Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So sie 16, 2025 16:04



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 311 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 21  Następna strona
 Solidarni z nienarodzonymi - "Zmuś posła" 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25
Posty: 7301
Post Solidarni z nienarodzonymi - "Zmuś posła"
Słucham sobie właśnie powtórki audycji w Radiu Vox [od środka, bo mi się przez przypadek włączyła], w której Szymon Hołownia rozmawia ze swoimi gośćmi na temat akcji Gościa "Zmuś posła". Akcja odbija się szerokim echem w różnych mediach - do tego stopnia, że to już nie tylko Ciekawy artykuł, ale Z kraju i ze świata ;) Podobno zyskuje uznanie nawet osób przeciwnych proponowanym zmianom w konstytucji - na przykład Ryszarda Kalisza. A to ze względu na swój obywatelski charakter - składa inicjatywę w ręce społeczeństwa, pokazuje każdemu z nas konkretną możliwość wpływu na to, o czym standardowo decydują politycy. No właśnie - czy to akcja polityczna, czy obywatelska? Czy rzeczywiście zmobilizuje społeczeństwo? A jeśli zmobilizuje, to do samego telefonu, czy czegoś więcej?

A artykuł tu.

_________________
Czuwaj i módl się bezustannie,
a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie.
Nie ma piękniejszego zadania,
które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia,
niż kontemplacja.

P. M. Delfieux


Śr lut 14, 2007 1:53
Zobacz profil
Post 
A tu jeszcze artykuł Szymona Hołowni z ostatniego Newsweeka odnoszący sie do akcji:

Szymon Hołownia napisał(a):
Recepta na życie

Największy polski tygodnik katolicki "Gość Niedzielny" zaczął akcję "Zmuś posła, by chronił życie". Dziennikarze podają telefony do parlamentarzystów, prosząc, by nakłaniać ich do wpisania do konstytucji zdania, że życie ludzkie trzeba chronić od poczęcia. Ja o aborcji wiem jedno - to zabójstwo. Ale nie wezmę udziału w akcji, nie zadzwonię w tej sprawie do posła.SPONSOR WYDRUKUDlaczego? Po pierwsze - choć żywię wielki szacunek do moich przyjaciół z "Gościa" i wierzę w ich dobre intencje - jestem zdania, że podobne przedsięwzięcia to zabieranie się do problemu od końca. Wystarczy zerknąć do badań, by przekonać się, że sejmowe podziały, które chcą pokonać aktywiści, to szczyt góry lodowej - stopienie go nie będzie oznaczało, że problem "wziął i znikł". Zamiast podejmować syzyfowy trud nawracania posłanki Senyszyn, powinniśmy wreszcie dostrzec, że większa (i trudniejsza) robota czeka na naszym własnym podwórku. Nie na Wiejskiej, ale w całym katolickim narodzie, którego połowa (niektórzy mówią, że to aż połowa) przekonana jest, że aborcja to coś złego (dla przypomnienia: Jan Paweł II nazywał ją wprost holokaustem). Wśród sąsiadów, podzielonych tak jak ich posłowie (w sondażu TNS OBOP z 2003 r. prawie 30 proc. Polaków opowiedziało się za złagodzeniem obecnej ustawy, 25 proc. nie chciało jej zmian, 13 proc. domagało się jej zaostrzenia, a 15 proc. apelowało, by w ogóle ją znieść). Czy w polskim Kościele, w którym - jak pokazują szokujące wyniki badań ISKK - są miejsca, gdzie aborcję za niedopuszczalną uważa zaledwie 35 proc. (diecezja włocławska) czy 45 proc. wiernych (archidiecezja katowicka).
Zanim zmusi się posła, aby chronił życie, trzeba więc zmusić do tego wyborcę. Rzecz jasna - łatwiej jest wpisywać Boże prawo do kodeksów, niż docierać z nim do serca człowieka. Łatwiej jest wykręcić numer do posła, niż namówić na rozmowę średnio wierzącą koleżankę, która wpadła i zastanawia się, jak usunąć ciążę. Nie znam kobiet, które traktowałyby aborcję niczym wyrwanie zęba, znam takie, które po wielu latach mówią ze łzami w oczach: gdyby wtedy znalazł się ktoś, kto podałby mi rękę, przekłuł balon lęków... Bały się, że nie dadzą sobie rady, że zostaną na lodzie, że - jeśli dziecko miało wady genetyczne - cierpienie przerośnie i małego, i jego rodziców. Pan Bóg nie będzie mnie rozliczał z tego, czy zmieniłem konstytucję. Zapyta mnie za to z pewnością, gdzie byłem, kiedy moje znajome roztrząsały te potworne dylematy? Przecież wszystkie te kobiety znały ludzi, którzy należą do Kościoła (w tym mnie). Dlaczego do nas nie przyszły?! To pytanie, które do śmierci nie da mi spokoju.
Na szczęście są w Polsce katolicy lepsi ode mnie. Znam człowieka, którego córka cierpi na zespół Downa. On założył fundację, by docierać do tych, którzy dowiedzieli się, że maleństwo będzie chore i rozważają aborcję. Ten człowiek ma dowód na to, że życie z chorym dzieckiem mimo trudności jest piękne. Znam domy, które z otwartymi ramionami przyjmują dziewczyny sparaliżowane strachem, czy ciąża nie zniszczy im życia. Cała energia kościelnych mediów, katechetów, świeckich powinna dziś napędzać taki ruch. Młoda samotna kobieta zachodzi w ciążę, chce usunąć dziecko. Przyjaciele skrzykują się, zobowiązują się, że będą przy nim dyżurować, by mama mogła pracować. Robią w firmie zbiórkę na terapeutę dla mamy, na minimalne stypendium dla małego. Proponują wspólne wakacje. To jest wizja, na którą trzeba otwierać polskich katolików, zamiast wałkować, że kluczem do problemu jest zmiana konstytucji. Trzeba "odtruć" rodaków przekonanych, że aborcja to tytuł odgrzewanej raz na jakiś czas politycznej tragifarsy. Albo obsesja proboszczów, którzy gadają głównie o niej, może jeszcze o eutanazji.
Rozmawiam z sąsiadami z kościelnej ławki. Stąd wiem, że to właśnie dzięki nieustannemu wpychaniu aborcji w orbitę politycznych sporów dla wielu stała się ona zjawiskiem wirtualnym. Rozmową nie o umierających dzieciach, a o Wojciechu Wierzejskim i Joannie Senyszyn. To z tym trzeba dziś walczyć. Nie ułatwią tego wypowiedzi działaczy ruchu pro-life, entuzjazmujących się faktem, że mamy w Sejmie niepowtarzalną okazję, żeby zebrać niezbędne do zmiany przepisów 2/3 głosów, bo lewica nieprędko będzie taką większością dysponować. Czy to jakieś zawody? Czy to wojna? A jeśli tak - to z kim? Z setkami tysięcy ludzi, którzy w sprawie ludzkiego życia mają inne zdanie? 14 lat temu zawarliśmy z nimi kompromis. Jak bolesny, mogłem się przekonać, gdy kilka miesięcy temu w mediach ze szczegółami opisywano, jak umierają poddane aborcji - zgonie z prawem - upośledzone dzieci. Czy wolno mi jednak ryzykować życie kolejnych tysięcy maleństw? Przecież gdy teraz poprę złamanie kompromisu, wytrącę sobie z ręki potężny argument, który przyda się, gdy za kilka lat jakaś nowa władza zacznie łamać ten kompromis po swojemu. W ramach retorsji za zaostrzenie przepisów zacznie je liberalizować, lansując aborcję na każde życzenie.
Powtarzam, rozumiem kolegów z "Gościa Niedzielnego", ja też za życie każdego nienarodzonego dałbym się pokroić. Na kursie ratownictwa medycznego nauczono mnie jednak, że w sytuacji skrajnie trudnej, gdy nie mam pewności, czy pacjenta uratuję,
czy zabiję, lepiej zrobić mniej, lecz na pewno dobrze. Spróbuję uratować jedno życie. Inni niech ratują miliony.

Newsweek 7/07 z 12 lutego 2007 strona 112


Śr lut 14, 2007 8:28
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
Ja osobiście jestem zwolennikiem modelu irlandzkiego, i możnaby go przenieść do konstytucji. Jednak realnie patrząc, prawdziwe szanse na powodzenie miałby projekt przeniesienia do ustawy zadadniczej, treści obecnie obowiązującego prawa ws przerywania ciąży.

Nie do końca zgodzę się z Hołownią. Każdy konstytucjonalista przyzna, że wpływ prawa, a szczególnie ustawy zasadniczej, na opinię obywateli jest, wbrew pozorom, spory. Zwłaszcza w kwestiach budzących moralne kontrowersje. Dlatego nie można przeciwstawiać świadomości społecznej obowiązującemu prawu, bo jedno uzupełnia drugie.

Natomiast rzeczywiście istnieje niebezpieczeństwo, że ruchy pro-life tak zaangażują się w działalność lobbingową, że zapomną o zadaniu uświadamiania zwykłych ludzi co do tego czym jest aborcja. I o tym zagrożeniu warto pamiętać by mu nie ulec.

_________________
www.onephoto.net


Śr lut 14, 2007 9:31
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Paschalis napisał(a):
Nie do końca zgodzę się z Hołownią. Każdy konstytucjonalista przyzna, że wpływ prawa, a szczególnie ustawy zasadniczej, na opinię obywateli jest, wbrew pozorom, spory. Zwłaszcza w kwestiach budzących moralne kontrowersje.


Tyle że w ustawie zasadniczej powinny znaleźć się wartości uniwersalne, intuicyjnie jasne dla zdecydowanej większości obywateli. Jeśli zaczniemy na siłę wpisywać do konstytucji kwestie budzące moralne kontrowersje, to co kilka lat będziemy naruszać fundamenty państwa. A dobry fundament to stały fundament, wystarczy już "biegunka legislacyjna" w mniej zasadniczych ustawach.


Śr lut 14, 2007 10:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 16:46
Posty: 738
Post Re: Solidarni z nienarodzonymi - "Zmuś posła"
angua napisał(a):
No właśnie - czy to akcja polityczna, czy obywatelska? Czy rzeczywiście zmobilizuje społeczeństwo? A jeśli zmobilizuje, to do samego telefonu, czy czegoś więcej?


Tak, mnie ta akcja rzeczywiście zmobilizowała, "zmusiła" do wykonania kilku telefonów do posłów.

Zadzwonię i będę „zmuszać posła”, "naciskać „ żeby nie próbował zmieniać przepisów obowiązujących i nie dopuścił do zaprzepaszczenia kompromisu jaki był możliwy do zawarcia w tej sprawie w Polsce.
Stowarzyszenie ks. Skargi nie jest dla mnie autorytetem, osobiście bardzo mi przykro, że GN prowadzi z tymi ludźmi i w ten sposób wspólną akcję.
Może uznał, że warto ratować każde życie działając choćby z diabłem...

Może zadzwonię nawet do 100 posłów......
Zadzwonię bo mam wrażenie, że ta akcja to tylko akcja polityczna.
Zadzwonię, bo nie chcę zmiany konstytucji, nie wyobrażam sobie żeby ktoś miał mieć prawo zmuszenia chorej dziewczyny do urodzenia kalekiego dziecka poczętego w wyniku gwałtu.
Bo niby dlaczego trzeba chronić bardziej życie tego poczętego niż jej ?
Bo naprawdę żyją takie dziewczyny , dlaczego od nich ktoś ma prawo zażądać poświęcania życia dla życia dziecka ?

_________________
zielony anioł


Śr lut 14, 2007 11:06
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: Solidarni z nienarodzonymi - "Zmuś posła"
puella napisał(a):
Zadzwonię, bo nie chcę zmiany konstytucji, nie wyobrażam sobie żeby ktoś miał mieć prawo zmuszenia chorej dziewczyny do urodzenia kalekiego dziecka poczętego w wyniku gwałtu.


Ja postawiłbym to mniej ostro: nie wyobrażam sobie żeby ktoś miał mieć prawo zmuszenia zdrowej dziewczyny do urodzenia kalekiego dziecka poczętego w wyniku gwałtu. A nawet dalej: nie wyobrażam sobie żeby ktoś miał mieć prawo zmuszenia zdrowej dziewczyny do urodzenia zdrowego dziecka poczętego w wyniku gwałtu. Przy czym alternatywą nie jest tu aborcja w N-tym tygodniu ciąży, ale środki o działaniu wczesnoporonnym.


Śr lut 14, 2007 11:19
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Spróbuję uratować jedno życie. Inni niech ratują miliony.


Dobre zdanie i bardzo mądre.
Niech każdy sprobuje chociaż uratować jedno życie, a z cała pewnością będzie miał większe zasługi od tego który wykona ponad 400 telefonów, nie robiąc przy tym nic więcej, zagłuszając tylko swoje sumienie.
Bo taki "telefonista" jest przede wszystkim politycznym narzędziem.

Taki przykład.
Ktoś wysyła sms-a ze wsparciem dla kogoś chorego, a później z czystym sumieniem wyrzuca spode drzwi żebraka - bo żebrak śmierdzi, a on nie będzie kalał swoich rączek.


Śr lut 14, 2007 11:25
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
SweetChild, zupełnie się z tym nie zgadzam. Fundament właśnie dlatego jest fundamentem, że jest niezależny od aktualnych preferencji społecznych. Właśnie dlatego niektóre prawa człowieka są nienaruszalne niezależnie od tego czy większość chce ich utrzymania czy nie. W przeciwnym razie konstytucja nie była by fundamentem, ale płynnym, nieustannie zmiennym i demagogicznym tworem. A demokracja polegałaby na dyktaturze większości społeczeństwa, pozbawiającej praw resztę. Prawa człowieka muszą być niezależne od aktualnych społecznych nastrojów.

Puella, jednak istnieje dość rozsądna, moim zdaniem, propozycja części posłów PiS i PO, żeby przenieść treść obecnej ustawy do konstytucji. W ten sposób kompromis zostanie zachowany, a ustawa zostanie wzmocniona.

Cytuj:
Zadzwonię, bo nie chcę zmiany konstytucji, nie wyobrażam sobie żeby ktoś miał mieć prawo zmuszenia chorej dziewczyny do urodzenia kalekiego dziecka poczętego w wyniku gwałtu.
Bo niby dlaczego trzeba chronić bardziej życie tego poczętego niż jej ?
Bo naprawdę żyją takie dziewczyny , dlaczego od nich ktoś ma prawo zażądać poświęcania życia dla życia dziecka ?


Abstrahując od słuszności bądź nie tego zapisu...

Dlaczego uważasz, że urodzenie dziecka poczętego w wyniku gwałtu wiąże się z "utratą życia" przez matkę? Czy Bóg doprowadzając do poczęcia takiego dziecka nie założył okularów i trzeba go poprawiać? Czy należy karać dziecko, czy gwałciciela? Czy uważasz, że zdrowie psychiczne zgwałconej matki ulegnie poprawie wskutek aborcji, niż gdyby przez 9 miesięcy doniosła ciążę?

_________________
www.onephoto.net


Śr lut 14, 2007 12:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 16:46
Posty: 738
Post 
Paschalis napisał(a):
Czy Bóg doprowadzając do poczęcia takiego dziecka nie założył okularów i trzeba go poprawiać? Czy należy karać dziecko, czy gwałciciela? Czy uważasz, że zdrowie psychiczne zgwałconej matki ulegnie poprawie wskutek aborcji, niż gdyby przez 9 miesięcy doniosła ciążę?


Jeżeli już poruszyłeś sprawę "okularów" .....
To może nie leczmy chorych od urodzenia bo to będzie wyglądać na posądzanie Boga o brak okularów.

A zdanie 2 cytatu:
Tak, ja tak uważam, perspektywa 9 miesięcy obnoszenia "hańby" np. po wsi , nie mówiąc już o zdrowiu tej poważnie chorej dziewczyny - to jakby zgoda na jej pewne samobójstwo.
Myslisz, że na czole miałaby napisane, że to był gwałt ?
Pamiętasz dziewczynę z Gdańska ? Ona też nie uniosła swojego poniżenia.
Myślę, że czułaby sie bardzo źle, ale nie jak morderczyni, raczej tak jak ktoś kto zabił w obronie np. na wojnie.

Uważam, że prawo powinno chronić także człowieka już urodzonego jeżeli doznał krzywdy wskutek czyjejś zbrodni.
Każdy (także już urodzony) ma prawo do obrony koniecznej - tu : przed tym nieurodzonym, który mu zagraża.

To oczywiście sytuacja nietypowa, zwykle to pewnie zdrowe kobiety dokonują aborcji zdrowych dzieci i może w nosie maja polskie prawodawstwo - ale ja nie chce żeby w tym hipotetycznym przypadku był powszechny przymus bohaterstwa noszenia i rodzenia dzieci.


Paschalis - dlatego będę namawiać posłów do niemajstrowania przy ustawie.
A w konstytucji, jeżeli pozostanie w takim kształcie jak teraz, może sobie byc :)

_________________
zielony anioł


Śr lut 14, 2007 12:50
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Paschalis napisał(a):
SweetChild, zupełnie się z tym nie zgadzam. Fundament właśnie dlatego jest fundamentem, że jest niezależny od aktualnych preferencji społecznych. Właśnie dlatego niektóre prawa człowieka są nienaruszalne niezależnie od tego czy większość chce ich utrzymania czy nie. W przeciwnym razie konstytucja nie była by fundamentem, ale płynnym, nieustannie zmiennym i demagogicznym tworem. A demokracja polegałaby na dyktaturze większości społeczeństwa, pozbawiającej praw resztę. Prawa człowieka muszą być niezależne od aktualnych społecznych nastrojów.


Ty zupełnie się ze mną nie zgadzasz, a ja zupełnie zgadzam się z powyższym ;) Nie wiem tylko, jak w ten "fundament, niezależny od aktualnych preferencji społecznych" wpisać "kwestie budzące moralne kontrowersje"? Jeżeli dana kwestia budzi moralne kontrowersje, to wydaje się być oczywistym, że jej wpisanie do ustawy zasadniczej będzie powodowało ciągłe zmiany, przynajmniej do czasu, kiedy takich masowych, moralnych kontrowersji budzić nie będzie.


Śr lut 14, 2007 13:01
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
puella napisał(a):
Jeżeli już poruszyłeś sprawę "okularów" .....
To może nie leczmy chorych od urodzenia bo to będzie wyglądać na posądzanie Boga o brak okularów.


Dlaczego poczęcie dziecka porównujesz do choroby? Czy nowe dziecko jest jak "schorzenie", które trzeba "leczyć"?

Cytuj:
A zdanie 2 cytatu:
Tak, ja tak uważam, perspektywa 9 miesięcy obnoszenia "hańby" np. po wsi , nie mówiąc już o zdrowiu tej poważnie chorej dziewczyny - to jakby zgoda na jej pewne samobójstwo.
Myslisz, że na czole miałaby napisane, że to był gwałt ?
Pamiętasz dziewczynę z Gdańska ? Ona też nie uniosła swojego poniżenia.
Myślę, że nie czułaby się jako morderczyni, tak jak ktoś kto zabił w obronie np. na wojnie.


Czy naprawdę wierzysz, że aborcja rozwiąże te problemy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki?

Dziwi mnie to przekonanie, że jeśli zniknie fizykalna "pamiątka" gwłatu to i psychika zgwałconej zostanie naprawiona. Przekonanie to nie bierze pod uwagę dramatu matki, która ma świadomość, że zabiła własne dziecko. Miliony kobiet cierpiące na syndrom poaborcyjny wyraźnie wykazują, jaki ten zabieg ma destrukcyjny wpływ na psychikę kobiet. Szkoda, że wtedy mało kto się tymi kobietami i ich cierpieniem przejmuje.

Zgwałconym kobietom nie jest potrzebne zaklinanie rzeczywistości i udawanie, że dziecka nie ma i nie było, wraz z serwowaniem im postaborcyjnego syndromu. Im jest potrzebne wsparcie ze strony bliskich. Jest im potrzebna miłość i opieka. Jest im potrzebna pomoc społeczna i socjalna. Jest im potrzebna profesjonalna pomoc psychologiczna i długotrwałe leczenie.

Aborcja nie tylko nie załatwi i nie zastąpi tej konieczności, ale jeszcze pogorszy sytuację i porani psychikę tych kobiet znacznie bardziej niż 9 miesięcy noszenia dziecka.

Cytuj:
Uważam, że prawo powinno chronić także człowieka już urodzonego jeżeli doznał krzywdy wskutek czyjejś zbrodni.
Każdy (także już urodzony) ma prawo do obrony koniecznej - tu : przed tym nieurodzonym, który mu zagraża.


W takiej perspektywie dziecko nie tylko jest zreifikowane, ale i traktowane jako "agresor", którego trzeba zniszczyć by się ochronić. Zacytuję ks Tischnera, którego ciężko podejrzewać o radykalizm światopoglądowy:

"Agresorem" jest ten kto napada z intencją zabicia. Agresor to ktoś "zły", moralnie "zły". Dlatego właśnie "nie-bliźni". Z tego, i tylko z tego, powodu można go pozbawić życia - jeśli nie ma już innego wyjścia. Poczęte dziecko nie jest "złe". Jest bliskie, jest bliźnim w dosłownym znaczeniu tego słowa. To nie ono grozi matce. Jeśli życie matki jest zagrożone, jest zagrożone przez niedoskonałość organizmu, przyrody, ciała. Usunięcie tych przeszkód jest zadaniem medycyny. Nie jest natomiast zadaniem etyki, stwarzanie "fałszywej świadomości", że wrogiem jest ten kto jest bliźnim.

Otóż to. Zdrowie matki w tym przypadku jest zagrożone przez dramat psychiczny i dramat prawdziwego agresora jakim jest gwałciciel. Ratowaniem tego zdrowia powinni się zająć psychologowie lecząc kobietę, bliscy udzielając jej wsparcia i ciepła, i organy ścigania dając jej poczucie bezpieczeństwa i sprawiedliwości poprzez złapanie sprawcy i skazanie go odpowiednim wyrokiem.

Nie powinno natomiast to ratowanie polegać na tworzeniu fałszywej etyki i antropologii, że wrogiem jest bliźni, a niewinne dziecko - agresorem. Wymierzając mu najwyższą karę, wyższą niż tą, która może spotkać rzeczywistego agresora jakim jest gwałciciel.

Cytuj:
To oczywiście sytuacja nietypowa, zwykle to pewnie zdrowe kobiety dokonują aborcji zdrowych dzieci i może w nosie maja polskie prawodawstwo - ale ja nie chce żeby w tym hipotetycznym przypadku był powszechny przymus bohaterstwa noszenia i rodzenia dzieci


A ja nie chcę, żeby w imię troski o te kobiety skazywać je na jeszcze większe cierpienie, a dzieci na śmierć. Kobietom potrzebna jest czułość, miłość i psychologiczne wsparcie, a nie udawanie, że dziecka nie ma i nie było poprzez ich zabijanie.

Cytuj:
Paschalis - dlatego będę namawiać posłów do niemajstrowania przy ustawie.
A w konstytucji, jeżeli pozostanie w takim kształcie jak teraz, może sobie byc :)


No to tu się zgadzamy. Ja też uważam, że przeniesienie obecnej ustawy do konstytucji jest zarówno słuszne jak i politycznie realnie. :)

SweetChild napisał(a):
Nie wiem tylko, jak w ten "fundament, niezależny od aktualnych preferencji społecznych" wpisać "kwestie budzące moralne kontrowersje"? Jeżeli dana kwestia budzi moralne kontrowersje, to wydaje się być oczywistym, że jej wpisanie do ustawy zasadniczej będzie powodowało ciągłe zmiany, przynajmniej do czasu, kiedy takich masowych, moralnych kontrowersji budzić nie będzie.


Konstytucji nie jest łatwo zmienić, (potrzeba 2/3 w sejmie i większości w senacie) więc jeśli taki zapis powstanie teraz to mało prawdopodobne żeby w najbliższych latach uległ zmianie. To co mówisz jest tak naprawdę kolejnym argumentem za przeniesienie treści obecnej ustawy do konstytucji bo przecież zwykła ustawę jest łatwiej zmienić. ;)

Twój wywód pomja specyfikę wyborów w demokracji, które nie są przecież dokonywane wg klucza poglądów na aborcje. Tak naprawdę to dla większości wyborców jest to abstrakcyjny problem i sugerują się innymi sprawami przy decydowaniu o swoim głosie. Więc koniunkcja 2/3 proaborcjonistów w sejmie jest mało prawdopodobna. Dlatego uważam, że obecna sytuacja polityczna jest w dużej mierze dziełem przypadku i raczej się nie powtórzy. A na pewno nie w drugą stronę (tzn. parlament z dwiema ogromnymi partiami lewicowymi).


P.S.

Wartoby też przy poruszaniu tych socjologicznych kwestii zauważyć tendencję, która na przestrzeni ostatnich 20 lat zmierza w kierunku bardziej krytycznym wobec aborcji. I brać pod uwagę nie tylko suchy wynik, ale cały kontekst wyzwalania się z mentalności komunistycznej w strony większej wrażliwości na życie poczęte.

_________________
www.onephoto.net


Śr lut 14, 2007 14:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 16:46
Posty: 738
Post 
1. Pisałam o chorym dziecku zgwałconej i chorej
dziewczyny....
Ja nie zafundowałabym świadomie dziecku kalekiego życia.

2.
Paschalis napisał(a):
Wartoby też przy poruszaniu tych socjologicznych kwestii zauważyć tendencję, która na przestrzeni ostatnich 20 lat zmierza w kierunku bardziej krytycznym wobec aborcji. I brać pod uwagę nie tylko suchy wynik, ale cały kontekst wyzwalania się z mentalności komunistycznej w strony większej wrażliwości na życie poczęte.


Heh, ja urodziłam się już prawie po epoce komunizmu , to nie wiem co mi miałoby się zmienić, dlaczego i w którą stronę.

3. Ks. J.Tischner napisał też : "..Stasek Nędza z Pardałówki, dlo niepoznaki zwany Talesem z Miletu..(....) kie go roz fto spytoł, cymu ni mo dzieci, odpedzioł : "bo jo kochóm dzieci"...:)
(Historia filozofii po góralsku)

3. Pozostaję przy swoim zdaniu. :x :x :x

_________________
zielony anioł


Śr lut 14, 2007 14:55
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Paschalis napisał(a):
Konstytucji nie jest łatwo zmienić, (potrzeba 2/3 w sejmie i większości w senacie) więc jeśli taki zapis powstanie teraz to mało prawdopodobne żeby w najbliższych latach uległ zmianie. To co mówisz jest tak naprawdę kolejnym argumentem za przeniesienie treści obecnej ustawy do konstytucji bo przecież zwykła ustawę jest łatwiej zmienić. ;)


Powiedziałbym, że to instrumentalne traktowanie konstytucji jako sposobu na możliwie skuteczne zacementowanie swojego punktu widzenia w obowiązującym prawie. Tymczasem ja uważam, że konstytucja to coś więcej, to fundament państwa możliwy do zaakceptowania przez prawie wszystkich obywateli. Dlatego powinny być do niej wpisane wartości uniwersalne, a nie mocno kontrowersyjne, nawet jeśli chwilowa koniunktura polityczna dawałaby taką możliwość.

Paschalis napisał(a):
Twój wywód pomja specyfikę wyborów w demokracji, które nie są przecież dokonywane wg klucza poglądów na aborcje. Tak naprawdę to dla większości wyborców jest to abstrakcyjny problem i sugerują się innymi sprawami przy decydowaniu o swoim głosie. Więc koniunkcja 2/3 proaborcjonistów w sejmie jest mało prawdopodobna. Dlatego uważam, że obecna sytuacja polityczna jest w dużej mierze dziełem przypadku i raczej się nie powtórzy. A na pewno nie w drugą stronę (tzn. parlament z dwiema ogromnymi partiami lewicowymi).


Może tak, może nie, ale nie o to mi chodziło. Po prostu wpisywanie do konstytucji kwestii mocno kontrowersyjnych uważam za niewłaściwe, niezależnie od tego, kto i co będzie tam wciskał.

Paschalis napisał(a):
Wartoby też przy poruszaniu tych socjologicznych kwestii zauważyć tendencję, która na przestrzeni ostatnich 20 lat zmierza w kierunku bardziej krytycznym wobec aborcji. I brać pod uwagę nie tylko suchy wynik, ale cały kontekst wyzwalania się z mentalności komunistycznej w strony większej wrażliwości na życie poczęte.


Mentalność komunistyczna nie ma tu większego znaczenia, bo już obecnie w postkomunistycznej Polsce prawo w kwestii aborcji jest jednym z bardziej restrykcyjnych w Europie. Można natomiast dostrzec korelację między restrykcyjnością prawa aborcyjnego a wyznaniem dominującym w danym kraju.


Śr lut 14, 2007 15:25
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
puella napisał(a):
1. Pisałam o chorym dziecku zgwałconej i chorej
dziewczyny....
Ja nie zafundowałabym świadomie dziecku kalekiego życia.


I dlatego można je zabić? A matkę skazać na ciężar syndromu postaborcyjnego? Czy nie można muj nawet dać szansy na życie? Czy my mamy prawo decydować o wartości życia chorego dziecka?

Cytuj:
Paschalis napisał(a):
Wartoby też przy poruszaniu tych socjologicznych kwestii zauważyć tendencję, która na przestrzeni ostatnich 20 lat zmierza w kierunku bardziej krytycznym wobec aborcji. I brać pod uwagę nie tylko suchy wynik, ale cały kontekst wyzwalania się z mentalności komunistycznej w strony większej wrażliwości na życie poczęte.


Heh, ja urodziłam się już prawie po epoce komunizmu , to nie wiem co mi miałoby się zmienić, dlaczego i w którą stronę.


Ja nie mówiłem o tobie, czy o SweetChildzie, ale o całym społeczeństwie, do którego wcześniej odnosił się SweetChild. Podałem pewien socjologiczny fakt, że mentalność wobec aborcji zmieniła się znacząco od upadku komunizmu w stronę ochrony życia poczętego. Prawdopodobnie wynika to m.in. z większej świadomości społecznej i rozwoju medycyny, która pozwoliła poznać pełnię prawdy czym jest aborcja, czy z braku propagandy komunistycznej, która sprzyjała aborcji.

Najlepiej świadczy o tym fakt, że aborcja jest najłatwiej dostępna w postkomunistycznych republikach, czego absolutnym wyjątkiem jest Polska.

Cytuj:
3. Ks. J.Tischner napisał też : "..Stasek Nędza z Pardałówki, dlo niepoznaki zwany Talesem z Miletu..(....) kie go roz fto spytoł, cymu ni mo dzieci, odpedzioł : "bo jo kochóm dzieci"...:)
(Historia filozofii po góralsku)


To raczej był żart. Nie traktowałbym go dosłownie i nie odnosił się on w ogóle do aborcji. Co najwyżej do tego co jest przed poczęciem. ;)

SweetChild napisał(a):
Powiedziałbym, że to instrumentalne traktowanie konstytucji jako sposobu na możliwie skuteczne zacementowanie swojego punktu widzenia w obowiązującym prawie. Tymczasem ja uważam, że konstytucja to coś więcej, to fundament państwa możliwy do zaakceptowania przez prawie wszystkich obywateli. Dlatego powinny być do niej wpisane wartości uniwersalne, a nie mocno kontrowersyjne, nawet jeśli chwilowa koniunktura polityczna dawałaby taką możliwość.


Tylko wtedy nie jest to fundament. Bo fundament charkteryzuje się tym, że jest ważny, trwały i nie podlega łatwej zmianie. Takim fundamentem powinny być, moim zdaniem, prawa człowieka. W przeciwnym razie mamy do czynienia z dyktaturą większości, która może pozbawiać praw resztę obywateli praw w imię wasnych korzyści. Prawa dla murzynów byłyby nie do pomyślenia przy takiej strukturze państwa.

Cytuj:
Mentalność komunistyczna nie ma tu większego znaczenia, bo już obecnie w postkomunistycznej Polsce prawo w kwestii aborcji jest jednym z bardziej restrykcyjnych w Europie. Można natomiast dostrzec korelację między restrykcyjnością prawa aborcyjnego a wyznaniem dominującym w danym kraju.


Mentalność komunistyczna ma tu bardzo duże znaczenie. Bo wbrew powszechnej opinii to nie w Holandii, czy Szwecji jest największa dostępność aborcji, ale w krajach byłego bloku komunistycznego. Polska jest tu absolutnym wyjątkiem. Co do wyznania to np. Słowacja też jest krajem głównie katolickim, a aborcja jest tam w pełni dostępna.

_________________
www.onephoto.net


Śr lut 14, 2007 16:32
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Paschalis napisał(a):
Tylko wtedy nie jest to fundament. Bo fundament charkteryzuje się tym, że jest ważny, trwały i nie podlega łatwej zmianie. Takim fundamentem powinny być, moim zdaniem, prawa człowieka.


Coraz mniej Cię rozumiem... Jeśli fundament ma być "ważny, trwały i nie podlegać łatwej zmianie", to w jaki sposób pogodzić z tym umieszczenie w nim kontrowersyjnych zapisów przy wykorzystaniu chwilowej koniunktury politycznej?
I nie chodzi o to, czy fundamentem mają być prawa człowieka czy też nie, bo przecież obecnie fundamentem Konstytucji RP są prawa człowieka, ale o wątpliwy dla wielu fakt nadania tych praw dwóm komórkom po zapłodnieniu (czyli zapis "od chwili poczęcia").

Paschalis napisał(a):
Mentalność komunistyczna ma tu bardzo duże znaczenie. Bo wbrew powszechnej opinii to nie w Holandii, czy Szwecji jest największa dostępność aborcji, ale w krajach byłego bloku komunistycznego. Polska jest tu absolutnym wyjątkiem. Co do wyznania to np. Słowacja też jest krajem głównie katolickim, a aborcja jest tam w pełni dostępna.


Po pierwsze na Słowacji tych statystycznych katolików jest mniej niż w Polsce, a po drugie KK nie odegrał tam takiej roli w obalaniu komunizmu jak u nas i w związku z tym ma mniejszy autorytet i mniejszy wpływ na władzę. Pod względem prawa aborcyjnego najbliżej jest nam chyba Irlandia, odległej geograficznie i nieskażonej komunizmem, ale za to tradycyjnie katolickiej.


Śr lut 14, 2007 17:26
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 311 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 21  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL