Autor |
Wiadomość |
ober
Dołączył(a): Śr wrz 10, 2008 17:36 Posty: 1
|
 mieszkanie
wybieram sie na studia do obcego mista. Cieszę się, że będę mógł studiować to co mnie interesuje i trochę też rozwinąć swe zainteresowania religijne itp. np. zapisać się do duszpasterstwa akademickiego.
mam tylko jeden problem. bo nadarza mi sie swietna okazja wynajęcia mieszkania dośc tanio na spółkę z chłopakiem i dziewczyną. są oni parą i będą zamieszkiwać jeden pokój, ja drugi.
i tu mam wątpliwości, czy przez to, że będę z nimi mieszkał pośrednio nie akceptuję zła jakim jest mieszkanie razem bez ślubu (nie wiem czy ten związek można nazwać związkiem niesakramentalnym, chyba nie, bo to są w sumie młodzi ludzie, 19, 20 lat. raczej coś w rodzaju pary a nie narzeczeństwa itp.) i nie sieję zgorszenia.
Bo można założyć, że ktoś będzie mnie znał jako osobę powiedzmy religijną, a z drugiej strony mieszkającą razem z parą bez ślubu.
Jak to ocenić moralnie. Proszę o pomoc w tej sprawie.
|
Śr wrz 10, 2008 19:44 |
|
|
|
 |
brak-nicku
Dołączył(a): N lip 27, 2008 6:59 Posty: 30
|
Oni żyją swoim życiem, ty żyjesz swoim;
to oni decydują o swoim życiu i będą w przyszłości za nie odpowiadać,
jeżeli ci nie pasuje taka oferta i masz co do tego wątpliwości to poszukaj sobie lepszej (przynajmniej nie będziesz miał niepotrzebnych wyrzutów sumienia).
|
Śr wrz 10, 2008 20:48 |
|
 |
whistle
Dołączył(a): N wrz 24, 2006 12:43 Posty: 275 Lokalizacja: Imielin
|
Skoro masz wątpliwości tzn, że sam czujesz że coś jest nie w porządku... Poza tym jeżeli się da powinieneś postarać się ich od tego odwieść. Starałem się Ciebie wyobrazić w tym mieszkaniu i tak myślę, że j nie przyniosłoby Ci to wielu korzyści. Z początku miałbyś wyrzuty, a potem mógłbyś się całkiem do tego przyzwyczaić. A po co niszczyć swoją wrażliwość?
Cytuj: nie wiem czy ten związek można nazwać związkiem niesakramentalnym, chyba nie, bo to są w sumie młodzi ludzie, 19, 20 lat. raczej coś w rodzaju pary a nie narzeczeństwa i
Wiek nie ma nic do tego. Moja babcia wyszła za mąż w wieku 18lat. Nieważne jak to nazwiemy. Żyją w ciężkim grzechu i kropka. Chyba że kolega jest wykastrowany?
I nie martw się, na pewno znajdziesz coś w zastępstwie. A jak nie znajdziesz to nie martw się. Twojemu koledze na pewno za niedługo znudzi się koleżanka i zostanie wolne miejsce:)
Życzę dobrego wyboru!
_________________ "ktokolwiek nas spotyka od Niego przychodzi
tak dokładnie zwyczajny że nie wiemy o tym.."
|
Śr wrz 10, 2008 21:16 |
|
|
|
 |
saxon
Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00 Posty: 5103
|
rozalka napisał(a): Żyć wiarą to dział, w którym jest miejsce na dzielenie się swoją wiarą, jej przeżywaniem na co dzień i związanymi z tym radościami, a także trudnościami.
Dlatego, wszelkie uwagi krytyczne, jak również polemika osób niewierzących są nie na miejscu i będą konsekwentnie usuwane.
W związku z tym post Rojzy Genendel został usunięty
|
Śr wrz 10, 2008 22:17 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
ober moim zdaniem to że byś z nimi zamieszkał nie jest tożsame z akceptacją, bo niby jak? Oni żyją sobie, a Ty sobie. A opinie jakichś ludzi którym się wydaje że Ty byś grzeszył mocno i ciężko nie powinny mieć znaczenia, jeśli nie są one uprawnione. Ja w każdym razie nie widze problemu, także proponuje korzystać z okazji, a z wiary przecież i zasad moralnych nie rezygnujesz.
|
Śr wrz 10, 2008 22:33 |
|
|
|
 |
kawa
Dołączył(a): So cze 14, 2003 20:13 Posty: 377
|
Wiesz... ja w ten sposób na studiach mieszkam już czwarty rok. w jednym pokoju ja, w drugim 'parka'. Każdy żyje swoim życiem, nie mamy ze sobą jakiś szczególnie bliskich relacji- ot, zwykle cześć na korytarzu czy niezobowiązująca rozmowa w kuchni. Moi wspóllokatorzy wiedzą, że jestem katoliczką i mam inne zasady, w świetle których ich zachowanie nie jest w porządku. Jednak nie strzelam im przykazaniami między oczy, nie nawracam na silę. Są dorośli i wolni, nie mam zamiaru ingerować w ich świat. Sama żyję normalnie, swoim rytmem. Chodze do kościola, przyjmuję księdza po kolędzie, mam krzyż na ścianie etc. Czasami (glównie przed większymi świętami) Anka wypytuje mnie o Boga, Kościól- jestem trochę znakiem, że można żyć innymi wartościami. I to wystarcza. Musi.
|
Śr wrz 10, 2008 22:37 |
|
 |
saxon
Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00 Posty: 5103
|
Kolejny post Rojzy został przeniesiony tutaj:viewtopic.php?t=17933
|
Śr wrz 10, 2008 23:38 |
|
 |
czeresniowa
Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25 Posty: 731
|
 Re: mieszkanie
Cytuj: wybieram sie na studia do obcego mista. Cieszę się, że będę mógł studiować to co mnie interesuje i trochę też rozwinąć swe zainteresowania Szczerze gratuluję  Cytuj: mam tylko jeden problem. bo nadarza mi sie swietna okazja wynajęcia mieszkania dośc tanio na spółkę z chłopakiem i dziewczyną. są oni parą i będą zamieszkiwać jeden pokój, ja drugi. Wydaje mi się że to rozsądne i ekonomiczne. Cytuj: i tu mam wątpliwości, czy przez to, że będę z nimi mieszkał pośrednio nie akceptuję zła jakim jest mieszkanie razem bez ślubu (...) i nie sieję zgorszenia. Jeśli (zakładając ze młodzi są parą) chcesz z nimi zamieszkać, a następnie źle się czuć i czuć powinność by "siać zgorszenie" (swoją drogą chyba niewłaściwie użyłeś tego zwrotu, raczej pewnie chodzi o wykazywanie zgorszenia jak mniemam), co gorsza, zamierzasz im uprzykrzać wspólne życie swoimi uwagami nijak nie przystającymi (najwidoczniej) do ich światopoglądu, to daruj sobie. Rozejrzyj się wokoło, a pewnie znajdziesz innych, bardziej odpowiednich ludzi na współlokatorów, a tym szczęśliwym zakochanym nie będziesz już miał administracyjnokościelnej powinności "przeszkodzić w czynieniu zła". Słowem - zaakceptuj normy społeczne, albo znajdź sobie taką grupę społeczną która idealnie przystaje do norm które sam wyznajesz. Cytuj: Bo można założyć, że ktoś będzie mnie znał jako osobę powiedzmy religijną, a z drugiej strony mieszkającą razem z parą bez ślubu. W tym zdaniu widać wyraźnie co znaczy religijność pod publiczkę. "Co pomyślą inni." Nie dlatego nie kradnę jabłka, bo osobiście uważam że to złe, tylko dlatego, że inni będą mnie obgadywać jak ukradnę. Cytuj: Jak to ocenić moralnie. Proszę o pomoc w tej sprawie.
Tak to oceniam, że właśnie znalazłeś drzazgę w oczach swoich bliźnich. I dłubać w tych oczach chyba planujesz...
Wspólne mieszkanie (szczególnie w warunkach studenckich) to raczej demokracja i symbioza, a nie "genialna okazja do nawracania" której to być może tutaj upatrujesz... Że też nie potrafisz się cieszyć tym że (do najmniej nie wyglądają na takich) nie piją, nie palą, nie robią codziennych imprez = będziesz mógł się w spokoju uczyć - a to o to przecież głównie chodzi. Chyba że nie o to 
_________________ Prof. dr hab. Joanna Senyszyn: "Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica." http://powiedz-nie.c0.pl/
|
Cz wrz 11, 2008 22:13 |
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
 Re: mieszkanie
ober napisał(a): ...mam wątpliwości, czy przez to, że będę z nimi mieszkał pośrednio nie akceptuję zła jakim jest mieszkanie razem bez ślubu ...i nie sieję zgorszenia. Bo można założyć, że ktoś będzie mnie znał jako osobę powiedzmy religijną, a z drugiej strony mieszkającą razem z parą bez ślubu.
Jak to ocenić moralnie. Proszę o pomoc w tej sprawie.
Nie popadajmy w przesadę. Oni mają swoje życie. Czy bycie na roku z osobami, które mieszkają razem bez ślubu znaczy, że akceptujesz to i czy to znaczy, że powinieneś wybrać sobie inny kierunek-wydział-uczelnię?
A to że jesteś osobą religijną oraz fakt, że z nimi mieszkasz nie ma żadnego związku. I jeżeli ktoś ma Cię tak postrzegać (czyli wiązać te dwie rzeczy) to znaczy, że sam ma jakieś problemy.
I wierz mi - w normalnym DA nikt nie będzie Cie za to oceniał.
Nie jesteś ich rodzicem - więc nie bierz na siebie odpowiedzialności za rzeczy, które Cię nie obciążają.
I jak pisze czereśniowa: raczej zwróć uwage na inne rzeczy, bardziej istotne z punktu widzenia warunków do pobierania nauki i spędzenia najbliższych pięciu czy sześciu lat.
|
Pt wrz 12, 2008 6:52 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
A ja dodam, że nie ma potrzeby mieszkać z nimi przez 5 lat studiów. Może w trakcie studiów znajdziesz sobie inne lokum?
|
Pt wrz 12, 2008 7:54 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: mieszkanie
czeresniowa napisał(a): Cytuj: Bo można założyć, że ktoś będzie mnie znał jako osobę powiedzmy religijną, a z drugiej strony mieszkającą razem z parą bez ślubu. W tym zdaniu widać wyraźnie co znaczy religijność pod publiczkę. "Co pomyślą inni." Nie dlatego nie kradnę jabłka, bo osobiście uważam że to złe, tylko dlatego, że inni będą mnie obgadywać jak ukradnę.
Nie chodzi o to, co sobie pomyślą inni, ale jaki przykład daję innym czy też jakie świadectwo daję swoją postawą.
Czyli nie zadaję się ze złodziejami jabłek nie dlatego, że inni będą mnie obgadywać, ale dlatego, że mógłbym w jakiś sposób legitymizować ich działania. A gdy dodatkowo należę do organizacji, która oficjalnie potępia kradzież jabłek, to przyznasz chyba, że sytuacja może budzić wątpliwości?
Tyle teorii, w praktyce zgadzam się z postem Krzysztofa_J i też uważam, że nie należy popadać w przesadę.
|
Pt wrz 12, 2008 8:51 |
|
 |
(s)word
Dołączył(a): N sie 24, 2008 11:54 Posty: 5
|
Przykład Krzysztofa_J jest nietrafiony, gdyż nakazy Kościoła nie zabraniają niesakramentalnym związkom wspólnego studiowania. Zabraniają mieszkania.
SweetChild napisał(a): Tyle teorii, w praktyce zgadzam się z postem Krzysztofa_J i też uważam, że nie należy popadać w przesadę. Nie sądzisz, że brak tu pewnej konsekwencji? Czy przestrzeganie zadanych przez Kosciół norm nie polega na realizowaniu teorii w praktyce? Bo jeśli zakładasz, że SweetChild napisał(a): mógłby w jakiś sposób legitymizować ich działania to teoria z praktyką nie bedą szły w parze.
Ober powinien sobie odpowiedzieć na pytanie: przyjmuje czy odrzuca decyzje Koscioła dotyczące wspólnego mieszkania pary bez ślubu. Jeśli je akceptuje, to moim zdaniem, mieszkając z nimi naraża się na poważny dyskomfort moralny. A to może byc dla niego problem nie lada. Sam wprawdzie jabłek nie kradnie, ale zgadza się mieć pod tym samym dachem składowisko nielegalnego towaru, przy czym za tego rodzaju "towar' grozi złodziejom dożywocie w piekle.
Mnie jednak w tym wątku zaintrygowało coś innego.
Ober mieszkanie owej pary razem nazywa wyraźnie i po imieniu "złem", nie obawia się jednak, że to zło będzie miało bezpośredni wpływ na niego. On sam nie ulega zgorszeniu, a jednak ma dylemat polegający na obawie przed sianiem zgorszenia wśród innych.
Czy ktoś mógłby wyjaśnic mi na przykładzie sytuacji obera na czym polega logika zgorszenia?
|
N wrz 14, 2008 14:09 |
|
 |
Mroczny Pasażer
Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54 Posty: 3956
|
Cytuj: Ober powinien sobie odpowiedzieć na pytanie: przyjmuje czy odrzuca decyzje Koscioła dotyczące wspólnego mieszkania pary bez ślubu. Jeśli je akceptuje, to moim zdaniem, mieszkając z nimi naraża się na poważny dyskomfort moralny. A to może byc dla niego problem nie lada. Sam wprawdzie jabłek nie kradnie, ale zgadza się mieć pod tym samym dachem składowisko nielegalnego towaru, przy czym za tego rodzaju "towar' grozi złodziejom dożywocie w piekle.
Tylko zauważ, że ewentualny grzech popełnia para mieszkająca razem, nie sublokator, on nic złego nie robi i nikt mu nie udowodni, że robi (powołując się oczywiście na prawo KK). Nie zmusza do grzechu, sam nie grzeszy, przez niego też nikt nie grzeszy. Nie dzieje się nic co stoi w sprzeczności z nauką KK.
Aha i nie mów za co, kiedy i komu grozi piekło bo wybacz, ale nie wiesz tego.
_________________ "Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln
|
N wrz 14, 2008 18:27 |
|
 |
(s)word
Dołączył(a): N sie 24, 2008 11:54 Posty: 5
|
Mroczny, czytaj ze zrozumieniem, jesli łaska.
Nigdzie w moim poście nie znajdziesz sugestii o popełnianym przez obera grzechu, znajdziesz dyskomfort moralny jako jedyny jak dla mnie problem.
A o wybaczenie proś tych, którzy skazują. Z pewnością nie mnie.
I czytaj ze zrozumieniem.
|
N wrz 14, 2008 19:02 |
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
Widzisz, (s)word. Pouczasz Mrocznego, coby czytał ze zrozumieniem, a sam tego nie robisz.
(s)word napisał(a): Przykład Krzysztofa_J jest nietrafiony, gdyż nakazy Kościoła nie zabraniają niesakramentalnym związkom wspólnego studiowania. Zabraniają mieszkania. Ale to nie ober mieszka w niesakramentalnym związku. A mieszkanie z kims kto żyje (z kimś innym) w niesakramentalnym związku, podobnie jak studiowanie z kims takim, nie jest regulowane przez zakazy Kościoła. (s)word napisał(a): ... przy czym za tego rodzaju "towar' grozi złodziejom dożywocie w piekle.
Aleś się zapędził... 
|
Pn wrz 15, 2008 6:42 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|