Autor |
Wiadomość |
k66
Dołączył(a): Cz lut 09, 2006 15:38 Posty: 661
|
 nauki przedmałżeńskie
Zgadzam sie ze Szkodnikiem - nauki przedmalzenskie to pomysl calkowicie chybiony. zwlaszcza gdy prowwadzone sa przez katachetke w wieku 80 lat albo siwiutkiego ksiedza. Podobaly mi sie tylko jedne zajecia z ksiedzem. mlody facet a powiedzial tak: Ja o malzenstwie nic nie wiem i dlatego nic wam nie powiem. Mozecie isc do domu.  To byly niestety tylko jedne zajecia. Na pozostalych jakas starsza pani glosila herezje medyczne podparte wycinkiem z gazety z 1979 r. (ktory miala zalaminowany). Jak sie pozniej okazalo - slowo w slowo to samo przerabiali moi rodzice z ta pania
Wątek wydzielony z tematu: viewtopic.php?t=6787 angua
|
Śr mar 01, 2006 11:52 |
|
|
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
K66, to że jest on źle realizowany nie znaczy, że pomysł jest chybiony. Myślałem, że masz dość obiektywizmu aby nie oceniać idei tylko poprzez własne doświadczenia, ale spróbować poznać różne jej wymiary.
Nauki przedmałżeńskie i małżeńskie są moim zdaniem bardzo ważne, bo człowiek w każdej chwili swojego życia potrzebuje katechezy i nauki która skłaniałaby go do jeszcze większego rozwoju. O tym, że nauki katolickie dla małżeństw mają sens i mogą być dobrze wyłożone świadczy choćby strona http://www.szansaspotkania.net/.
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
Śr mar 01, 2006 17:23 |
|
 |
angua
Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25 Posty: 7301
|
Jak się przychodzi z nastawieniem negatywnym i przeświadczeniem "a ja i tak wiem lepiej, ale swoje trzeba odbębnić", to nawet najlepsza nauka i najlepszy nauczyciel nie zainteresuje. Oczywiście nie twierdzę, że wszyscy prowadzący są rewelacyjni a zajęcia nie do przecenienia. Ale nie uwierzę też, że oprócz księdza wysyłającego do domu [o ile w niego w ogóle uwierzę  ] nie było tam nic godnego uwagi. Kwestia podejścia.
_________________ Czuwaj i módl się bezustannie, a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie. Nie ma piękniejszego zadania, które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia, niż kontemplacja. P. M. Delfieux
|
Śr mar 01, 2006 17:38 |
|
|
|
 |
k66
Dołączył(a): Cz lut 09, 2006 15:38 Posty: 661
|
angua napisał(a): Jak się przychodzi z nastawieniem negatywnym i przeświadczeniem "a ja i tak wiem lepiej, ale swoje trzeba odbębnić", to nawet najlepsza nauka i najlepszy nauczyciel nie zainteresuje. Oczywiście nie twierdzę, że wszyscy prowadzący są rewelacyjni a zajęcia nie do przecenienia. Ale nie uwierzę też, że oprócz księdza wysyłającego do domu [o ile w niego w ogóle uwierzę  ] nie było tam nic godnego uwagi. Kwestia podejścia.
No coz malem takie przykre doswiadczenie wiec nie ma sie co dziwic, ze jestem nieco wyczulony na tym punkcie. W przekonaniu, ze nauki sa realizowane chyba nie do konca z zalozeniem, utwierdzilo mnie kilka znajomych par, ktore przechodzily to samo. Oni tez mieli wspomnienia typu - nauka p. = utrudnianie zawarcia zwiazku a nie niestety nauka p .= rozwoj. Przykre to jest ale niestety sie zdarza i to chyba nie sa odosobnione. Nie wiem ile jest tu na forum w zwazku malzenskim - ale mozemy rozwinac temat:
Jak wy widzicie nauki przedmalzenskie (wlasne propozycje, innicjatrywa wskazana - widzicie w sensie wasze propozycje 
|
Śr mar 01, 2006 18:17 |
|
 |
Szkodnik
Dołączył(a): So lut 25, 2006 20:18 Posty: 88
|
Ja pamiętam moje studium przedmałżeńskie (czy to to samo co przed ślubem jest?). Wysłano nas (rocznik cały) na to w szkole średniej. Po co, nie wiem. Chyba jak się dwóch spotka co to przeżyli to już nie będą musieli chodzić. To było kilka spotkań. Jedno z nich prowadziło małżeństwo, tak koło 40-45 lat mieli. I wyglądali jak gdyby żyli w celibacie. Nic mi do tego, ale jak taka parka może cokolwiek mówić o seksie? Szczerze powiedziawszy nic z tych spotkań nie pamiętam. Wzór rodziny wynosi się z domu. Jak ktoś go nie miał, to te kilka nauk mu nie pomoże. Ale może się nie znam
|
Śr mar 01, 2006 18:33 |
|
|
|
 |
MaBi
Dołączył(a): Śr paź 12, 2005 13:48 Posty: 249
|
A ja byłam na kilku naukach u pani, ktora jest już 50 lat po ślubie, więc ma swoje lata i były świetne te spotkania.
_________________ "Oto czynię wszystko nowe" Ap 21,5
|
Cz mar 02, 2006 8:49 |
|
 |
rozalka
Moderator
Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24 Posty: 3644
|
Ja byłam na kursie przedmałżeńskim w moim duszpasterstwie akademickim. Był to cykl spotkań z ginekologiem, psychologiem i księdzem, a także spotkanie z małżeństwem z 6 dzieci  Na spotkaniach z ginekologiem słuchaliśmy o NPR i innych zagadanieniach dotyczących seksu, psycholog zrobił nam szybki kurs komunikacji, wyrażania swoich uczuć, rozwiązywania konfliktów w relacjach itp., ksiądz zrobił cykl katechez na temat "Miłości i odpowiedzialności" Karola Wojtyły, a małżeństwo opowiadało nam jak to wszystko wygląda w praktyce (no, może nie wszystko  ) Był to porządny i wartościowy kurs, trwał przez cały rok akademicki.
Jeśli chodzi o takie zwykłe kursy, to nigdy nie spotkałam się z taką formą nauk, o jakiej opowiada k66 i inni. W mojej parafii nauki są naprawdę solidne. Dochodzą mnie jednak słuchy, że gdzieniegdzie "nauki to tylko formalność" i nie przywiązuje się do nich (zarówno organizatorzy jak i sami narzeczeni) większej wagi.
Jedno wiem na pewno - jeśli para chce się dobrze przygotować do małżeństwa, to zadba o to sama, bez pomocy, mniej lub bardziej profesjonalnych, nauk.
Pozdrawiam 
_________________ Co dalej za zakrętem jest? Kamieni mnóstwo Pod kamieniami leży szkło Szło by się długo Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪
|
Cz mar 02, 2006 9:26 |
|
 |
k66
Dołączył(a): Cz lut 09, 2006 15:38 Posty: 661
|
nie mieszajmy kursow przedmalzenskich na uczelniach z 3 spotkaniami w ramach nauk p. Wlasnie moze z powodu ograniczenia materialowo-czasowego te nauki sa takie a nie inne. Nie oszukujmy sie, nie da sie "nauczyc" kogos malzenstwa na 3 spotkaniach. To samo NPR. Choc czy jest sens nauki NPR na naukach p. ? Jak my bylismy z zona to poza nami bylo jeszcze 11 par. Wszystkie juz zaciazone. Tylko my bralismy slub z milosci a nie z przymusu biologicznego  Wiec jak pani powiedziala, ze temperature mozna mierzyc w pochwie a jezeli sa wsrod pan dziewice to pod jezykiem....sala parsknela smiechem 
|
Cz mar 02, 2006 9:32 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Nauki przedmałżeńskie nie są w celu "nauczenia małżeństwa, bo przecież jest to niemożliwe, a po to by pewne sprawy zasygnalizować (dalej musimy działać sami).
I starszy wiekiem kapłan może być świetnym specjalista w tej dziedzinie, przykładem niech będzie ks. St.Orzechowski z Wrocławia (słynny Orzech).
Zachecam do przeczytania tego.
http://www.wawrzyny.wroc.pl/robert/decyzja.htm
http://www.wawrzyny.wroc.pl/robert/kat0000.htm
http://www.wawrzyny.wroc.pl/robert/kat0001.htm
http://www.wawrzyny.wroc.pl/robert/kat0002.htm
http://www.oaza.org.pl/polski/czasopism ... ie/26.html
|
Cz mar 02, 2006 19:27 |
|
 |
Navis
Dołączył(a): Pt mar 03, 2006 15:26 Posty: 25
|
Akurat jestem po naukach i cieżko mi je ocenić.
Spotkania przeprowadzali różni księża i proboszczowie i różnie one wyglądały.
Czasem były to bardzo ciekawe wykłady, zwłaszcza te, których autor mówił "od siebie" bazując na swoich doświadczeniach, gdzie starał się mówić czym jest miłość, czym odpowiedzialność, jakie są zagrożenia dla młodych małżeństw.
Niektórzy zachęcali do przeczytania Hymnu do miłości z Listu św. Pawła do Koryntian, inni opowiadali jak wyglądały małżeństwa w ich rodzinach (brat, siostra, rodzice), jeszcze inni służyli informacją o samym sakremancie. Wszystko to zmuszało do przemyśleń i uważam za cenne.
Niestety niektóre wykłady były wprost żenujące. Nachalne agitowanie do słuchania audycji Muchomora w wiadomym radiu ("gdzie politycy mogą wreszcie się wypowiedzieć bo dziennikarka im nie przeszkadza"), czytania "jedynej niezależnej katolickiej gazety" jaką rzekomo ma być "Nasz dziennik"  (a co z Tygodnikiem Powszechnym, Christianitas, Znakiem? - niektórzy księża zwyczajnie nie dorośli do języka wolnego od nienawiści) i na koniec opowiadania, że pedofillia wśród kobiet jest grzechem  (jakoś nie słyszałam o ani jednym przypadku pedofili kobiecej ale to szczegół). Przykro mówić, że coś takiego zdarza sie na naukach przedmałż.
Z jednej strony, dobrze, że takie nauki istnieją. Ludzie mają szansę jeszcze się zastanowić. Widziałam na sali sporo młodzieży przed samą maturą- co oczywiście nie znaczy, że nie moga być zakochani i zdecydowani. Z drugiej strony każdy chce dostać ten świstek, więc panuje ogólne milczenie. Nikt nie ma ochoty na dyskusje z księżmi czy wykładowczynią NMP, która nakręcona ciszą gada czasem oczywiste bzdury na temat fizjolgii kobiety, nie wspominając o napomnieniach iż farbowanie włosów jest złe bowiem "co Bóg dał człowiekowi, człowiek nie powinien zmieniać", ciekawe czemu zatem zażywa syntetyczne witaminy w tabletkach tudzież antybiotyki i w ogóle po co się ubiera, w końcu w ubraniu na świat nie przyszła. Cóż, podobne dyskusje odbywają się "po" tych spotkaniach  nawet na jej pytanie o 10 przykazań nikt nie odpowiedział, bo się ludzie uzbroili w milczenie i traktowali to jak "zło konieczne".
Konkluzja nasuwa się taka- poziom i wartość merytoryczna nauk zależą od ludzi, ksiądz to też człowiek, czasem niestety słabo wykształcony i ograniczony, wcale nie bliższy Bogu przez sprawowaną funkcję. Wszystko jak "w życiu", spotkać wartościowego księdza to taki sam karb jak spotkać na swej drodze przyjaciela. Czasem trzeba długo szukać. I dobrze, że istnieją ksiażki 
_________________ Za wszystko dziękuję za spokój i trwogę za to, że nie rozumiem i odejść nie mogę za to, że nas łączą niepoznane ręce za jedną jeszcze jesień, by pokochać więcej...
Ks. J. Twardowski
|
Pt mar 03, 2006 17:59 |
|
 |
k66
Dołączył(a): Cz lut 09, 2006 15:38 Posty: 661
|
dobrze napisane!
|
Pt mar 03, 2006 18:30 |
|
 |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Navis napisał(a): Niestety niektóre wykłady były wprost żenujące. Nachalne agitowanie do słuchania audycji Muchomora w wiadomym radiu ("gdzie politycy mogą wreszcie się wypowiedzieć bo dziennikarka im nie przeszkadza"), czytania "jedynej niezależnej katolickiej gazety" jaką rzekomo ma być "Nasz dziennik" Mad (a co z Tygodnikiem Powszechnym, Christianitas, Znakiem? - niektórzy księża zwyczajnie nie dorośli do języka wolnego od nienawiści) i na koniec opowiadania, że pedofillia wśród kobiet jest grzechem WoooW Shocked (jakoś nie słyszałam o ani jednym przypadku pedofili kobiecej ale to szczegół). Przykro mówić, że coś takiego zdarza sie na naukach przedmałż.
I dziw tu się później, człowieku, że ludzie mają alergię na media Muchomora, albo nie chcą chodzić na nauki przedmałżeńskie... Tacy księża, którzy później narzekają, sami sobie są winni.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
Pt mar 03, 2006 23:15 |
|
 |
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
a ja widze, że wy mylicie pojecia i wszystko wrzucacie do jednego wora. Przygotowanie do małżeństwa realizowane w szkole średniej to jest co innego niż nauki przedmałżeńskie w formie kilku katechez dla narzeczonych (powinno być tych katchez o ile dobrze pamiętam  . Poza tym kursy roczne na poziomie akadmickim też sa czymś innym niż przygotowanie bezpośrednie.
Jeśli ktoś idzie na te katechezy żeby tylko miec papierek, że swoje odchodził, to ja nie wiem czy to jest sens, ale wymogi są takie.
Z opowiadania znajomej pracujacej w poradni rodzinnej i także prowadzącej kursy przedmałżeńskie, ona akurat mówila o NPR. Miała taki przypadek, ze przyszedł do niej na tą naukę mężczyzna ok 30 lat i powiedział, ze jest ginekologiem i on wszystko wie o antykoncepcji itp., niech ona mu podpisze, że był. Ona na to, że może podpisać dopiero jak powie mu to co ma do powiedzenia... grzecznie wysłuchał i na koniec powiedział jej, że rzeczywiście nic na ten temat nie wiedzial.
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
Pn mar 06, 2006 23:40 |
|
 |
k66
Dołączył(a): Cz lut 09, 2006 15:38 Posty: 661
|
Julia napisał(a): Ona na to, że może podpisać dopiero jak powie mu to co ma do powiedzenia... grzecznie wysłuchał i na koniec powiedział jej, że rzeczywiście nic na ten temat nie wiedzial. oooooo rany!
oswiecilo mnie ! jestem nawrocony dzieki tej przypowiesci 
|
Wt mar 07, 2006 8:42 |
|
 |
Navis
Dołączył(a): Pt mar 03, 2006 15:26 Posty: 25
|
Cytuj: a ja widze, że wy mylicie pojecia i wszystko wrzucacie do jednego wora. Przygotowanie do małżeństwa realizowane w szkole średniej to jest co innego niż nauki przedmałżeńskie w formie kilku katechez dla narzeczonych (powinno być tych katchez o ile dobrze pamiętam
Wydaje mi się, że wyraźnie pisałam o naukach przedmałżeńskich w cyklu katechez dla narzeczonych różnych grup wiekowych a nie spotkań w szkole.
Wprawdzie szkołę od ładnych kilku lat mam za sobą tym niemniej bardzo sobie ceniłam kiedyś katechezę w średniej, gdzie zadawaliśmy bratu prowadzącemu wiele niewygodnych pytań 
_________________ Za wszystko dziękuję za spokój i trwogę za to, że nie rozumiem i odejść nie mogę za to, że nas łączą niepoznane ręce za jedną jeszcze jesień, by pokochać więcej...
Ks. J. Twardowski
|
Wt mar 07, 2006 10:04 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|