Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 10, 2025 21:38



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 14 ] 
 Tysiące pytań, brak odpowiedzi, zanikanie wiary 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): N wrz 20, 2009 6:32
Posty: 4
Post Tysiące pytań, brak odpowiedzi, zanikanie wiary
Trzy lata temu można powiedzieć że się nawróciłam. Nastąpiło to na pewnych rekolekcjach, po których jak wiadomo często ma się potężnego kopa i człowiekowi wydaje się że zrobi dla Pana Boga już wszystko. Później jednak znów przyszła rutyna. Ostatnimi czasy ogarnęły mnie wątpliwości, gdyż zadaje sobie mnóstwo pytań, na które wielokrotnie szukałam odpowiedzi i nie znalazłam. Brak emocji spowodował że zaczęłam podchodzić do wiary intelektualnie, rozumowo. Może gdybym miała dostęp do jakiś poważnych książek teologicznych, one wyjaśniłyby mi kilka rzeczy, albo chociaż pogląd, stanowisko kościoła w pewnych sprawach. Przestałam widzieć Boga w swoim życiu, więc zadałam sobie pytanie jaki jest tak naprawdę dowód na jego istnienie? Zaczęłam myśleć że wszystkie moje odczucia względem niego mają charakter autosugestii. Dotknął mnie też (w toku mojego własnego myślenia, nie to że nasłuchałam się ateistów czy coś w tym rodzaju) słynny konflikt logiczny wszechwiedza Boga a wolna wola człowieka. Doprowadzało mnie to do szału bo nigdzie nie potrafiłam znaleźć teologicznego wyjaśnienia (nie interesują mnie spekulacje), bardzo mnie to męczyło, długi czas jakieś resztki wiary powodowały że modliłam się mocno o zabranie tych wątpliwości, bo doprowadzą do odejścia. Teraz już przestałam, staję się powoli ateistką. Od kilku miesięcy nie chodzę do kościoła, moje życie duchowe umarło. Czy moja wiara wynikała tylko ze strachu przed nicością po śmierci? Z nadziei że życie ma sens, nawet to najbardziej liche...Czuje w sobie niemoc, moja wiara zanikając pozostawiła po sobie ogromną, przygnębiającą pustkę, mam poczucie beznadziei...Wiem że nikt z Was nie może dać mi gotowej recepty, ani rady, ale miałam silną potrzebę napisania posta. To wszystko.
Pozdrawiam


N wrz 20, 2009 9:01
Zobacz profil
Post 
Masz rację - nikt nie da Ci gotowej recepty - bo też nikt z ludzi jej nie posiada.
Chyba każdego człowieka wierzącego nachodzą wątpliwości, nie uzyskuje wyczerpujacych odpowiedzi na nurtujące pytania.
Ale ja zawsze wiem, że nigdy do końca wszystkiego nie pojmę - gdybym pojęła, moja wiedza równałaby się wiedzy Boga.
Wtedy Bóg i wiara stałyby się niepotrzebne.


N wrz 20, 2009 11:26
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 08, 2005 7:39
Posty: 2702
Lokalizacja: Paragwaj
Post 
Cytuj:
Brak emocji spowodował że zaczęłam podchodzić do wiary intelektualnie, rozumowo.


Uuuu... Wielki błąd. Do wiary nie można podejść intelektualnie bądź rozumowo, bo wtedy dzieje się dokładnie to co napisałaś- rodzą się pytania, na które nie ma odpowiedzi.
Powiem tak od siebie i jak to wg mnie wygląda. Nowy testament został spisany jakieś XIX wieków temu. Stary testament, jak sama nazwa wskazuje, jeszcze dawniej. Są to podstawowe i jedyne księgi, na jakich opiera się nasza wiara (mimo, że dziś już doskonale wiadomo, że część tekstów jest zerżnięta, inne momentami wydają się dość dziwnie opisywać Boga...). Problem polega na tym, że to co w nich jest, było pisane i tworzone na potrzeby rozumowe ludzi, którzy wtedy żyli. Nie oszukujmy się, nie dysponujący tak rozbudowaną i wszechstronną wiedzą jak ludzie współcześni. Dlatego moim skromnym zdaniem albo się wyłącza mózg i wierzy, albo zadaje się pytania i nie wierzy.

Koniec końców- i tak nie masz się co martwić, jeśli Bóg jest miłością to będzie Cię kochał mimo Twoich wątpliwości, wystarczy, że hobbystycznie nie bawisz się w ludobójstwa.

_________________
Shame on the night
for places I've been and what I've seen
for giving me the strangest dreams
But you never let me know just what they mean
so oh oh so shame on the night alright
And shame on you


N wrz 20, 2009 12:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr mar 04, 2009 15:55
Posty: 728
Post 
To po prostu skutek prawa falowania. Szczegółowo opisane w "Listach starego diabła do młodego" C.S. Lewisa. (306 KB), rozdziały 8 i 9. Tekst jest trochę za długi do wprowadzania na forum, więc zamieszczam link do notatki: Prawo falowania
Link będzie aktualny przez 2 tygodnie. Potem go skasuję.

_________________
Obrazek
Ten post jest opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne 3.0 Polska.


N wrz 20, 2009 13:34
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
1. Co do wszechwiedzy, to ja znam dwie koncepcje teologiczne.

Pierwsza przedstawia wszechwiedzę jako wiedzę o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, ponieważ Bóg jest poza czasem lub w każdym czasie.

Druga przedstawia wszechwiedzę jako doskonałą wiedzę dotyczącą przeszłości i teraźniejszości (znajomość każdej myśli i położenia każdego atomu, każdej aktualnej informacji), ale nie przyszłości, a dokładniej - nie w znaczeniu doskonale pewnej, wykluczającej możliwość błędu wiedzy co wybierzemy. Więc: Bóg jest teraz. W takim rozumieniu wszechwiedza jest rozumiana jako "wszystko co można wiedzieć na podstawie wszystkiego co było i jest".

Każda z tych koncepcji jest spójna z wolną wolą, co dla tej drugiej jest oczywiste. Ta pierwsza jest niepojmowalna rozumem, bo nie jesteśmy w stanie pojąć co to znaczy "poza czasem" lub "w każdym czasie", tak samo jak nie jesteśmy w stanie pojąć nieskończoności Boga ani większości jego cech w pełni. Trudno oczekiwać, żeby dało się to pojąć - wtedy nie byłby to Bóg, a tylko ludzki wymysł.

2. Co do wątpliwości, albo raczej pytań dotyczących wyjaśnienia poglądu Kościoła na różne sprawy.... Każdy miewa pytania. To jest naturalny proces rozwoju człowieka w wierze. Jeśli jednak naprawdę chcesz odpowiedzi, to je znajdziesz. Ja znalazłem.

Polecam:
"Czy istnieje Bóg?" - Richard Swinburne
a jeśli chodzi o logiczną spójność teizmu i tego, że jak najbardziej może racjonalista wierzyć w Boga, bo jest to pogląd rozumny, to:
"Spójność teizmu" - Richard Swinburne

Halucynacja napisał(a):
Czuje w sobie niemoc, moja wiara zanikając pozostawiła po sobie ogromną, przygnębiającą pustkę, mam poczucie beznadziei...


Bo straciłaś (lub: tracisz) coś ogromnie ważnego. Jak się nie je, to się człowiek czuje źle, jak się pije też, jak sięnei śpi też. Jak się oddala od Boga spróbowawszy Go, to też człowiek czuje się źle. Ale to "czucie się źle" bez jedzenia ma doprowadzić do zjedzenia czegoś, czucie się źle bez picia, do wypicia czegoś, bez snu do spania, a... czucie się źle bez Boga ma pomóc Ci powrócić do Boga. On jest prawdziwym Bogiem.

I dołączam się do postu Kancermeistera - poczytaj o tym falowaniu.

Jeżeli byś miała jakieś pytania, na które nie potrafisz odpowiedzieć i nie potrafisz znaleźć odpowiedzi to mogę pomóc wyjaśnić lub znaleźć wyjaśnienie lub też odesłać do kompetentnych osób.

Jeśli potrzebujesz rozmowy, modlitwy (mojej lub nawet wspólnej, razem), napisać cokolwiek, być wysłuchaną lub czegoś innego, to też możesz do mnie napisać :)

Bóg jest i cały czas o Ciebie walczy - także przez inne osoby.

Pozdrawiam z modlitwą!

_________________
Piotr Milewski


N wrz 20, 2009 15:02
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 24, 2009 16:31
Posty: 340
Post 
Dlatego moim skromnym zdaniem albo się wyłącza mózg i wierzy, albo zadaje się pytania i nie wierzy.



i to jest dobre ![/b]


N wrz 20, 2009 15:37
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 21, 2009 5:16
Posty: 637
Lokalizacja: Toruń
Post 
To że czujesz pustkę po odejściu od Boga znaczy że On nadal o Ciebie walczy. I chce abyś w Nim żyła.
Do wiary można podejść z logiką i rozumem. Biblia jest księgą która zawiera odpowiedzi na wszystko co dotyczy naszego wnętrza, naszej duszy (co powinno być najważniejsze dla nas wszystkich). Jak żyć dobrze, co zrobić aby być naprawdę szczęścliwym. Ludzie żyjący bez Boga rozkoszują się bogactwami tego świata, ktore tak naprawdę nic nie znaczą. Najczęściej zdają sobie z tego sprawę dopiero w podeszłym wieku, jak już nie moga chodzić i z trudem oddychają. Największą wartością życia jest właśnie wiara, to dzięki niej ty sama dążysz do tego aby być dobra i do pomagania innym. I NIE dla siebie to robisz, lecz dla Boga. To czyni Go szczęścliwym i to jest najcenniejsze dla ciebie. :)

Jeżeli Twoje serce i dusza jest z Nim, jesteś w Nim. :jupi:

_________________
Nicea 325, początek końca...


N wrz 20, 2009 16:34
Zobacz profil

Dołączył(a): N wrz 20, 2009 6:32
Posty: 4
Post 
Dziękuje za wszystkie odpowiedzi;)to podnoszące na duchu że są ludzie którzy wykazują jakąkolwiek inicjatywę żeby pomóc innym. Jumik i kancemeister fajnie że podaliście jakieś ciekawe pozycje, o to mi chodziło, dlatego chętnie po nie sięgnę;] Mimo że sama na chwilę obecną modlić się nie potrafię, to jumik skoro proponujesz chętnie z modlitwy skorzystam.
Zazdroszczę ludziom prostej ufności i wiary...nie zadają tyle niebezpiecznych pytań, które są o tyle pułapką że trudno znaleźć na nie ostateczną odpowiedź, co ludzi o słabej wierze (np mnie) może doprowadzić do odejścia. Poddałabym się już dawno, gdyby nie czyjeś słowa, że warto najpierw dobrze poznać to co się traci. I chociaż mój kryzys trwający naprawdę długo skutecznie mnie odciąga, nie potrafię tak po prostu wiary porzucić. Dla mnie osoby nie będącej materialistką a idealistką, utrata wiary równa się z utratą sensu życia. Najbardziej boję się bierności, że zajmą mnie problemy i sprawy codzienne, intensywne studia, a kwestie duchowe zejdą na dalszy plan, człowiek przyzwyczai się żyć bez tego, nawet jeśli czasem serce podszepnie że czegoś brakuje...trudno się później odnaleźć, a czasem można po prostu nie zdążyć.
W ogóle to dziwnie się zachowuję...jakbym miała schizofreniczną duszę...czasem żałuje że moja wiara zanika, mam naiwną nadzieję że Bóg jest jednak gdzieś tam a coraz większe wątpliwości są jakąś zaprawą do walki duchowej, a później przychodzi czas całkowitej opozycji, śmieje się z samej siebie że pochłania mnie zastanawianie się nad Bogiem i po co skoro go nie ma, jest wytworem mojej wyobraźni, a ja tylko niepotrzebnie się męczę. Wiem, wiem to głupie...
Miłego wieczoru:*


N wrz 20, 2009 18:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 03, 2009 18:35
Posty: 645
Post 
Do wiary trzeba podejść rozumowo: fides quaerens intellectum, czyli wiara poszukująca rozumu. Żeby wiara była dojrzała i głęboka potrzebuje udziału rozumu. Proponuję Tischnera na początek poczytać.
Jeżeli nie będziesz w wierze szukała rozumu, to ją stracisz na pewno. Bóg jest logiczny tak jak świat przez niego stworzony jest logiczny. Nie tylko uczuciami możemy Boga poznać ale także intelektem. Te dwie drogi poznania muszą się uzupełniać inaczej wiara przekształca się albo w zabobon, albo w ateizm. Moment przejścia, który teraz przeżywasz jest najtrudniejszy i wiele osób pogrzebało w ten sposób swoją wiarę (jestem żywym przykładem). Odrzuciłam uczucia nie zgłębiając intelektualnie wiary. W wyniku tego wiarę utraciłam zupełnie.

Odnośnie wolnej woli:
Wszechwiedza Boga nie jest absolutnie przeszkodą w posiadaniu wolnej woli. Dla Boga czas nie musi być liniowy tak jak dla nas. Bóg może się w czasie poruszać dowolnie, obejmuje on czas całościowo. Dla Boga to co zrobisz już się wydarzyło. Tak naprawdę nie wiadomo jak to jest z czasem, możemy jedynie powiedzieć, że my odbieramy go jako liniowy, ale tak być nie musi. A co do zrozumienia: ja fizyki kwantowej też nie chwytam, ale nie będę z tego powodu uważała, że atomy istnieć nie mogą. Ot, po prostu mój umysł jest za słaby. Co dopiero mówić o zrozumieniu Boga... ;)


N wrz 20, 2009 20:01
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 21, 2009 5:16
Posty: 637
Lokalizacja: Toruń
Post 
"Zatem teraz nie ma żadnego potempienia dla tych którzy są w Chrystusie, którzy chodzą nie według ciała, lecz według Ducha" Rz 8.1

_________________
Nicea 325, początek końca...


N wrz 20, 2009 20:57
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 08, 2005 7:39
Posty: 2702
Lokalizacja: Paragwaj
Post 
Cytuj:
Zazdroszczę ludziom prostej ufności i wiary...

Nie zazdrość nikomu prostości, chyba że sama chcesz być prosta. Lepiej zadawać pytania i myśleć, choćby to miało się skończyć odejściem. Wg mnie lepiej iść za głosem serca, niż na siłę się zmuszać do trwania w czymś, co uważa się za nie do końca dobre rozwiązanie.

_________________
Shame on the night
for places I've been and what I've seen
for giving me the strangest dreams
But you never let me know just what they mean
so oh oh so shame on the night alright
And shame on you


N wrz 20, 2009 21:09
Zobacz profil
Post 
HALUCYNACJA -napisał ;

..."Przestałam widzieć Boga w swoim życiu, więc zadałam sobie pytanie jaki jest tak naprawdę dowód na jego istnienie? Zaczęłam myśleć że wszystkie moje odczucia względem niego mają charakter autosugestii. Dotknął mnie też (w toku mojego własnego myślenia, nie to że nasłuchałam się ateistów czy coś w tym rodzaju) słynny konflikt logiczny wszechwiedza Boga a wolna wola człowieka. Doprowadzało mnie to do szału bo nigdzie nie potrafiłam znaleźć teologicznego wyjaśnienia (nie interesują mnie spekulacje), bardzo mnie to męczyło, długi czas jakieś resztki wiary powodowały że modliłam się mocno o zabranie tych wątpliwości, bo doprowadzą do odejścia...."

Pragnę Ci pomóc i jest to pomoc realna -są to słowa Boga Ojca z niedawnych objawień dla Polskiej mistyczki Anny ...
Zapraszam do przeczytania całości -znajdziesz tam wszystkie odpowiedzi ;"Pozwólcie ogarnąć się Miłości"-
Książka jest czasami dostępna w księgarniach katolickich -jest też kilka wersji internetowych ;
www.annapisze.republika.pl - za agodnośc z orginałem gwarantuję :-)

....."Powiedziałem ci, człowieku, że kocham ciebie tak nieskończoną miłością, iż ofiarowuję ci życie wieczne w Królestwie Moim.

Bóg i Pan twój zaprasza ciebie - istotę stworzoną - do istnienia w przyjaźni i miłości ze Stwórcą twym - Miłością nieogarnioną.

Już, teraz, od tej chwili może rozpocząć się dla ciebie życie nowe, bo Ja za dziecko Swoje cię uważam i opieką Moją pragnę cię otoczyć, jeżeli tego zapragniesz...

Miłość Moja oddaje się tobie, aby cię wspierać, leczyć, pocieszać w cierpieniu, ulżyć ci w ciężarach dnia, na Siebie wziąć twój ból i osłaniać cię od złości i nienawiści świata.

Im ciężej ci, dziecko, im słabsze jesteś, bardziej zależne od woli innych, zniewolone, spracowane, umęczone życiem, bezdomne i głodne - tym bliżej ciebie jestem, tym bardziej chcę ci ulżyć i mogę tego dokonać. Jeżeli Mi na to pozwolisz...

Chociażbyś był najnikczemniejszym człowiekiem na ziemi, nie zmieni to Mojej woli - pragnę cię mieć w Domu Moim, bo kocham ciebie. Pozwól Mi okazać ci Moją Miłość, nie odrzucaj Mnie, przyjmij Mnie jak przyjaciela, który wszystko może, bo chcę ci dopomóc, uratować cię, uzdrowić, napełnić radością i siłą.

Ja mogę wszystko dla ciebie uczynić. Jeżeli zezwolisz Mi na to. Każdemu z was mówię te słowa.


Dziecko Moje! Odpowiedziałaś Mi „chcę". Wiedz, że odpowiedź twoja zobowiązuje Mnie do specjalnych starań o ciebie aż do końca twojego życia na ziemi. Twoje „chcę" zapewnia ci wieczność szczęścia w Miłości Mojej, której nieskończoności pojąć nie możesz, ale już możesz korzystać z Niej dla siebie i wszystkich, których ogarniesz miłością. Powoli nauczysz się posługiwać Moim bogactwem. Stanie się to tym szybciej, im prędzej zrozumiesz, jak niewiele sama posiadasz. Ja sam pomogę ci w tym.

Bo oto teraz rozpoczyna się nauczanie. Trwać będzie do końca twojego życia, bowiem pragnę dla ciebie wypełnienia wszystkich możliwości szczęścia, jakie dla ciebie Sam wybrałem.

Dla twojej radości, duszo człowiecza, która teraz czytasz Moje Słowa, obmyśliłem to. Pragnę cieszyć się twoim szczęściem, kiedy wracając do Mnie rozpłomieniona miłością, wzruszona, przejęta wdzięcznością i czcią, złożysz w Moje wyciągnięte ramiona swój dar - dobro dane ziemi: złoto wysiłków i obfitość klejnotów wiary, ufności, męstwa, wytrwałości, cierpliwości, brylanty cierpienia i perły łez, obfity plon trudu całego życia, pracowicie dla Mnie zbierany.

Chcę tego, by w dniu Naszego Spotkania szaty twoje były lśniące i białe, by żadna skaza nie przesłaniała twego podobieństwa do Ojca. Byś mogła z dumą powiedzieć Mi: „Umiłowany, oto przynoszę Ci z powrotem wszystko to, coś na mojej drodze rozsypał, podniesione z pyłu ziemi przez mój wysiłek, oczyszczone i obmyte, by wyrazić Ci miłość moją i wdzięczność moją za dar istnienia, za dar wolności, za dar miłości, za Ciebie samego, któryś mi się oddawał tak, jak ja teraz oddaję się Tobie".

Tego szczęścia, które wam przygotowałem, pragnę dla każdego z was. .."


To zaledwie kilkadziesiat stron ...zapraszam !


N wrz 20, 2009 22:57

Dołączył(a): So wrz 19, 2009 21:21
Posty: 42
Post 
Nie wiem, ale może jakieś rekolekcje by Ci pomogły...?


N wrz 20, 2009 23:11
Zobacz profil

Dołączył(a): N wrz 20, 2009 6:32
Posty: 4
Post 
No przyznam że w trakcie czytania Listów starego Diabła do Młodego nieźle się uśmiałam....bardzo ciekawa książka...pochłonęłam ją wczoraj, siedziałam do drugiej w nocy:) jeszcze raz serdecznie dzięki za link...


Pn wrz 21, 2009 9:43
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 14 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL