Ten - jeśli chcesz tak nazywać - "szantaż" to tylko dla Twego dobra! Gdybyś bowiem przeczytał ten List, to być szybciej pojął(?), że szybki powrót Jezusa do nieba to był kolejny krok w planie zbawienia i był to krok bardzo dla ludzi na ziemi potrzebny!... Nie odkłada się... nie zwleka... gdy jest coś, co ma znaczenie i warto to szybko zrobić...
Ale Ty tego nie chcesz uznać, bo lubisz w kółko te same pytania stawiać, a gdy masz odpowiedzi, to je ignorujesz i dalej pytasz... ot, taki to styl Twój, ale mi on nie odpowiada; może znajdziesz jakiegoś sympatyka; powodzenia!
A o Liście do Hebrajczyków pomyśl, aby go w jednak przeczytać!... (może 1-szy raz w życiu)

Szantaż nie służy żadnemu dobru, pomnij to lepiej.
Wydaj Ci się, że tylko coś tam znalazłeś.
Nawet jak poparłem Twoje tezy o proroctwie w tak dokładnym czasie, to zacząłeś rozliczać Chrystusa z czasu ziemskiego, któremu jako zbawiciel nie podlegał, a już na pewno nie po zmartwychwstaniu.
Może jeszcze potrafisz dokładnie podać dzień i godzinę zesłania nam Ducha Pocieszyciela?
Trzymasz się kurczowo swojego wrażenia, że coś wiesz i nie mam serca Ci tego odbierać.

Już miałem nie pisać, ale dla Twego dobra odejdę od zamiaru, aby się zastanowić nad sensem tego pytania, jaki stawiasz:
Czemu Jezus nie chciał już dalej żyć i umrzeć jak człowiek?

Pytasz o czas już po Jego zmartwychwstaniu, tak? Jeśli tak, to przecież ciało Jezusa było przemienione, chwalebne (jak to Biblia i teologia określa), inne od ciała, jakie Jezus miał przed śmiercią (wtedy był dokładnie taki, jak my od strony fizycznej); to ciało (Jezus sam) miało właściwości nam niedostępne - np. przenikanie przez materię: drzwi, ściany... pojawianie się i znikanie...

Zbawieni też mają mieć tego typu ciała:

Flp 3,20-21 PAU
(20) Nasza zaś ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też oczekujemy Zbawiciela, Pana, Jezusa Chrystusa,
(21) który przemieni nasze marne ciało i upodobni je do swego chwalebnego ciała. Dokona tego mocą zdolną wszystko sobie podporządkować.

W świetle tego, co piszę, Twoje pytanie brzmi co najmniej dziwnie, prawda? Czy już to widzisz?...
O jakim Ty w ogóle umieraniu Jezusa na starość piszesz/pytasz??!
On miałby w takim chwalebnym ciele starzeć się i umierać??!... Serio tak myślisz??!...
No to może i zbawieni też się starzeć będą i zgon zaliczą, co?!?...
[zanim się rzucisz, aby mi odpisywać, to pomyśl chwilę nad tym swoim pytaniem i zapytaj się sam: czy ono ma sens?!]

Czemu Jezus nie chciał już dalej żyć i umrzeć jak człowiek?
A temu, drogi forumowiczu, że nawet gdyby chciał, to by nie mógł...

Etylenie, chciałbyś aby po zmartwychwstaniu starzeć się i umierać?

Jezus nie ma i nie miał "dożyć swoich dni" Jezus jako Bóg jest wieczny.

Jezus nie ma i nie miał "dożyć swoich dni" Jezus jako Bóg jest wieczny.

stara nudna zagrywka pod tytułem "Jezus jeszcze za mało cierpiał"

A więc przez jakiś czas przypisujesz tutaj Jezusowi moce boskie, a za chwilę, na potrzeby swojej racji imputujesz, że nie potrafił nawet żyć i umrzeć jak człowiek będąc także człowiekiem?
Umówmy się może tak, że pisze mi ewentualnie wszystko co wiesz w jednym poście i więcej już nie trolujesz w moich wątkach, ok?

Nie ten wzór i nie te cudowne właściwości.
Poza tym czyżbyś uważał, że życie i umieranie jako człowiek jest zbyt kiepskie dla Jezusa, który zgodził się cierpieć i umrzeć za niego?
Czy naprawdę Bóg był tak silnie zobowiązany do wypełnienia rzekomej przepowiedni, że nie mógł się wycofać z tego całego męczennictwa, które mieniło ludzi tylko na gorsze?

C2H6O - NAWRÓĆ SIĘ!

Całkowity brak zrozumienia tego, co Bóg czyni dla człowieka.
Bóg nie musiał spełniać żadnej przepowiedni. A tych rzekomych nie spełniał. Bo po co, skoro były rzekome?
Męka Chrystusa i Jego zmartwychwstanie zmieniło miliardy ludzi na lepsze. I w dalszym ciągu to działa. Wystarczy Mu zaufać. I naśladować.

"Jednakże mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was" J.16.7

Wiara jest niejako odrębna od pojmowania, jednak w jakiejś części się na nim wspiera.
Ducha Pocieszyciela pojmuję dość dobrze i Jego dary.
Także to, że Bóg jest wszechmogący.
Nie mogę pojąc tej zależności: odejście Jezusa = przyjście Ducha Pocieszyciela.
Dlaczego musiał być taki warunek działania Boga?
Z czego to wynikało?
Czemu np. Duch Pocieszyciel nie mógł przyjść na nasz świat wraz z Jezusem?

Spróbuję to wyjaśnić...
Pan Jezus był materialnie ograniczony do jednego miejsca; za to Duch Święty=Pocieszyciel nie ma tego ograniczenia, więc Jego skuteczność docierania naraz do wielu miejsc i osób jest większa, niż wtedy, gdy jest się tylko na jednym miejscu.
Dlatego zastąpienie na Ziemi Jezusa przez Ducha Św. jest korzystne dla ludzkości...

Pod drugie: Chrystus potrzebował wrócić do nieba, gdzie jest świątynia, aby w niej - jak Arcykapłan - pełnić dla dobra ludzkości swoją służbę na mocy złożonej na Krzyżu ofiary...

Patrząc całościowo: Boży plan zbawienia miał/ma swoje etapy - po etapie, gdzie na Ziemi był Mesjasz, nastał czas, gdy na Ziemi jest Pocieszyciel...
Jak dla mnie to proste i sensowne (ale pewnie się z tym nie zgodzisz, więc będę to musiał "wziąć na klatę"...).

To wytłumacz mi proszę, co przeszkadzał Jezus Duchowi Pocieszycielowi, że ten przyszedł na ziemię dopiero po odejściu z niej Jezusa.
Czemu razem nie mogli przebywać na ziemi?
Jezus nie wrócił do nieba. On urodził się na ziemi i przed odejściem nie był w niebie.
I to nadal nie jest odpowiedź na moje pytanie: Czemu Jezus nie chciał już dalej żyć i umrzeć jak człowiek?
Gdyby chciał, to by żył. Czemu więc nie chciał?