Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 czy boisz sie smierci
jestem ciekway czy boisz sie smierc ja nie
|
Pt wrz 10, 2004 23:13 |
|
|
|
 |
Torngasak
Dołączył(a): Pn wrz 06, 2004 8:50 Posty: 48
|
Śmierci nie, raczej tego co czeka nas po śmierci 
|
So wrz 11, 2004 6:26 |
|
 |
Daidoss
Dołączył(a): So cze 12, 2004 6:33 Posty: 171
|
Dałem odpowiedz NIE, czasem juz bym chcial byc przy Bogu...
Choc wydaje mi sie, ze kady z nas sie w pewnym sensie boi smierci. To taki naturalny odruch, ze boimy sie czegosc czego nie wiemy.
_________________ ProGóry Team www.progory.pl
|
So wrz 11, 2004 11:53 |
|
|
|
 |
Gość
|
Torngasak napisał(a): Śmierci nie, raczej tego co czeka nas po śmierci
Moja wiara pozwala mi na całkowite uwolnienie się od strachu przed śmiercią, o dstrachu co po za nią, co dalej - wiara i wiedza... Pozostaje jedynie obawa o sam jej rodzaj, z pewnoscią nie chciałbym umierać długo w szpitalu, gnijąc... Tylko tego się obawiam, ale pracuję nad tym aby i ta obawa pierzchła w niebyt...
Pozdrawiam
|
So wrz 11, 2004 22:52 |
|
 |
Torngasak
Dołączył(a): Pn wrz 06, 2004 8:50 Posty: 48
|
Cytuj: Moja wiara pozwala mi na całkowite uwolnienie się od strachu przed śmiercią, o dstrachu co po za nią, co dalej - wiara i wiedza...
Wiedza? To ty już wiesz o tym co będzie po śmierci? Skąd?
|
N wrz 12, 2004 6:37 |
|
|
|
 |
Gość
|
 Wiedza, czy niewiedza?
Torngasak napisał(a): Wiedza? To ty już wiesz o tym co będzie po śmierci? Skąd?
Uważam, że wiem. Dla mnie to jest już wiedza, ponieważ tak mocno w to wierzę
Skąd? Mam przyjaciół, którym ufam całkowicie, sam dla siebie także jestem takim przyjacielem i ufam swoim doświadczeniom oraz doświadczeniom niektórych osób. Jestem także przekonany do pewnych kwestii wobec poczynionych obserwacji, zapoznania się z różnymi informacjami dotyczącymi tego tematu, weryfikuję je, porównając ze sobą, używam także intuicji i innych technik postrzegania.
Jestem świadom ogromu różnorodności występujących zjawisk w obrębie naszej rzeczywistości oraz tego, że w oczach wielu stąpam po grząskim gruncie gdzie wiele z tego co uważam za rzeczywistość może okazać się konfabulacją. Jednak, jak dla mnie zbyt wiele przesłanek mówi o prawdziwości tego w co wierzę, są to przede wszystkim różne doświadczenia i występujące w nich zbieżności. To wszystko stało się dla mnie wiedzą. Jednak głównym moim założeniem jest: mogę się mylić. Nie wpływa to jednak na mnie blokująco, a pojawiające się wątpliwości są motorem do poszukiwań nowych odpowiedzi i odkrywania następnych poziomów tego wszystkiego. Pozwalają one na to, iż dzięki tym odkryciom ta wielka układanka staje co raz to bardziej wyraźna i jej obraz co raz to bardziej zrozumiały.
Z góry zaznaczę, że nie podejmę się prób udowadniania komukolwiek z tego o czym napomknąłem. Wobec paradygmatów jakie powszechnie funkcjonują w nauce - nie da się tego udowodnić uwzględniając je. Można to zrobić na bazie filozoficznej, a w szczególności w oparciu o jeden z elementów filozofii, czyli o logikę, a więc wyszło na to, że jednak, poniekąd naukowo  .
Pozdrawiam serdecznie.
|
N wrz 12, 2004 12:19 |
|
 |
Torngasak
Dołączył(a): Pn wrz 06, 2004 8:50 Posty: 48
|
A już myślałem że masz jakieś dowodu dot. tego co nas czeka po śmierci i podzielisz się nimi ze mną
Pozdrawiam
|
N wrz 12, 2004 13:48 |
|
 |
Wojtek37
Dołączył(a): Pt lip 11, 2003 18:46 Posty: 677
|
A czego tu się bać, jak człowiek naprawdę się stara, żyć po bożemu?.
_________________ Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy
św. Jan Kasjan
|
N wrz 12, 2004 19:03 |
|
 |
Torngasak
Dołączył(a): Pn wrz 06, 2004 8:50 Posty: 48
|
Trzeba wpierw odpowiedzieć sobie jeszcze co to znaczy : żyć po bożemu?
|
N wrz 12, 2004 21:15 |
|
 |
Alipiusz
Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 19:39 Posty: 182
|
 czy należy się bać śmierci?
Nie jest sztuką powiedzieć, jak Old Spirit,że old spirit napisał(a): Moja wiara pozwala mi na całkowite uwolnienie się od strachu przed śmiercią Sztuką jest wyobrazić sobie dokładnie, czym jest śmierć i z czym się wiąże, zrozumieć jej istotę i nieodwracalność, oraz to, że dotyczy również mnie osobiście, że ja przecież też na pewno umrę, i dopiero wtedy powiedzieć: "Moja wiara pozwala mi na całkowite uwolnienie się od strachu przed śmiercią" czy też: "nie boję się śmierci".
Bo wyobraźmy sobie: moje ciało, z którym jestem tak bardzo zżyty, w którym czuję się jak we własnym domu, tak mi bliskie i drogie, przestaje funkcjonować, odmawia mi posłuszeństwa. Po śmierci zaś zaczyna się przeobrażać w potwornego trupa, który musi być jak najszybciej pochowany lub skremowany (z przyczyn oczywistych). Wiem, że kiedy będę umierał, utracę świadomość i już nigdy jej nie odzyskam, nigdy się nie obudzę... Nigdy już nie porozmawiam z ukochanymi ludźmi, nie obejrzę piękna przyrody, nie odetchnę pełną piersią na górskim szlaku. Nigdy też moi najbliżsi nie porozmawiają ze mną, nie będziemy się już razem śmiać i cieszyć swoją obecnością. Nigdy. Tak bezpowrotnie, nieodwołalnie, na zawsze odejdę. Ja, Ty, my wszyscy.
To wszystko zobaczyć oczyma duszy oraz tę nieuchronność, tę nieodwołalność, tę absolutną niemoc przeciwstawienia się losowi istot śmiertelnych - i wtedy dopiero powiedzieć: "nie boję się śmierci", bo "wierzę". Dopóki nie wczujemy się dobrze w sytuację osoby umierającej, rozmawianie o śmierci, to trochę jak gadanie ze ślepym o kolorach. Wydaje się nam pewnie, że śmierć nas samych nie dotyczy.
A jeżeli spojrzymy na śmierć z perspektywy chrześcijańskiej, to tu dopiero może się pojawić prawdziwa trwoga! Co będzie, jeśli źle przeżyję swoje życie? Jeśli po śmierci cielesnej nie spotkam się z Bogiem twarzą w twarz i zostanę potępiony? Wieczne potępienie wydaje się być czymś jeszcze gorszym, niż śmierć. Czy więc nie powinniśmy się jednak bać trochę śmierci, żeby czasem nie przyszła przedwcześnie i żebyśmy zdążyli naprawić wszystkie błędy i spełnić powierzone nam zadania?
Pozdrawiam!
_________________ Wino i muzyka rozweselają serce,
ale wyżej od tych obu rzeczy stoi umiłowanie mądrości.
|
Wt wrz 14, 2004 11:31 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Zgadzam sie calkowicie z Alipiuszem
Nawet umrzec trzeba umiec.
Nie wiem jak inni, ale ja myslac o smierci mam uczucia mieszane.....strach i nadzieja pomieszane ze soba.
Ktos, juz nie pamietam kto powiedzial kiedys (cytat niedokladny):
"Kiedy sie rodzimy, wszyscy sie ciesza, a my placzemy. Zyjmy tak by przy smierci mysmy sie cieszyli, a inni plakali".
Old......jezeli masz tak silna wiare to gratuluje.
Czy moglbys jednak juz dzis z czystym sumieniem powtorzyc slowa Pawla:
2 Tm 4:7-8
7. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem.
8. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkich, którzy umiłowali pojawienie się Jego.
(BT)
Ja tego powiedziec NIE MOGE......
pozdrowka
|
Wt wrz 14, 2004 11:46 |
|
 |
Klara
Dołączył(a): So wrz 04, 2004 13:19 Posty: 45
|
 Odp.: i tak i nie - nie wiem co zaznaczyć ...
Wydaje mi się, że kiedy się myśli o śmierci ciała idealnie, że jest wyzwoleniem od trudów, cierpień i mąk ziemskiego padołu  , a nawet elementem drogi do szczęśliwego "domu Ojca", strach przed smiercią zanika. Według wiary dusza ludzka jest nieśmiertelna i wielka jest dobroć Bożej miłości...
Miłość dodaje wszystkiemu blasku...
Jednak nie mogę zapomnieć o przyziemnej stronie śmierci. Czuję grozę tego, jak może ciało umierać, grozę trupa i pogrzebu. Obawiam się okoliczności śmierci, tej niesamowitej zmiany jaką jest śmierć fizyczna.
Pozostaje nadzieja, że potem będzie dobrze, jeśli dusza wybierze Boga... 
|
Wt wrz 14, 2004 11:54 |
|
 |
Wojtek37
Dołączył(a): Pt lip 11, 2003 18:46 Posty: 677
|
Siostro Klaro, śmierć dla chrzescijanina nie ma "ciemnej strony" to jest przejście zo "prawdzwego życia" w Jezusie Chrystusie.
_________________ Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy
św. Jan Kasjan
|
Wt wrz 14, 2004 19:38 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Wojtku - masz rację.
Ale czy to zmienia to, co dzieje się z ciałem? Alipiusz ma chyba rację - w mówieniu i śmierci to umyka. Że zostanie ciało, które będzie podlegało wszelkim procesom biologicznym. Chłodne, martwe i obce. "Porzucone".
Albo kremacja... Wiesz jak dziwnie jest, jak z 33-letniej wysokiej dziewczyny zostaje niewielka urna z prochami? Nie wiem dlaczego tak mnie rąbnęła akurat dysproporcja rozmiarów, ale choć wiem, że ona żyje, to strasznie trudno o tym pamiętać, patrząc na urnę...
Nie wiem, czy to jest coś czego się boję... To chyba raczej coś, co zwyczajnie nie dociera, że mogłoby dotyczyć mnie. Mimo że widok zwłok jest mi dobrze znany. Bliższych i dalszych.
I może to nie jest najważniejsze. Ale jest...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Wt wrz 14, 2004 19:53 |
|
 |
Wojtek37
Dołączył(a): Pt lip 11, 2003 18:46 Posty: 677
|
Ciało po śmierci to tylko "truchło" choć i jemu chrześciajnie jak i poganie zawsze oddawali szacunek. Lecz Przecież i nasze "ciała" również jako "nowe, przemienione" powstaną do życia wiecznego. Więc czego tu się bać?.
_________________ Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy
św. Jan Kasjan
|
Wt wrz 14, 2004 20:13 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|