Bez urazy, ale ten artykuł to zlepek kłamstw...


Tak, tak właśnie jest. Opis stworzenia Adama i Ewy osobno to zwyczajne wejście w szczegóły wydarzeń z Szóstego Dnia i tworzenia Ogrodu Eden.


Nikt rozsądny tak nie powie. Nie ma żadnego konfliktu - wystarczy spojrzeć trzeźwo - nie nastawiając się anty-katolicko.


Tak - ludzkie żebro to jedyna kość, która sama się regeneruje w ciągu zaledwie kilku tygodni.


By pozostawić ślad po dziele stworzenia? Nie jestem tego pewien, ale słyszałem, że mężczyzna ma jedną parę żeber mniej - to tak, jako ciekawostka


Tak.


Nieprawda - Biblia mówi, że Ziemia jest okrągła.


Bo jest - nawet, gdyby stopić wszystkie swobodnie pływające lodowce świata, poziom wody nie podniesie się nawet o centymetr. To nie była woda z żadnych lodowców. Polecam wczytać się dokładnie w opis potopu, lub obejrzeć filmy doktora Hovinda na ten temat.


Ja się zgodzę - to niemożliwe, go Arka miał wyporność zaledwie 14 tysięcy ton. Czytając Biblię w pierwotnych językach widzimy, że Noe miał zebrać po parze z każdego TYPU zwierząt - nie gatunku. Wyodrębnianie się gatunków jest procesem błyskawicznym i udowodnionym. Zresztą zapewne brał młode.


Około 140 kultur z całego świata ma swój mit o Wielkim Potopie - każdy kontynent. Dla mnie dowodem jest istnienie wyraźnych warstw skalnych i szkielety organizmów zmieszane z Ziemią, jak i kontynenty rozdzielone ogromną ilością wody. To nie są mydła w wannie - są połączone na stałe z wnętrzem Ziemi.


Są na to dowody i to niezbite.


W starożytnym Egipcie panowała propaganda sukcesu. Niewygodnych faraonów usuwano z kart historii, podobnie jak nie chwalono się buntem niewolników żydowskich.


Jak ślady na piasku?


Jaki dowód? Chciałbym go poznać, jeśli to dowód, a nie spekulacje...

A co do Nowego Testamentu podam tylko link:
http://www.kosciol.pl/article.php/20060 ... 1207/print

A nie mógłbyś choć po krótce napisać skąd wzięła się ta woda do potopu, albo jakie niezbite dowody mamy że Żydzi byli w Egipcie? Co do pierwszego to naprawde nie wiem, ale chyba nie chodzi o teorie Ziemi-śnieżki, co do drugiego to czepiam się raczej samego słowa "niezbite", bo pewne dowody są że Żydzi byli w Egipcie, a raczej jakieś ludy semickie z tego co wiem, które potem rozpoczęły wędrówkę ku Palestynie.

Skąd ta woda?
"trysnęły z hukiem wszystkie źródła Wielkiej Otchłani i otworzyły się upusty nieba"

Woda zgromadzona pod powierzchnią Ziemi oraz "Upusty nieba" symbolizujące lodowe komety, które wyjaśniają np. zamrożone mamuty w pozycji stojącej, czy obecność kanionów na naszym księżycu.

Żydzi w Egipcie?
http://potop-exodus.w.interia.pl/exodus/index.html
(Klikaj w "guziki"

Czyli rozumiem spadły na naszą planetę masy zamrożonej wody, plus woda z pod powierzchni. No mam pewne wątpliwości, ale to tez z braku wiedzy może. Tylko gdzie ta woda się potem podziała? Rozumiem pod ziemią?

Co do Exodusu to przejrze stronkę. Dziękuje.

Ależ proszę.

Szczerze? Nie uważam, że pod Ziemią - uważam, że ta woda to dzisiejsze Oceany, jeziora, morza. W końcu sama Biblia podaje, że kształt Ziemi zmienił się nie do poznania po Wielkim Potopie.

To kwestia podejścia do sprawy: dla mnie dowodem na Wielki Potop są bardzo wyraźne warstwy Ziemi (sortowanie hydrologiczne), szczątki zwierząt pod powierzchnią Ziemi, Wielki Kanion, tak ogromna ilość wody na naszej planecie, występowanie tej opowieści na wszystkich kontynentach (ponoć ponad 140 wersji) itd, itp.

Ale to nie ma sensu, woda która zalała całą Ziemię, teraz jest ocenami, czyli zmniejszyła swoją objętość? Zresztą przy stworzeniu jest już mowa o "bezmiarze wód" które potem "zbiorą się (wody) spod nieba w jedno miejsce i (niech się) ukaże powierzchnia sucha" Nawiasy odemnie żeby ładniej brzmiało. Już u zarania mamy do czynienia ze znaczną ilością wód.

Nie zmniejszyła objętości, tylko "zebrała się w jedno miejsce". To kwestia interpretacji. Najłatwiej założyć, że istotnie wróciła na swoje miejsce: pod powierzchnię Ziemi.

Ja widzę drugie rozwiązanie: zwyczajnie opadła na "dno", które formowało się wskutek przepływów tak ogromnych ilości wody po planecie.

Ale mówisz że traktujesz wszystko dosłownie, nie ma tutaj co interpretować zatem.

Ale jak zebrała się w jedno miejsce? Była na gróach i po 40 dniach spadła na dół?

Skoro wody zalały całą planetę to powinna byc ona cała scharatana, a nie utworzyć morza oddzielone kontynentami. A jeśli cześć wsiąkła w ziemię to znaczy chyba że ta musiała się podnieść. Poprostu trudno mi zrozumieć nagły przybór wody i zarazem to że wszystko wróciło do normy tak jak było, pomimo że ilosć materii się zwiększyła na naszej planecie.

Tak. Zebrała się w jedno miejsce, więc zapewne wróciła w dużej mierze na swoje miejsce: pod powierzchnię. Ale jak pisze w Biblii to nie było jedyne źródło wody, bo mamy jeszcze wodę "z niebios", która zapewne pozostała w postaci oceanów, mórz itp. Dziwne by było, gdyby nagle więcej wody zmieściło się pod Ziemią. Choć też niekoniecznie.


I taka zapewne była i nadal w dużej mierze jest, prawda?


Dlaczego nie? Nadmiar zwyczajnie opadł.


Jak wyżej.


Zwiększyła: Oceany na przykład. Szczegóły na górze.

Ale jak już pisałem, w 1 rozdziale księgi Rodzaju jest mowa o bezmiarze wód, co jak rozumiem znaczy nic innego jak to że od stworzenia tej wody i tak już było dużo. A tu jeszcze przybywa, zalewa i opada znikając gdzieś...

Jeśli jednak traktować dosłownie Biblie, to wody pokrywały całą ziemię 15 łokci ponad najwyższe góry. Czyli zakryły całą powierzchnię aż do wysokości 8848 metrów n.p.m. Potem cała ta masa zwyczajnie wyschła... czyli rozumiem wsiąknęła w ziemie, tak jest przecież napisane... Dla mnie to nieco dziwne...

Na pewno. Ale niekoniecznie na powierzchni Ziemi i na pewno nie tak dużo, by cały czas trwał Wielki Potop.


Mount Everest wcale nie musiał wtedy mieć 8848 metrów.


No tak - stamtąd też w dużej mierze się wzięła. Nie wsiąknęła w Ziemię w dosłownym sensie. "Plaga" się skończyła i wody "zebrały się w jednym miejscu" - zapewne szczelina, z której wyszła, gdy ""trysnęły z hukiem wszystkie źródła Wielkiej Otchłani". Zapewne do niej wróciły.

Ja co do potopu dodam os siebie, iż według mnie była jakaś wielka powódź i tyle. Zalała jakiś wielki obszar i opadało to przez te 40 dni. Wcale nie musiał być zalany cały świat.

A co do tego, że to tu umieściłem - po prostu natknąłem się na ten "artykuł' i chciałem abyście powiedzieli co o tym myślicie i co myślicie o jego twórcy a nie wytłumaczyli mi dlaczego tak nie ma

Aha a co do ilości wody to wbrew pozorom jest jej coraz mniej i wcale jej ilość się nie utrzymuje na jednym poziomie - ale to nie dlatego, że pijemy Tylko dlatego że oceany parują para jest wysoko i woda troki wody odlatuje powoli w kosmos.

TutajDaniel dlaczego napisales Mount Everest mogl byc nizszy? Latwiej twierdzic, ze go jeszcze nie bylo, a co to komu szkodzi? Jedynym dowodem na biblijny potop sa pozostalosc wody ale sodowej, w glowach niektorych "geologow".

Bilans wodny na naszej planecie JEST stały. Jeśli woda paruje, wraca do nas w postaci deszczu.


Był, jak najbardziej. Mógł być nawet wyższy, to bez znaczenia dla mojego poglądu.
Dla mnie dowodów jest cały ogrom: szczątki zwierząt pod ziemią, kaniony, wąwozy, wyraźne warstwy skalne (które właściwie nie mają śladów erozji), drzewa przechodzące przez kilka warstw skalnych, które PONOĆ mają dziesiątki milionów lat...
Panie geologu... Jak pan wyjaśnia fenomen drzew w parku Yellowstone? Przecież te warstwy niby mają dziesiątki milionów lat, a są w nich pogrzebane stojące pionowo i poziomo drzewa.