Autor |
Wiadomość |
Witold33
Dołączył(a): Pt mar 22, 2024 9:07 Posty: 1244
|
 Re: Biblijne sprzeczności
Rabarbar napisał(a): @Witold33 Zaufanie i wiara - to nie są pojęcia ze sfery biologii. Wskaż jakie prawo biologii miałoby być łamane, gdy zaufanie i wiara jest wiązane z ludzką wolą? Jeszcze raz powtórzę: w zaufaniu i wierze nie chodzi o naszą emocjonalność. Poznaję fakty o Bogu i Jego działaniu wobec ludzi. Wiem, że On dał swojego Syna dla mojego zbawienia. Abym był zbawiony, potrzebuję przyjęcia Chrystusowej ofiary za mnie. To wiem, bo zrozumiałem to intelektem. Przyjmuję Jego ofiarę - właśnie przez wiarę, a nie przez emocje (chociaż temu wydarzeniu mogą emocje towarzyszyć). Wierząc w Chrystusa, ufając Mu, wchodzę w przymierze wiary z Bogiem.
Przymierze to pojęcie z dziedziny prawa - nie biologii. Tak jak stan zakochania jest emocją, tak małżeństwo już nie, bo jest czymś więcej. Jest prawnym przymierzem między mężem i żoną. Jest wzajemnym zobowiązaniem do określonego działania. Ktoś, kto małżeństwo traktuje wyłącznie jako emocję, wykazuje cechy infantylne, niedojrzałe. Tak samo traktowanie wiary jako emocji, też jest przejawem niedojrzałości. Trwanie malżenstwa na bazie prawnego przymierza to jedno, a istnienie w nim obustronnej miłosci drugie. Niezaleznie od przysięgi małżeńskiej. Obiecywanie, że miłość nie zaniknie - absurd. Nie od nas to zależy. To jakby "ślubuję ci , że ciągle będzie wiosna". Sensowne jest - że nie opuszczę cię aż do śmierci . Bo to jest aktem woli.
|
Pn lis 18, 2024 8:14 |
|
|
|
 |
Rabarbar
Dołączył(a): N gru 14, 2008 18:56 Posty: 892
|
 Re: Biblijne sprzeczności
@przesunięcie_ku_zieleni Cytuj: Poza tym, chrześcijaństwo nie jest jedyną istniejącą religią. A ile, Twoim zdaniem, może być jednocześnie religii prawdziwych? Cytuj: Gdyby chodziło tylko o milczenie Józefa Flawiusza, a nie wszystkich autorów poza jednym, będącym przy tym autorem tekstu apologetycznego, sprawa wyglądałaby inaczej. A ilu znasz innych autorów, podejmujących temat wydarzeń w I w. ne w Palestynie? Poza tym, przecież dzieła Józefa Flawiusza również mają chcarakter apologetyczny. Józef był przywódcą powstania żydowskiego, a później przeszedł na stronę rzymskich przeciwników. Jego teksty są właśnie apologetyczne, wiele wydarzeń znamy jedynie z informacji u niego, popełnia błędy i popada w sprzeczności z samym sobą, a jednak - mimo wszystkich zastrzeżeń - Józef jest dla historykow wiarygodny. Charakter nie tylko apologetyczny, ale wręcz polemiczny mają informacje o Jezusie, zachowane w Talmudzie. To są paszkwile, aby Jezusa zdyskredytować, obrzydzić wyznawcom judaizmu - a nie by przekazać jakąś informację o Nim. Dlaczego zupełnie inaczej tzw. historycy podchodzą do kanonicznych ewangelii? Jeśli o jakimś wydarzeniu (np. "rzezi niewiniątek") wspomina jeden z ewangelistów, uważasz, że informacja jest niewiarygodna. Ale narodzenie Jezusa w Betlejem wspominają dwaj ewangeliści, a trzeci sugeruje, że o tym również wie, a mimo to, twierdzisz, że zdarzenie nie miało miejsca. Bardzo wiele wydarzeń z życia Jezusa jest wspominanych przez wszystkich trzech synoptyków, więc ten materiał powinien być dla Ciebie niepodważalny - ale nie jest. Jest niezbyt duża grupa wydarzeń, wspominanych przez wszystkich czterech ewangelistów. Więc powinieneś traktować je z jak największą powagą, ale Ty doszukujesz się w nich "sprzeczności", wyolbrzymiając nieistotne różnice - jak w informacji o napisie umieszczonym na krzyżu Jezusa. To pokazuje, że nie stosujesz jednolitych kryteriów oceny materiału historycznego (podobnie zresztą jak wielu innych, najczęściej ateistycznych historyków). Cytuj: Z jakiegoś powodu trzej pozostali autorzy kanonicznych ewangelii nie uznali rzezi niewiniątek za kwestię wartą wzmianki. Nieprawda. W grę wchodzi jedynie Łukasz, bo jedynie on podejmuje temat narodzenia i dzieciństwa Jezusa. Gdyby Twoje kryterium stosować do historyków Rzymu, powinni oni przytaczać wszystkie fakty od założenia Rzymu, zapisane przez pozostałych historyków, bo inaczej sugerowaliby, że nie uważają tych faktów "za kwestię wartą wzmianki". Cytuj: Nie sposób zliczyć np., ile powstało w podstawówkach jasełkowych spektakli z Herodem nakazującym rzeź niewiniątek (część z nich włączyła w to również postać diabła goniącego potem widłami Heroda do piekła za jego czyny, choć to akurat element najwyżej ludowej pobożności). Nawet te jasełkowe treści mają sens, bo przypominają o osobistej odpowiedzialności człowieka za swoje czyny i decyzje. Herod to jedna z ciemniejszych postaci w historii. Dla historyków większe znaczenie miało to, że Herod dużo budował (stąd przydomek: Wielki), podczas gdy uczestnicy jasełek dowiadują się, że są inne, ważniejsze kryteria oceny ludzkich postaci. Jaką trzeba być kreaturą, aby zagłodzić na śmierć własną matkę? Cytuj: Nie ma podstaw, by twierdzić, że autor Ewangelii Mateusza - spisanej najprawdopodobniej w latach 80. I wieku - był jednym z apostołów. Takie stwierdzenie to wynik późniejszej tradycji pobożnościowej. Mateusz najprawdopodobniej pierwotnie napisał swoją ewangelię po aramejsku lub hebrajsku, bo inaczej trudno byłoby zrozumieć np. Mt 1,21. A to świadczyłoby o wczesnym pochodzeniu zasadniczych partii ewangelii. Wskaż jakie fakty miałyby wskazywać, że to dzieło powstało dopiero w latach 80-tych, a nie na początku lat 60-tych I w.? To, że chrześcijańska tradycja wskazuje na Mateusza (Papiasz) nie oznacza, iż fakt autorstwa apostoła miał dla wierzacych kluczowe znaczenie. Przecież dwaj sposród ewangelistów (Marek i Łukasz) nie są apostołami, a nie jest to przeszkodą dla uznania ich ewangelii. Cytuj: Podobnie jak utożsamianie autora Ewangelii Jana z apostołem Janem. Tutaj się zdecydowanie z Tobą nie zgodzę. Autor ewangelii Jana na pewno należy do grona apostołów. Jako "umiłowany uczeń", albo jako "uczeń" pojawia się w ewangelii w kluczowych momentach przy Jezusie. Z kolei 1 List Jana (tożsamość z autorem ewangelii wynika z podobieństwa słownictwa, stylu i treści) podkreśla bliskość, nawet tę fizyczną, z Jezusem: (1) [To wam oznajmiamy], co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce - (2) bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione - (3) oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i usłyszeli, abyście i wy mieli współuczestnictwo z nami. A mieć z nami współuczestnictwo znaczy: mieć je z Ojcem i Jego Synem Jezusem Chrystusem. (1 J 1,1-3)A więc świadectwa wewnętrzne jednoznacznie wskazują na apostoła, jednego z dwunastu. Co więc miałoby temu zaprzeczać?
|
Pn lis 18, 2024 8:57 |
|
 |
Rabarbar
Dołączył(a): N gru 14, 2008 18:56 Posty: 892
|
 Re: Biblijne sprzeczności
@Witold33 Cytuj: Trwanie malżenstwa na bazie prawnego przymierza to jedno, a istnienie w nim obustronnej miłosci drugie. Niezaleznie od przysięgi małżeńskiej. Obiecywanie, że miłość nie zaniknie - absurd. Nie od nas to zależy. To jakby "ślubuję ci , że ciągle będzie wiosna". Sensowne jest - że nie opuszczę cię aż do śmierci . Bo to jest aktem woli. Nazywasz miłością to, co zmienne i ulotne, tymczasem wg Boga miłość ma być fundamentem życia. Chodzi o miłość (a nie o zauroczenie lub zakochanie), która ma być postawą człowieka nawet wobec kogoś, kto okazuje mu wrogość ("miłujcie nieprzyjaciół swoich"). A więc spieramy się o to, co stanowi treść biblijnego słowa miłość (gr. agape), a nie o to, czy wzajemne emocje małżonków wobec siebie są ważne (bo są). Źródłem miłości agape nie jest człowiek, lecz Bóg (por. Gal 5,22-23). A więc nie oczekuję, że małżeństwa osób niewierzących (nie nawróconych, nie narodzonych na nowo) będą kochały się wzajemnie miłością gape. Więź osób niewierzących potrafi być piękna i silna - nie chcę tego podważać. Ale taka więź jeszcze zyskuje na szlachetnoci, z chwilą, gdy te osoby się nawracają do Boga. Dla wielu skłóconych par nawrócenie obu stron staje się czynnikiem odbudowy ich małżeństwa.
|
Pn lis 18, 2024 9:27 |
|
|
|
 |
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 2179
|
 Re: Biblijne sprzeczności
Witold33 napisał(a): Trwanie malżenstwa na bazie prawnego przymierza to jedno, a istnienie w nim obustronnej miłosci drugie. Niezaleznie od przysięgi małżeńskiej. Obiecywanie, że miłość nie zaniknie - absurd. Nie od nas to zależy. To jakby "ślubuję ci , że ciągle będzie wiosna". Sensowne jest - że nie opuszczę cię aż do śmierci . Bo to jest aktem woli. Tak, najpierw trzeba zrozumieć, że miłość to nie stan emocjonalny, tylko świadoma decyzja. Miłość to pragnienie dobra. "Ślubuję ci, że będą dbać o ciebie, starać się o twoje dobro, czynić to, co dla ciebie dobre, wtedy gdy będzie fajnie i wtedy, gdy przyjdzie choroba lub jakieś nieszczęście." Z moich obserwacji do rzadkich wyjątków należą pary, które zdają sobie sprawę z tego w momencie podejmowania decyzji o ślubie. Klepią formułkę przysięgi na falach adrenaliny i pożądania. Ale wiele z takich par uczy się miłości. Uczy się latami. Uczy rezygnując z własnego dobra, na rzecz dobra żony/męża. Z wzajemnością lub bez. Przysięga to odpowiedzialność. Przysięga składana przez osoby nie wiedzące co to jest miłość nie ma wartości wg mnie. Ale może jej nabrać, gdy choć jedna strona zrozumie czym jest miłość i będzie postępować zgodnie z nią, czyli zgodnie z przysięgą. Warto zwrócić uwagęę na samą rotę przysięgi. Ja (imię) biorę Ciebie (imię) za żonę/męża i ślubuję Ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci.Cztery konkretne obietnice. Każda z nich to deklaracja specyficznego postępowania. - miłość - czyli pragnienie dobra, - wierność - skoncentrowanie się na wybranej osobie i dotrzymywanie przyrzeczeń, - uczciwość małżeńską - traktowanie jak siebie we wszystkich kategoriach, - nie opuszczę aż do śmierci - wytrwałość w pokonywaniu przeszkód. Nie ma w tej rocie żadnego odniesienia do uczuć, ani emocji. Są tylko twarde zobowiązania.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Pn lis 18, 2024 10:00 |
|
 |
Witold33
Dołączył(a): Pt mar 22, 2024 9:07 Posty: 1244
|
 Re: Biblijne sprzeczności
I znów wracamy do punktu wyjścia. Pragnienie dobra to nie czynienie dobra. By czegoś pragnąć, konieczne jest odpowiednie nastawienie naszej psychiki. Nie jesteśmy panami naszych nastawien. Możemy kierować, wybierać postępowanie, ale nie nastawienie. Można starać się pragnąć tego, czy innego. Dowiadujemy się czegoś bardzo nieciekawego o małżonku, o bliźnim i nasza psychika zmienia nasze nastawienie, choćbyśmy krzesła łamali. Przestajemy pragnąć dobra i szlus. Bo inaczej cała zoologia , no i cała poezja, literatura do kosza? Może inaczej jest gdzieś w dalekich galaktykach, ale nie na Ziemi.
No i co jeszcze ważniejsze - agape jest darem Boga. Jakże nam ślubować w Jego imieniu? To On uznaje, kogo obdarować darem agape, łaską wiary. Jakże człowieka z tego rozliczać?
|
Pn lis 18, 2024 12:03 |
|
|
|
 |
Rabarbar
Dołączył(a): N gru 14, 2008 18:56 Posty: 892
|
 Re: Biblijne sprzeczności
@Witold33 Cytuj: Dowiadujemy się czegoś bardzo nieciekawego o małżonku, o bliźnim i nasza psychika zmienia nasze nastawienie, choćbyśmy krzesła łamali. Przestajemy pragnąć dobra i szlus. Bo inaczej cała zoologia , no i cała poezja, literatura do kosza? Może inaczej jest gdzieś w dalekich galaktykach, ale nie na Ziemi. W najgorszym wypadku małżonek lub bliźni okazuje się kimś nie godnym zaufania, a nawet naszym wrogiem. Cóż, możesz wtedy odetchnąć z ulgą: nie tylko ja taki jestem. Jeśli myślisz o sobie, jako o kimś doskonałym, to okłamujesz siebie. Więc kochaj małżonka tak, jakbyś kochał nieprzyjaciela. To wciąż zasady ogłoszone na tej ziemi, a nie gdzieś w kosmosie. Cytuj: No i co jeszcze ważniejsze - agape jest darem Boga. Jakże nam ślubować w Jego imieniu? To On uznaje, kogo obdarować darem agape, łaską wiary. Jakże człowieka z tego rozliczać? Masz ślubować we własnym imieniu. A jeśli Ci miłości agape brakuje (masz jej za mało), to proś o nią Boga, On ją daje hojnie, bez wypominania.
|
Pn lis 18, 2024 12:48 |
|
 |
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 2179
|
 Re: Biblijne sprzeczności
Witold33 napisał(a): By czegoś pragnąć, konieczne jest odpowiednie nastawienie naszej psychiki. Tak, masz rację. To akt woli. A konsekwencją jest realizacja tegoż. Chcę czynić dobro, więc staram się to robić. Na miarę moich możliwości. Mam przekonanie, że jest to właściwa droga. A to, że ktoś skrzywdzi nie prowadzi do sprzeniewierzenia się postanowieniu. Prowadzi do wybaczenia. I zapobiegania powtórkom. Zapobiegania za pośrednictwem czynienia dobra. Ale, w Imieniu Boga niczego nie można ślubować. Można przysięgać przed Nim, w Jego obecności. Przyzywać Go w trakcie przysięgi, aby dawał siłę wytrwania w postanowieniu.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Pn lis 18, 2024 12:53 |
|
 |
przesunięcie_ku_zieleni
Dołączył(a): Cz paź 03, 2024 17:27 Posty: 127
|
 Re: Biblijne sprzeczności
Rabarbar napisał(a): A ile, Twoim zdaniem, może być jednocześnie religii prawdziwych? Tzn. takich, których wyznawcy mają rację? Raczej tylko jedna, choć nikt nie wie na pewno. Jednak poprzednio nie poruszałem w ogóle kwestii słuszności systemu wierzeń religijnych. Wspomniałem o religiach istniejących, a nie "prawdziwych" lub nie. To dwie różne kwestie. Cytuj: A ilu znasz innych autorów, podejmujących temat wydarzeń w I w. ne w Palestynie? Swetoniusz i Kasjusz Dion wspominali w swoich dziełach o władcach z dynastii herodiańskiej. Najprawdopodobniej też Justus z Tyberiady, autor "Kroniki królów żydowskich" pisał m.in. o rządach Heroda, choć nie wiadomo, bo jego dzieła się nie zachowały. W odróżnieniu od dzieł Josefa ben Matitjahu vel Józefa Flawiusza. Jeśli liczba ofiar tej "rzezi niewiniątek" wynosiła kilka, kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt, to faktycznie, mogła z tego powodu nie zainteresować historyków. Jeśli jednak, jak twierdził św. Hieronim - jeden z Ojców Kościoła - rzeź niewiniątek dotyczyła tysięcy dzieci, to już trudniej sobie wyobrazić, by takie wydarzenie pominięto milczeniem i uznano za niewarte wzmianki. Natomiast fakt, że nie wspominają o tym trzej pozostali autorzy kanonicznych ewangelii, IMHO zdaje się przemawiać za tym, że takiego wydarzenia nie było. Nie twierdzę na sto procent, że Herod nie kazał zrobić czegoś takiego i że nie miało to miejsca, tylko że znane nam przesłanki są, jak dla mnie, zbyt słabe, by robić z tego opowieść obecną w powszechnej świadomości i m.in. na tysiącach spektaklach jasełkowych. Jak było naprawdę - pewnie się nie dowiemy. https://ciekawostkihistoryczne.pl/2014/ ... -naprawde/ - tutaj dość bezstronny tekst przedstawiający temat z różnych perspektyw. Cytuj: Jeśli o jakimś wydarzeniu (np. "rzezi niewiniątek") wspomina jeden z ewangelistów, uważasz, że informacja jest niewiarygodna. Ale narodzenie Jezusa w Betlejem wspominają dwaj ewangeliści, a trzeci sugeruje, że o tym również wie, a mimo to, twierdzisz, że zdarzenie nie miało miejsca. Bardzo wiele wydarzeń z życia Jezusa jest wspominanych przez wszystkich trzech synoptyków, więc ten materiał powinien być dla Ciebie niepodważalny - ale nie jest. Jedna rzecz to zmiana lokacji wydarzenia, jakim były narodziny Jezusa, którego prawie nikt nie kwestionuje - w czasach, gdy nie sporządzano aktów urodzenia. Druga rzecz to kwestia, czy wydarzenie, jakim była rzeź niewiniątek, miało miejsce w ogóle. Zmiana lokacji wydarzenia to "trochę" co innego niż wyimaginowanie wydarzenia, o którym nikt nie słyszał ani nie opowiadał. Zresztą, o ile prorocy zapowiadali, że Mesjasz będzie pochodzić z Betlejem (Mi 5,1), o tyle próżno w księgach prorockich szukać zapowiedzi, że nowo narodzony Mesjasz będzie od samego początku wzbudzać tak silną zawiść u panującego władcy, że ów władca powodowany tą zawiścią rozkaże zamordować wiele niewinnych dzieci w celu zamordowania wśród nich Mesjasza. Cytuj: Gdyby Twoje kryterium stosować do historyków Rzymu, powinni oni przytaczać wszystkie fakty od założenia Rzymu, zapisane przez pozostałych historyków, bo inaczej sugerowaliby, że nie uważają tych faktów "za kwestię wartą wzmianki". Rzymscy historycy nieraz wykazywali się stronniczością w przedstawianiu poszczególnych władców Rzymu (np. Tacyt przedstawił Tyberiusza, pierwszego "złego cesarza", w najciemniejszych barwach jako sadystycznego zwyrodnialca, co niekoniecznie było prawdą), choć to osobna kwestia. Cytuj: A to świadczyłoby o wczesnym pochodzeniu zasadniczych partii ewangelii. W encyklopediach i opracowaniach, na które natrafiałem, była mowa o spisaniu czterech kanonicznych ewangelii między 70 a 100 rokiem, z czego jako najstarsza jest tam wymieniana Ewangelia Marka, jako druga z kolei - Mateusza, trzecia - Łukasza, a ostatnia Jana. Najprawdopodobniej głównym i najważniejszym kryterium tego, czy daną ewangelię uznano za kanoniczną, była teologiczna zbieżność z dogmatami obowiązującymi w dominującym nurcie chrześcijaństwa. Cytuj: Autor ewangelii Jana na pewno należy do grona apostołów. Jako "umiłowany uczeń", albo jako "uczeń" pojawia się w ewangelii w kluczowych momentach przy Jezusie. Z kolei 1 List Jana (tożsamość z autorem ewangelii wynika z podobieństwa słownictwa, stylu i treści) podkreśla bliskość, nawet tę fizyczną, z Jezusem Może tę ewangelię spisał ktoś, kto znał osobiście jednego z apostołów - możliwe, że właśnie Jana - i oparł jej treść na jego ustnej relacji zapamiętanej przez piszącego? Co uważasz o takiej wersji? Idący napisał(a): miłość to nie stan emocjonalny, tylko świadoma decyzja. Miłość jest uczuciem - a nie da się nikogo kochać na zawołanie. Tak samo jak nie da się przestać kochać na zawołanie. "Serce nie sługa", jak się mówi - i to jest prawda. Podobnie np. nie da się zapomnieć na zawołanie. O bezwarunkowej miłości można mówić chyba tylko w odniesieniu do własnego dziecka. W pozostałych przypadkach miłość jest warunkowa. U małżonków nieraz następuje rozpad więzi uczuciowej - np. gdy jedno zaniedbuje lub zdradza drugie albo zaczyna dopuszczać się przemocy.
|
Pn lis 18, 2024 20:53 |
|
 |
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 2179
|
 Re: Biblijne sprzeczności
Co to znaczy "prawdziwa religia"? Każda jest prawdziwa, jeśli prowadzi do zbawienia.
Podstawową kwestią jest wiara w Jedynego Boga. A kwestią z tego wynikającą, jest Objawienie. I Nauka Boża. Czyli wypełnianie woli Boga.
Niebo nie jest zamknięte dla innowierców albo niewierców, jeśli wypełniają wolę Boga Jedynego. Nawet nie zdając sobie z tego sprawy, że to Jego wola.
To, że różnie nazywają Boga, nie ma znaczenia dla Boga. Allah, Jehowa, Jahwe, Bóg, Ojciec Niebieski - to tylko ludzkie imiona Boga. A On JEST.
Jeśli na stole ktoś położy monetę nominale 10, to Polak powie "dziesięć", Niemiec "zehn", Anglik "ten" - i czy z tego powodu ta dziesiątka będzie mieć inną wartość? To ne moneta się zmienia, zmienia się nasze mówienie, widzenie, interpretacja.
Każdy uczciwie wierzący, jest przekonany, że jego religia jest najbliższa Bogu i prawdzie, którą objawił. A prawdą objawienie, jest miłość Boga do nas, odwzajemnianie jej przez nas.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Pn lis 18, 2024 22:06 |
|
 |
Rabarbar
Dołączył(a): N gru 14, 2008 18:56 Posty: 892
|
 Re: Biblijne sprzeczności
@Idący To, co napisałeś w większości jest słuszne. Ale np. nie wyjaśnia potrzeby Wcielenia Chrystusa, Jego nauczania o Bogu, Jego ofiary za nasze grzechy. Cały czas obracalibyśmy się wokół religii intuicyjnych, które każdemu człowiekowi pozostawiają zadanie rozpoznania Boga.
Zgadzam się, że Jezus nie wyklucza ze zbawienia niechrześcijan. Ale jeśli jesteś w kręgu chrzescijańskiego oddziaływania, to treść Jego nauczania nie poostawia Ci swobody. Bo: A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa. (J 17,3) (22) Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, (23) aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. (J 5,22-23) (23) Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. (24) Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie. (J 4,23-24) W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwo Bożego. (J. 3,3)
Jeśli to wiesz, a nie idziesz za tym - to w rzeczywistoci idziesz w kierunku przeciwnym (por. Łk 11,23).
|
Wt lis 19, 2024 13:53 |
|
 |
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 2179
|
 Re: Biblijne sprzeczności
Nie wiem. Wiem, że przekracza możliwości mojej wyobraźni to, że ktoś mógł być wierzącym, a potem przestał. Ci wszyscy celebryci, których apostazją zachwyca się gawiedź, nigdy nie byli wierzącymi. Co nie znaczy, że im się nie wydawało, że wierzą. W domu nauczono ich mówienia wieczorem: Pa, pa Boziu. I na tym poziomie zostali. Formalnie chodzili (nie zawsze), czasem spełniali minimum katechizmowe, bezrefleksyjnie. Nie odróżniając Kościoła od kościoła, księdza od świętego. Bez wpływu wiary na postępowanie. Ale i tak mam nadzieję, że w ostatniej chwili świadomości, podobnie jak tzw. dobry łotr, przybiegną do Boga ze skruchą, żalem i błaganiem. A dobry Bóg ich nie odtrąci.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Wt lis 19, 2024 15:44 |
|
 |
Rabarbar
Dołączył(a): N gru 14, 2008 18:56 Posty: 892
|
 Re: Biblijne sprzeczności
@Idący Cytuj: Wiem, że przekracza możliwości mojej wyobraźni to, że ktoś mógł być wierzącym, a potem przestał. Mojej też. Być może z innych powodów. (27) Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną (28) i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. (29) Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. (30) Ja i Ojciec jedno jesteśmy. (J 10,27-30)Słowa te mówią, że jeśli już jestem owcą Jezusa, to nikt nie jest w stanie wyrwać mnie z ręki Jego i Jego Ojca. Więc nie mogę od-nawrócić się, od-wierzyć, bo za trwałością mojego związku z Bogiem stoi sam Bóg w trzech Osobach! Cytuj: Ci wszyscy celebryci, których apostazją zachwyca się gawiedź, nigdy nie byli wierzącymi. Co nie znaczy, że im się nie wydawało, że wierzą. W domu nauczono ich mówienia wieczorem: Pa, pa Boziu. I na tym poziomie zostali. Formalnie chodzili (nie zawsze), czasem spełniali minimum katechizmowe, bezrefleksyjnie. Nie odróżniając Kościoła od kościoła, księdza od świętego. Bez wpływu wiary na postępowanie. Zdarza się, że w osobach ochrzczonych, gdy były niemowlętami, pojawia się później rodzaj buntu, bo: "dlaczego mam brać udział w tym, do czego sam osobiście się nie deklarowałem?" I wtedy apostazja wydaje się być "unieważnieniem chrztu, zerwaniem więzi z Kościołem", ale wg katolickiego prawa kanonicznego apostazja jest "całkowitym porzuceniem wiary chrześcijańskiej" (kan. 751). Nie wiem czy większość apostatów rozumie, co tym aktem deklarują. Winiłbym za to nie tylko samych apostatów, ale również Kk, który niezgodnie z zamiarem Chrystusa, przypisuje (wielką) wagę obrzędowi chrztu, oderwanego od osobistej wiary chrzczonego dziecka. Można byłoby uznać, że ta wiara ma być wzbudzona później, gdyby Kk efektywnie wezwanie do nawrócenia i wiary głosił ochrzczonym, podkreślajac, że bez tego ich chrzest nie ma żadnego znaczenia. Ale ponieważ tak się nie dzieje, apostazje się pojawiają.
|
Wt lis 19, 2024 17:40 |
|
 |
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 2179
|
 Re: Biblijne sprzeczności
Rabarbar napisał(a): Winiłbym za to nie tylko samych apostatów, ale również Kk, który niezgodnie z zamiarem Chrystusa, przypisuje (wielką) wagę obrzędowi chrztu, oderwanego od osobistej wiary chrzczonego dziecka. Można byłoby uznać, że ta wiara ma być wzbudzona później, gdyby Kk efektywnie wezwanie do nawrócenia i wiary głosił ochrzczonym, podkreślajac, że bez tego ich chrzest nie ma żadnego znaczenia. Ale ponieważ tak się nie dzieje, apostazje się pojawiają. Oczywiście Kościół (zarówno hierarchia jak i ogół wiernych) ponoszą duża winę. Ale nie za przecenianie chrztu, tylko za dawanie przykładu. Za zbyt duże przywiązanie do form. I rozliczanie z pozorów. Chrzest jest włączeniem do Kościoła. Czy nieświadomym? To zależy od rodziców. Np. czy od pierwszych tygodni życia modlą się przy łóżeczku dziecka. Jeśli dziecko, od pierwszych dni widzi rodziców modlących się, to wzrasta w wierze. Jeśli niemowlak (często uciążliwy) jest zabierany regularnie na msze święte, to wyrasta w wierze. Jeśli dziecku nie każe się chodzić do kościoła, tylko chodzi się z nim zawsze, to dziecko przesiąka wiarą. Gd z dzieckiem rozmawia się Ewangelii i kazaniu, to buduje się gmach jego wiary. Ale zdarza się, że na dziecku wymusza się przystąpienie do I Komunii, bo wszyscy idą. Albo dlatego, że piękna sukienka. Alb prezenty. To dziecko widzi, że nie ma wiele wspólnego z wiarą. Podobnie z bierzmowaniem. Nie nawracać, tylko dawać przykład swoim postępowaniem. Nie słowami, a czynami.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Wt lis 19, 2024 18:02 |
|
 |
Atimeres
Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00 Posty: 2042
|
 Re: Biblijne sprzeczności
Idący napisał(a): Rabarbar napisał(a): Winiłbym za to nie tylko samych apostatów, ale również Kk, który niezgodnie z zamiarem Chrystusa, przypisuje (wielką) wagę obrzędowi chrztu, oderwanego od osobistej wiary chrzczonego dziecka. Chrzest jest pierwszym i najważniejszym sakramentem; jest bramą dla innych sakramentów i wiary Kościoła. Tak jest w każdym wyznaniu chrześcijańskim. Acha, że chrzci się dzieci? W apostolskim Kościele chrzciły się całe rodziny, o czym decydował ojciec. I niezależnie od wieku, z rodzicami i najmniejsze dzieci. Bowiem chrzest jest zanurzeniem w wierze Kościoła, a tym dla dziecka jest wiara rodziny. Chrzest jest włączeniem do Kościoła. Czy nieświadomym? To zależy od rodziców. Np. czy od pierwszych tygodni życia modlą się przy łóżeczku dziecka. Jeśli dziecko, od pierwszych dni widzi rodziców modlących się, to wzrasta w wierze. /.../ Nie nawracać, tylko dawać przykład swoim postępowaniem. Nie słowami, a czynami. Nie słowem, ale czynami? Pusty i fałszywy frazes, bo powinno być i słowo, i czyn, najlepiej równocześnie. Ale jeżeli kogoś nie stać na dobry czyn, to słowo zawsze ma sens, niezależny od przykładu. Sam św. Paweł mówi mniej więcej tak, że "nosimy ów skarb wiary w glinianych naczyniach, aby z Boga była ta przeogromna moc, a nie z nas". Dam przykład. Zachorowałem kiedyś bardzo ciężko. Wiecie kogo mi wskazano? Lekarza, który sam był podobnie chory, ale miał okres remisji, w czasie którym bardzo świetnie leczył. Pytam, czy ojciec alkoholik i palacz może pouczać dziecko: "Nie ucz się pić ani palić!"? Nie tylko może, ale musi! Dlaczego ten lekarz - bo leczy nie w imieniu swojej choroby, ale w imieniu wiedzy medycznej leczy. Ojciec alkoholik nie poucza dziecka w imieniu swojej choroby i uzależnienia, lecz zdrowego rozsądku (jeśli go jeszcze nie utracił) i w dla dobra dziecka. Ksiądz taki i owaki także poucza mimo wszystko, posługując się nie siłą swoich namiętności czy uzależnień, ale siłą przekonującą Ewangelii (jeśli jeszcze w nią wierzy), niezależnie od praktyki życiowej, uzależnień, czy schorzeń. Doceniajcie siłę Bożego słowa i prawdy, lub także rozumnego umysłu i rozumnej mowy. Brak przykładu i zdolności do czynienia dobra nikogo nie zwalnia z obowiązku wychowywania i apostolstwa.
|
Cz lut 13, 2025 11:20 |
|
 |
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 2179
|
 Re: Biblijne sprzeczności
Atimeres napisał(a): Nie nawracać, tylko dawać przykład swoim postępowaniem. Nie słowami, a czynami. Nie słowem, ale czynami? Pusty i fałszywy frazes, bo powinno być i słowo, i czyn, najlepiej równocześnie. [/quote] Czyż mógłbym się sprzeciwić niekwestionowanemu autorytetowi? Urastasz w moich oczach do poziomu wszechwiedzącej Viony. Chylę czoła przed tak wielkimi autorytetami. I pouczę też św. Franciszka z Asyżu, aby się nie wygłupiał z nakazem: „ Głoś Ewangelię w każdym czasie, a jeśli to konieczne, używaj słów”. Z tego co napisałeś wynika, że biedak się mylił. Mylili się też Tytus Liwiusz głosząc, że verba docent, exempla trahunt. Jego tez postaram się powiadomić, że się mylił, o Atimeres stwierdził, że to fałszywy frazes. A ja głupi uwierzyłem Franciszkowi i Liwiuszowi, że najpierw trzeba dawać przykład. I przede wszystkim dawać przykład. A słowa używać dopiero wtedy, gdy ktoś chce słuchać, gdy wykazuje jakieś zainteresowanie. Pomimo uznania autorytety pozostanę przy swoim: Przede wszystkim dawać przykład, a w razie konieczności uzupełniać słowem. A jednak, dyskutując na forum mogę tylko słowem. Tu Atimeteres ma rację. Tam, gdzie nie da się czynem, należy słowem. PS. Tak prawdę mówiąc, sądzę że Atimeras nie tyle sprzeciwia się temu co napisałem, ale prowadzi grę pozornych sprzeciwów po to, aby zainteresować innych dyskutantów poruszanymi problemami. To takie przyjacielskie droczenie się. Zabawne łapanie za słówka. Ale wszystko w dobrym celu.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Cz lut 13, 2025 13:02 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|