Jaka jest lub miała być idea nauki religii
Autor |
Wiadomość |
Katarina
Dołączył(a): Pt wrz 16, 2005 22:23 Posty: 69
|
 Jaka jest lub miała być idea nauki religii
ostatnio czytałam artkuł w "Polityce" dotyczący stosunku państwa, Kościoła oraz szkół i samych uczniów do nauki religii w szkołach. Odniosłam wrażenie, że katechetów przedstawiono tylko w negatywnym świetle, jako ludzi chcących utwierdzać młodzież w swoich własnych przekonaniach . Młodzież natomiast zazdrości kolegom, którzy nie muszą na katechezę chodzić. studenci się cieszą, że maja to już za sobą. Z kolei rodzice, wypisujący dzieci z zajęć religii to bardzo mądrzy ludzie, którzy nie dają się zwieść ogólnym "nakazom" konserwatywnego społeczeństwa :/  trochę dziwne...
Pewna osoba wypowowiadała sięna temat swojego synka, ktory chciał chodzićna religię, pomimo, że jego rodzice byli ateistami..w wieku 6 lat został ochrzczony, jednak w przekonaniu mamy lekcje religii odsunęły jej dziecko od Boga, do którego sam dążył...(chłopiec nie przystąpił już do I Komunii św.)
Powstaje zasadnicze pytanie:Czy to wszytsko jest prawdą???????? a może przedstawiono jedynie kilka przypadków, które mają być dowodem na prawdziwość wniosków, że Kościoł powienien sam w obrębie parafii nauczać katechezy, ale państwo woli nie wchodzić z tymze kościołem w konflikt, więc pozostawia wszystko tak jak jest
Co należy sądzić o samej idei nauczania religii... i tak waściwie to, czego należy sięna niej uczxyć... prawd wiary,w które nie wierzymy lub, których nie rozumiemy??? przykazań, które wydają nam się odległe o całe tysiąclecia??? kolorów szat księży w poszczególne świeta (szczególnie jeśli rzadko tam bywamy), treści niedzielnych kazań...
Jaka jest lub miała być idea nauki religii-czy chodzi o nukę samej historii chrześcijaństwa, a może o wyklepywanie popularnych modlitw, a może chodzi o pewne bardzo ważne etyczne i moralne treści, które generalnie stoją ponad podziałami religijnymi... przecież nawet ateista powinien uczyć się jak być dobrym człowiekiem...'
Proszę zastanówcie się przez chwilęnad tym tematem... bo tak naprawdęjest on dosyćważny...
pozdrawiam :d 
_________________ (...)"Tak mówi Pismo Święte i niepojęte słowa w nim tkwią, a nie napotkać mocy tych słów może byś umiał a choćbys chciał, nie będziesz mógł(...)"1,2,3
|
Cz lut 16, 2006 19:35 |
|
|
|
 |
Kaino
Dołączył(a): Śr lis 02, 2005 20:07 Posty: 38
|
Obowiązkowa religia bleh... tak samo jak chrzest i te inne sprawy...
I ja nie wiem czemu to ma służyć np: takie uczynki jakieśtam do duszy, albo jak napisała Katarina , kolory szat kapłanów.
Człowiek powinnien miec wolność od początku życia, i kiedy uzna za stosowne powinnien sobie wybrać jakąś wiarę....
Te sprawy religijn e są tak samo przydatne jak np: gatunki żab ;p
Ja tam chodzę na religię ale ogólnie nie traktuje tego przedmiotu poważnie.... i raczej na mszę to chodzę do "drugiego" kościoła zwanego "bunkrem" ale mniejsza... to opowiesć na kiedy indziej...
Pozdro
K.A.I.N.O
|
Cz lut 16, 2006 19:48 |
|
 |
Leszek, Jan
Dołączył(a): N sie 01, 2004 6:57 Posty: 2427
|
Cytuj: Człowiek powinnien miec wolność od początku życia,
No i ma tę wolność od początku życia; może sobie kupy robić do woli. A co do wyboru religii, to przyjdzie na to czas, gdy osiągnie pełnoletność.
|
Cz lut 16, 2006 20:36 |
|
|
|
 |
Katarina
Dołączył(a): Pt wrz 16, 2005 22:23 Posty: 69
|
Kaino napisał(a): Obowiązkowa religia bleh... tak samo jak chrzest i te inne sprawy... I ja nie wiem czemu to ma służyć np: takie uczynki jakieśtam do duszy, albo jak napisała Katarina , kolory szat kapłanów. Człowiek powinnien miec wolność od początku życia, i kiedy uzna za stosowne powinnien sobie wybrać jakąś wiarę.... Te sprawy religijn e są tak samo przydatne jak np: gatunki żab ;p Ja tam chodzę na religię ale ogólnie nie traktuje tego przedmiotu poważnie.... i raczej na mszę to chodzę do "drugiego" kościoła zwanego "bunkrem" ale mniejsza... to opowiesć na kiedy indziej... Pozdro K.A.I.N.O
no widzisz, ale pomimo wszystko chodzisz... czy nie uważasz, że to trochę bez sensu... w okońcu marnuje się twój, mniemam jakże cenny czas...  ale czy nie chciałbyś żeby religia była choć trochę ciekawa???? nie wiem może to się wyda dziwne niektorym, ale czasem religia narawde potrafi zaiteresować jeśli nie skupia się uwagi na rzeczach w wierze najmniej istotnych... chyba warto poruszać równiż kwestie bezpośrednio niezwiązane z Kościołem Katolickim... Dlaczego np. nikt nie mówi na poważnie o innych religiach o ekumenizmie???? może rzeczywiście warto zrobić z religii rzeczywiście przedmiot nadobowiązkowy (czyli taki, na który chodzą 3 zainteresowane naprawde osoby) a niestety mentalność polaków jest inna i nadal 90% ludzi będzie chodziło na religię, ale tak naprawdę niec z tego nie wyniesie... więc czy jest sens??? może więc czas na jakąs gruntowną reformę??????
pozdrawiam 
_________________ (...)"Tak mówi Pismo Święte i niepojęte słowa w nim tkwią, a nie napotkać mocy tych słów może byś umiał a choćbys chciał, nie będziesz mógł(...)"1,2,3
|
Cz lut 16, 2006 21:49 |
|
 |
yavo
Dołączył(a): Wt gru 28, 2004 18:55 Posty: 32
|
Ów artykuł w POLITYCE nie jest oczywiście prawdą objawioną, ani pracą naukową z dziedziny socjologii. Zawiera po prostu szereg spostrzeżeń z którymi można oczywiście polemizować, ale które np. ja uznaję najczęściej za trafne. Szkolę dawno skończyłem więc nie wiem jak obecnie realia nauczania religii w szkołach. Jednak z tego co pamiętam, to wiele z tych faktów występowało i za mojej "kadencji". Nie pamiętam, żeby ktokolwiek z mojej klasy traktował religię poważnie jako przedmiot szkolny. Zawsze było to traktowane jako godzina potwornej nudy, no chyba że ktoś wpadł na pomysł żeby zadać księdzu jakieś prowokacyjne pytanie, wtedy przynajmniej coś się działo.
Chciałbym jednak zwrócić uwagę na to, że z formalnego punktu widzenia fakt, że całe klasy szkolne są hurtowo zapisywane na lekcje religii przez dyrekcję, wychowawcę czy kogo tam, jest totalnym przegięciem. Tworzy się przez to wrażenie - zarówno u dzieci jak i u ich rodziców - że uczestnicto w naukach religii katolickiej są niekwestionowaną normą i ten kto się wychyli, musi się liczyć z ryzykiem bycia zmarginalizowanym. W ten sposób religijność kolejnych pokoleń Polaków kształtuje się jako żałosny, od dziecka wpajany konformizm, pusty rytuał nie mający nic wspólnego z jakąś autentyczną wiarą, czy ambicją moralną. Dlatego w tym artykule napisano, że religia w szkole jest "praktycznie obowiązkowa".
Obecnie uznaję się za niewierzącego. Znam jednak osoby głęboko wierzące, szanuję ich potrzeby i przekonania, jednak z tego, co mi wiadomo, żadna z tych osób nie zawdzięcza swej religijności (która jest dla nich pewną pasją) szkolnym lekcjom katechezy. Zaprawdę powiadam wam, drodzy wierzący: o niebo lepiej byłoby dla waszej religii, gdyby jej nauczanie pozostało przy parafiach. Wtedy przynajmniej ci chętni, którzy by w tych naukach uczestniczyli byliby zainteresowani przekazywaną tam treścią.
|
Pt lut 17, 2006 0:16 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Katarina napisał(a): ale czy nie chciałbyś żeby religia była choć trochę ciekawa?
Religia była zawsze bardzo ciekawa. Zawsze – póki katechezy odbywały się w salkach przy parafiach. Potem niestety wprowadzono religię do szkół i ten krok sprowadził naukę religii do rangi małoznaczącego przedmiotu na który chodzi większość uczniów i wykorzystuje ten czas do wszystkiego tylko nie do tego żeby słuchać księdza i pogłębiać swoją wiarę.
Ja jestem tą szczęściarą, która naukę religii zna głównie z salek katechetycznych przy parafiach. Miałam też szczęście, że trafiałam na dobrych i mądrych księży. Do dziś pamiętam te lekcje. W połowie mojej edukacji licealnej religię wprowadzono do szkół i niestety był to koniec uroku tych zajęć. Księdza co prawda mieliśmy mądrego i sympatycznego, ale na lekcje chodzili tez prawie wszyscy, którzy wcześniej nie chodzili na religię do salek. Chodzili, ale nie po to żeby się czegoś dowiedzieć czy podyskutować, ani dlatego że ktoś to na nich wymuszał (u mnie w szkole nigdy nie było przymusu chodzenia na religię, a osoby nie chodzące nie spotykały się z żadnymi szykanami) ale tylko po to żeby „rozwalić” lekcję, ponabijać się z księdza, albo po raz setny wywołać temat rozwodów lub seksu przedmałżeńskiego. Reszta klasy w tym czasie uczyła się, odrabiała lekcje, czytała........
Według mnie wprowadzenie religii do szkół było błędem i widać to niestety "po owocach", czyli podejściu dzieci i młodzieży do tego „przedmiotu szkolnego” i w ogóle do wiary i Kościoła.
|
Pt lut 17, 2006 9:37 |
|
 |
MaBi
Dołączył(a): Śr paź 12, 2005 13:48 Posty: 249
|
yavo napisał(a): Chciałbym jednak zwrócić uwagę na to, że z formalnego punktu widzenia fakt, że całe klasy szkolne są hurtowo zapisywane na lekcje religii przez dyrekcję, wychowawcę czy kogo tam, jest totalnym przegięciem.
Uczniów na religię zapisują rodzice. Ani dyrekcja, ani wychowawca, ani katecheta nie ma prawa i nie podejmuje takiej decyzji.
_________________ "Oto czynię wszystko nowe" Ap 21,5
|
Pt lut 17, 2006 13:49 |
|
 |
yavo
Dołączył(a): Wt gru 28, 2004 18:55 Posty: 32
|
Proponuję pozostać przy dyskusji o problemie religii w szkole. Uważam, że lekcje religii faktycznie polegają na wciskaniu młodym ludziom w głowy gotowych schematów myślowych, zamiast zachęcać ich do pogłębienia swojej religijności lub pogłębienia refleksji na temat własnych postaw. Ewentualnie owo pogłębienie traktuje się jako zwiększenie częstotliwości odmawiania różańca, itp. Tyle tylko, że nie jest to niczym szczególnym na tle reszty przedmiotów szkolnych - tam też liczy się wkuwanie i szybkie zapominanie, bo brak jest przede wszystkim motywacji do zainteresowania się tematem. W przypadku lekcji religii jest to jednak o tyle bardziej irytujące, że dotyczy kwestii światopoglądowych, w znacznym stopniu determinujących ważne życiowe decyzje. Nic nie wiem o tym, żeby katecheci (skutecznie i odpowiedzialnie) przygotowywali nowe pokolenia katolików do nieuchronnej konfrontacji ich doktryny religijnej z całym tym światopoglądowym melanżem, który przenika dzisiejszy pluralistyczny świat. Wydaje mi się, że kształtowanie postaw w ramach katechezy nadal polega na śmiesznym powtarzaniu: to jest dobre, tamto jest złe. Skutkiem tego może być tylko spotęgowanie poczucia zagubienia w świecie, w którym nastolatki żyją na codzień.
I tylko taka uwaga:
danbog napisał(a): Wramach zajęć z logiki chrześcijańskiej naucza się ( przypuszczam ) także granic jej stosowania
Danbog, chyba trochę przesadzasz. Termin filozofia chrześcijańska rzeczywiście funkcjonuje, ale nic mi nie wiadomo o logice chrześcijańskiej. Postaraj się nie przedstawiać własnych wyobrażeń jako faktów.
pzdr.
|
Pt lut 17, 2006 16:28 |
|
 |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
yavo napisał(a): Uważam, że lekcje religii faktycznie polegają na wciskaniu młodym ludziom w głowy gotowych schematów myślowych, zamiast zachęcać ich do pogłębienia swojej religijności lub pogłębienia refleksji na temat własnych postaw
Może nie aż tak... Ale zgadza się, że jest duży odsteke katechetów, którzy po prostu nie potrafią (albo nie chcą tylko) odpowiadać na pytania uczniów. Nie można wychodzić z założenia, że uczeń zadaje pytanie - np. o antykoncepcję - złośliwie; a są katecheci, którzy nie potrafią odpowiedzieć i za zadawanie takich pytań... karają.
A poza tym są też po prostu tacy, któzy oczekują tylko bezmyślnego przepisania czegoś z tablicy, wiedzy (nie rozumienia) o czym była Ewangelia w niedzielę (jako miernika chodzenia do kościoła - jakby tego w necie nie było...).
I wiecie, co jest najgorsze  W moim przypadku z taką właśnie katechetką miałem do czynienia na samym początku podstawówki. A później biskupi biadolą, że ludzie nie chodzą do kościoła. Ja się nie dziwię.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
Pt lut 17, 2006 16:42 |
|
 |
zielona_mrowka
Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 21:19 Posty: 5389
|
_________________ Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę za łaskę i wierność Twoją...
Użytkownik rzadko obecny na forum.
|
Pt lut 17, 2006 21:30 |
|
 |
Katarina
Dołączył(a): Pt wrz 16, 2005 22:23 Posty: 69
|
Po piewrsze- moim zdaniem religia powinna zostać w szkole, ale może mam inne doświadczenia, zawsze byłam otwarta na katechezę, ale poprowadzoną w umiejetny sposób... i tutaj się niestety zaczynają schody kiedyś miałam kontakt ze studentami teologii, którzy mieli praktyki w moim liceum. Może się wydawać, no młodzi ludzie, powinni mieć ze sobą dobry kontakt... ale po tygodniu zatęskniliśmy za naszym księdzem  . Na religię szliśmy jak na skazanie, do księdza narzekaliśmy, że nie che,y mieć z nimi lekcji... Dlaczego????? Bo nie potrafili oni nas zainteresowć, trzymali się ściśle określonego planu, temat, jakieś pytania na które nikomu nie chciało się odpowiadać, chociaż były proste, może nawet za proste...  , notatka i do domu, ale rzecz w tym, że nasz ksiądz potrafił nas naprawdę zainteresować. Na religii rzadko "trzymaliśmy się" książki... czasem przez połowę lekcji rozwijaliśmy problem poruszony przez kogoś, ot tak dla zabawy... Wecie tworzy się pewnien obraaz, a nawet dwa  .. ci studenci, przyszli katecheci zapewne... którzy w wieku 20 lat nie rozumieją ludzi w wieku 17  to trochę dziwne i drugi katechety, który jednak coś potrafi przekazać....
To wszytsko co napisaliścir nie jest tylko problemem katechezy, ale każdego innego przedmiotu w szkole, jest część zainteresowanych i część, która siedzi bezczynnie, w proprocje zależą od tego, kto ten przedmiot prowadzi... a powiem wam, ze jednak młodzież cośwynosi z katechezy, może nie nawracją sie, może nie walą tłumami do furt klasztorów, ale te lekcje kształtują naszą osobowość bardziej lub mniej ale zawsze... to, że zaczynamy interesować się wiarą nie rodzi się na niedzielnej mszy... tonajpierw jest katecheza później inne formy duszpasterstwa itp. możecie mi wierzyć albo i nie ale katecheza w szkole jest jak wszytsko pojęciem względnym i zależy od punktu widzenia tylko, że zastanówcie się czy gdyby nie religia w szkole to wasza wiara byłaby dokładnie taka sama?????  pozrawiam
_________________ (...)"Tak mówi Pismo Święte i niepojęte słowa w nim tkwią, a nie napotkać mocy tych słów może byś umiał a choćbys chciał, nie będziesz mógł(...)"1,2,3
|
N lut 19, 2006 19:41 |
|
 |
Haereticus
Dołączył(a): N gru 11, 2005 7:46 Posty: 662
|
Leszek, Jan napisał(a): Cytuj: Człowiek powinnien miec wolność od początku życia, No i ma tę wolność od początku życia; może sobie kupy robić do woli. A co do wyboru religii, to przyjdzie na to czas, gdy osiągnie pełnoletność.
A jak wówczas postanowi wyjść z katolicyzmu, to niektórzy pola-katolicy zmieszają go z błotem... Taka jest prawda, że w Kościele katolickim jest wszystko tak skonstruowane, by nie dawać wolności.
_________________ Chrześcijaństwo to nie przynależność do takiego czy innego Kościoła - to życie z Bogiem, wiara przypieczętowana przyjeciem chrztu.
|
Pn mar 06, 2006 2:11 |
|
 |
DziDziA
Dołączył(a): Śr mar 08, 2006 17:10 Posty: 8
|
ja osobiscie uwazam (juz nie biorac pod uwage mojej religijnosci czy wiary) ze tak jak np w liceum to religia nie jest nikomu na nic potrzebna... taka osoba jak chce to niech chodzi sobie do kosciola i ona juz zrozumie to co ksiadz chce przekazac na kazaniu, bo taki maly brzdac co idzie do kosciola niewiele raczej zrozumie z tego co ksiaz mowi do swoich parafian... a za to moze to otrzymac w "swoim" jezyku na katechezie w podstawowce czuy juz nawet gim ale nie liceum czy innej szkole po gimnazjalnej gdzie uczen ma na tydzien milion zadan i rzeczy do nauczenia a nie zeby jeszcze uczyl sie to co on i tak zawsze bedzie rozumial po swojemu, bo takiej osobie ciezko jest juz wpoic jakies idealy zwiazane z Bogiem czy religia... on juz sam sie kreuje.
a dlaczego mlodziez nie chce sie uczyc religii?! poprostu religia jest dla nich nudna. albo nie przepadaja za osoba prowadzaca lekcje. tak jak w moim przypadku gdy probuje wejsc w jakakolwiek dyskusje z moim ksiedzem na religii ten odrazu zmienia temat, a jesli mu sie nie uda to zaczyna sie platac w tym co mowi! on bardziej smieszy mnie i moja klase niz uczy...
_________________ pffu...
|
Śr mar 08, 2006 18:33 |
|
 |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Nie zgodzę się. Religia na etapie bezpośrednio przed maturą, czyli poprzedzającym wejście w dorosłość, jest potrzebna. I powinna być skupiona przede wszystkim na zagadnieniach dotyczących rodziny - czyli tego, co większość ludzi interesuje, a czego mogą nie wiedzieć.
Poza tematami rodzinnymi, powinna być mowa o sprawach, których młodzi nie rozumieją, albo o których chcieliby porozmwiać. Dzidziu - dobrze wiesz, że kazanie to kazanie, a więc nie dialog. Abstrachując już od tego, że nie o wszystkim na ambonie usłyszysz.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
Śr mar 08, 2006 22:31 |
|
 |
DziDziA
Dołączył(a): Śr mar 08, 2006 17:10 Posty: 8
|
ale osoba przygotowywujaca sie do matury ma mase zajec a nie sluchanie tego co ksiadz na katechezie ma do powiedzenia na ten czy inny temat... od spraw rodziny to chyba sa przygotowania przed malzenskie, bo po co mi teraz cos takiego skoro ja nawet o tym nie mysle... mam na to jeszcze duzo czasu. a nie ze ja mam w ciagu tygodnia 5 spr z czego jeden z calego polrocza z religii ;| to jest drobna przesada. z ta rozmowa i pytaniami dotyczacymi religi rzeczywiscie mash racje, bo nawet mnie samego dreczy wiele pytana dotyczacych wiary, ale 1. na 90% moich pytan moj ksiadz ktory mnie uczy religii nie umie odp a 2. pomysl czy nie lepszym byloby zorganizowanie w szkole katechety na "dyżurze" mam teraz na mysli cos a'la pedagog szkolny... osoba do ktorej mozesh pojsc porozmawiac kiedy tylko chcesz, zapytac o to co cie dreczy z czym masz problem. niektorzy wola porozmawiac z osoba taka jak ksiadz.. choc czasem to moze nie wypalic...przyznaje... bo niektorzy moga to uznac za spowiedz ale gdy kogos cos trapi, jakis problem moralny to chyba lepiej porozmawiac na osobnosci. bo raczej w takiej sytuacji jak teraz jest ciezko jest aby katecheta/ksiadz znalazl dla nas chwilke czasu chocby na przerwie zeby porozmawiac...
takie jest moje zdanie w tej kwestii
_________________ pffu...
|
Śr mar 08, 2006 22:51 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|