Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Jlp, dzięki za wyjaśnienia. Myślę, że takie małżeństwo byłoby ważne, skoro jest możliwość aktu małżeńskiego. Definicja kanoniczna aktu jest następująca: penetracja żeńskiego narządu przez narząd męski z wytryskiem ejakulatu w narządzie rodnym kobiety. Jeżeli są zdolni do aktu małżeńskiego, to małżeństwo jest tutaj ważne, bo to nie jest impotencja. Takie jest moje zdanie, ale mogę się mylić.
|
Pt maja 12, 2006 14:47 |
|
|
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
queer napisał(a): pusţelnik napisał(a): Tak, taka miłość, która zawiodła dwoje ludzi na ślubny kobierzec może przeminąć. Jej miejsce ma szansę jednak wypełnić prawdziwa Miłość, którą daje wiara. Po pierwsze obrażasz mnie, kategoryzując, że tylko wiara daje prawdziwą miłość.
Ta Miłość przez duże M jest zdefiniowana tylko przez wiarę. Dla niewierzącego takie pojęcie nie istnieje, bo przecież to Bóg jest Miłością. Nie ma Boga, nie mam Miłości.
W jaki sposób obrażą Cię więc stwierdzenie, że nie masz czegoś, co według Ciebie nie istnieje? Równie dobrze ja mógłbym się czuć dyskryminowany, gdy ktoś twierdzi, że jego mieszkanie sprzątają krasnoludki, a do mnie nie przyjdą, bo w nie nie wierzę 
|
Pt maja 12, 2006 14:47 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
jlp napisał(a): rozwiazalo by caly problem i cala dyskusje gdyby niezwrot: "wierzący z niewierzącym "
ja jak zauwazono nie jestem zwolennikiem twego stanowiska. uwazam sie jednak za osobe wierzaca. naprawde niewiem, jakim prawem tak wolna reka sadzicie nas tutaj.
Ale queer określa się jako niewierzący i nie widzę powodów, aby mu nie wierzyć. Zwróć uwagę na liczbę pojedynczą w zwrocie "wierzący z niewierzącym".
|
Pt maja 12, 2006 14:50 |
|
|
|
 |
jlp
Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17 Posty: 512
|
incognito napisales:
Piszę o wszechświecie, który z racji swojej rozszerzalności musi być ograniczony. Rzecz niograniczona nie jest w stanie się rozszerzyć, podobnie jak nieskończoność nie może się powiększyć.
Z całego zarzutu wobec niemożności poznania Boga poprzez stworzenie przyczepiłeś się tylko ograniczoności wszechświata, którą uzasadniłem powyżej logiką. Czekam na odniesienie się do reszty argumentacji, także tych fragmentów mojego posta które pominąłeś.
przeczytaj to i wyznaj sobie sam, ty poprostu nie masz pojecia.
to nie ten poziom. jesli nawet sie odniose do reszty argumentow to jest to dal mnie bez sensu. ty poprostu nie posiadasz wiedzy i doswiadczenia aby pewne sprawy zrozumiec. wybacz moje bezposrednie slowa.
ale jest sprawa nie mozliwa aby na przyklad einstein chcial wymieniac poglady na temat fizyki z przecietnym uczniem gimnazjum.
jest mozliwe aby einstein go uczyl fizyki ale do tego musi byc spelniony jeden warunek: uczen musi chciec sie uczyc.
podam przyklad: jesli nauczyciel mowi: jablko spada na dol a uczen upiera sie ze jest odwrotnie to poprostu nie mozna nic zrobic.
uczen musi zyc w swej nieweidzy, wierzyc w cos co jest bledne, ufac, ze ma racje. dalsze lekcje sa jednak zbewdne gdy nie pokaze owy uczen checi akzeptacji czegos innego niez jego przekonanie.
i tak wlasnie jest z nami.
|
Pt maja 12, 2006 14:50 |
|
 |
jlp
Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17 Posty: 512
|
SweetChild napisał(a): jlp napisał(a): rozwiazalo by caly problem i cala dyskusje gdyby niezwrot: "wierzący z niewierzącym "
ja jak zauwazono nie jestem zwolennikiem twego stanowiska. uwazam sie jednak za osobe wierzaca. naprawde niewiem, jakim prawem tak wolna reka sadzicie nas tutaj. Ale queer określa się jako niewierzący i nie widzę powodów, aby mu nie wierzyć. Zwróć uwagę na liczbę pojedynczą w zwrocie "wierzący z niewierzącym".
zwracam honor do odniesienia, poprostu odnioslem uwage ogolnie.
przepraszam
|
Pt maja 12, 2006 14:52 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
SweetChild napisał(a): Ta Miłość przez duże M jest zdefiniowana tylko przez wiarę. Dla niewierzącego takie pojęcie nie istnieje, bo przecież to Bóg jest Miłością. Nie ma Boga, nie mam Miłości.
Bóg dla niewierzącego nieistnieje, ale nie zmniea to faktu, że kolega szerzy pogląd, wg któgo jestem wykluczony z doświadczenia prawdziwej miłości, a więc jest insynuacja, jakoby ludzie wierzeący byli pozbawienie prawdziwego kochania. I to mnie oburza. SweetChild napisał(a): W jaki sposób obrażą Cię więc stwierdzenie, że nie masz czegoś, co według Ciebie nie istnieje? Równie dobrze ja mógłbym się czuć dyskryminowany, gdy ktoś twierdzi, że jego mieszkanie sprzątają krasnoludki, a do mnie nie przyjdą, bo w nie nie wierzę 
Już pisałem, to nie jest kwestia, czy coś istnieje, czy nie. Jest kwestia taka, że jedna grupa głosi pogląd, że druga grupa jest wykluczona z doświadczenia miłości, która może być wg pierwszej grupy prawdziwa tylko i wyłacznie za pomocą rzekomego Boga.
pozdr,
michał
|
Pt maja 12, 2006 15:52 |
|
 |
Oozie
Dołączył(a): Pn paź 04, 2004 11:49 Posty: 674
|
SweetChild napisał(a): Ta Miłość przez duże M jest zdefiniowana tylko przez wiarę. Dla niewierzącego takie pojęcie nie istnieje, bo przecież to Bóg jest Miłością. Nie ma Boga, nie mam Miłości.
SweetChild -- a jeśli ktoś wierzy w Boga, a przy okazji jego kościół zezwala na rozwody?
To co wtedy?
_________________ We scare, because we care
|
Pt maja 12, 2006 16:08 |
|
 |
rafal3006
Dołączył(a): So lut 18, 2006 20:30 Posty: 1589
|
Incognito napisał(a): rafal3006 napisał(a): Znasz jakis inny argument sądu Biskupiego, bo z moich informacji wynika, że stwierdzenie niepoczytalności w momencie przysięgi to jedyna możliwość unieważnienia małżeństwa przez KK .... Nie jedyna. Inną jest np. zatajenie impotencji lub zamiaru nieposiadania dzieci.
Każdy człowiek ma prawa wiedzieć na jakiej podstawie sąd Biskupi może unieważnić małżeństwo !
Dlaczego to taka straszna tajemnica ?
Dlaczego nigdzie się o tym nie pisze ?
Tak czy owak, mamy juz trzy sposoby na unieważnienie małżeństwa w KK.
Chyba najlepiej i zgodnie z prawdą udawać IDIOTĘ, że się przysięgi nie rozumiało
No bo gdybym przewidział że druga połowa mnie zdradzi, to nigdy bym nie zawierał małżeństwa. W momencie zawierania przysięgi byłem IDIOTĄ wierząc bezgranicznie drugiej połowie. Tak więc w chwili zawierania przysięgi byłem niepoczytalny .... i to jest zgodne z prawdą
SweetChild napisał:
Powiedziałbym, że złożenie przysięgi małżeńskiej wyklucza poczytalność składających ją osób
Brawo SweetChild, zgoda w 100% 
_________________ Algebra Kubusia - nowa teoria zbiorów
|
Pt maja 12, 2006 16:15 |
|
 |
jlp
Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17 Posty: 512
|
Pablo_Tychy napisał(a): Jlp, dzięki za wyjaśnienia. Myślę, że takie małżeństwo byłoby ważne, skoro jest możliwość aktu małżeńskiego. Definicja kanoniczna aktu jest następująca: penetracja żeńskiego narządu przez narząd męski z wytryskiem ejakulatu w narządzie rodnym kobiety. Jeżeli są zdolni do aktu małżeńskiego, to małżeństwo jest tutaj ważne, bo to nie jest impotencja. Takie jest moje zdanie, ale mogę się mylić.
wiec jesli taka jest defincja to po operacji nowotworu prostaty wytrysk jest niemozliwy.
wiec wtedy kosciol zabrania takiego malzenstwa?
|
Pt maja 12, 2006 16:23 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
queer napisał(a): SweetChild napisał(a): Ta Miłość przez duże M jest zdefiniowana tylko przez wiarę. Dla niewierzącego takie pojęcie nie istnieje, bo przecież to Bóg jest Miłością. Nie ma Boga, nie mam Miłości. Bóg dla niewierzącego nieistnieje, ale nie zmniea to faktu, że kolega szerzy pogląd, wg któgo jestem wykluczony z doświadczenia prawdziwej miłości, a więc jest insynuacja, jakoby ludzie wierzeący byli pozbawienie prawdziwego kochania. I to mnie oburza. Miłość przez duże "M", określona poprzez "Bóg jest Miłością", nie może istnieć bez Boga. Chyba się z tym zgodzisz? Co nie znaczy, że jesteś wykluczony z doświadczenia prawdziwej Miłości. Nikt nie jest wykluczony z doświadczenia prawdziwej Miłości, bo Bóg obdarza Miłością wszystkich. Jeśli więc Bóg nie wyklucza nikogo, to i nikt z nas nie może tego zrobić. Wydaje mi się, że problem nie tyle w pusţelnikowej insunuacji, co w Twojej nadinterpretacji. queer napisał(a): Już pisałem, to nie jest kwestia, czy coś istnieje, czy nie. Jest kwestia taka, że jedna grupa głosi pogląd, że druga grupa jest wykluczona z doświadczenia miłości, która może być wg pierwszej grupy prawdziwa tylko i wyłacznie za pomocą rzekomego Boga.
Nie, w definicji miłości uznawanej przez drugą grupę prawdziwa miłość jest możliwa bez pomocy Boga.
|
Pt maja 12, 2006 16:27 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Oozie napisał(a): SweetChild napisał(a): Ta Miłość przez duże M jest zdefiniowana tylko przez wiarę. Dla niewierzącego takie pojęcie nie istnieje, bo przecież to Bóg jest Miłością. Nie ma Boga, nie mam Miłości. SweetChild -- a jeśli ktoś wierzy w Boga, a przy okazji jego kościół zezwala na rozwody? To co wtedy?
To nic nie zmienia, chodzi jedynie o to, że Bóg jest Miłością. Albo nie rozumiem pytania...
|
Pt maja 12, 2006 16:39 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
SweetChild napisał(a): Nie, w definicji miłości uznawanej przez drugą grupę prawdziwa miłość jest możliwa bez pomocy Boga.
O i świetnie napisałeś! Właśnie do tego zmierzam, że jedna grupa czuje się lepsza, bo uważa, że doświadcza prawidziwej miłości, możlwej do uzyskania jedynie przez Boga - jej zdaniem. Zauważ też, że druga grupa nie krezyczy "miłość jest możliwa tylko bez Boga", to pierwsza gruepa - ludzie wierzący (choc nei szyscy) to robią, tyle ż na odwrót i tu jest ta róznica. I tu też można upatrywać obrażania. Wierzący mówi do ateisty "prawdziwa miłość możlwia tylko przez Boga" i jak ateista ma się czuć? Oczywiscie, że ma to gdzieś, ale jest to oczyweisty atak wierezącego i obrażanie, bo tak nie powinien mówić zdekalrowany wierzący do zdeklarowanego ateisty, bo mu daje nic innego jak tylko przekaz (fałśzywy), że on z tytułu, że jest atesitą, nie doświadczy prawdziwej miłości, bo nie ierzy w Boga, a tylko przez Boga zdaniem wierzących, prawidziwa miłość jest możliwa.
Mam nadzieję, że zrozumiałeś
pozdr,
michał
|
Pt maja 12, 2006 17:51 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
queer napisał(a): Mam nadzieję, że zrozumiałeś 
Rozumiem Twoją argumentację, chociaż mnie ona nie przekonuje (z powodów, które starałem się opisać w poprzednich postach). Chyba nie ma sensu ciągnąć tego offtopica?
|
Pt maja 12, 2006 18:03 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Heh... Myślałem, żę dojdziemy jakoś do porozumienia, ale widać jest to trudne
Jak chcesz...
pozdr,
michał
|
Pt maja 12, 2006 18:06 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
queer napisał(a): Heh... Myślałem, żę dojdziemy jakoś do porozumienia, ale widać jest to trudne Trudne, wręcz wydawało mi się niemożliwe, ale skoro jest dobra wola po obu stronach, to spróbuję się odnieść do Twojego poprzedniego posta. queer napisał(a): Właśnie do tego zmierzam, że jedna grupa czuje się lepsza, bo uważa, że doświadcza prawidziwej miłości, możlwej do uzyskania jedynie przez Boga - jej zdaniem. Nie czuje się lepsza, bo Miłość otrzymała od Boga za nic, a nie za swoje zalety. Więcej, może nawet czuć się gorsza, uważać, że zasługuje na tę Miłość mniej niż druga grupa. Druga grupa też nie jest ani lepsza, ani gorsza poprzez uważanie, że nie ma Miłości, którą jest Bóg. Chodzi jedynie o stwierdzenie, że Miłość którą jest Bóg, nie jest możliwa bez Boga. To tak jak masło musi być maślane. queer napisał(a): Zauważ też, że druga grupa nie krezyczy "miłość jest możliwa tylko bez Boga", to pierwsza gruepa - ludzie wierzący (choc nei szyscy) to robią, tyle ż na odwrót i tu jest ta róznica. I tu też można upatrywać obrażania. Wierzący mówi do ateisty "prawdziwa miłość możlwia tylko przez Boga" i jak ateista ma się czuć? Stwierdzenie "prawdziwa miłość jest możliwa tylko przez Boga" nikogo nie wyklucza ani nie wyróżnia. Co innego "prawdziwa miłość jest możliwa tylko przez Boga, ja ją mam i jestem lepszy, a ty nie i jesteś gorszy". queer napisał(a): Oczywiscie, że ma to gdzieś, ale jest to oczyweisty atak wierezącego i obrażanie, bo tak nie powinien mówić zdekalrowany wierzący do zdeklarowanego ateisty, bo mu daje nic innego jak tylko przekaz (fałśzywy), że on z tytułu, że jest atesitą, nie doświadczy prawdziwej miłości, bo nie ierzy w Boga, a tylko przez Boga zdaniem wierzących, prawidziwa miłość jest możliwa.
Ale dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. W szczególności Bóg może obdarzyć prawdziwą Miłością nawet tych, którzy w Niego nie wierzą.
|
Pt maja 12, 2006 18:50 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|