Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz sie 14, 2025 1:27



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 52 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona
 Ku przestrodze wobec homofobii i braku akceptacji 
Autor Wiadomość
Post Ku przestrodze wobec homofobii i braku akceptacji
Artykuł opisujący życie geja, geja, który żyjąc w homofobicznym społeczeństwie zdecydował się na życie wbrew sobie, na udawanie kogoś kim nie jest. Jak to się skończyło, opisuje poniższa historia>>>>>>


Prawda uzdrawia, oczyszcza, wyzwala. Tak powszechnie się sądzi. Ale czy zawsze tak jest? Dla Magdy i Marii nie jest to takie oczywiste. Żyją z piętnem tajemnicy i boją się ujawnienia, że Piotr - ojciec i były mąż - jest gejem.

Kiedy Magda myśli o swym ojcu, chciałaby znowu być dziewczynką. Wyciąga fotografię, na której razem idą przez park: drobna blondynka, maluch z kokardami we włosach i przystojny, wysoki mężczyzna. Trzymają się za ręce. - Ten pulchny dzieciak to ja, a obok mama i tata - wodzi palcem po zdjęciu. - Miałam wtedy trzy, a może cztery lata. Byłam pijana ze szczęścia. Rodzice to był mój cały świat. Myślałam, że zawsze tak będzie - mówi, odgarniając rudą grzywkę. - Jak dobrze byłoby znowu poczuć tę więź - dodaje, szybko chowając zdjęcie.

Zamki z piasku

Siedzimy na plaży i patrzymy w morze. Milczymy. Dwuletni synek Magdy Franek buduje zamek z piasku. Widzimy się po raz pierwszy. Niełatwo jest rozmawiać, i to o tym, co tak bardzo boli. Trzy lata temu świat Magdy runął. Dowiedziała się, że jej ojciec jest gejem. - To było moje prywatne tsunami. Zmiotło to, co tak misternie od rozwodu rodziców budowałam.

Niewysoka, szczuplutka, ma miły, trochę dziecięco brzmiący głos, ale mówi głośno i zdecydowanie. Dotychczas pracowała w dziesięciu miejscach. Jako sekretarka, nauczycielka, tłumaczka, ankieterka. - To kim właściwie jesteś? - pytam. - Mamą Franka, wszystko inne może się zmienić

Ojciec wyprowadził się z domu, kiedy dorastała. Uważała, że wszystkiemu winna jest matka. - Byłam na nią wściekła, że nie potrafiła go zatrzymać. Ojca kochałam i podziwiałam. Za jego błękitne oczy, uśmiech amanta filmowego i za sposób opowiadania bajek na dobranoc. Ale przede wszystkim za czułość. Pamiętam, jak całą noc czuwał przy mnie, kiedy miałam szkarlatynę. Jak uczył mnie tańczyć walca - wspomina. W młodości występował w kabarecie, potem skończył grafikę w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Zabierał ją na wernisaże. Potem nagle zaczął wyjeżdżać za granicę. Jak mówił, do pracy. Całymi miesiącami był poza domem. Coraz bardziej odległy. Obiecywał, że wyjadą razem na wakacje. Nad Adriatyk, nad Loarę. Do Rzymu i Paryża. Czekała - To był mój początek zagubienia Czułam, że jesteśmy z mamą dla niego coraz mniej ważne. Pewnie ma jakiś romans - podejrzewałam. Byłam wściekła, że matka to toleruje.

Odszedł cicho. Znienacka. Zabrał niewiele rzeczy. - Rozwiódł się z matką, ale przecież nie ze mną. Tak to sobie tłumaczyłam, ale wiedziałam, że już nigdy nie wejdzie do mojego pokoju, nie pocałuje mnie w czoło. Nigdy już nie będę jego małą córeczką. Cierpiałam, ale starałam się zrozumieć, wybaczyć, że "nie będziemy razem żyć długo i szczęśliwie".

Utrzymywała kontakt z ojcem. Odwiedzała go w nowym mieszkaniu. Pomagał jej w nauce. Chodzili razem do kina i na wystawy. Trochę się zdziwiła, kiedy tata oświadczył jej, że zamieszka z nim daleki kuzyn Marek, który właśnie rozpoczyna studia na Wydziale Malarstwa ASP. - Poznałam go, spodobał mi się. Blondyn z kręconymi włosami do ramion, o szczerym uśmiechu. Inteligentny i oczytany. Jest w moim typie - pomyślałam. Może nawet trochę się w nim podkochiwałam? - ścisza głos.

Coraz częściej bywała u ojca, bo coraz bardziej lubiła rozmowy z Markiem. Podobały im się te same filmy, czytali te same książki. - Tego dnia świętowaliśmy 45. urodziny taty. Był tort, szampan, życzenia. Przed północą Marek wsadził mnie do taksówki. Na pożegnanie pocałował w policzek. Jechałam cała w skowronkach. Pod domem zorientowałam się, że nie mam kluczy. Zostały u taty. Wróciłam. Nacisnęłam klamkę, drzwi były otwarte. Weszłam i osłupiałam. Mój ojciec leżał na kanapie, a Marek namiętnie go całował, rozpinając mu koszulę na piersiach. W jednej chwili dotarło do mnie: "Mój ojciec jest gejem! Marek jest jego kochankiem". To mnie poraziło. Stałam oszołomiona, a oni zachowywali się jak zakochana para. Wybiegłam, trzaskając drzwiami.

Ściana milczenia

Od tego czasu nie widziała się z ojcem, choć on starał się o to. Nie zaprosiła go na swój ślub. Męża wybrała szybko. - Chciałam kochać i być kochaną. Znaliśmy się zaledwie trzy miesiące. Mąż nie wie, że jego teść jest gejem. Wstydziłabym się powiedzieć mu o tym. Wie, że się pokłóciliśmy, i tyle. Nikt z moich znajomych o tym nie wie. Nawet moja przyjaciółka. Z matką też nie poruszam tego tematu. Rozmawiałyśmy raz. Wtedy, kiedy się to stało. Dotarłam do domu tak wzburzona, że w złości krzyczałam: "Jak mogłaś związać się z pedałem? To największe świństwo, jakie mi zrobiłaś!". Potem zawisła między nami ściana milczenia. Dziś wstydzę się tamtych słów, ale nigdy nie przeprosiłam matki i myślę, że pewnie dlatego nasze kontakty są pozbawione czułości. Brakuje w nich szczerości - wyznaje, ukradkiem ocierając łzy.

- Ta rana wciąż jest otwarta i krwawi. Nie wiem, jak ją wyleczyć. Chciałabym, żeby było jak dawniej, ale też wiem, że nie chcę być córką geja. A jestem! Nie chodzi o to, żebym miała coś przeciwko homoseksualistom. Jestem tolerancyjna. Co innego być gejem czy też lesbijką, a co innego ich dzieckiem To przez Marka ojciec nie miał dla mnie czasu. To z nim wyjeżdżał za granicę. Oszukiwał mnie. Oboje kłamali. To bardzo boli - mówi Magda, kuląc się w sobie.

Teraz ma własnego syna i ciągły niepokój w sercu. Przygląda się mu uważnie. - Boję się, żeby nie odziedziczył po dziadku skłonności do mężczyzn. Tego bym nie przeżyła. Dlatego nie pozwolę na kontakty Franka z moim ojcem. Ale za nim tęsknię - zamyśla się. Dla Magdy wspomnienia o ojcu są jak dobre i złe sny. - Dobre są te z dzieciństwa, kiedy dawał mi poczucie bezpieczeństwa, pewność, że nic mi nie grozi. Prześladuje mnie taki obrazek - roześmiany tata podrzuca mnie do góry. Złe

- kiedy odszedł i nagle zabrał wszystko. Nie interesował się moim dojrzewaniem, miłościami. Zostawił bez uprzedzenia, że świat nie musi być dobry. A potem okazało się, że jest gejem. Dlaczego nie próbował ze mną o tym porozmawiać? Nie ufał mi? Bał się? Stał się kimś obcym. Nie jest już tym tatą, którego znałam. Ale myślę o nim czasem jak o trudnym dziecku, które się kocha, choć tyle z nim kłopotów. A może właśnie dlatego?

Najszczęśliwszy dzień

Do pani Marii niełatwo jest trafić. Podmiejska dzielnica, numer domu ledwo widoczny w gęstwinie żywopłotu. Nagle w bramie staje wysoka, przystojna blondynka. Popielaty sweter, spodnie w kratę. Zaprasza do domu. Foksterier wylizuje mi nogi. Nie było łatwo namówić panią Marię na to spotkanie. Zgodziła się dopiero wtedy, kiedy dowiedziała się, że rozmawiałam z jej córką Magdą. - Może to pomoże nam wszystkim - zastanawiała się, kiedy przez telefon ustalałyśmy termin spotkania.

Teraz Maria gorączkowo czegoś szuka. - Kiedy mąż odszedł, zaczęłam przeglądać to, co do niego należało. Chciałam się czegoś o nim dowiedzieć. Znaleźć odpowiedź: "Dlaczego? Kiedy? Co złego zrobiłam?". Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jest homoseksualistą, ale podejrzewałam, choć takie myśli odrzucałam - opowiada, otwierając szufladki w komodzie pełne drobiazgów i zdjęć. Wyciąga album, przegląda. - Znalazłam! Pokazuje mi ślubną fotografię. - Nie oglądałam jej od wieków. Oprawione zdjęcie wyrzuciłam - dodaje. Z fotografii patrzy na mnie uśmiechnięta młoda para. Ona trzyma bukiet białych róż (22, tyle miała lat w dniu ślubu), on obejmuje ją ramieniem. - Wtedy myślałam, że to mój najszczęśliwszy dzień w życiu. Kochałam Piotra. On też zachowywał się tak, jakby świata poza mną nie widział - wspomina. Zamieszkali tu, w tym domu należącym do jego babci.

Piotr - jedynak, ukochany synek mamusi. Miał wszystko, czego zapragnął. Markowe ciuchy, japoński motor, zagraniczne podróże. Maria miała troje rodzeństwa. Jej rodzice kierowali pensjonatem nad morzem. Pomagała im. Z Piotrem poznali się na wakacjach. Młody student grafiki przyjechał na plener i został zakwaterowany w pensjonacie rodziców Marii. Wakacyjny romans przetrwał próbę czasu. Studiowali i spotykali się. Ich ślub nikogo nie zaskoczył. Madzia urodziła się trzy dni przed pierwszą rocznicą. - Piotr szalał z radości. Kąpał ją, przewijał, chodził na spacery. Był tak czułym ojcem, że nawet byłam trochę zazdrosna o tę małą kobietkę - Maria uśmiecha się do wspomnień.

Wkrótce Maria obroniła dyplom i zaczęła pracować w biurze turystycznym. Piotr odnosił sukcesy. Zdobywał nagrody, miał wystawy. Niczego im nie brakowało.

W poszukiwaniu bliskości

- Tak mi się wtedy wydawało, ale teraz, z perspektywy czasu, widzę, że mieliśmy coraz mniej czasu tylko dla siebie. Nasze intymne pożycie było bardzo ograniczone. Madzia spała z nami w łóżku do piątego roku życia. A Piotr coraz częściej sypiał w pracowni. Trochę brakowało mi seksu. Ale podczas nielicznych zbliżeń mąż był czuły. Widziałam, że go podniecam, że lubi moje ciało. Teraz nie wiem, czy tak było Zastanawiam się, czy wtedy udawał? Czy nasze zbliżenia były dla niego spełnianiem małżeńskiego obowiązku? To trwało 15 lat.

Maria nie wie, kiedy Piotr zorientował się, że jest homoseksualistą. Powiedział jej o tym, dopiero gdy pakował swoje rzeczy, a ona koniecznie chciała wiedzieć, dlaczego odchodzi. - "Jestem gejem" oświadczył. A ja w pierwszym momencie wybuchłam śmiechem. Myślałam, że żartuje. Jednak po chwili przypomniałam sobie, że przed rokiem przyjaciółka twierdziła, że Piotr bywa w gejowskich klubach. Wyśmiałam ją i przestałam się z nią widywać. Tłumaczyłam sobie, że wielu jego kolegów to homoseksualiści, to normalne w artystycznym środowisku. Zresztą lubiłam ich. Ale przyjaciel gej jest zupełnie czymś innym niż gej mąż...

Pamięta, jak go wyzywała. Jak wykrzykiwała, że jest obleśny. Zaraz potem zaczął jej się śnić. W tych snach kochał się z jakimiś grubasami. - To było wstrętne. Takie obrazy prześladują mnie do dziś. Pojawiają się nawet wtedy, kiedy kocham się z innym mężczyzną.

Od kiedy Piotr odszedł, wszystko w jej życiu zaczęło się walić. Nie potrafiła porozumieć się z córką. Ukrywała przed nią powód rozstania z ojcem, a Magda o wszystko właśnie ją obwiniała. - Mówiła, że jestem do niczego. Że nie potrafię o siebie dbać, że nie mam żadnych zainteresowań. Zaczęłam w to wierzyć. Rozchorowałam się. Najpierw były to płuca, potem depresja - opowiada. Bała się wyjść z domu. Nie pracowała. Myślała, że jej życie się skończyło. Unikała ludzi. Nikomu nie wierzyła. Chciała umrzeć. Nie mogła patrzeć w lustro, bo miała wrażenie, że jej odbicie krzyczy: "Jesteś żoną geja!". W końcu trafiła do szpitala psychiatrycznego. Spędziła tam pół roku. Przez kolejne pół chodziła na psychoterapię. Kiedy z mozołem zaczynała odzyskiwać swoje życie, córka oskarżyła ją o to, że związała się z "pedałem". Znowu się załamała. Nie potrafiła już płakać, ale tym razem była silniejsza. Ten kryzys dał jej motywację do walki. O siebie. Zaczęła studiować. Tym razem zarządzanie. - Rodzice chcieliby, żebym przejęła po nich pensjonat, bo tylko ja z rodzeństwa się na tym znam. Chcę go rozbudować. Dokupiłam kawał plaży. Kiedyś będzie tam mój dom. Teraz cieszę się, że mam wspaniałego wnuka. Dla niego chce mi się żyć.

Pytam o mężczyzn. Jest w jej życiu ktoś wyjątkowy, przyjaciel jeszcze z liceum.

- Innych facetów trzymam na dystans, wierzę tylko Tomkowi, ale on ma żonę. Chciałabym mieć kogoś, o kogo mogłabym się troszczyć i kto zaparzyłby mi herbatę, kiedy będę chora. Ale boję się otworzyć na miłość. Zawód tak strasznie boli... - Maria dotyka mojej ręki. Jej dłoń jest zimna. Szuka mojego ciepła.

Jak młode wino

Do otoczonego murem osiedla w centrum miasta trudno się dostać. Ochroniarz anonsuje mnie i wjeżdżam windą wprost do apartamentu Piotra i Marka. Mieszkają tu od niedawna. Olbrzymia przestrzeń, wszystko w odcieniach szarości i beżów. Niewiele mebli, na ścianach grafiki. Gospodarz proponuje, bym usiadła na korkowym szezlongu. On mości się na kanapie. Drugi mężczyzna - domyślam się, że to Marek - wnosi tacę z kawą. Siada obok Piotra. - Proszę pytać, przed Markiem nie mam tajemnic. Zresztą to też jego dotyczy - oświadcza, obejmując ramieniem chłopaka. - Czyżbyśmy panią wystraszyli

- śmieje się Piotr, a ja czuję zawstydzenie. Pytam o Magdę. To samo zdjęcie, które pokazywała mi na plaży, stoi tu na parapecie. Piotr pamięta, że zrobił je Tomek, przyjaciel Marii. Kochał się w niej od liceum, ale Piotr mu ją odbił. Dlaczego? - Była jak młode wino. Od razu szumiało w głowie. Zjawiskowo piękna i wrażliwa. Nie z tej epoki. To mnie strasznie kręciło. Poza tym w Marii kochali się wszyscy moi koledzy, a nawet asystent, który był z nami na tym pamiętnym plenerze - wspomina. - Potem był ślub, urodziła się Magdusia. Ósmy cud świata. To ona chciała, żebyśmy razem mieli zdjęcie. Pamiętam, jak złapała nas za ręce i krzyczała: "Wujcio! Fotka! Madzia chce fotkę!" - Piotr pokazuje zdjęcie Markowi. - Od małego miała charakterek - śmieje się. - Po tatusiu - dopowiada Marek.

- Brakuje mi jej. Bardzo. Pamiętam, jak uczyłem ją pływać. Miała trzy latka. Zostawiłem ją na głębokiej wodzie. Sam ukryłem się za materacem. Widziałem jej przerażoną buzię, ale utrzymała się na fali, rozpaczliwie machając nogami i rękami. Złapałem ją i obiecałem, że już nigdy jej nie zostawię samej na głębokiej wodzie. Wiem, że ją zawiodłem. Ale dlaczego nie chce dać mi szansy, porozmawiać? Wiem, że skrzywdziłem ją, ale to nie powód, żeby obrazić się na mnie do końca życia.

Nowy ląd

Piotr twierdzi, że przez wiele lat nie wiedział, kim jest. Dziewczyny kochały się w nim, a jemu na tym nie zależało, choć miał opinię łamacza serc. Z Marią było inaczej. Ale potem, kiedy na świecie już była Magdusia, oddalili się od siebie. - Coraz częściej wyjeżdżałem. Miałem kolegów homoseksualistów. I na którymś z plenerów, we Włoszech, po nocnym piciu trafiłem do łóżka jednego z nich. Wtedy przeżyłem seksualną inicjację. To było jak odkrycie nowego lądu. Rano byłem przerażony i zachwycony. Facet obok, a ja zamiast uciekać, czuję mrowienie podniecenia.

Potem zaczął bywać w gejowskich klubach. Odkrył, że seks z mężczyzną bardziej mu odpowiada. Prowadził podwójne życie, bo nie chciał rezygnować z rodziny. - Bałem się że rodzice, żona, córka nie zrozumieją. Ukrywałem się, ale coraz bardziej mi to ciążyło. Szczególnie kiedy po-znałem Marka. Był moim uczniem. Niezwykle zdolny i wrażliwy. Zakochałem się w nim. Od czasu Marii nikogo tak nie kochałem i nikim nie byłem tak zafascynowany. Zaczęliśmy się spotykać. Chciałem z nim być w każdym momencie jego życia. Zasypiać i budzić się razem.

Odszedł od żony i dziecka. Już nie potrafił udawać.

- A Marek? Jak on to odbierał? - pytam. - To była moja pierwsza miłość. Dziewczyny nigdy mnie nie interesowały. Piotr jest dla mnie autorytetem. Przede wszystkim w dziedzinie sztuki. Pokazał mi, jak życie potrafi smakować - mówi, tuląc się do ramienia partnera. Pytam, czy wiedział, że Magda się w nim podkochiwała. - Wyczuwałem, ale nigdy nie dawałem jej cienia nadziei. Przykro mi, że nas nakryła - wzrusza ramionami.

- Nie przygotowałem jej na to, i to jest mój błąd - mówi Piotr. - Czy gdybyś mógł zmienić swoje życie, nie związałbyś się z Marią? - pytam. - Chyba nie - odpowiada. - Ale wtedy nie miałbym córki - szybko dodaje. - Nie mogę się uwolnić od wspomnienia: opowiadam jej bajkę, a kiedy usypia, całuję ją w czoło i gaszę światło. A ona - taki piękny, bezbronny pisklak - rośnie, dojrzewa w swoim łóżeczku. Teraz chciałbym tak samo opiekować się wnukiem. Nie rozumiem, dlaczego Madzia mi nie pozwala. Mam w sobie tyle miłości. Może dlatego, że cały czas jestem szczęśliwie zakochany?

- Najważniejsze jest uczucie, jakie człowiek zostawił. Jego energia trwa. Mam nadzieję, że córka to zrozumie. Że wybaczy mi była żona. Chciałbym, żeby dały mi i Markowi szansę. Żebyśmy znowu byli rodziną. Chciałbym, żeby żadne sekrety i kłamstwa już nas nie dzieliły. Proszę o tym napisać!

źródło> http://kobieta.gazeta.pl/poradnik-domow ... 59837.html


N sie 14, 2005 10:08
Post 
Ja przytocze przyklad mojego kolegii, ze studiow...

Zawsze byl... taki inny. Troche kobiecy. Ale nikomu to nie przeszkadzalo. Byl fantastycznym kumplem, doskonalym do imprez i pogadania. Kobiety tez go lubily, moze sie w nim nie podkochiwaly, ale doskonale sie z nim bawily. I tak to trwalo, studia, imprezy, on zawsze sam. W sumie pare razy na wspolnej fajce miedzy zajeciami zastanawialismy sie, jak to jest, ze on nie ma panny. Kumpela stwierdzila, ze jego problemem jest to, ze kobiety traktuja go jak fantastycznego kumpla. Ale nie jako partnera. I tak jakos bylo, bylo bardzo milo. Az pewnego dnia gruchnela wiesc - on jest gejem! Ktos tam widzial go na miescie z facetem pod raczke. I chociaz to byla smieszna plotka, momentalnie 90% osob sie od niego odwrocilo. Facecie panicznie bali sie z nim zostac sam na sam, bo nie chcieli, zeby na nich padlo takie podejrzenie. Spoleczne odrzucenie. Skonczyly sie imprezy, bo nikt nie chcial go zapraszac. Z kumpela uknulismy spisek - machnelismy imprezke. Ale taka ekstra, tak zeby kazdy chcial przyjsc... I kazdy chcial. I kiedy prawie wszyscy juz weszli - weszli oni dwaj. Totalna konsternacja, a on spokojnie przedstawil kolege - jako kolege. Taka byla umowa. Impreza sie na chwile rozbila... porobily sie grupki komentujace cala sytuacje. Ale nam to zwisalo - 6-7 osob zaczelo sie normalnie bawic. Oni tez - tanczyli z nami, pili, smiali sie. On tanczyl z jakas laska, jego "kolega" tez. Ludzie zaczeli sie przylaczac. Po jakims czasie nikt nie zdziwil sie, jak "wolnego" zatanczyli razem. Dziewczyny nawet probowaly sie bawic "w odbijanego". Fajnie sie zrobilo, z imprezy wyszli juz normlanie pod reke, a my z kumpela mielismy okazje do toastow. Teraz spokojnie przychodza razem na nasze imprezy, nikogo to nie dziwi. A ci, ktorym sie to nie podoba - moga nie przychodzic. Jak im nie pasuje nasza akceptacja w stosunku do kolegi - to ich problem.

Ale chcialem zwrocic uwage na ich plytkosc - wczesniej to byl ten sam czlowiek. A byl lubiany, podziwiany. A nagle stal sie tredowaty - ale przeciez sie nie zmienil - byl taki jaki byl.

Crosis


N sie 14, 2005 10:25
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45
Posty: 3638
Post 
mała uwaga
ludzie którzy traktują i kobiety, i mężczyzn jako pociągających, i atrakcyjnych partnerów życiowych są biseksualistami a nie gejami czy lesbijkami lub heteroseksualistami

po artykule mozna wprost stwierdzić, że homoseksualizm rozbija rodziny a nie tworzy więzi rodzinne

nic nowego :lol:

_________________
Niech żyje cywilizacja łacińska !!!

więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...


Pn sie 15, 2005 19:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10
Posty: 1251
Post 
GoodBoy!

Założyłeś temat na czasie..
Rzadko kiedy czytam tak długie wywody,
ale dla Ciebie to zrobię i zapoznam się z tym....

Na pewno potężnym problemem jest brak akceptacji
(w sensie szacunku) osób dotkniętym problemem...
Ludzie nie żyjący wobec wartości mogą skrajnie potępiać
"kochających" inaczej... na pewno zdarza się to i tym
obłudnie "świętym" (nie mówię o prawdziwie wierzących)

Jednak jeszcze większą chyba tragedią dla dziecka jest
prawda o tym, że jego rodzic jest inny... choć kierowani
dobrą wolą niektórzy na pewno będą starali się go akceptować -
z pewnością w sercu będzie tkwił ogromny smutek...

Nie ukrywam, że jestem przeciw homoseksualizmowi,
ale apeluję też o szacunek dla inności... w myśl nauki KrzK:
człowiek tak, homoseksualizm nie...

Hmm... Kościół niestety jest atakowany za obronę godności.

_________________
www.youtube.pl/wilczeoko69


Wt sie 16, 2005 15:10
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Nie ukrywam, że jestem przeciw homoseksualizmowi,
ale apeluję też o szacunek dla inności... w myśl nauki KrzK:
człowiek tak, homoseksualizm nie...


cieplutki, wytlumacz mi prosze, gdzie w stwierdzeniu:
człowiek tak, homoseksualizm nie...
znajduje sie szacunek dla homoseksualisty jako czlowieka przede wszystkim, a na dodatek czlowieka, ktory spenia sie naukowo, zawodowo i uczuciowo, placi podatki i jest pelnoprawnym obywatelem panstwa?

Pozdrawiam
Crosis


Wt sie 16, 2005 20:35
Post 
Prosilibyśmy o dokument potwierdzający, że to kosciół katolicki w swej nauce przyjął taką tezę:

Cytuj:
w myśl nauki KrzK:
człowiek tak, homoseksualizm nie...


czekamy niecierpliwie


Pt sie 19, 2005 13:52
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10
Posty: 1251
Post 
Funeral..

Czy ja mówią o haśle nt. homoseksualizmu,
jako stanowisku Encykliki, Adhortacji, Soboru?
Nauczanie Kościoła nie zawiera się tylko w dokumentach
Jego Magisterium, ale i w rytmie słownym nauczania......
Hasło te podpięłem pod naukę, gdyż ono było najczęściej
używane przez Przedstawicieli Kościoła w debatach publicznych...
Po co te pytanie o źródło?


Crosis..

Odpowiedzialni Przedstawiciele Magisterium Kościoła w Duchu
Nauczania Słowa Bożego - zawsze mówią o godności człowieka
(potępiają nietolerancję pochodzącą z nienawiści, niechęci)
wyrażając jednocześnie Wolę Boga zapisaną na kartach Pisma Świętego,
stanowisko: potępienia CZYNU (homoseksualnego)..
Różnica pomiędzy potępieniem czynu, a potępieniem człowieka
jest ogromna - zaś rzeczą karygodną będzie łączenie tych postaw.
Kościół mówiąc o godności homoseksualisty i jego prawa do szacunku
- nie mówi o prawach, których się domaga, ale o naturalnym prawie
do szacunku, tolerancji, akceptacji człowieka (nie czynu)...

Gdyby Kościół popierał roszczenia prawne homoseksualistów,
występowałby przeciwko samemu sobie, przeciwko Słowu Boga.

_________________
www.youtube.pl/wilczeoko69


Pt sie 19, 2005 15:28
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Czy ja mówią o haśle nt. homoseksualizmu,
jako stanowisku Encykliki, Adhortacji, Soboru?
Nauczanie Kościoła nie zawiera się tylko w dokumentach
Jego Magisterium, ale i w rytmie słownym nauczania......

Hasło te podpięłem pod naukę, gdyż ono było najczęściej
używane przez Przedstawicieli Kościoła w debatach publicznych...
Po co te pytanie o źródło?


Proponowałbym z uwagą odwiedzić jakiegoś księdza katechetę i zapytać go, w czym wyraża się nauczanie i stanowisko oficjalne KRK.

Jeżeli to TWOJA interpretacja to napisz tak. Jeżeli stanowisko KRK, to podaj źródło.

Inaczej wprowadzasz ludzi w błąd, podając swoje domniemania jako stanowisko KRK.


Pn sie 22, 2005 7:09

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
między innymi:

Dokument Kongregacji Nauki Wiary

"Uwagi dotyczące projektów legalizacji prawnej związków między osobami homoseksualnymi."


Cytuj:
4. Nie istnieje żadna podstawa do porównywania czy zakładania analogii, nawet dalekiej, między związkami homoseksualnymi a planem Bożym dotyczącym małżeństwa i rodziny. Małżeństwo jest święte, natomiast związki homoseksualne pozostają w sprzeczności z naturalnym prawem moralnym. Czyny homoseksualne bowiem "wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane". W Piśmie Świętym stosunki homoseksualne "są potępione jako poważna deprawacja (por. Rz 1, 24-27; 1 Kor 6, 10; 1 Tm 1, 10). Ten sąd Pisma Świętego nie uprawnia do stwierdzenia, że wszyscy dotknięci tą nieprawidłowością mają tym samym winę osobistą; świadczy jednak, że akty homoseksualizmu są wewnętrznie nieuporządkowane". Taką samą ocenę moralną znajdujemy u wielu pisarzy chrześcijańskich pierwszych wieków i została ona jednoznacznie przyjęta przez Tradycję katolicką. Niemniej, według nauczania Kościoła, mężczyźni i kobiety o skłonnościach homoseksualnych "powinni być traktowani z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji". Takie osoby są wezwane, tak jak inni chrześcijanie, do życia w czystości. Ale skłonność homoseksualna jest "obiektywnie nieuporządkowana" i czyny homoseksualne "są grzechami pozostającymi w głębokiej sprzeczności z czystością"


Cytuj:
11. Kościół naucza, że szacunek dla osób homoseksualnych nie może w żadnym wypadku prowadzić do aprobowania zachowania homoseksualnego albo do zalegalizowania związków homoseksualnych.



tak doświadczony i wykształcony katolik za jakiego podaje się funeral powinien to przecież znać :?


Pn sie 22, 2005 8:24
Zobacz profil
Post 
Homoseksualizm to skłonność.

1. Homoseksualizm KRK nazywa NIEUPORZĄDKOWANYM oraz

2. Zachowania Homoseksualne KRK nazywa GRZECHAMI.

Nieuporządkowanie nie jest grzechem. Wyraźnie jest napsiane, że grzechem jest ZACHOWANIE a nie homoseksualizm jako skłonność.

oraz

Kościół naucza, że szacunek dla osób homoseksualnych

natomiast

szacunek dla osób homoseksualnych nie może w żadnym wypadku prowadzić do aprobowania zachowania homoseksualnego albo do zalegalizowania związków homoseksualnych.

Wyraźnie napisano: SZACUNEK DLA OSÓB HOMOSEKSUALNYCH

Zatem, zgodnie z KRK powinno być:

Człowiek tak.
Osoba homoseksualna tak.
Zachowania homoseksualne nie.

JEST RÓŻNICA???


Pn sie 22, 2005 9:37

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
funeral napisał(a):
Homoseksualizm to skłonność.

(...)

Nieuporządkowanie nie jest grzechem. Wyraźnie jest napsiane, że grzechem jest ZACHOWANIE a nie homoseksualizm jako skłonność.

(...)

Zatem, zgodnie z KRK powinno być:

Człowiek tak.
Osoba homoseksualna tak.
Zachowania homoseksualne nie.

JEST RÓŻNICA???


zgadza się, tylko również poza tym:

Cytuj:
3. (...)
W dyskusji powstałej po ogłoszeniu Deklaracji, zostały jednak zaproponowane interpretacje nadmiernie przychylne samej skłonności homoseksualnej, do tego stopnia, że niektórzy posunęli się do zdefiniowania jej jako obojętnej lub, co więcej, jako dobrej. Należy natomiast sprecyzować, że szczególna skłonność osoby homoseksualnej, chociaż sama w sobie nie jest grzechem, stanowi jednak słabszą bądź silniejszą skłonność do postępowania złego z moralnego punktu widzenia. Z tego powodu sama skłonność musi być uważana za obiektywnie nieuporządkowaną.


z:
LIST DO BISKUPÓW KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO O DUSZPASTERSTWIE OSÓB HOMOSEKSUALNYCH - Homosexualitatis problema - 1 października 1986 r.


Pn sie 22, 2005 9:42
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
szczególna skłonność osoby homoseksualnej, chociaż sama w sobie nie jest grzechem,


To potwierdzenie tego co napisałem poprzednio.


Pn sie 22, 2005 10:16
Post 
Coz.... ja wierze, ze kosciol sie tez kiedys do zwiazkow homoseksualnych przekona.


Crosis


Pn sie 22, 2005 10:18

Dołączył(a): Cz sie 05, 2004 17:05
Posty: 1914
Post 
Kościół musiałby Pismo Święte ocenzurować i odrzucić Objawienie.


Pn sie 22, 2005 10:25
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
funeral napisał(a):
Cytuj:
szczególna skłonność osoby homoseksualnej, chociaż sama w sobie nie jest grzechem,


To potwierdzenie tego co napisałem poprzednio.



i ja też to potwierdziłem - tyle, że owo "nie" mamy mówić nie tylko temu co jest grzechem

z przytoczonego przeze mnie fragmentu oficjalnego dokumentu Kościoła wynika, że nie zgadza się on z poglądami tych, którzy odnośnie skłonności homoseksualnej:

Cytuj:
posunęli się do zdefiniowania jej jako obojętnej lub, co więcej, jako dobrej.


skoro zatem wg. oficjalnej nauki Kościoła skłonność homoseksualna nie jest dobra, co więcej - nie jest nawet moralnie obojętna - to znaczy, że sama w sobie jest zła (i mówimy tu o skłonności jako takiej - a nie o tym czy lub w jakim stopniu człowiek jest za nią odpowiedzialny). W związku z tym trudno czemuś co samo w sobie jest złe - powiedzieć tak.

Reasumując zatem:

stwierdzenie cieplutkiego:

Cytuj:
człowiek - tak
homoseksualizm - nie


jest jak najbardziej zgodne ze stanowiskiem KRK wyrażonym w jego oficjalnych dokumentach


Pn sie 22, 2005 10:30
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 52 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL