To wątek zainspirowany wpisem: http://whyevolutionistrue.wordpress.com ... d-insipid/ - ateista czyta Biblię.

Chciałbym wiedzieć, czy ktoś z was przeczytał Biblię w całości, jak zwykłą książkę, od deski do deski, a nie we fragmentach i cytatach obudowanych opisami? Jeśli tak, to jakie były wasze wrażenia z lektury? (I co ważne chodzi mi dokładnie o Biblię, a nie jakieś wersje dla dzieci, wersje filmowe, komiksowe itp.).

Mi raz udało się tego dokonać. Było to już wiele lat temu, więc trudno mi w tym momencie dokładnie przypomnieć jakie były moje wrażenie w trakcie i tuż po lekturze. Poza tym teraz widzę wszystko zupełnie inaczej niż wówczas.

Gdy czytałem miałem klucz Bóg=miłość. Wszystkie agresywne i brutalne zachowania Jahwe interpretowałem jako wyraz swego rodzaju miłości absolutnego władcy do swojego narodu. Teraz widzę tę postać bardziej jako szalonego i okrutnego faraona.

Ciekawa wydaje mi się tamta odmienna perspektywa, bo to Jahwe wybiera sobie naród, a nie odwrotnie. Normalnie to chyba ludzie wybierali sobie bogów w jakich chcieli wierzyć i cieszyli się ich przychylnością bądź nie. Tutaj Izraelici nie mają wyboru, Bóg ich prześladuje, nagabuje, niczym zakochany facet, który prześladuje swoją wybrankę, która odrzuca jego zaloty. Zsyła na nich kary obiecuje nagrody, obraża się, milczy i wraca. Czyli jednak Bóg jako miłość, ale miłość brutalnego zakapiora, który gotów jest potopić wszystkich ludzi, żeby tylko jego wybrani przetrwali.

Ja czytam tak (jakiś czas temu postanowiłam całą przeczytać), ale jeszcze nie skończyłam.

Wszystko to brzmi nieprawdopodobnie,a nawet podejrzanie

Czego się spodziewałeś po prymitywnym koczowniczym plemieniu? Poligamia, zabójstwa za "głupstwa",prymitywna moralność, brak pojęcia o astronomi i nauce, bajdurzenia(proroctwa), całopalenie zwierząt(dla Boga, żeby sobie powąchał)

a teraz ciekawe cytaty:

,, Szczęśliwy, kto schwyci i roztrzaska o skałę twoje dzieci"


1Sm 2:8 Bw „Wywodzi z prochu biedaka, Podnosi ze śmietniska ubogiego, Aby go posadzić z dostojnikami, Przyznać mu krzesło zaszczytne, Albowiem do Pana należą słupy ziemi, On na nich położył ląd stały.”



2Sm 23:8 Bw „To są imiona rycerzy Dawidowych: Joszeb-Baszszebet, Tachmonita, najprzedniejszy z trzech; on to wywinął włócznią nad ośmiuset, których pobił za jednym zamachem.”

1Krn 11:11 Bw „Oto poczet rycerzy, których miał Dawid: Jaszobam, syn Chachmoniego, pierwszy z trzech; on to wywinął swoją włócznią nad trzystoma, kładąc ich za jednym zamachem trupem.”

+ wiele wiele innych, nie ma czasu na wszystko :/

Po raz enty będziecie wałkować temat okrutnego Boga w Starym Testamencie? Serio?

Trudno zrezygnować z koronnego "argumentu".

Ja zacząłem czytać Biblię w wieku siedmiu lat.Nie było łatwo w tamtym czasie dostać Pismo Święte więc mama pożyczyła od zakonnic.W tamtym czasie czytałem Pismo Święte fragmentami.W podstawówce Nowy Testament przeczytałem cały kilka razy.Miałem swój własny egzemplarz.Później ojciec kupił kilka wydań Biblii od Adwentysty Dnia Siódmego,który chodził po domach i sprzedawał książki.W tym samym czasie kupiłem `Tysiąclatkę`.W wieku osiemnastu lat kupiłem od ŚJ tzw.Biblię Warszawską i zaraz ją przeczytałem całą.Od tego czasu Biblię przeczytałem wielokrotnie i nadal czytam i nieustannie czuję głód Słowa Bożego.

Kiedy miałem 18 lat mój kolega, który słuchał ostro muzyki metalowej i głęboko interesował się wszystkim, co było przeciwne "dominującej religii", zachęcił mnie do przeczytania Biblii. Sebastian powiadał: "Zobacz, Kościół swą historią zaprzecza wszystkiemu, co tu jest napisane". Było mi to obojętne, ale ze zwykłej ludzkiej ciekawości sięgnąłem po Biblię jako książkę i... pochłonęła mnie. Dwa lata później wstąpiłem do jednego z katolickich zgromadzeń - OMI. Co prawda spędziłem tam tylko dwa lata, ale to nie zmienia faktu, że Biblia całkowicie zmieniła moje życie.

Czy jest to zwyczajna książka? Nie. Moje życie mówi swą historią coś innego: ta Księga zawiera w sobie niewyjaśnioną moc. Moc Słowa, której nikt nie zdoła do końca wytłumaczyć.

@Wloczykij


Tylko jeden argument widzisz? Nie jest dla ciebie podejrzane coś takiego w Świętej Biblii co podałem wyżej? serio?

Podpisuję się rękami, nogami i głową.

Ja natomiast musiałbym spaść na głowę,bez amortyzacji rąk i nóg,aby uwierzyć w jej magiczną moc

Biblię można czytać ile się chce. Najważniejsze jest by zachowywać wszelkie zawarte w niej przykazania czy zasady, pamiętać o tych Bożych naukach. Żyć w zgodzie ze Słowem Bożym. Bez tego na cóż nam jej lektura? Przecież nie możemy traktować Biblii jako pierwszej lepszej książki.

Biblia zawiera ponadczasowe i uniwersalne treści, aktualne zarówno 3000 lat temu jak i teraz . Mimo że niektórzy będą się doszukiwać sprzeczności to i tak przytłaczająca jej część jest spójna .

Owszem, to ważne, ale nie najważniejsze Choć najważniejszym przykazaniem jest przykazanie miłości, to za tym przykazaniem stoi Ten, który jest ważniejszy niż wszelkie Jego przykazania

Łyżka dziegciu potrafi popsuć beczkę miodu.