jaka dokładnie genialna myśl jej tym razem do główki przywędrowała, zastosowała jakże wyszukaną zabieg "jaki jest koń, każdy widzi". W związku z tym będziemy musieli się nieco pobawić w grę "co też wybitna artystka miała na myśli".
Otóż stawiam całe 29 srebrników że w ów nieudolny sposób, chciała wskazać na rzekomą próbę manipulacji polegającej na świadomym zafałszowaniu jej wypowiedzi.
Otóż o manipulacji faktycznie można by mówić, gdybym w owej wypowiedzi z przypisywał Mrs_Hadley taki a nie inny dobór słów, po przez zafałszowanie tego co miałoby stanowić cytat z niej. Niestety (znów) dla podrygów Mrs_Hadley, owa wypowiedź w żaden sposób nie wskazywała na to, iż w tamtym miejscu miał nastąpić dokładny cytat z mojej nieszczęsnej interlokutorki – nie wskazywało na to ani stosowne formatowanie, którym na forum wyróżniamy cytaty, ani cokolwiek innego. Byłą to najzwyczajniejsza parafraza – specjalnie dla rozemocjonowanej Mrs_Hadley, dobrodusznie podam definicyjkę, co by oszczędzić jej w przyszłości kolejnych kompromitacji, przy których próbowałaby nieudolnie dalej łapać mnie za sówka
parafraza - swobodna przeróbka utworu literackiego lub czyjejś wypowiedzi rozwijająca i modyfikująca treść pierwowzoruW mojej wypowiedzi więc swobodnie zmodyfikowałem treść jej oryginalnej wypowiedzi, przy zachowaniu clue przekazu – iż zarzekała się, że "Alus zwracała mi uwagę"
więcej niż jeden raz (co najmniej dwa) i.e. mnogą ilość razy, na co też wskazałem w pozostałej części paragrafu, niezacytowanego już (surprise surprise
) przez moją interlokutorkę.
Ergo, żadnej manipulacji, absolutnie z mojej strony nie było – po raz kolejny mieliśmy jedynie popis totalnej nieporadności w dyspucie/głupoty/nieudolnego wyrachowania ze strony Mrs_Hadley.
Swoją drogą, nawet gdybym chciał w tak kuriozalny sposób zmanipulować jej wypociny, i.e. zamienić słowo „niejednokrotnie” na „wielokrotnie” w cytowaniu jej wypowiedzi, to niby jaką korzyść miałbym tym odnieść w dyskusji? Ano kompletnie żadnej.
Jak wcześniej napisałem, w zdaniach bezpośrednio następujących po owej „manipulacji”,
wprost zwracałem tam uwagę na użycie przez nią liczby mnogiej względem ilości rzekomych wypowiedzi w których Alus miała mi zwracać uwagę. Przez to, nie wystarczyłoby podanie mi tylko jednej takiej wypowiedzi – musiała tedy dobrać na siłę drugą, byleby tylko spełnić swój własny głupawy wymóg tego, iż uwaga zwracana była mi „niejednokrotnie” i.e. więcej niż jeden raz.
"Ale to jeszcze nie wszystko".
W powyższej wypowiedzi Mrs_Hadley, dostają państwo nie jeden, nie dwa a trzy popisy jej, co najmniej szczeniackiego zachowania i totalnego braku rzetelnego podejścia do dysputy.
Mianowicie, po całej tyradzie manipulacji, postanowią postawić na typowe dla osób przegranych w dyspucie zagranie pod tytułem
"Dlatego z mojej strony EOT".
W swojej bezczelności, względnie totalnym oderwaniu od rzeczywistości, nie wzięła nawet pod uwagę tego co nie tylko każdy poważny dyskutant, ale w ogóle każdy dojrzały człowiek, każdorazowo winien brać pod uwagę – tego iż może się mylić. Postanowiła miast tego podkulić ogon i wycofać się rakiem ucinając dysputę.
Być może domyślała się na jak żałośnie słabym poziomie jest jej wypowiedź, więc wolała zachowawczo przygotować grunt pod usprawiedliwienie braku dalszych ośmieszających ją "kontr" na moje odpowiedzi?
Cóż, jedno jest pewne – nie będę dalej na dysputę z osobą pokroju Mrs_Hadley nalegał. Dała w tym wątku popis tego, iż merytoryką jedynie wyciera sobie bezczelnie buzie – gdy przyjdzie ktoś kto dla odmiany zechce powiedzieć "sprawdzam" to całego wydmuszka jej "wypowiedzi" pęka. Pozostaje tylko smród po godzących w inteligencję pseudo-psychoanalizach dla opornych, oraz całe tuziny impertynenckich, quasi-moralizatorskich wypocin.