Czy bede kiedykolwiek szczesliwa?
Autor |
Wiadomość |
goostaf
Dołączył(a): Śr lut 01, 2006 8:49 Posty: 870
|
Beato!
Każdy ma prawo popełniać błędy. Ale musi ponosić też konsekwencje. Na Twoim miejscu pokażałbym mu czerwoną kartkę.
Jesteś młoda i mądrzejsza o to bolesne doświadczenia.
Moja rada: miej oczy otwarte, ale nie daj się ponieść gorączce poszukiwania kandydata na męża.
Samo to na ciebie spadnie, nawet nie będziesz wiedziała kiedy (tak było ze mną). Tylko bądź otwarta i nie twórz sobie swojego ideału. Niech twoim ideałem będzie ten, którego poznasz (czyli: ideał twórz pod człowieka z krwi i kości, bo człowieka nie da się stworzyć pod ideał).
Znajdź sposób radzenia z samotnością. Mimo, że doskwiera, ludziom pokazuj uśmiechniętą buzię. Nic tak nie ostrasza jak cierpiętnictwo. Zaakceptuj swoją trudną sytuację i zachowaj nadzieję i pogodę ducha.
Zobaczysz, będzie dobrze. Pomódl się o dobrego męża. Najlepszego dla Ciebie.
PS. Dwa lata to w cale nie za długo!! W tym wypadku okazało się że czas był na tyle długi, by wyszły z ukrycia rogi. Nie ma czegoś takiego zerwanie ze sobą z powodu "przechodzenia".
_________________ Powiedziano ci, człowiecze, co jest dobre. I czegoż żąda Pan od ciebie, jeśli nie pełnienia sprawiedliwości, umiłowania życzliwości i pokornego obcowania z Bogiem twoim Micheasz 6:8
|
Pt gru 29, 2006 8:26 |
|
|
|
 |
iduodu
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 7:31 Posty: 555
|
Kropka napisał(a): Jak się tak człowiek rozgląda wkoło i widzi rozsypujące się małżeństwa, to nic tylko zakładac rodzinę...
Jedne małżeństwa się rozpadają, inne trwają...
Zawsze należy być dobrej myśli, że to nasze przetrwa.
|
Pt gru 29, 2006 9:59 |
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
Bo co, bo jest wyjątkowe, dlatego, że jest nasze? 
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Pt gru 29, 2006 15:06 |
|
|
|
 |
iduodu
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 7:31 Posty: 555
|
Nie. Dlatego, że zakładając rodzinę wietrząc z góry przegraną, sami do tej przegranej się przyczyniamy.
Najlepszym (jeśli nie jedynym) fundamentem trwałości małżeństwa jest Bóg.
|
Pt gru 29, 2006 15:12 |
|
 |
-olfik-
Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 10:49 Posty: 453
|
iduodu napisał(a): Najlepszym (jeśli nie jedynym) fundamentem trwałości małżeństwa jest Bóg.
A to mi się już nie podoba. Ja nie chcę być kochany dla tego, że Bóg tak kazał, tylko dla tego, że ktoś mnie lubi... Na miłość 'bo tak kazali' to ja mogę sobie komputer bardzo łatwo zaprogramować... Od człowieka czegoś innego bym oczekiwał...
|
Pt gru 29, 2006 15:27 |
|
|
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
Ludzie nie zakładają rodziny zakładając przegraną. Zakładają ją, bo się kochają, chcą być razem, slubują sobie przed Bogiem milość na całe życie.
A po kilku, kilkunastu latach jedna strona mówi: wiesz zakochałem się, nasze małżeństwo to pomyłka, za którą nie mam zamiaru płacic całe życie. Bywaj.
I tyle go widzieli.
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Pt gru 29, 2006 16:15 |
|
 |
Krzychu
Dołączył(a): Pn sie 28, 2006 18:29 Posty: 106
|
Jakiś straszny defetyzm przez Ciebie Kropka przemawia. Wiadomo, zdarzają się takie sytuacje, ale nie ma żadnej reguły na to. Małżeństwa nie rozpadają się dlatego, że się rozpadają i już. Zawsze są jakieś powody. Poza tym nie slyszalem o nagminnie rozpadajacych sie malzenstwach po kilkunastu latach. Oczywiscie, sa nieszczescia, ale jest tez duzo szczesliwych rodzin. Oczywsicie, nie ma ludzi idealnych, klotnie sie zdarzaja i trudnosci, ale wtedy mozna wlasnie przekonac sie o milosci.
_________________ "Pewnego dnia chodząc po górach, dostrzegłem z daleka bestię. Kiedy przybliżyłem się, przekonałem się, że był to człowiek. Stając przed nim zobaczyłem, że jest moim bratem!"
Opowieść tybetańska
|
Pt gru 29, 2006 16:25 |
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
Oj tak tak.
Są powody. Jedno lub drugie się zakochało. I już. Co takiemu zrobisz?
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Pt gru 29, 2006 16:29 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Kropka napisał(a): Oj tak tak. Są powody. Jedno lub drugie się zakochało. I już. Co takiemu zrobisz?
Dobrze zdawać sobie sprawę z takiego ryzyka i je ograniczać. Przede wszystkim umacniać więź małżeńską, ale też starać się kontrolować swoje uczucia. I przy wyborze tej drugiej "połówki" też brać pod uwagę, na ile jest ona osobą poczytalną.
|
Pt gru 29, 2006 16:50 |
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
Brak poczytalnosci może wyjść nawet po dłuższym stażu małżeńskim.
Ja tutaj sobie tak teoretyzuję, ale to sa przypadki konkretnych małżeństw, które znam.
Swoje uczucia, to ja sobie moge kontrolowac. Tylko, żeby druga strona też zechciała je kontrolowac.
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Pt gru 29, 2006 18:22 |
|
 |
-olfik-
Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 10:49 Posty: 453
|
SweetChild dobrze gada, ryzyka nie wyeliminujesz, ale możesz je minimalizować. Aczkolwiek zawsze chyba jednak warto być przygotowanym na to, że coś się nie uda, pomimo naszych starań. Co wtedy? Trzymać takie sztuczne małżeństwo na siłę, czy po prostu wiedzieć, kiedy dać sobie z tym spokój i próbować ponownie?
|
Pt gru 29, 2006 18:30 |
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
Ślub kościelny wyklucza próbowanie ponowne.
A poza tym, próbuj sobie ponownie z bagażem doświadczeń z poprzedniego związku, a do tego bagażu dołóż jeszcze dziecko/dzieci.
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Pt gru 29, 2006 18:34 |
|
 |
-olfik-
Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 10:49 Posty: 453
|
Kropka napisał(a): Ślub kościelny wyklucza próbowanie ponowne. Z tego co wiem wyklucza jedynie ponowne branie ślubu kościelnego, to wszystko. Kropka napisał(a): A poza tym, próbuj sobie ponownie z bagażem doświadczeń z poprzedniego związku, a do tego bagażu dołóż jeszcze dziecko/dzieci.
No łatwo nie będzie. Ale jednak może przecież dojść do sytuacji, z której lepszego wyjścia nie będzie... Oczywiście nie ma co pochopnie się na to decydować...
|
Pt gru 29, 2006 18:41 |
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
Wyklucza ponowny związek. Wykląć z Kościoła nikt Cię nie wyklnie, ale rozgrzeszenia nie dostaniesz.
Lepszym, a przynajmniej pewniejszym wyjściem może być bycie singlem.
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Pt gru 29, 2006 18:44 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Kropka napisał(a): Brak poczytalnosci może wyjść nawet po dłuższym stażu małżeńskim.
Ja tutaj sobie tak teoretyzuję, ale to sa przypadki konkretnych małżeństw, które znam.
Swoje uczucia, to ja sobie moge kontrolowac. Tylko, żeby druga strona też zechciała je kontrolowac.
Ja też znam takie przypadki, ale znam też udane małżeństwa do grobowej deski. Czyli nie jest to niemożliwe.
Jak już pisał -oflik-, ryzyka nie można całkowicie wyeliminować, chociaż należy je zminimalizować. Poza tym nalezy rozpatrzeć warianty alternatywne i ocenić potencjalny zysk w każdym z nich. Jeśli ktoś uważa, że jego powołaniem jest małżeństwo, to będzie skłonny zaakceptować wyższe ryzyko z tym związane.
Oczywiście trzeba mieć też szczęście, ale temu szczęściu niekiedy trzeba pomóc. No i rzeczywistość jest tak zaskakująca, że dalece przerasta wszelkie złote rady.
|
Pt gru 29, 2006 18:44 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|