Najjaśniejsza gwaizda "ciemnej strony mocy" Kościola znów "w akcji". Kto ma rację, kto się myli? Kto będzie biskupa bronił pod różnymi pretekstami, a kto odsądzał od czci i wiary ? Królem przebiegłości i znacznie gorszych zjawisk biskup ten, czy biedną ofiarą rzuconą na żer dziennikarzom ?
Bycie biskupem oznacza w zasadzie bycie nietykalnym. Z bardzo wielu przyczyn, wśród których status bycia sługą władzy wyższej niż ziemska, nie jest bynajmniej powodem najważniejszym. Czy taki Paetz rózni się więc od Andrzeja Samsona, dyrygenta Poznańskich Słowików, czy wreszcie mojego księdza z podstawówki ? Niby nie, a jednak rózni się mniej więcej tak, jak Roman Abramowicz od pasterza owiec z Nowej Gwinei.
W każdym
normalnym środowisku jest tak, zę przy tego rodzaju zarzutach osobę taką odwołuje się ze stanowiska, zawiesza w czynnościach, przynajmniej do czasu wyjaśnienia sprawy. A tu arcybiskup jeździ sobie na spotkania z papieżem. Potem być może arcybiskup powie wiernym magiczne słowo "wybaczcie". I wierni wybaczą. A arcybiskup udając skruchę i pokorę następnego dnia będzie się śmiał w kułak. Zaś wierni tacy jak Stanisław Adam, jo_tka, Leszek Jan, czy Kamyk, toczyć będą długie debaty o tym, że wina arcybiskupa nie jest przesądzona, o tym, że pewnie nikogo nie skrzywdził itp. Do boju więc może Stanisławie Adamie, z wrogami Koscioła walczyć trzeba po zycia kres.
Cirekway jest sposób myślenia wiernych. W istocie stanowią oni stado, które potrzebuje pasterza. Na tyle, że bez ruchu przewodnika stada i oni pozostają nieruchomi. Stwardnienie i hermetyczność poglądowa tego środowiska jest wręcz idealne i wzorowe. Silna identyfikacja z jedną stroną konieczna by funkcjonować. Wierni - żołnierze kościoła nie różnią się w zasadzie od żołnierzy w jakiejkolwiek zbrojnej armii. Priorytetem jest posłuszeństwo i wykonywanie rozkazów, które w tym przypadku nie mają oczywiście takiej postaci.
Zastaniawia mnie od lat, co jest tu największe: naiwność żołnierzy-wiernych, hermetyczność korporacji Kościół, jej zachłanność, czy wiernych zdolności do racjonalizacji. Bo nic tu sie nie zmieniło od dawnych czasów, kiedy słowo księdza/biskupa/papieża było dla ludu święte i niepodważalne. Dla niektórych wciąż takim pozostaje. I żyją oni w złudzie, zę zdolni sa do samodzielnego myślenia, nie zdając sobie sprawy z tego, że przejawem tego ostatniego jest umiejętność wątpienia i sprzeciwu.
Kiedyś Big Cyc nagrał taką piosenkę o "Solidarności". W niej był wers "wszystko gnije, wszystko gnije, smród unosi się, unosi się i bije". Jak ulał pasuje to do dzisiejszego obrazu Korporacji "Strażnicy Wiary i Moralności". Ci, którzy potrafią patrzeć w przyszłość i nieobce im procesy grupowe, oraz psychologia polityki i kwestie władzy domyślają się, że na tym raczej nie koniec

.
[/i][/url]