Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn cze 17, 2024 11:11



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 252 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 17  Następna strona
 Sprzeczności w Piśmie Świętym 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
No dobrze, to bedzie jakaś parafraza - Bóg zatwardził ich serca, aby nie poznali (prawdy? nie pamiętam...) i sie nie nawrócili...
Nie przypomnę sobie, skąd to jest...
Traktując dosłownie to jest straszne... A Bóg miłosierny...
No to wyjaśnienie - Izraelici przypisywali czynności Bogu bezpośrednio - tzn, że co? Bo to początek wyjasnienia tylko? Mam rozumieć, że przypisywali Bogu coś, co nie było prawdą??? Oj, chyba jednak coś nie tak, to juz podważa prawdziwośc Pisma Św., gdyby pójść w tym dalej...
Czyli może strona bierna - Bóg szanując wolna wolę człowieka dopuścił, by ich serca pozostały twardymi i się nie nawrócili...
No, to brzmi akceptowalnie, ale... Dobrze rozumiem???

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


So cze 28, 2003 15:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
Witam :)

jotka
dobrze rozumiesz :)
fragment o jaki Ci chodzi to najprawdopodobniej J 12,40:

„Zaślepił ich oczy i twardym uczynił ich serce, żeby nie widzieli oczami oraz nie poznali sercem i nie nawrócili się, ażebym ich uzdrowił”

W szerszym zaś kontekście: J 12, 38 - 41

„Chociaż jednak uczynił On przed nimi tak wielkie znaki, nie uwierzyli w Niego, aby się spełniło słowo proroka Izajasza, który rzekł: Panie, któż uwierzył naszemu głosowi? A ramię Pańskie komu zostało objawione? Dlatego nie mogli uwierzyć, ponieważ znów rzekł Izajasz: Zaślepił ich oczy i twardym uczynił ich serce, żeby nie widzieli oczami oraz nie poznali sercem i nie nawrócili się, ażebym ich uzdrowił. Tak powiedział Izajasz, ponieważ ujrzał chwałę Jego i o Nim mówił.”

(w podobnym kontekście ten fragment Księgi Izajasza cytowany jest jeszcze – Mt 13,14n;
Mk 4,12; Dz 28,26n.)

Zaglądając do wskazanego Izajasza czytamy:

„I usłyszałem głos Pana mówiącego: Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł? Odpowiedziałem: Oto ja, poślij mnie! I rzekł [mi]: Idź i mów do tego ludu: Słuchajcie pilnie, lecz bez zrozumienia, patrzcie uważnie, lecz bez rozeznania! Zatwardź serce tego ludu, znieczul jego uszy, zaślep jego oczy, iżby oczami nie widział ani uszami nie słyszał, i serce jego by nie pojęło, żeby się nie nawrócił i nie był uzdrowiony.” (Iz 6,8-10)

W przypisie zaś do tego fragmentu widzimy słowa:

„To zdanie ma formę i myśl bardzo semicką. Nie znaczy ono, że Bóg wprost chce i sprawia opór (zaślepienie i głuchotę) Judejczyków, stawiany Jego łasce, lecz że jest on przez Boga przewidziany, wchodzi w Jego plany i dlatego nie powinien zniechęcać proroka. Semici przypisują zwykle wszystkie skutki wprost pierwszej przyczynie, Bogu, z pominięciem przyczyn drugorzędnych, które je bezpośrednio sprawiają.”


Pewien problem mogą stanowić słowa św. Pawła:

„Albowiem mówi Pismo do faraona: Po to właśnie cię wzbudziłem, aby okazać na tobie moją potęgę i żeby rozsławiło się moje imię po całej ziemi. A zatem komu chce, okazuje miłosierdzie, a kogo chce, czyni zatwardziałym. Powiesz mi na to: Dlaczego więc Bóg czyni jeszcze wyrzuty? Któż bowiem woli Jego może się sprzeciwić? Człowiecze! Kimże ty jesteś, byś mógł się spierać z Bogiem? Czyż może naczynie gliniane zapytać tego, kto je ulepił: Dlaczego mnie takim uczyniłeś?” (Rz 9, 17-20)

Tutaj również czytamy w przypisie do wiersza 18:

„To znaczy dopuszcza zatwardziałość, jako postawę dobrowolnie obraną.

Oczywiście można postawić zarzut, że jest to manipulowanie słowami Pisma Św. jednakże musimy znowu przypomnieć sobie zasady interpretacji, które mówią między innymi, że poszczególne fragmenty należy odczytywać w kontekście całości, mając ponadto na uwadze ówczesny sposób myślenia i wysławiania się. A w kontekście całego Pisma Św. niedopuszczalne jest stwierdzenie, że Bóg dąży do dobrego celu posługując się złymi środkami.
Tak więc np. Bóg nie chciał śmierci swojego Syna – ale do niej dopuścił – wykorzystując zło, które z własnej woli uczynił człowiek do osiągnięcia jeszcze większego dobra – odkupienia człowieka. I tak się dzieje w pozostałych przypadkach – Bóg nie czyni, ani nie nakazuje czynienia zła – dopuszcza je natomiast i wpisuje w swój plan zbawiania człowieka.

Pozdrawiam :)


So cze 28, 2003 20:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 15:22
Posty: 600
Post 
Saxonie jak ty ciekawie zabrałeś się do tego tematy. Tylko ciebie tak podziwiać jak starasz sie rozjaśnić Biblie.
Biblie należy czytać całostkowo, a nie fragmentami, choć w ten sposób co ty przyjołeś też jest ciekawy, może każdy skorzysta.


So cze 28, 2003 20:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
Phariese :)

Różnie można - czasami potrzebne jest i takie ujęcie jak myślę. A że trzeba czytać w kontekście całości - to wiem o tym i podkreślam to cały czas.

Poza tym nie da się przeczytać całej Biblii na raz - trzeba z konieczności czytać fragmentami ;) :)

Pozdrawiam :)


So cze 28, 2003 20:48
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
a jak rozumieć dzisiejszą Ewangelie - za kogo ludzie uważali Jezusa: za Eliasza, Jeremiasza lub jednego z proroków.... a przeciez dusze nie wracają - nie ma reinkarnacji... więc dlaczego Jezus o to zapytał i w taki sposób?


N cze 29, 2003 12:58
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 21, 2003 16:12
Posty: 656
Post 
Reinkarnacja to wędrówka dusz. Natomiast Żydzi wierzyli w zmartwychwstanie ciał. Wierzono np. iż Eliasz ma przyjść, by przygotować drogę dla Mesjasza. I niektórzy Żydzi mieli wątpliwości widząc cuda, które działał Jezus. Jest to jeden z proroków zapowiadający Mesjasza, czy już sam Mesjasz? Podobne pytania zresztą zadawano Janowi Chrzcicielowi. Jak wiemy, do niego odnosiła się prorocka zapowiedź przyjścia Eliasza, lecz nie w sensie dosłownym lecz przenośnym. Jan Chrziciel był tak wielkim prorokiem jak Eliasz uznawany przez Żydów za największego proroka Starego Testamentu.


N cze 29, 2003 15:37
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
Tak w ramach uzupełnienia tylko – bo Serafin udzielił już odpowiedzi:

1. małe sprostowanie: nie wszyscy Żydzi wierzyli w zmartwychwstanie

„Wiedząc zaś, że jedna część składa się z saduceuszów, a druga z faryzeuszów, wołał Paweł przed Sanhedrynem: Jestem faryzeuszem, bracia, i synem faryzeuszów, a stoję przed sądem za to, że spodziewam się zmartwychwstania umarłych. Gdy to powiedział, powstał spór między faryzeuszami i saduceuszami i doszło do rozdwojenia wśród zebranych. Saduceusze bowiem mówią, że nie ma zmartwychwstania, ani anioła, ani ducha, a faryzeusze uznają jedno i drugie.” (Dz 23, 6-8)

2. o możliwości ukazywania się zmarłych na ziemi świadczy chociażby scena Przemienienia Pańskiego, gdzie ukazali się Mojżesz i Eliasz

3. I jeszcze pewien cytat:
„Wtedy zapytali Go uczniowie: Czemu więc uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz? On odparł: Eliasz istotnie przyjdzie i naprawi wszystko. Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał. Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu.” (Mt 17, 10-13)


Pozdrawiam :)


N cze 29, 2003 17:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 9:48
Posty: 33
Post 
saxon napisał(a):
Nie tak dawno na przykład frapowała mnie kwestia
......................znalazłem już satysfakcjonującą mnie odpowiedź :)


cieszę się że jest ktoś kto... szuka prawdy :D

ciekawi mnie jak rozwikłałeś ta sprzeczność z dinozaurami...
wiele razy zastanawiałam sie i pytałam... dociekałam sensu zawartego w:
Łk 8,18 „Uważajcie więc, jak słuchacie. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, temu zabiorą i to, co mu się wydaje, że ma.”
czytajac Twoje wywody znalazłam 'satysfakcjonującą mnie odpowiedź'.... :D
dzięki i... Bóg zapłać...


Wt lip 01, 2003 14:07
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
jestem

cieszę się zatem :)

odnośnie owego problemu - dzięki życzliwości znajomych otrzymałem maila z wypowiedzią ojca Salija na ten temat. Ponieważ jest on dość obszerny dlatego nie podaję go tutaj tylko przesyłam Ci go na PW.

Pozdrawiam :)


Śr lip 02, 2003 19:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
No cóż.....

nie podaję linków do tekstów które wklejam - albowiem tak jak już kiedyś odpowiedziałem Pharisee - nie pamiętam ich poprostu - przez czas mojego pobytu na necie zgromadziłem pewną część opracowań na różne tematy - zarówno artykuły skopiowane bezpośrednio jak i wlasne opracowania z wielu różnych źródeł - było to mi potrzebne w różnorodnych prowadzonych przeze mnie dyskusjach - teraz to wykorzystuję nie na zasadzie popisywania się, ale dzielenia - rozumiem jednak, że niektórych może to razić - tak więc od teraz przestaję to robić

Pozdrawiam :)

PS. Powyższy tekst przesyłam jeszcze na kilka tematów - gwoli wyjaśnienia :)


Śr lip 02, 2003 22:43
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt wrz 19, 2003 18:59
Posty: 9
Post Dosłowność Biblii.
Witam.
Piszę po raz pierwszy, więc mogą zajść techniczne niedoskonałości, za co z góry przepraszam.

U Normana Daviesa wyczytałem, że katolicy mniej więcej do XVIII wieku rozumieli Biblię dosłownie (mój znajomy historyk twierdzi, że nawet jeszcze w XIX wieku tak czyniono).
Dopiero rozwój nauk spowodował lawinę pytań, na które nie można było dać satysfakcjonującej odpowiedzi.

Prosty przykład: jedna z plag egipskich spowodowała zabicie wszelkiego bydła u Egipcjan, a w kolejnej zginęło wszystko pierworodne.
Problemem jest czas. Egipcjanie mogli zakupić bydło, zabrać Żydom (ale wtedy były krzyk w Biblii). To się da zrobić, ale to trwa.

Inna sprawa to propaganda.
Okrucieństwo, które w dużej ilości jest opisywane w ST to najczęsciej wymysł. Te liczby obrazujące ilość zabitych wrogów, straszliwe zniszczenia... to pic.
W Księdze Machabejskiej są podane liczby pozabijanych żiłnierzy Antiocha. A wystarczy sobie poczytać z jaką trudnością Seleucydzi wystawili około 20 tys. ludzi, gdy zbliżali się Rzymianie.
Takie opisywanie zwycięstw co typowa przesada. Już Asyryjczycy na skałach wykuwali olbrzymie "banery", na których były opisane mrożące krew w żyłach dokonania wojenne.

Kolejna rzecz: stworzenie.
Zdadzam się z przedmówcami, że ST należy rozpatrywać w mentalności wspólczesnych.
Wyobraźmy sobie taką sprawę: siedzi Mojżesz z rylcem i ma opisać stworzenie świata. Jak ma to zrobić? Wymyślić Wielki Wybuch?

Inna sprawa, że taka księga jest wdzięcznym polem do załatwienia własnych spraw. Choćby "rozwinięcie" podania o stworzeniu człowieka. Było o tyle niewygodne, że nie uwypuklało "ułomniejszej" natury kobiety. A z punktu widzenia patriarchatu było to niezbędne. Stąd mit o wygnaniu z raju (inna sprawa, że Adam wyszedł na idiotę, ale trudno). Konsekwencją takiego podejścia jest informacja o trzech synach Adama i Ewy, a o córkach nic. Dlatego rodzą się pytania: skąd Kain miał żonę, ilu ludzi mieszkało w mieście Seta? (ktoś mi kiedyś odpowiedział, że wtedy kazirodztwo było dozwolone i bezpieczne).

Miłosierdzie Boże.
Przyznam się, żę gdy czytałem Kroniki i natrafiłem na fragment o Dawidzie, który mógł wybrać trzy kary za swoje grzechy i wybrał, tę w której ucierpieli jego poddani najbardziej, to sam zaczynałem mieć wątpliwości.
Ale odrzuciwszy całą "nadprzyrodzoność" tego faktu wyszło mi, że to nic innego niż przedstawienie odpowiedzialności za swoje czyny. Być może autor chciał zwrócić uwagę, jak błędy władcy (w tym przypadku) mszczą się na poddanych. Tak jak duma i buta faraona mściły się głównie na Egipcjanach.
Nie lubię cytatów, bo jak mówiła moja polonistka: więcej niż dwa cytaty świadczą o nieznajomości tematu, ale pozwolę sobie przytoczyć fragment z Księgi Hioba, który dał mi wiele do myślenia: [13,7] Czy Boga złem osłonicie?

Moim skromnym zdaniem Biblia to nieudolne (bo ludzkie) przedstawienie relacji Bóg-człowiek, ze wszyystkimi konsekwencjami wynikającymi z ułomnej natury człowieka.

pozdrawiam
kato


So wrz 20, 2003 12:15
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
Witam

No cóż, wydaje mi się, że wyjaśnienie tego zabierze nam trochę czasu i będzie wymagało pewnej dozy cierpliwości :)
Takich problemów, jakie podałeś wyżej, jest w Piśmie Świętym o wiele więcej, dlatego też myślę, że aby właściwie na nie spojrzeć powinniśmy najpierw wyjaśnić kilka rzeczy podstawowych. Dzisiaj więc odniosę się do tylko jednego, ale moim zdaniem bardzo istotnego, Twojego stwierdzenia:

"Moim skromnym zdaniem Biblia to nieudolne (bo ludzkie) przedstawienie relacji Bóg-człowiek, ze wszyystkimi konsekwencjami wynikającymi z ułomnej natury człowieka.

Poniekąd się z nim zgadzam. Moim zdaniem, chociaż jest to prawda – to jednak prawda niepełna. Spróbujmy się zastanowić dlaczego.
Otóż koncepcja Boga zawarta na kartach Pisma Świętego wyzywa prawa, którymi zgodnie z zasadami nauki, kierują się stale religie. Postęp w dziedzinie historii porównawczej religii na przestrzeni dwu ostatnich wieków wskazał na coraz bardziej zagadkowe pochodzenie wiary żydowskiej.
Skąd bierze się ten surowy monoteizm, skoro wszystkie starożytne religie (nie tylko śródziemnomorskie i wschodnie, ale i afrykańskie, amerykańskie i australijskie) przeciwnie opierają się na politeizmie? Dlaczego Hebrajczyk od początku swoich dziejów nie potrafi sobie wyobrazić nieba zaludnionego mnóstwem bogów, ale znajduje w nim - nie mając ku temu żadnego pośrednika - jednego jedynego Boga?
Taka koncepcja bóstwa - wyjaśniają studia porównawcze - zawsze stanowi skutek długiej ewolucji. Ten naród przeciwnie doszedł do tego nagle, a nie na skutek kolejnych pracowitych wysiłków. Jakby chodziło o przyznanie racji pismom świętym, które twierdzą, że Izrael wcale ani nie wymyślił swego Boga, ani Go nie wybrał lecz to właśnie Jahwe wybrał sobie lud i osobiście objawił się patriarchom.
Tak więc im bardziej pogłębia się nasza znajomość historii i kultury religii starożytnego Wschodu, tym jaśniej rozpoznajemy punkty zbieżne i wzajemne wpływy, i coraz bardziej zagadkowa okazuje się monoteistyczna koncepcja Boga u maleńkiego ludu izraelskiego, w przeciwieństwie do otaczającego go świata, który jest całkowicie politeistyczny.
Tak twierdzą nowocześni socjologa, specjaliści od zagadnień religii. Ale już Tacyt wypowiadał zdumienie antycznego świata wobec nie­zrozumiałej „odmienności" judaizmu: „Mojżesz ukształtował naród, który trwa dotąd, nadając mu obrzędy nie tylko nowe, ale sprzeczne z tymi, jakie miały wszystkie inne narody".
Niewytłumaczalny charakter monoteizmu izraelskiego nie sprowadza się do pytania o ilość. Nie jest to sprawa liczby (jeden Bóg przeciw wielu bogom), ale nade wszystko jakości.
Rewolucyjne znaczenie owej niezależności Boga w stosunku do przyrody, owego oddzielenia pomiędzy Stwórcą a stworzeniem. Zaś co do znaczenia tejże „sytuacji" poza granicami geograficznymi, to tu także hebrajska koncepcja bóstwa stawia nas wobec zagadki. Zbliżenie z innymi „konstrukcjami" religijnymi starożytności wskazuje jak i do jakiego stopnia wszelki Bóg jest zawsze Bogiem „lokalnym": Bogiem albo narodu, albo miasta, nigdy Bogiem powszechnym, i co więcej staje się obrońcą swoich wiernych przeciw tłumowi czcicieli bóstw przeciwnych.
Oprócz tego trzeba wyraźnie zauważyć: Bóg Izraela jest nie tylko jedyny i powszechny, On jest Bogiem etycznym, Bogiem „moralnym", którego najwyższą troskę stanowi świętość i sprawiedliwość.
W roku 1968 powszechnie znany historyk, Y. Kaufmann, opublikował ośmiotomowe dzieło, by pokazać, że monoteizm hebrajski nadal pozostaje zjawiskieim, które wymyka się wysiłkom badaczy. Wraz z nim stajemy na progu jednej z największych tajemnic historii.

I tutaj wchodzimy w samo serce religijnej zagadki Izraela. Przykazanie świętości podane ludziom opiera się na uznaniu, że sam Bóg jest Święty.
Tegoż świętego i sprawiedliwego Boga, którego ludzie winni uważać za wzór moralny, nadal cała przepaść dzieli od wszystkich innych starożytnych koncepcji boskości.
Politeizmowi bogów reprezentowanych przez cnoty i wady człowieka, którzy udzielają łask lub gniewają się, opierając się jedynie o własny kaprys, Izrael przeciwstawia swojego Boga, również nadal zdecydowanie „odmiennego". Nadal tym bardziej niewytłumaczalnego, im bardziej dokładne i wyrafinowane stają się sposoby podejścia nowoczenej nauki.
Oto więc Bóg, Bóg hebrajski, jedyny, powszechny, święty, sprawiedliwy: „wyobrażenie" Boga tak niezwykłe, że jego początki wymykają się wszelkim metodom badawczym.
W dodatku „wyobrażenie" wspólne dla całego określonego ludu, a nie przywilej arystokratyczny kilku intelektualistów.
I jeszcze: „wyobrażenie" Boga, które nieskończenie przekracza myśl współczesnych narodów, podczas gdy te ostatnie przewyższają Hebrajczyków we wszystkich innych dziedzinach. Prymat Izraela nie do podważenia, dotyczący wizji religijnej, podczas gdy jego niższość rzuca się w oczy w tym, co dotyczy sztuki, filozofii, prawa, techniki; krótko, całej reszty. (Jeden ze współczesnych archeologów uznał za „śmieszny" obraz, jaki moglibyśmy mieć na temat starożytnego Izraela, gdybyśmy dla jego poznania musieli opierać - jak w przypadku innych cywilizacji - na wykopaliskach. Istotnie, niezmiernie nędzna jest produkcja artystyczna, architektoniczna, rękodzielnicza ludu, którego wielkość opiera się wyłącznie na Biblii, na owej „historii określonego wierzenia".)

Nauka winna również wyjaśnić ową przepaść pomiędzy religią o tak wielkim stopniu wyniesienia a bardzo skromnym rozwojem w innych dziedzinach: czy to na planie kulturowym, czy społecznym, czy politycznym. I oto mamy do czynienia z innym problemem, jaki stawia nam naród, który tutaj również wymyka się prawom historycznym, według których system religijny jakiejś wspólnoty wiąże się z jej ogólnym rozwojem.
Wobec tego tylko na dokładnych stwierdzeniach socjologicznych może się oprzeć hipoteza podtrzymująca przekonania wierzących: chodzi o interwencję samego Boga w historii celem ukazania swego oblicza, którego mądrość ludzi nie mogła osiągnąć; chodzi o Izraela jako naród, który nie wybrał sobie Boga, bowiem sam Bóg jego wybrał i obdarował go jedynym w swoim rodzaju objawieniem.
Ale spotykamy także coś innego, jeżeli zechcemy skupić swoją refleksję na tym niezrozumiałym Bogu i to tym bardziej nie wyjaśnionym, im bardziej posuwają się badania na Jego temat.
Nauczanie dotyczące Boga Izraela zaczyna się od pierwszych słów Pisma (Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię, Rdz 1,1) poprzez prawdziwą „ateistyczną propagandę" przynajmniej w stosunku do innych starożytnych religii. Od razu i zdecydowanie przyroda jest oddzielona od Boga; równocześnie człowiek jawi się jako odrębny od przyrody. We wszystkich antycznych systemach religijnych inaczej: człowiek żyje w pewnego rodzaju zaczarowanym lesie, w którym jaskinie i drzewa roją się od duchów. Skały i wody pełne są życzliwych lub niebezpiecznych demonów. Cała rzeczywistość jest przesiąknięta siłą magiczną. Nawet dla Babilonu, mistrza mądrości i nauki dla całego Wschodu, księżyc i gwiazdy są istotami boskimi.
Natomiast nieoświecony Izrael, zbiorowisko nieokrzesanych plemion pasterskich nomadów, słońce i księżyc (jak wszelkie inne aspekty rzeczywistości) stanowią jedynie dzieło jedynego i odwiecznego Boga-Opatrzności, Tylko że w tym przypadku przyroda jest pozbawiona wszelkiej magii, świat' jest wolny od mrowia niepokojących istot.
Również tylko w religii hebrajskiej człowiek jest „wspornikiem", współpracownikiem Boga w Jego stwórczym dziele.
W hebraizmie istnieje zatem laicka koncepcja świata, w przeciwieństwie do systemów typu sakralnego czy mitycznego starożytności. Jest to wiec wizja, która nadal czeka na pełne wyjaśnienie, którego nauka dotąd nie dostarczyła.
Warto wspomnieć, że ogromna ilość rysów magicznych trwa nadal w rozległych pokładach ludzkości, nawet na Zachodzie w wieku, w któ­rym żyjemy. Otóż natychmiastowa i zdecydowana „demistyfikacja" do­konana przez najstarszych myślicieli religijnych Izraela i przyjęta przez cały lud, stanowi kolejną, ciągle nie wyjaśnioną zagadkę historyczną.
Jest to jedna z bardzo licznych zagadek tego tajemniczego narodu.

Początek i zawartość wiary żydowskiej - oto więc zagadki naukowe. Są one także niezrozumiałe w swoim rozwoju. Istotnie, Izrael wyzywa jedno po drugim same prawa, które - zgodnie nowoczesną antropologią - winny kierować ewolucją religii.
Tak jak nie sposób wyjaśnić sobie zaskakującego monoteizmu stanowiącego początek, równie trudne jest zrozumienie przetrwania tego nie do uchwycenia Boga jedynego w chwili, kiedy Izrael ze zbiorowiska plemion pasterskich przemienia się w naród osiadłych rolników i hodowców Nauka, w oparciu o powtarzające się obserwacje, twierdzi, że kiedy zmieniają się warunki gospodarcze w określonym kierunku, kult boga lokalnego lub bogów plemiennych zostaje zastąpiony kultem bóstw ziemi i upraw lub płodności.
Istotnie, w Starym Testamencie odnajdujemy ślady podobnych dążeń, które torują sobie drogę w narodzie. Ale są to tylko pokusy: tak samo jak niegdyś w czasach pasterskich, teraz na uprawnej ziemi Izrael ani trochę nie poddaje się naturalnej ewolucji. Podtrzymywany przez proroków, pozostaje zdecydowanie i niezmiennie wierny wobec Jahwe. Wyzwanie zostało ponownie rzucone, kiedy Hebrajczycy zakładają swoje królestwo. A jednocześnie wcale nie stwarzają, jak inne narody, religii państwowej, w której bogowie stanowią uosobienie władzy królewskiej, nie są istotami, które mówią i działają tak, jak chce tego władza i polityczna, której autorytet wzmacniają poprzez strach wobec sacrum. Tak, jak to się stało na przykład w Babilonie w przypadku Marduka, boga „aktualnej władzy".
Pośród Izraela jawi się coś przeciwnego: na królestwo patrzy, się jako na dzieło Jahwe. On jest Panem, a nie sługą państwa. Bowiem wiara w Niego zdołała przetrwać upadek organizacji państwowej; naród jest do Niego mocno przywiązany nawet na wygnaniu.

Takich zadziwiających zagadek, których nie jest w stanie rozwikłać współczesna nauka jest o wiele więcej. Tutaj podałem jedynie kilka przykładowych (bo i tak już prawie że elaborat wyszedł :) ). Co więc – przynajmniej dla mnie – z tego wynika? Otóż przeświadczenie, że chociaż jak piszesz:

„Biblia to nieudolne (bo ludzkie) przedstawienie relacji Bóg-człowiek, ze wszyystkimi konsekwencjami wynikającymi z ułomnej natury człowieka.”

to jednak przesłanie, które w sobie zawiera, i które czasami rzeczywiście starano się przekazać w nieudolnej formie – jest rewolucyjne i trudno je wyjaśnić inaczej niż interwencją, natchnieniem Bożym.

Tyle na dzisiaj.

Pozdrawiam


Śr wrz 24, 2003 22:44
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Echhhh... ST zawsze mi sprawiał kłopot...
Właściwie od jednego stwierdzenia, sprzed wielu lat - "zawsze się zastanawiam, co o miłosierdziu Boga myśleli Egipcjanie"...
I tutaj nie ma znaczenia, czy "ofiar" były setki, miliony czy tysiące...

Ale jeden pomysł na wyjaśnienie kiedyś usłyszałam - zmień perspektywę patrzenia. Bo przecież nie jest celem (nie ma być) to życie, nie ono jest najważniejsze, w dodatku jest własnością Boga, który je daje i odbiera...
Przecież nigdzie nie jest powiedziane, że Bóg ich potępił, po prostu - zabrał do siebie... No dobrze, trochę musieli poczekać w tym Szeolu...
I przecież to nie było bez celu, nie przez zemstę, bo kara nie jest zemstą, ale po to, by Ci co zostali przestali czynić zło. Dlatego stracili to, co kochali, to co dawało im pewność własnej mocy, to co - oddalało od Boga. A ich cierpienie?
Cierpienie ojców, którzy stracili pierworodnych synów, np... Ale w końcu ten Bóg tak ma, że mówi że warto cierpieć. Przecież sam swojego Syna wydał na niewyobrażalne cierpienie, dla dobra.
Abrahamowi oszczędził cierpienia, bo ten już w sercu ofiarował syna Bogu. Nie było potrzeby. Bogu nic nie trzeba udowadniać czynem - sam wie, co w sercu. Ale sobie nie, bo tak było - dobrze...

Pozdrawiam :)

PS.Mam nadzieję, że niczego nie poplatałam?
PS2. Aha, kiedy kolejny odcinek, saxon? Socjologiczny dowód na istnienie Boga mi się podoba :D :P

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Cz wrz 25, 2003 6:36
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 16:46
Posty: 738
Post 
Strasznie długie i trudne było saxon.Dopiero za drugim czytaniem coś zrozumiałam.Ciekawe i przekonywujące.
Tylko po co jest jeszcze coś dalej, Nowy Testament ?


Cz wrz 25, 2003 9:27
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 11:27
Posty: 556
Post 
Saxon

O długości nic nie mówię :)
Ale mam pytanie... bo mówimy, że chrześcijanizm jest monoteistyczny, ale czy na 100%? Bóg w Dekalogu mówi: "Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie" (Wj20,3) w wersji katechizmowej... Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną.. Ale czy to oznacza, że więcej bogów nie ma?
Czy nie mogłoby byc tak, że jest jeden Bóg ponad wszystkim, Jahve, ale czy nie może byc tak, że pod Bogiem są inni bogowie? np duchy żywiołów, energie rządzące pewnymi zjawiskami itp? Tak myślę, że skoro ludki z dalekiego wschodu wierzą w to wszystko, to skądś tą wiarę czerpią i może nie jest tak, że tego nie ma, wg mnie te wszystkie energie, nie energie, czy co to tam jest mają rację bytu jeśli są rozpatrywane jako coś podległego Bogu, nie zamiast, czy równolegle...
Tak sobie spekuluję, ale nie ukrywam, że moim zdaniem możliwe jest istnienie większej ilości bogów.. i bardzo bym chciała wiedzieć, że nie gryzie się to z religią jaka wyznaję..
Pozdrawiam :)

_________________
Jeśli chcesz zrozumieć drugiego człowieka..
nie słuchaj tego co mówi..
wsłuchuj się raczej w to, co przemilcza..
Khalil Gibran


Cz wrz 25, 2003 12:43
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 252 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 17  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL