Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Tereso,
Gdybym ja przeczytał na miejscu Askulki Twojego posta, w którym piszesz o "nadziei" dostałbym doła a nadzieję stracił. Tereso chciałbym umieć wyrazić jak bardzo nisko oceniam Twoją zdolność rozumienia kogokolwiek i pomagania komukolwiek. Po prostu starajmy się sobie nie wchodzić w drogę na tym forum, bo za taki katolicyzm jaki fundujesz Askulce, na miejscu dobrego Pana Boga... a... moderacja w końcu czuwa.
A o tym, że Askulka jest w ciąży wiem z sąsiedniego wątku.
Tereso może już nic dziś nie pisz.
|
Pt mar 07, 2008 23:01 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Źródłem nadziei jest Bóg- nie czerpie się jej z forumowych postów...
Chyba tez pewną przesadą jest uważać, że gdy napisze się parę słodziutkich słówek i doda parę uśmieszków to pomoże się osobie w dramatycznej /trudnej sytuacji...
Wracając do tematu- lęki paranoidalne/nerwicowe można stłumić lekami jeśli naprawdę przeszkadzają w funkcjonowaniu- jednak w ciąży oczywiście nie ma o tym mowy...
jeśli chodzi o terapię nerwicy- to psycholog najpewniej skieruje na grupową- znowu chodzenie tam w ciąży może być problematyczne...zależy oczywiście od samopoczucia..
czy odpowiedzialne jest poczynanie dziecka w takiej sytuacji??
|
So mar 08, 2008 2:03 |
|
 |
askulka
Dołączył(a): Wt lut 26, 2008 17:17 Posty: 27
|
Tak dziekuje Ci świerszcząco miksturko.Pomogl mi choc troche twoj post naprawde.Nie wiem co sie ze mna dzieje ale bede walczyc z tym oczywiscie I tak jak powiedziałas Zebym poznała swoja wartosc.Teraz aktualnie doskwieraja mi mysli na temat naszego wspolzycia po slubie .Teraz jestem w ciazy i jak urodze po slubie pojdziemy mieszkac na swoje i juz sie martwie ze bede grzeszyc (to jest takie dziwne włąsnie we mnie) po 1.dopiero co bedzie po narodzinach wiec raczej stosunek przerywany bedzie unienikniony bo z checia kochałabym sie w dni bezpłodne ale wole w pozniejszym okresie zaczac ta metode ze względów zdrowotnych równiez Naprawde choruje na powazna chorobe z zajeciem nerek to nie ma zartow Trzeba byc ostroznym .tYLKO chcialabym zyc juz normalnie kochac sie z moim mezem bez wyrzytow sumienia ze grzesze,ale co zrobic w takiej sytuacji.Hmm Ale jeszcze raz dziekuje za rade Jestem z okolic Katowic Jak moge to prosze namiary na jakiegos dobrego godnego polecenia Ksiedza z góry dziekuje
|
So mar 08, 2008 6:52 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
A no to niestety nie potrafię doradzić, gdyż Katowic nie znam. Powiem Ci zaś tyle, że zaraz szereg osób tutaj da Ci porady do kogo iść w Katowicach. W Katowicach mieści się bowiem siedziba gazety i portalu tegoż. I nie sądzę byś nie natknęła się na bardzo konserwatywną interpretację katolicyzmu wtedy.
A może byłabyś skłonna wybrać się co jakiś czas do Krakowa?
W każdym razie chciałbym byś uświadomiła sobie, że nawet ludzie kościoła różnie na sprawy seksualne patrzą. Zobacz np. to: http://pierzchalski.ecclesia.org.pl/index.php?page=10 Jest to strona katolickiego księdza. Poczytaj. Różnica między nim a zwykłymi doktrynerami jest taka, że on jest mądry i wrażliwy, podczas gdy tamci potrafią tylko tępo recytować zasłyszane prawa.
|
So mar 08, 2008 9:21 |
|
 |
czeresniowa
Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25 Posty: 731
|
Żródłem nadziei, siły, pomocy, optymizmu mogą być raczej tylko realnie istniejący ludzie i czyny dokonywane w danej sprawie... Tego mnie nauczyło życie.
Bo ani ludzie w internecie (fakt, czasem dobrze doradzą, czasem prześlą nawet ci anonimowi trochę ciepła... ale to nie rozwiązuje problemu) ani bóg nie jest w stanie tak po prostu pomóc człowiekowi w tarapatach.
Możemy liczyć tylko na siebie i naszych najbliższych. Tylko własną inicjatywą coś zdziałamy i tylko taka pomoc doraźnie ułatwi nam sytuację jeśli po prostu ktoś do nas rękę wyciągnie.
Resztę możemy traktowac jako mniej lub bardziej dobre rady, i mniej lub bardziej wartościowe wsparcie psychiczne (znajdowane tu czy tam, czy trochę wyżej).
Nie wierzę by komukolwiek życie mogło się poukładać dzięki samej modlitwie uzupełnionej jedynie o płaszczenie kolan podczas niej i płaszczenie tyłka w oczekiwaniu na cud.
Do właściwego tematu: Asia... nie wydaje mi się, żeby, nawet jesli jestes osobą wierzącą, to forum miało w sposób bardzo znaczący wpływać na Twoje życie. Można tu zaczerpnąć trochę wiedzy i opinii... ale to wszystko nie jest takie "bezwzględne". Zapytasz tu czy depilacja jest grzechem, i skąd masz niby pewność że ten kto Ci odpowie ma racje? Zapytasz księdza, też pewnie nie będzie miał monopolu na posiadanie racji. Wiele rzeczy trzeba rozważyć bądź to "na logikę", bądź "w głębi sumienia". Forum na pewno nie powinno być miejscem które wprowadzi Cię w takie rozedrganie emocjonalne... A jeśli potrzebujesz pomocy psychologa, to udaj się po nią, to nie wstyd, a może być Ci dzięki temu dużo łatwiej.
_________________ Prof. dr hab. Joanna Senyszyn: "Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica." http://powiedz-nie.c0.pl/
|
So mar 08, 2008 11:43 |
|
|
|
 |
0bcy_astronom
Dołączył(a): So lut 09, 2008 16:40 Posty: 2603
|
Ale miksturka dobrze mówi tyle, że z perspektywy "gdyby Boga nie było"
W końcu nikt nie robi nikomu krzywdy a współżycie jest fajaskie czy ślubu nie ma czy nie bo jest przyjemne nikomu krzywda się nie dzieje, mieszkając razem się "poznacie itp".
Niestety wiara nasz ma pewne zakazy i nakazy.
One są dla ludzi choć nie zawsze wszystkie z nich do końca nie rozumiemy
Oczywiście, co się stało to się nie odstanie, nie można tak patrzeć. Zaszłaś w ciążę ciesz się tym - tak. Ciesz się, że zostaniesz mamą - tak.
Ale przede wszystkim myśl o tym, że współżyjąc bez ślubu przeciwstawiłaś się Bogu. I to jest najważniejsze. Ale jak się przyznasz do błędu i okażesz skruchę to Bóg Ci wybaczy - miłość nie pamięta złego. (masz zrozumieć i przerosić, a nie żyć w strachu  )
Ludzie w dzisiejszych czasach, myślą, że człowiek powinien być ważniejszy od Boga to nie prawda.
Ja mam problemy to zarazie o Bogu myśleć nie będę.
Oczywiście nie każe Ci nie wiem jak teraz cierpieć.
Co się stało nie odstanie się a ty się ciesz tym co masz, staraj się nie sprzeciwiać woli boskiej i ciesz się wszystkim co Cię otacza.
A to, że zdarzy się upaść to jeszcze nic takiego. - współżyłaś, nagrzeszyłaś, - zdarza się "Gdyby człowiek był bezbłędny to Jezus nie musiałby umierać za nasze grzechy".
Za upadki się nie potępia. potępia się za np nazwę to "trwaniu w upadku"
Więc się nie martw. I ciesz się tym co masz i mieć będziesz.
Ps. Mroczny to znajdź mi jednego księdza, który uważa, że to grzech nie jest.
Jeżeli jeden ksiądz mówi jedna o inny co innego to cza iść się pytać wyżej, a jeżeli wszyscy mówią to samo to to chyba coś oznacza.
_________________ I pomyśleć, że na początku był tylko chaos... i komu to przeszkadzało?...
Tomasz Olbratowski.
|
So mar 08, 2008 13:20 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
0bcy_astronom napisał(a): Ps. Mroczny to znajdź mi jednego księdza, który uważa, że to grzech nie jest. Jeżeli jeden ksiądz mówi jedna o inny co innego to cza iść się pytać wyżej, a jeżeli wszyscy mówią to samo to to chyba coś oznacza.
Oznacza, że religia katolicka została pochwycona w szpony konserwatyzmu mieszczan.
|
So mar 08, 2008 15:11 |
|
 |
0bcy_astronom
Dołączył(a): So lut 09, 2008 16:40 Posty: 2603
|
Na temat tego to już w może w innym temacie bo co wnioskujemy z twojej wypowiedzi? Zaraz rozwinie się nawy wątek a główny temat się zatraci.
Prosiłem o 1 przykład... Czy go otrzymałem?
_________________ I pomyśleć, że na początku był tylko chaos... i komu to przeszkadzało?...
Tomasz Olbratowski.
|
So mar 08, 2008 15:24 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
0bcy_astronom napisał(a): Na temat tego to już w może w innym temacie bo co wnioskujemy z twojej wypowiedzi? Zaraz rozwinie się nawy wątek a główny temat się zatraci.
Prosiłem o 1 przykład... Czy go otrzymałem?
Ten temat tego dotyczy a Ty żyjesz sobie w światku polskim i myślisz, że zachodni katolicyzm byłby równie ochotny do ględzenia o grzeszności mieszkania razem. Wątpię by zachodni katolicyzm zasłaniał się tu lękliwie bajdurzeniem, że chodzi mu o kwestię zgorszenia sąsiadów, kiedy tak naprawdę chodzi mu o zachowanie konserwatyzmu pełną gębą. Żadne encyklika nie wypowiada się o mieszkaniu razem przed ślubem. Kongregacja Doktryny Wiatry o tym milczy. Tylko polscy księża myślą, że kościół naucza, że to grzech. A jak się im to wytknie, zasłaniają się zgorszeniem bliźnich, podczas gdy tak naprawdę powinni z ambon jechać po tych babach, które widząc dwóch młody ludzi mieszkających razem dokonuj ocen, gdyż nieetyczna jest tu właśnie przedwczesna ocena owych sąsiadek, ględzących bab, a nie postawa młodych ludzi, którzy chcą wspólnie żyć niewspółżyjąc do ślubu ale mieszkając razem.
Żadnego przykładu ode mnie więcej nie dostaniesz, bo to czego nauczasz stoi po stronie zakutych bab, które z nudów obmawiają młodych ludzi doszukując się wszędzie tego, czego same za młodu nie zaznały. Ot, uświęcone mieszczaństwo. Prawda jest taka, że księża wychowani w takiej kulturze nie potrafią sobie wyobrazić, że winne jest tu społeczeństwo, które dokonuje pochopnych ocen, a nie młodzi ludzie. Ale to jeszcze księża musieliby mieć jaja, żeby coś takiego z ambony powiedzieć.
|
So mar 08, 2008 15:43 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
poruszyłeś Miksturka temat, który mnie osobiście bardzo interesuje...
pominę fakt, że obraziłeś Polaków, katolików w Polsce i księży - biorę poprawkę na Twoją emocje...
podobnie jak przepisy prawa cywilnego tak i kościelnego różnią się w zależności od kraju. jestem Polką, więc obowiązuje mnie prawo polskie. nie podoba mi się ono - wyjeżdżam do innego kraju.
problem jednak jest nieco inny z prawem kościelnym, bo Kościół jest jeden. jeśli przepisy się różią w zależności od kraju, obowiązują przepisy kraju, w którym się przebywa. znaczy to, że będąc Polką podlegam przepisom kraju, w którym jestem a nie przepisom polskiego prawodawstwa kościelnego.
czy nie jest jakąś chorą sytuacją, że w jednym Kościele powszechnym młodzi ludzie, którzy chcą mieszkać razem jeszcze przed ślubem wyjeżdżając do innego kraju, gdzie (zakładając, że tak jest) będą to mogli robić w spokoju sumienia a w Polsce nie?
mieszkanie razem to jedynie przykład. mnie osobiście nurtują raczej inne różnice i za nic nie potrafię zrozumieć motywów polskiego episkopatu... gorsi jesteśmy jako Polacy? czy też lepszych chcemy udawać?
te pytania nie są skierowane do Miksturki. a i pewnie nowy wątek raczej powinnam założyć i tam je sformuować, ale temat pojawił sie tu, więc o ile mnie moderacja nie upomni to może tu otrzymam odpowiedzi.
|
So mar 08, 2008 16:38 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ok, to w jaki sposób piszę jest obraźliwe. Niewątpliwie tak, popracuję nad tym. Niemniej i ja jestem Polakiem i ja byłem polskim katolikiem, księdzem nie byłem. Mój styl jest obraźliwy, ale czy argumenty za nim stojące są niemerytoryczne?
To zaś o co pytasz real nie jest sprawą "chorą", gdyż ludzie kościoła rzekną, że każdy episkopat dostosowuje linię w odniesieniu do konkretnej sytuacji kulturowej kraju. Ten argument jest bardzo dobry, gdyż kultura każdego kraju jest unikalna, więc z tego się biorą subtelne różnice nauczania kościoła w poszczególnych krajach. W Niemczech np. jeść mięso w piątki wolno, a u nas z racji, że tak naprawdę nie ma nigdy problemu by tego postu dochować, zawsze niedopełnienie go jest grzechem. Czy to jest chore... w kontekście nas tu i teraz tak. Ale przeciętna jednostka nie jest kosmopolityczna. Żyje w swoim świecie i to co widzi akceptuje jako rzeczywistość. Jeśli usłyszy, że jest dobre w piątki mięsa nie jeść, będzie to uważać za dobre, nawet gdy będzie o tym zapominać. Gdy usłyszy 10 razy za młodu, że Jan Paweł II jest autorytetem, w jego świecie - nawet jeśli nie czytał papieża - będzie on autorytetem. Dwa tygodnie temu w pracy przy obiedzie kolega zadał nam pytanie czy i my zapominamy jeść mięso w piątki. To jest chłopak po UJocie - nie urwał się z choinki  A jednak założył, że wszyscy jesteśmy tacy jak jego rodzice...
Zobacz teraz, skoro każda jednostka żyje swoją rzeczywistością, a ludzi było już całe eony a ludzkość żyje od setek tysięcy lat, to pomyśl jakie religie do nas dotrwały ze starożytności? Takie, które posiadają prawdę? Czy też takie, które przetrwały ewolucję? Otóż skoro przetrwały, to znaczy, że pomijając ich ewentualne walory poznawcze, po pierwsze były żywotne. Widząc ich kształt nie tyle dowiadujemy się co jest prawdą, ale po pierwsze dowiadujemy się jaka była najskuteczniejsza strategia. Bo inne religie upadły.
To nie jest jakaś podłość ze strony religijnych przywódców. Absolutnie nie. Sam człowiek stanowi tu pewnego rodzaju matrycę, która weryfikuje przydatność wyobrażeń. Jako agnostyk pozwalam sobie dopuszczać możliwość, że w jakiś sposób człowiek poprzez kolejne pokolenia intuicyjnie odrzuca nieprawdę. Może tak być. Ostatecznie jeśli czasoprzestrzeń pochodzi od jakiejś struktury świadomej a potężnej, to człowiek może po prostu stopniowo rozpoznawać prawdę poprzez kontemplowanie archetypów utkwionych gdzieś w podświadomości.
A może być tak z - punktu widzenia religii rzecz jasna (niech mi ateiści tak urozmaicone spekulacje wybaczą - z ludźmi wiary rozmawiam przecież; jak będę rozmawiał z wami wyjaśnię wam czemu uważam, że z kolei wasz światopogląd wyjaśniający jest nieetyczny) - że materia jest epifenomenem świadomości, czyli że najpierw jest świadomość a potem materia. Wtedy człowiek na początku widział Boga a materia jest środkiem komunikacji między osobami. Po grzechu pierworodnym zaś kontakt został zerwany, człowiek już poprzez materię nie widzi Boga, a to co materia tworzy sprawia, że człowiek sądzi, że istnieje samotny we wszechświecie. Potem zaś nastąpiła nie ewolucja w górę, ale regres. Pierwotny intuicyjny monoteizm (istnieje realnie rozpatrywana możliwość, że takowy istniał) się stoczył, przeobraził w lękliwe animizmy, poszukujące wielkości politeizmy. Aż w końcu - może w wyniku ewolucji - pojawiła się możliwość przyjścia na świat osoby boskiej. Co prawda nie wiem co to dało.
Tak więc to, że współczesne religie były najbardziej żywotne nie jest jakąś podłością ze strony przywódców tychże. Ale też nie sposób stwierdzić, czy są one takie dzięki Opatrzności, czy tylko dzięki ślepemu trafowi.
Jak Ci się podoba moje widzenie problemu czemu w jednych krajach jest tak a w innych ździebko inaczej? 
|
So mar 08, 2008 17:19 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Jak Ci się podoba moje widzenie problemu czemu w jednych krajach jest tak a w innych ździebko inaczej? szczerze? jakoś nie bardzo odpowiada na moje pytanie... bo ja katoliczka jestem  i nie nurtuje mnie: Cytuj: to pomyśl jakie religie do nas dotrwały ze starożytności? Takie, które posiadają prawdę? Czy też takie, które przetrwały ewolucję?
pewnie, że o tym też można by porozmawiać...
mnie jednak chodzi o to, od czego zacząłeś zanim przeszedłeś do archetypów, epifenomenów i animizmów
róznic podchodzenia do m.in. moralności w zależności od kraju w obrębie jednego Kościoła.
że to jest odniesione do konkretnej sytuacjikulturowej kraju to wiem, pytanie teraz czy ludzie w innym kraju są mniej moralni i dlatego im się na więcej pozwala, bo za dużo od nich i tak nie ma co wymagać. czy też może są bardziej w swojej moralności godni zaufania, więc można im pozwolić, dadzą radę.
swoją drogą miksturka, to troche się chyba zaplątałeś (albo ja) - z jednej strony masz słuszne wytłumaczenie na takową a nie inną postawę Kościoła polskiego (jako umiejscowioną w naszych realiach kulturowych) a z drugiej - dopiero co nie zostawiłeś suchej nitki na takim sposobie funkcjonowania tegoż Kościoła.
|
So mar 08, 2008 17:53 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Czy ja się zaplątałem... Ja bym oczekiwał, że kościół skupi się na prawdzie obiektywnej, a nie będzie tworzył sztuczne grzechy. To, że mówię, że argument o zróżnicowaniu typów grzechu w różnych krajach broni się różnicami kulturowymi jest dobry, mówię to z przekąsem, bo to jest argument, którym można bronić dowolny rozkład typów grzechu; co by nie było, zawsze można bronić to różnicami kulturowymi. A gdzie obiektywna prawda? Stąd też dlatego zanurzyłem się w archetypach, epifenomenach i animizmach by spróbować sobie wyobrazić model świata w którym to ma sens. No i wyobraziłem sobie; tylko co mi z tego.
|
So mar 08, 2008 18:12 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: A gdzie obiektywna prawda?
chyba tylko u Pana Boga... i naprawdę nie sądzę, żebyś liczył na to, że na takową stać człowieka jakiegokolwiek. no, pomarzyć zawsze można.
próbowałam przez chwilę znaleźć jakiś ślad informacji czy zamieszkanie jest uznawane za grzech przez prawodawstwo kościelne innych krajów. nie udało się, w każdym razie na angielskojęzycznych stronach... a forumowicze miewają podobne dylematy, co Polacy i podobnie jak tu różne odpowiedzi otrzymują
przyznaję, że nie szukałam zbyt intensywnie, jako że problem - choc intrygujący - mnie samej nie dotyczy.
zmykam więc z tego tematu askulki i o nurtujące mnie kwestie zapytam gdzieś indziej.
pozdrawiam!
|
So mar 08, 2008 21:45 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
świerszcząca miksturka napisał(a): 0bcy_astronom napisał(a): Ps. Mroczny to znajdź mi jednego księdza, który uważa, że to grzech nie jest. Jeżeli jeden ksiądz mówi jedna o inny co innego to cza iść się pytać wyżej, a jeżeli wszyscy mówią to samo to to chyba coś oznacza. Oznacza, że religia katolicka została pochwycona w szpony konserwatyzmu mieszczan.
A moim zdaniem jest to logiczna konsekwencja następujących założeń:
1. Współżycie przed ślubem jest grzechem ciężkim (śmiertelnym).
2. Mieszkanie razem znacząco zwiększa ryzyko współżycia przed ślubem.
Już samo znaczące narażanie siebie i bliźniego na grzech śmiertelny jest grzechem. Na podobnej zasadzie prowadzenie samochodu "po pijaku" jest przestępstwem jako istotne zwiększanie ryzyka ciężkiego (śmiertlenego) wypadku.
Do tego dochodzi kwestia zgorszenia i wcale nie chodzi tu o stare baby, ale o innych młodych ludzi, na których nasz przykład może wpłynąć. Podobnie jak młody człowiek, który widzi Ciebie wsiadającego za kierownicę w stanie nietrzeźwości, może pomyśleć, że to chyba nic złego, skoro Ty jako szanowany obywatel tak czynisz.
|
N mar 09, 2008 23:59 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|