Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 08, 2025 9:16



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 248 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 17  Następna strona
 Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro 
Autor Wiadomość
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
Chodziło mi konkretnie o zdanie niepotrzebnie się tutaj wypowiadasz.
Syn z przypowieści powiedział Nie chcę, później się jednak opamiętał i poszedł - cierpliwa rozmowa kilkakroć częściej doprowadzi do opamiętania, niż reprymenda z ambony.


Śr sty 29, 2014 20:11
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
A czym się różni cierpliwa rozmowa, od tego co ja napisałem? Czy nie jestem cierpliwy że kilka razy to samo tłumaczę? Czy może się ktoś opamiętać z błędu, gdy nikt mu na niego nie zwróci uwagi? Przez tą warstwę emocji, którą interpretujecie, bo ja tu zupełnie spokojnie siedzę i piszę, myślicie że moje wypowiedzi to lawina krzyku i złości. Nie, to bardzo złudna droga interpretować tak stan autora.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Śr sty 29, 2014 20:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 30, 2013 20:35
Posty: 2751
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
WIST napisał(a):
Askadtowiesz napisał(a):
Dla mnie zachodzi tu ciekawy przykład zagadnienia wolności i jej granic. Mąż ma pełne prawo odmówić, tej metody, bo jak wiemy to nie jedyne rozwiązanie aby dziecko pojawiło się w tej rodzinie. Skutek jest oczywiście niespełnienie żony, która jedyną opcję widziała w zabiegu in vitro. Skutek, ale nie ma to nic wspólnego ze zmuszaniem. Niestety, czy się to komuś podoba czy nie, sama deklaracja że inne embriony chętnie oddam potrzebującym, nie sprawi że wszystkie zostaną ocalone.

Naprawdę nauka katolicka dla większości katolików jest dyskusyjna? A proszę o statystyki. Przy czym przez katolików rozumiem ludzi którzy nimi są, a nie mieli chrzest w dzieciństwie, a nauce katolickiej nic nie wiedzą, jedynie umieją j krytykować. Jeśli większość świadomych katolików, będących w temacie ma inne zdanie... to będzie interesująca nowość. Mimo wszystko nie zmieni to samej nauki, bo nie podlega ona głosowaniu i to katolik powinien wiedzieć przede wszystkim. Nadal nie widzę tu grama fanatyzmu. Szkoda że wierność poglądom, wbrew modzie, jest dziś uznawana za chorą. Za zdrowe jest za to dążenie po trupach do posiadania dziecka, metodą niewątpliwie kontrowersyjną, nie w pełni skuteczną i pomijającą metodę pewną czyli adopcję.

Zaszłą jakas pomyłka, ja tego nie pisałem, chyba ktos inny.

_________________
Rozsądne, a nie pętające swej wolności umysły są lekkimi ciałami lotnymi, wybiegającymi zawsze naprzód i rozpoznającymi okolice, do których dostojnie kroczący, zwarty korpus ortodoksów w końcu także kiedyś dotrze.
G.C. Lichtenberg


Śr sty 29, 2014 21:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
Tak bo jedno i drugie to są moje słowa.

Moje slowa dotyczyły tego co napisałeś:
Myślę, ze nie wszystkie możliwosci zostały wyczerpane (na co zwracają uwage inni dyskutanci),, wiec nie musi wchodzić w rachube podporządkowanie. Ale warto przy tym zauwazyć i on też wymaga od niej podporzadkowania.
Gdzie jest fanatyzm? W pierwszej kolejnosci w regułach ustalonych przez Kosciół. Sa one dyskusyjne dla większosci zwykłych katolików. Natomiast osoby zaangażowane kieruja się autorytetem hierarchii, czyli ich fanatyzm jest niejako indukowany przez władze koscielne. Obydwoje małżonkowie stali sie ofiarami fanatyzmu stworzonego w zaciszu teologicznych gabinetów.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Śr sty 29, 2014 21:53
Zobacz profil
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
WIST napisał(a):
A czym się różni cierpliwa rozmowa, od tego co ja napisałem? Czy nie jestem cierpliwy że kilka razy to samo tłumaczę? Czy może się ktoś opamiętać z błędu, gdy nikt mu na niego nie zwróci uwagi? Przez tą warstwę emocji, którą interpretujecie, bo ja tu zupełnie spokojnie siedzę i piszę, myślicie że moje wypowiedzi to lawina krzyku i złości. Nie, to bardzo złudna droga interpretować tak stan autora.

Nie oskarżam Cię o lawinę krzyku i złości, ale muszę to powiedzieć.
Przez kilka tygodnie bezkarnie pisał na forum gej, który w wielu watkach chełpił się swoimi podbojami seksualnymi (włącznie z duchownymi), opisywał swoje doznania. Niewiele brakowało aby zamieścił filmik ze swoich orgii seksualnych.
Tutaj napisała kobieta - 3 dni temu - kobieta, której instynkt macierzyński przysłania katolickie przykazy.
Żaden mężczyzna nigdy nie będzie wiedział czym jest instynkt macierzyński dla kobiety, jakie rodzi cierpienia w przypadku braku możliwości realizacji macierzyństwa.
I akurat ze strony mężczyzn następuje atak i sugestia aby najlepiej zaniechała wypowiedzi.
Diametralnie różne traktowanie - ateistę geja pobłażliwie tolerujemy, ale już dla błądzącej katoliczki nie ma wyrozumiałości..


Śr sty 29, 2014 21:55
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
Widzisz Aluś, nie mam pojęcia o jakim geju piszesz, w ogóle się z nim nie zetknąłem. To jest zupełnie naturalne że nie jestem w stanie ogarnąć zawsze każdego tematu. Tutaj zresztą wypowiadam się jako zwykły użytkownik, podczas gdy może winnym temacie łamane są teraz zasady. Ale ja tego nie wychwycę. Dla równowagi jednak napiszę że Ty też nie masz nawet pojęcie o niektórych nalotach jakie były na tym forum, bo m.in. ja zdążyłem w środku nocy, o podobnej porze jak teraz i nawet późniejszych też, posprzątać. I to przykład, że nie wszystko wychwycisz. A jednak czy to coś zmienia?

Ja doskonale wiem że nie jestem w stanie zrozumieć kobiecych odczuć. I to chyba dobrze, w tym sensie że jako facet mam męskie odczucia. Podobnie wy też nie jesteście w stanie pewnych rzeczy zrozumieć namacalnie. Jedną z nich może być nasz sposób myślenia. Ja nie uważam że katolickie przykazy coś tu komuś zasłoniły. Właściwie to nie rozumiem jaki sens niosą te Twoje słowa. Gdyby się tu zgłosił złodziej, też jego niepohamowaną chęć kradzieży, przysłoniłyby te katolickie zasady? In Vitro to nie jakaś banalna fanaberia. Tu często, jeśli nie zawsze chodzi o życie. Mam wrażenie że wy też ulegacie temu o co nas oskarżacie. My nie wszystko możemy zrozumieć, ale wy nadmiernie angażujecie się emocjonalnie w tą sprawę, tak jakby zapominając że ktoś depcze i wasze wartości. Nie chodzi aby uznać za wroga, ale to nie jest takie nic. Tylko że ja to rozumiem tą solidarność w zrozumieniu, nie robię nikomu o to pretensji. A mam wrażenie że trochę chcecie powiedzieć żeby faceci pozostawili ten temat, bo nic nie rozumieją.

Chciałbym coś zakomunikować. My faceci, też mamy empatię, też rozumiemy nasze ograniczenia. Ale u nas po prostu czyjaś sytuacja, nie daje prawa, nie usprawiedliwia do takich słów, ataków, do takiego myślenia. Jedynie co pozwala to zrozumieć. Jeśli instynkt macierzyński w tej chwili przysłania rozsądek, to ja to rozumiem, ale nie napisze nic co by sugerowało że to usprawiedliwiam. Niestety, jak widać, życie nie nagina się do takich tłumaczeń.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Śr sty 29, 2014 22:20
Zobacz profil

Dołączył(a): N lis 27, 2011 8:37
Posty: 604
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
i nagle wszyscy (wszystkie) się rzucili na Wista, pośrednio też na mnie.
A prawda jest taka - wypowiadam się, za siebie nie za Wista.
Jestem grzesznikiem i o tym wiem, jak śpiewał był Kazimierz Staszewski swego czasu (no on akurat katolikiem raczej nie jest :)) natomiast nie podoba mi się postawa, którą prezentują Kael i Alus (bo nawet nie autorka postu, ona jest akurat po prostu błądząca) - na zasadzie - jak ktoś ma pretensje do Kościoła, że jawnie i często wypowiada się niezgodnie z jego poglądami, to trzeba pogładzić i ogólnie ukochać, a nie np. napisać może nieco w stylu ministry Bieńkowskiej - "sorry, taką mamy religię", czyli to co pisze Wist częściej, a ja rzadziej - że trzeba się czasem pogodzić z tym, że Magisterium Kościoła patrzy na pewne sprawy inaczej. I, że są rzeczy mocniejsze niż instynkt.
Jako, iż sytuacja w moim małżeństwie opiera się na podobnym założeniu czuję się uprawniony moralnie do bycia ostrzejszym w poglądach :]
Czym innym są upadki, a czym innym świadomy i przygotowany czyn w jawnej niezgodzie z nauką Kościoła - tj. upadek w stylu przypadkowy seks to jak danie komuś po gębie w zamieszaniu - coś fatalnego, ale jednak jest to czyn nie będący świadomym i zaplanowany przeciwstawieniem się religii - a takim jest procedura in vitro.
Do katolicyzmu nikt nikogo nie zmusza, ale przyjmując go trzeba go przyjąć na klatę. A co do instynktów wszelakich - nie tylko macierzyńskich. Po to Bóg dał rozum i po to dał jeszcze wolną wolę, by nad nimi panować.
Niemniej to długi temat i wcale niełatwy. Niemniej płynie z niego morał.

Kościół to nie organizacja demokratyczna, która będzie dostosowywać swoją naukę do zachcianek wiernych (mimo, że np. taki Błażej Strzelczyk z "TP" chyba bardzo by tego chciał) i nie będzie kierował się etyką sytuacyjną. Może nam się to podobać, może nie - wybór należy do Ciebie.
Możesz wybrać "Stairway to Heaven", a możesz "Highway to Hell" (choć mądrale powiedzą, że akurat ten pierwszy tytuł jest bliższy piekłu :)

Pozdrawiam i życzę dobrej nocy wszystkim.


Śr sty 29, 2014 22:38
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
Miałbym taką propozycję, ponieważ pora nas wszystkich już kładzie spać, ochłoniemy, odpoczniemy i spróbujmy na spokojnie dalej temat kontynuować. Chłopaki się ze sob zgadzają, dziewczyny ze sobą - teraz spróbujmy nieco zrozumieć się nawzajem. Nikt tu nie musi rezygnować z własnego zdania.

A Autorkę jeśli nas jeszcze ogląda proszę żeby nie chowała do nikogo urazy, tylko przyjęła i troskę i napomnienie. Jedno i drugie jest tak samo ważne. Nikt Cię tu naprawdę nie piętnuje. Jak nie czuję żadnego obrzydzenia czy innych, bo piszesz o in vitro. Po prostu się nie zgadzam, że to dobre i uzasadnione - takie prawo każdego z nas.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Cz sty 30, 2014 0:46
Zobacz profil
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
Kael napisał(a):
Bierzecie na siebie odpowiedzialnosc za wszelkie szkody, ktore swoim pouczaniem na odleglosc bez zobowiazan wyrzadzicie. Przyszlo wam to do glowy?
Cóż, na pewno ani ja, ani żaden inny użytkownik forum nie jest doskonały we wskazywaniu ludziom ich błędów, wszakże wszyscy jesteśmy grzesznikami. Jednak warto próbować robić to jak najlepiej - pouczanie potrafi być w pewnych przypadkach naprawdę wartościowe, często jest nawet wymagane. Oby nasze starania w tym względzie były jak najbardziej owocne (życzę!).


Cz sty 30, 2014 2:15

Dołączył(a): N lis 27, 2011 8:37
Posty: 604
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
Zgadzam się z Wistem znowu - też nie czuję do nikogo obrzydzenia. Może do tego, kto in vitro wymyślił i pierwszy zastosował.


Cz sty 30, 2014 6:38
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 05, 2013 19:19
Posty: 78
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
Ale to jest forum internetowe. A jego główna cechą jest brak osobowej formy kontaktu.
Oczywiste jest, że to się różni od rozmowy z osobą żywą, gdzie mamy do czynienia zarówno z intonacją jak i z pozawerbalnym przekazem.
Dlatego nasze wypowiedzi są dość suche i mogą sprawiać wrażenie braku współczucia.
Czy da się inaczej? wątpię...
No i nie można tez udawać, że białe jest czarne i na odwrót...


Cz sty 30, 2014 7:29
Zobacz profil
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
magnoliak napisał(a):
Masz rację.Tak będzie najlepiej.Szkoda,że nie wypowiedziały się osoby wierzące, które borykają się z podobnym problemem...Może znajdzie się ktoś, kto to przeżył...Kto powie jak wygląda jego wiara i czy coś zmieniło się....

Zajrzyj na PW.


Cz sty 30, 2014 8:16
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36
Posty: 2041
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
magnoliak napisał(a):
Wbiłam sobie do glowy in-vitro ,ponieważ przez 2,5 roku regularnych badań nie udało się przez naprotechnologię.Mąż ma zaleczonego gronkowca, ale wyników nasienia nie są w stanie już podnieść.Przez 2, 5 roku jeżdziliśmy kilka razy w miesiącu do lekarza.Każdy kto przechodzi taki cykl leczenia, wie o czym mówię.Gdyby była szansa z naprotechnologią -skorzystlibyśmy, ale jej nie ma.Potwierdziło to trzech lekarzy przeglądając badania i obserwując nas przez te miesiące.Nieustannie obserwują nas lekarze...nie dają szansy poprzez naprotechnologię, ponieważ próbowali wszystkiego w ramach tej metody.

Ty dalej nie podałaś realnej przyczyny niepłodności męża. Oczywiście nie musisz, ale zakładam że miał:
-badania genetyczne i wykluczono defekt genetyczny
-badania hormonalne- jak wyżej
- dokładne badanie drożności dróg wyprowadzających nasienie
-biopsję jądra i ocenę jakie komórki i ile w tym jądrze jest
Przemyśl to krok po kroku. Może być tak że wogóle jego szanse na bycie ojcem są bardzo niewielkie i wreszcie ktoś wam to musi szczerze powiedzieć! W niepłodności męskiej tak jest czesto niestety. Pamietaj że IVF to generator kasy i ktoś wam może proponować żeby na waszej desperacji zarobić.
A najwazniejsze, nie obwiniaj nauki Koscioła. Ona jest jaka jest,możecie też ją akceptować i być szczęśliwi. Wasz kryzys nie wynika z nauki Kościoła, tylko z waszej różnicy zdań i problemu z podjęciem wspólnej decyzji. Może już czas na poprawę waszych relacji, na akceptację siebie nawzajem.
pamiętaj że dla Boga nie ma nic niemożliwego, i może mieć dla was jeszcze "niespodziankę". A może ma dla was inną drogę?
Czy starałaś się ją rozeznać? Pytać Pana o to czego od was oczekuje? Czy to była narazie modlitwa na zasadzie pomóż nam, ale tak jak ja chcę?
Wejdźcie pokornie w siebie, szukajcie odpowiedzi w Słowie. Bóg kocha was oboje i coś dla was przygotował. Zawsze akceptacja Jego woli wprowadza pokój. Módl się o znak. On Ci go da, zobaczysz.

_________________
Ania


Cz sty 30, 2014 10:15
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sty 21, 2014 18:31
Posty: 22
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
Nie było badań genetycznych i drożności...Jesteśmy umówieni z andrologiem za tydzień,więc poruszę tę kwestię...Zmieniamy lekarza...


Cz sty 30, 2014 11:42
Zobacz profil
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
magnoliak napisał(a):
Nie było badań genetycznych i drożności...Jesteśmy umówieni z andrologiem za tydzień,więc poruszę tę kwestię...Zmieniamy lekarza...

I słusznie.
A może ... może pomyślcie o tym, aby zrobic sobie przerwę z miesiac, dwa, trzy. Aby odzyskac perspektywę, aby siebie nawzajem odzyskać.


Cz sty 30, 2014 11:45
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 248 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 17  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL