Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr sie 06, 2025 15:21



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 11 ] 
 "chyba w wypadku nierządu..." 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 19, 2005 15:25
Posty: 581
Post "chyba w wypadku nierządu..."
Nie wiem, czy umieszczam to pytanie w odpowiednim dziale. Chodzi mi co prawda o prawo kościelne, ale obowiązujące w Kościołach prawosławnych i protestanckich - a mianowicie o możliwość rozwodu "w wypadku nierządu". Moim zdaniem fragment PŚ, na którym opiera się to prawo, dotyczy czego innego, chciałabym jednak skupić się na protestanckim i prawosławnym rozumieniu tych słów.

Rozumiem to tak, że np. jeśli mąż zdradzi żonę, to mogą się rozwieść w świetle Bożego prawa. W innej sytuacji jest to zabronione, tak?

A co, jeśli małżonkowie nie zdradzają się, ale się nie rozumieją, nie próbuą nawet ze sobą rozmawiać i chcą się rozwieść. Wtedy, żeby być "w porządku" postanawiają, że jedno z nich pójdzie do łóżka z kimś innym. Z premedytacją. Aby osiągnąć rozwód.

Dla mnie to jest kruczek prawny. Furtka, którą można otworzyć w razie potrzeby, by obejść Boże prawo. Generalnie zezwala na rozwód w każdej sytuacji, jeśli tylko spełni się wymóg formalny, jakim jest zdrada.

Chyba że czegoś nie rozumiem. Proszę o wyjaśnienie.


Pt kwi 13, 2007 8:20
Zobacz profil
Post 
Nie, to nie jest żaden kruczek. Jeśli mąż zdradzi żonę, to żona ma prawo zawrzeć ponownie małżeństwo, zakładając, że ich małżeńska relacja całkowicie znikła i że odbyła ona pokutę i otrzymać na to małżeństwo błogosławieństwo Kościoła. Mąż w takiej komfortowej sytuacji nie jest - to on jest winny rozpadu małżeństwa i cudzołóstwa.

Zresztą nie patrzmy na sprawy moralności chrześcijańskiej kategoriami świeckiego prawa.


Pt kwi 13, 2007 15:10
Post 
Widocznie mozna to jednak troche obejsc, moze nie mowiac wszystkiego...
Znam sytuacje, kiedy malzenstwo katolickie rozpadlo sie z powodu...nieskonsumowania i wlasciwie mogloby zostac uniewaznione koscielnie. Nikt sie o to nie postaral, ale strona, ktora jednoczesnie zdradzila drugiego z malzonkow (?), uzyskala slub ze swoim nowym partnerem w kosciele prawoslawnym (dla strony prawoslawnej byl to pierwszy zwiazek koscielny). Tak, ze bywaja wyjatki.


Pt kwi 13, 2007 18:06
Post 
NIe ma czegoś takiego jak "unieważnienie kościelne" małżeństwa.
Jest stwierdzenie nieważności prawnej zawartego małżeństwa - z o ile mi dobrze wiadomo to w przypadku nieskonsumowania małżeństwa istnieje (jedyny wypadek) - możliwość uzyskania rozwodu kościelnego - jednak o ile sprawami nieważnosci prawnej zajmują się tymi sprawami sądy diecezjalne - w przypadku "rozwodu" - sprawa należy do decyzji Papieża ...


Pt kwi 13, 2007 19:44
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 19, 2005 15:25
Posty: 581
Post 
Zgadzam się, że w przypadku wad zgody małżeńskiej dochodzi do stwierdzenia nieważności małżeństwa. Jednak w przypadku niedopełnienia małżeństwa mówi się (przynajmniej KPK tak mówi) o rozwiązaniu węzła małżeńskiego. Nie wiem, czy rozwód jest tu dobrym słowem, ale jak by nie patrzeć, na jedno wychodzi.

A wracając do tematu, Zefciu, co to znaczy, że ta zdradzająca strona nie jest w komfortowej sytuacji? A jeśli zdradzili oboje?

Nie patrzę kategoriami świeckiego prawa, tylko czysto ludzkimi kategoriami. Przynajmniej tak się staram :)


So kwi 14, 2007 10:56
Zobacz profil
Post 
Patrząc jakimikolwiek kategoriami, to małżeństwo z natury jest nierozerwalne. Nie jest pojedyncza zdrada powodem do jego zaniknięcia ani usprawiedliwieniem do poszukiwania sobie innego.


So kwi 14, 2007 12:16
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 19, 2005 15:25
Posty: 581
Post 
Jasne :). To dobrze.
A mógłbyś mi jeszcze na te pytania odpowiedzieć:

zielona napisał(a):
A wracając do tematu, Zefciu, co to znaczy, że ta zdradzająca strona nie jest w komfortowej sytuacji? A jeśli zdradzili oboje?



Pytam, bo mnie interesuje ta kwestia. Tak zwyczajnie chciałabym wiedzieć, jak to jest w praktyce rozwiązywane. I jeszcze protestantów chętnie bym posłuchała, bo może u nich trochę inaczej.

Z góry dziękuję!


So kwi 14, 2007 13:52
Zobacz profil
Post 
"w wypadku nierządu" - dotyczy zwiążków nieformalnych, konkubinatu.
Ludzie żyjący w wolnych związkach postrzegani są przez samych siebie i przez otoczenie jako para: mąż i żona...przecież nie funkcjonuje w potocznej rozmowie: "Mój konkubent - moja konkubina".
Ci ludzie żyją w nierządzie i wtedy rozstanie nie skutkuje grzechem i nie godzi w nierozerwalność małżeństwa... bo też taki związek nie jest małżeństwem.


N kwi 15, 2007 9:38
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 19, 2005 15:25
Posty: 581
Post 
Alus, a jakiego jesteś wyznania, jeśli można? Bo ja chciałam poznać protestancki i prawosławny punkt widzenia.


N kwi 15, 2007 15:22
Zobacz profil
Post 
Jestem katoliczką.


N kwi 15, 2007 19:04
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
Cytuj:
Nie wiem, czy rozwód jest tu dobrym słowem, ale jak by nie patrzeć, na jedno wychodzi.

Nie można tak powiedzieć - w Kościele katolickim rozwodów nie ma.

Odnośnie pytania - wydaje mi się, że tutaj powinni wypowiadać się protestanci i prawosławni, a nie katolicy (ew. ludzie znający prawo tych Kościółów).

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


Pn kwi 16, 2007 8:02
Zobacz profil WWW
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 11 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL