Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So kwi 27, 2024 4:27



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 72 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Moja pierwsza komunia - porażka przez duże P 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): N sie 03, 2003 13:46
Posty: 35
Post Moja pierwsza komunia - porażka przez duże P
Witanko jest godzina17-16 szkoda bo wołałbym mieć wejście jak w westernach w samo południe ale cóż postanowiłem napisać do was kilka słow., to mój debiut na forum ale jak to mówią Eskimosi „zawsze musi być ten pierwszy raz”, z góry proszę o tolerancje i wyrozumiałość ponieważ mój stan delikatnie określił bym jako poweekendowy .
Na samym wstępie chciałbym zaznaczyć iż wiek w jakim przystępuje się do komunii świętej jest stanowczo za młody, Mając tak mało lat nie jest się osoba ukształtowana, ani wpełni świadoma aby deklarować się w tak ważnych sprawach jakich się od nas wówczas wymaga.
Koszmar związany z moja komunia zaczął się już podczas rekcji religii które miały nas do niej przygotować. Ksiądz który prowadził wyżej wspomniane przygotowania delikatnie mówiąc stosował element terroru i zastraszania. Do dzisiaj pamiętam jego słowa ze kto palił papierosy przed I komunia nie dostanie rozgrzeszenia i skończy w piekle. Jak dla mnie dziecka efekt był prosty pomimo rachunku sumienia, wymyśliłem sobie najbardziej niewinne grzechy w liczbie około 4 i nie dlatego ze byłem, złym czy zakłamanym dzieciakiem, ale dlatego ze po prostu się balem. Przygotowania czysto choreograficzne przypominały dosłownie musztrę wojskowa a ksiądz, którego imienia ani twarzy nie pamiętam ( bo nikt nie ośmielał się patrzeć mu w oczy) często czysto fizycznie starał się nas mobilizować do zachowania większej synchronizacji. I właśnie przez pryzmat tego przygotowania dzień. który powinien być ważnym dniem dla każdego chrześcijanina dla mnie był dniem pełnym leków, głębokość przezywania tego wzniosłego doświadczenia została zastąpiona paraliżującym strachem, spięciem i stresem
Jednak zdaje sobie sporawe ze nowe pokolenia Księży nie traktują obecnie przygotowań do pierwszej komunii św. jak tresury zwierząt w cyrku i jako pedagodzy potrafią odpowiednio pokierować młodym człowiekiem, co nie zmienia faktu iż uważam ze okres komunijny powinien przebiegać zdecydowanie później aby każdy mógł dokonać świadomego wyboru a nie opartego na indoktrynacji ze strony innych.. Ja niestety jako człowiek starszej daty (rocznik 81) trafiłem na nieco zaawansowanego wiekowo „Duszpasterza”

_________________
"Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą" - Joseph Goebbels


N sie 03, 2003 17:07
Zobacz profil ICQ
Post 
Witaj

No coz to Twoje spostrzezenia i wrazenia, szkoda ze tak negatywne.
Widzisz kolego, ty wcale nie przystepowales tak wczas do Komunii sw.
Na Gornym Slasku istnieje cos takiego jak Wczesna Komunia sw. Przystepuja do niej dzieci siedmioletnie, przedszkolaki tuz przed rozpoczeciem szkoly.
W taki sposob przytapila do Komunii moja zona, w taki tez sposob przystapil do niej moj syn, a dzialo sie to w zeszlym roku.
Wcale bym nie powiedzial, ze jest to za wczesnie, mylisz sie kolego. Uwazam wrecz ze Komunia w drugiej klasie jest zbyt pozno.
Stwierdzam to na podstawie moich obserwacji dzieci komunijnych.
Jest ogromna roznica pomiedzy przedszkolakiem przezywajacym swoj pierwszy kontakt z Chrystusem, a drugoklasista.
Przedszkolak taki uczeszcza na dodatkowe katechezy prowadzone przy parafii i to juz od 5 roku zycia. Wiadomo ze duzo zalezy od tego kto i w jaki sposob je prowadzi. Katecheza na ktora uczeszczal moj synek byla prowadzona przez siostre zakonna i musze ci powiedziec ze robila to bardzo dobrze. Dzieciaki niejednokrotnie sluchaly jej z otwartymi ustami. Potrafila je zainteresowac przez prawie godzine tym o czym mowila (co jest niezmiernie trudne do zrobienia wobec tak malych dzieci). Przygotowala je solidnie do tego waznego momentu. Na swoj rozum, dzieci pojely o co w tym chodzi. Reszta wiedzy przyjdzie pozniej.
Jednak to nie katecheza jest najwazniejsza!!! Nie katecheta jest najwazniejszy by dziecko (czy to przedszkolne czy szkolne) przezylo odpowiednio swoja Komunie. Najwazniejsi sa Rodzice.
Jezeli rodzice nie zaangazuja sie w przygotowania, to zaden trud, chociazby najlepszego katechety nie przyniesie zadnych efektow, a jezeli juz to nikle.

Przy wczesnej Komunii, rodzice niejako z "przymusu" sa zoobowiazani uczestniczyc w katechezach i pomagac na ile moga (z tego wzgledu, ze 5 latka nikt samego nie pusci z domu). Drugoklasista ma katecheze w szkole, gdzie rodzicow nie ma i niestety wiekszosc z nich ma w nosie to co sie tam robi i czego sie dziecko uczy. Zwalaja wszystko na ksiedza lub katechetke, sami troszczac sie jedynie o zewnetrzna oprawe tego waznego dnia. Kogo zaprosic, co na obiad, w co sie ubrac....jakie prezenty dziecko dostanie itp. itd. (potocznie mowiac duperele :D )

Wybacz, ale jezeli w ten sposob rodzice podchodza do Komunii sw. swego wlasnego dziecka to wcale sie nie dziwie ze ono samo nie wie co w tym jest najwazniejsze. Obawiam sie wrecz, ze oni sami tego nie rozumieja, a posylaja dzieciaka bo...bo w klasie wszyscy ida i co by se ludzie pomysleli.
Takie podejscie jest dla mnie calkowitym nonsensem i kto wie czy nie lepiejby bylo gdyby se dali "na luz" a nie robili kpiny z Boga.
Na efekty takiego postepowania nie trzeba dlugo czekac, wystarczy zobaczyc ile z tych dzieci chodzi w Bialym Tygodniu na codzienna Msze!!!!! Nie mowiac juz o comiesiecznej spowiedzi.

Takze kolego to nie wiek dziecka i zdolnosci katechety decyduja o tym kiedy i jak poslac dziecko do Komunii. To przede wszystkim zaangazowanie (lub nie) rodzicow ma na to przeogromny wplyw.

Mozesz mi takze zarzucic, ze zbyt wczesnie posylam dziecko do Komunii, ze to ono samo powinno wybrac...hm kolejne bledne myslenie.
To nasze dziecko, nam Bog je powierzyl i to powierzyl male i bezbronne. To my decydujemy co moze robic a czego nie moze, co ma jesc a czego mu nie wolno. To wreszcie my przyrzeklismy podczas jego Chrztu, ze bedziemy go wychowywac w wierze w jakiej sami zostalismy wychowani. Nie mamy pojecia jak nam to wyjdzie, efekty poznamy dopiero gdy dorosnie. Ale to wlasnie teraz w mlodym wieku czlowiek powinien dostac od rodzicow wszystko co najlepsze, a tak sie zlozylo ze wiara w Boga i czynne wyznawanie jej, jest tym co mozemy mu dac najlepszego.

pozdrowka


Pn sie 04, 2003 0:45
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Cytuj:
Wybacz, ale jezeli w ten sposob rodzice podchodza do Komunii sw. swego wlasnego dziecka to wcale sie nie dziwie ze ono samo nie wie co w tym jest najwazniejsze. Obawiam sie wrecz, ze oni sami tego nie rozumieja, a posyłają dzieciaka bo...bo w klasie wszyscy ida i co by se ludzie pomysleli. Takie podejscie jest dla mnie calkowitym nonsensem i kto wie czy nie lepiejby bylo gdyby se dali "na luz" a nie robili kpiny z Boga.

Nie, Beli. Nigdy nie lepiej. Bo jednak zwiekszają jego szanse na wiarę... Nawet jeśli sami pokazać mu Boga nie potrafią...
Widzisz... to było później, bo w czwartej-piatej klasie... Gdyby nie wierząca koleżanka przestałabym chodzić na religię. O chodzeniu na Mszę Św niedzielną i tak nie było mowy. Tak zrobił mój brat, w klasie szóstej, ustąpiliśmy mu - bo po co, skoro i tak nie widzi sensu? Cóż, on jest w tej chwili ateistą... A mnie Bóg odnalazł... :)
Pozdrawiam :)
I sorki, ze nie na temat :)

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pn sie 04, 2003 5:44
Zobacz profil

Dołączył(a): N sie 03, 2003 13:46
Posty: 35
Post 
Na wstępie zaznaczę iż zgadzam się z tobą Belizariusz absolutnie iż przygotowanie dzieci do pierwszej komunii świętej nie spoczywa wyłącznie na katechetach ale równolegle na barkach rodziców, ale. to o czym mówisz ze dzieci słuchają siostry z otwartymi ustami jest właśnie wspomniana przeze mnie indoktrynacja, one chłoną to w sposób dosłowny i absolutnie nie świadomy, potem gdy dorastają (podobnie jak ja) widza te sprawy inaczej, inaczej je rozumują i mogę poczuć się po prostu oszukane, sam pamiętam bzdury jakimi karmiła mnie babcia jak wrzucałem na ofiarę pinezek to tłumaczyła mi ze to automatycznie płynie do bozi J albo zmuszanie mnie do cowieczornego klepania wyuczonej formułki „ojcze nasz” zaciskałem żeby i sypałem byle szybciej ku uciesze seniorki rodu (miałem czas lepszy od Bena Johnsona na setkę) . takie podejście do niczego nie prowadzi. Jestem na tyle dorosłym człowiekiem ze teraz sam mogę podejmować decyzje sam kreuje swoje życie i patrząc przez pryzmat czasu mogę ocenić moja rodzinę i jej wiarę jako obłudna i typowo na pokaz, owszem żyją według zasad katolicyzmu ale nie przeżywają ich głęboko to takie rzemieślnicze podejście bez ani krzty artyzmu : post – pościmy, niedziela – msza, Boże narodzenie – wigilia, zero głębi zero przezywania, nie wiem jaki wpływ miało to na ukształtowanie mojej osoby, ale jakiś na pewno. I znowu pojawia się pytanie gdzie tkwi problem ze rodzina nie potrafi przygotować dziecka do I komunii i ogólnie do życia w katolickiej społeczności? Moim zdaniem u podstaw czyli znowu zataczamy krąg i wracamy do katechetów to oni sa odpowiedzialni za przekazywanie nam wiedzy, na odpowiedzi na niejednokrotnie trudne pytania, mi nigdy ksiądz na nie odpowiadać nie chciał, byłem zbywany. Rodzice nie mogli mi na nie odpowiedzieć bo po prostu byli niekompetentni w tej kwestii Z uczęszczania na religię zrezygnowałem o rok później niż brat Jotki , bardziej wytrwały byłem :)

_________________
"Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą" - Joseph Goebbels


Pn sie 04, 2003 11:52
Zobacz profil ICQ
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
W sumie chyba Ci zazdroszczę, świadomy. Nawet takiej religijności w domu. Nie sposób ocenić czyjegoś przeżywania wiary przecież. To temat, na który rzadko się rozmawia, może - zbyt rzadko...
I w końcu - Ty wierzysz, prawda? A mój brat nie, nie zna Boga, nie zna modlitw, trudno by wierzył... Jak wracać do czegoś czego się nie zna, jak szukać czegoś, o czym się - nie wie? Cokolwiek byś nie powiedział o Twoim domu, dał Ci podstawy wiary. Może czasem głupiutkie, może niepełne, ale jakieś. Ja tego nie miałam, nawet tego. W końcu nie można przekazać czegoś, czego się nie ma, trudno mieć pretensję. Ale żal. Łatwiej by było może... I jemu i mnie...
Pozdrawiam :)

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pn sie 04, 2003 12:13
Zobacz profil
Post 
Witam

Ojj widac kolego, ze nigdy nie byles na takiej katechezie dla dzieci :D
Katecheza to nie opowiadanie bajeczek o "dobrym Bozi". Tego sie nie powinno nawet wmawiac dziecku. Jezus na krzyzu to nie jakas "Bozia" to Bog. Tak sie powinno uczyc dziecko od poczatku, tzn. przynajmniej od 5 roku zycia.
Fakt faktem, ze nie kazde dziecko sie do tego nadaje. jedne dojrzewaja troszke wczesniej inne troszke pozniej. Dlatego nie kazde moze przystapic do Wczesnej Komunii. Co nie dyskwalifikuje calkowicie te z dzieci , ktore sie nie nadaja!! absolutnie!! Po prostu inaczej sie rozwijaja i powinny zaczekac.
Dlatego na takich katechezach nikt nie opowiada, bajeczek o tym ze pinezka z tacy idzie do Bozi, albo ze Bozia z nieba grozi paluszkiem niegrzecznym dzieciom.
Takich absurdalnych rzeczy nie mozna uczyc nawet 5 latka. Bo efekty sa pozniej niezbyt mile (co chyba mozesz stwierdzic na wlasnej podstawie?).

Modlitwa....hmm. Tego rowniez sie trzeba nauczyc, ale powiem ci jedno, nawet male dziecko potrafi sie modlic szczerze i z wiara. Powiem wiecej, jest to bardziej szczera i mila Bogu modlitwa niz "odklepywanie" formulek przez niektore starsze osoby.
Od poczatku uczylismy syna modlic sie. Uczylismy go formulek Czyli "Ojcze Nasz" "Zdrowas Mario" itd. Ale dodatkowo, a moze przede wszystkim, kladlismy nacisk na to by kazdego wieczora sam wlasnymi dzieciecymi slowami, podziekowal Bogu za przezyty dzien. Z poczatku byly nieporadne, ale jest coraz lepiej. Niech sie uczy od malenkosci "rozmowy z Bogiem" bo tym jest wlasnie modlitwa.

pozdrowka


Pn sie 04, 2003 15:01

Dołączył(a): N sie 03, 2003 13:46
Posty: 35
Post 
Jotka owszem obojętnie jakie by te podstawy nie były otrzymałem je, byłem wychowywany w duchu katolicyzmu, później moje życie, życie mojej rodziny wyglądało rożnie, ja wybrałem własna drogę, odszedłem od boga, trudne życiowe doświadczenia sprawiły ze zwątpiłem, ale odszedłem po to aby odnaleźć wiarę na swój własny indywidualny sposób, który kloci się z postrzeganiem jej przez ogol, przez was wszystkich – katolików, może to jeszcze etap poszukiwania, nie wiem to zweryfikuje przyszłość, na razie widze to tak a nie inaczej



Belizariusz to nie prawda ze nie byłem na katechezie dla dzieci, byłem dzieckiem i uczęszczałem na religie aż do 7 kl. szkoły podstawowej, pisałem już wcześniej jakie miałem doświadczenia, terror, strach (początkowe nauczanie) brak odpowiedzi na pytania, zero dialogu (późniejszy okres) nie uważasz ze to naprawdę może zniechęcić młodego człowieka ciekawego wszystkiego co go otacza, szukającego odpowiedzi?
Co do modlitwy również uważam ze rozmowa z bogiem, taki zwykły dialog jest słuszny i lepszy (o ile to można wartościować) niż klepanie pacierza przez jakąś babcie jednym okiem oglądającą „modę na sukces” :)

_________________
"Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą" - Joseph Goebbels


Wt sie 05, 2003 9:01
Zobacz profil ICQ
Post Moja (i nie tylko) Pierwsza Komunia Święta
Belisariusz - człowiek chyba w wieku średnim; Jo-tka - chyba młoda dziewczyna; "świadomy" - raczej zbuntowany młodzieniec, który zgodnie z panującą wśród młodych modą na obrzucanie "czarnych" wszelkimi brudami postanowił włożyc "kij w mrowisko" w sferze najświętszej. "Świadomy" jesteś chyba świadomy tego, że zanim zabito Jezusa, zwanego Chrystusem w sposób najbardziej w owym czasie hańbiący, ubiczowano Go, opluto, wyśmiano i cierniem ukoronowano. A dokonano tego między innymi po to, abyś Ty obecnie mógł także Syna Bożego opluwać. Ale zapewniam Cię wrócisz, tak jak Tuwim.
Julian Tuwim, był narodowości żydowskiej. Dla Żyda krzyż jest znakiem hańby, do tego stopnia gorszący, że - wedle słów ambasadora państwa Izrael, p. Szewacha Weissa - Żyd nie może sie w obecności krzyża modlić. A jednak ów Żyd, Tuwim napisał tak:
Jeszcze sie kiedyś zasmucę,
Jeszcze do Ciebie powrócę, Chrystusie!
Jeszcze tak strasznie zapłaczę,
że przez łzy Cię zobaczę, Chrystusie!
I z Taką wielką żałobą,
Będę się zalił przed Tobą, Chrystusie!
że duch moj przed Tobą klęknie,
i wtedy serce mi pęknie Chrstusie!
I jeszcze jedna refleksja. Dzieci wczesnokomunijne wyrastają w olbrzymiej większości nie tylko na dobrych i świadomych członków Kościoła Katolickiego, ale także na dobrych obywateli państwa w którym jest im dane żyć. Dla Ciebie zapewne będą to ludzie śmieszni, mięczaki, bo Ty jesteś prawdopodobnie wychowany na forum ONETU.
Niech Pan zlituje się nad Tobą.
Pokój i Dobro!
Ps, Belisariusz, dziękuję za słowa o Wczesnej Komunii Świętej. Moi synowie także są po Wczesnej. Dziś juz męszczyźni po trzydziestce.


Wt sie 05, 2003 11:21

Dołączył(a): N sie 03, 2003 13:46
Posty: 35
Post 
Nie znasz mnie a usiłujesz o mnie pisać panie Janie czy tez Teofilu, w sumie każdy ma prawo do stosowania swojej domorosłej psychologii. :) „Zgodnie z panująca moda” te słowa wywołały na mojej spowitej 3 dniowym zarostem twarzy uśmiech. Nie prowadzę żadnej krucjaty przeciwko księżom, staram się ich rozumieć, dyskutować widze ich złe postępowanie, ich obłudę, zakłamanie, ale dostrzegam tez pozytywne rzeczy jakie robią, widze jak pomagają potrzebującym, jak gorliwie krzewią wiarę. To ze mam inne spojrzenie na niektóre kwestie nie oznacza ze mylne, a mój wiek nic nie odzwierciedla, nie świadczy o moim doświadczeniu, intelekcie czy pozycji społecznej. Ludzi wrażliwych nie uważam za mięczaków, w każdym z nas tkwi element wrażliwości tylko niektórym jest go nieco ciężej w sobie odkryć niż innym. Co do Jezusa zabili go rzymianie bo był niewygodny politycznie, ja jestem człowiekiem wierzącym widocznie nie dokładnie przeczytałeś moje wypowiedzi aczkolwiek wiarę traktuje dosyć specyficznie na swój własny sposób, a Ty jako „przykładny” katolik nie powinieneś mnie oceniać „ nie sądźcie abyście sami nie byli sadzeni”
Co do dzieci wczesnokomunijnych to na jakiego rodzaju badaniach się opierasz mówiąc ze wyrastają na dobrych łudzi, obywateli? Czyżby Leszek Miller był dzieckiem wczesnokomunijnym? :)
Litość Boga jest wielka i nieograniczona dlatego naprawdę nie musisz prosić o nią prosić szczególnie w mojej intencji.
Na forum onetu owszem zabieram glos ale wyłącznie w dziale sportowym

_________________
"Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą" - Joseph Goebbels


Wt sie 05, 2003 12:59
Zobacz profil ICQ
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
ja nie przystępowałam do Wczesnej Komunii sw. choc mialam rok mniej niz inne dzieci, bo szlam szybciej do szkoły - pamiętam ten dzień dośc dobrze, a raczej pamietam Mszę św..... i uwierz mi, mowie z własnego doświadczenia - przeżywałam przyjęcie Pana Jezusa do serca.... z przejęciem i czcią - ale po dziecięcemu :)
i zgodzę sie ze swiadomym, ze dzieci maja wiedze i wiare dziecięcą :) ale... Jezus stawiał je Apostołom za przykład - wiec moze ich pojmowanie Boga wcale nie jest takie "złe", jak uwazasz - i bardziej Go rozumieja, niz nasz przeintelektualizowany rozum - pełen pytan, zwątpien, poszukiwań ;)
belizar masz duzo racji, ze pojmowanie wiary, przezywanie jej bardzo zalezy od wiary i swiadectwa rodziców - im lepszy przykład w domu, tym wieksza i silniejsza wiara dzieci, głębsza; ale wazna jest tez wrodzona wrazliwosc dziecka - nie wiem jak to nazwac - swoiste otworzenie sie na Boga..... mam dwie siostry, wychowywane bylysmy w jednym domu, a chyba tylko mnie waira interesuje, tylko ja szukam cały czas Boga i moge rozmawiac o Nim w nieskonczonosc... one są bardziej światowe.... nie oceniam, ze gorsze, poniewaz mam swiadomosc, ze to, ze taka jestem, to Boża łaska, a nic mojego - tylko nie rozumiem Boga.... czemu???? jednych On interesuje bardziej, a innych mniej?? :)


Wt sie 05, 2003 13:19
Zobacz profil
Post Goebels
Zdanie wypowiedziane przez Goebbelsa brzmi: "Kłamstwo STO (a nie tysiąc) razy powtórzone staje się prawdą". Na własne uszy słyszałem ino po niemiecku.


Wt sie 05, 2003 15:04
Post 
Witam

Janie Teofilu :D zgadles jestem w tak zwanym wieku srednim :D rocznik 1966. Mam jednak nadzieje, ze tak jak ty (czlowiek o wiele ode mnie starszy), jestem mlody duchem. To sie najbardziej liczy i to jest najwazniejsze w zyciu, by nie zgorzkniec do konca i stac sie czlowiekiem otwartym ! na mlodosc!
Ciesze sie , ze z nami jestes Janie Teofilu, moze sie nie raz zetrzemy w pogladach, ale mysle ze nasza dyskusja bedzie na poziomie i byc moze pomimo roznic wiekowych dogadamy sie :)

re swiadomy

Przykro mi, ze masz tak niemile wspomnienia z katechez przedkomunijnych. Coz byc moze ten ktos kto cie prowadzil, nie nadawal sie do tej roli kompletnie! Nie mozesz jednak zwalac winy na caly KK. Kosciol jest prowadzony przez samego Chrystusa, ktory jest jego Glowa, ale w Kosciele tym sa ludzie rozni..... Nie mnie oceniac, na podstawie Twojego postu, zachowan tego akurat katechety..... Ja dalem tylko swiadectwo tego co spotkalo mnie i moja rodzine.
Co prawda ja osobiscie przystepowalem do I Komunii Sw., ale wspominam ten okres dobrze. Moim katecheta byl s.p. ks Eugeniusz Szczotok (znany w diecezji katowickiej :) ), wieloletni proboszcz mojej parafii. Naprawde wspominam to mile, a znajac mniej wiecej Twoj wiek, to czasy mojej Komunii byly odleglejsze, niz okres Twoich narodzin :) Mimo wszystko jednak, trwam. Nie znaczy to, ze trwalem caly czas, mialem rowniez tzw. "zakrety zyciowe". Nie przecze, ze roznie ze mna bywalo. Byl okres prawie ze calkowitego odejscia od Boga, tzn. odejscia w moim mniemaniu, bo to nie bylo calkiem tak....... Teraz dopiero zdaje sobie sprawe z tego, ze Bog mnie nigdy nie opuscil, On zawsze byl przy mnie, nie zawazajac na to, ze ja go niezauwazam i lekcewaze......... Ok dosyc o mnie.

Moze przemowi do Ciebie taki maly fakcik z zycia wziety......
Jak co miesiac, syn moj w kazdy pierwszy piatek miesiaca, przystepuje do sakramentu spowiedzi....... nie, to nie zaden przymus...to kwestia przyzwyczajenia?? tradycji??... nie mam pojecia jak to nazwac, zreszta nazewnictwo niewazne...
W ostatni , pierwszy piatek, ja przygotowywalem syna do spowiedzi. Wyobraz sobie kolego, ze ten "smarkacz", majac tak malenkie grzeszki! przezywa to ogromnie!
Zal za grzechy!
Modlitwa
"Panie Jezu, patrze na Ciebie jak Ty cierpisz na krzyzu w koronie cierniowej
a ja zgrzeszylem myslami
Jezu przebacz mi

Panie Jezu, Ty masz oczy krwia zalane
a ja grzeszylem oczami
Jezu......

Panie Jezu, Ty masz usta spieczone od goraczki
a ja klamalem, przezywalem
Jezu.....

Panie Jezu, Twije rece sa przebite gwozdziami,
a ja nie chcialem pracowac, bilem innych....
Jezu, ........

Panie Jezu, Twoje nogi sa przybite do krzyza,
a ja nie chcialem chodzic do kosciola, szkoly........
Jezu,.......,.

Panie Jezu, Twoje serce zostalo wlocznia otwarte,
a ja Cie tak malo kochalem.
Jezu, przebacz mi!"

To zal za grzechy, ktorego ucza sie dzieci wczesnokomunijne.
Powiem ci kolego jedno!
Nigdy, nikt nie straszyl mojego syna pieklem czy tez odrzuceniem. Zawsze mowilismy mu o Milosci, ktora swoimi grzechami odrzuca .
Kiedy przeczytalem z synem te modlitwe, widzialem w jego oczach autentyczne ...lzy...zalu. Nie strachu, ale wlasnie zalu!
Czy my potrafimy plakac nad swoimi grzechami tak jak dziecko??????
Czas sie tego nauczyc! bo inaczej..........szkoda gadac

pozdrowka


Wt sie 05, 2003 15:44

Dołączył(a): N sie 03, 2003 13:46
Posty: 35
Post 
Janie (...).......tfu znaczy się Teofilu, słyszałeś to w bezpośrednim dialogu z Goebbelsem?
Nie odpowiedziałeś na moje pytania, piszesz o czymś czego nie jesteś w stanie poprzeć faktami, ten cytat jest prawidłowy, odsyłam do literatury faktu z okresu II wojny światowej albo jak wolisz zadzwoń do Josepha i zapytaj się go osobiście skoro żyjecie w takiej komitywie

Elka masz rajcie ze dzieci traktują wszystko sercem, a my na niektóre sprawy patrzymy przez pryzmat rozumu który jest jak to nazwałaś „przeintelektualizowany” a patrząc w ten sposób zamykamy spojrzenia naszym sercom, zamykamy szlaban naszej wrażliwości, ale czyż taka nie jest kolej rzeczy? Chociaż z drugiej strony w każdym z nas bez względu na wiek zawsze drzemie małe dziecko, we mnie budzi się ono bardzo często niestety nie w tych momentach w których powinno:)
dowodem na sluszność Twoich słów jest postawa synka Belizariusza

Belizariusz wiesz ze głupio się poczułem jak przeczytałem fragment o twoim synu i jego żalu za grzechy, mi czasem tez zdarza się czegoś żałować, ja nazywam to kacem moralnym i staram się go spychać na dalszy tor, nauczyłem się nie mieć wyrzutów sumienia, oszukiwać sam siebie ze wszystko jest pod kontrola, zdaje sobie sprawę ze to się we mnie akumuluje a rozgadywanie jakie stosuje pozostawia wiele do życzenia. Co do straszenia piekłem, to bardziej boje się komornika:), a tak serio to tez poniekąd twoja zasługa ze twój syn ma takie a nie inne podejście, ze potrafi okazać skruchę i żal, nie umniejszając jego wrażliwości oczywiście

pozdawiam Elka i Beli
.....bylbym zapomnial Sigl Heil Teofilu

_________________
(...) u mnie to nie przejdzie :!: nie mow ze to przejezyczenie bo to jest FORUM i masz naprawde duzo czasu na przemyslenie tego co piszesz. Mam nadzieje ze to pierwszy i ostatni raz.
Serdecznie pozdrawiam
zielona_mrowka - moderator

_________________
"Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą" - Joseph Goebbels


Wt sie 05, 2003 18:35
Zobacz profil ICQ
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Świadomy, przesadzasz z obrażaniem...
Zwłaszcza że przekręcanie imion to ulubiona zabawa dzieci z pierwszych klas podstawówki... A reszta świadczy o niedoczytaniu wypowiedzi, jej niezrozumieniu lub celowym przekręcaniu stwierdzeń...
Ale masz rację, opowieści Belego o synu są niesamowite :)
Pozdrawiam :)

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Wt sie 05, 2003 19:22
Zobacz profil
Post 
Pomimo obrzydliwego epitetu pod moim adresem, winien jestem "świadomemu" pewne wyjaśnienia.
1. Epitet "świadomego" dowodzi słuszności mojego podejrzenia, że się wychował w srodowisku podobnym do wulgarnego ONET-u.
2. W czasie, kiedy "świadomy" jeszcze nie był zamierzony, ba może nawet jego rodziców jeszcze nie zaplanowano, ja miałem okazję (a nawet i obowiązek wysłuchiwania przemówien Hitlera, Goebbelsa, Himlera itd. ponieważ ciążył na mnie obowiązek chodzenia do Volkschule.
3. Czy ktokolwiek z Twoich przodków był bity za to tylko, że mówił po polsku. Na Górnym Śląsku było to w czasie wojny surowo zabronione. Niektórzy za to ginęli w Auschwitzu. A mnie z tego powodu pewien "Parteigenosse" rozwalił wargę i wybił ostatnie mleczne zęby.
4. Goebbels wypowiedział to zdanie w pewnym przemówieniu i odnosiło się to do potrzeb propagandy wymierzonej przeciwko Anglii.
5. Hitlerowskim okrzykiem szeregów SS i SA było: dowódca czyli Fuhrer wołał: Sieg, a wojsko czy też hajociki odpowiadali heil. Jak widzisz, to nie był żaden Sigl i nie Heil, bo Heil to nie rzeczownik; heil to przymiotnik oznaczający zdrowy i z dużej litery się nie pisze.
Mam nadzieję, że co nieco wzbogaciłeś swoją wiedzę. A obrzydliwe epitety Ci wybaczam.


Wt sie 05, 2003 20:11
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 72 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL