Autor |
Wiadomość |
rozalka
Moderator
Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24 Posty: 3644
|
Dobrze, stwierdzam, że nie jestem wystarczająco przygotowana w tym temacie
Fakt, miałam na myśli ejakulację, a nie erekcję. I zawsze mi się wydawało, że po ejakulacji niemożliwa jest już erekcja w krótkim czasie, więc nie mam zielonego pojęcia jak ją można podtrzymać, Incognito. Ale, tak jak mówiłam, wycofuję się z rozmowy. Lepiej dowiedzieć się wszystkiego z praktyki, a nie z forumowych dyskusji
Pozdrawiam 
_________________ Co dalej za zakrętem jest? Kamieni mnóstwo Pod kamieniami leży szkło Szło by się długo Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪
|
Pn cze 19, 2006 20:38 |
|
|
|
 |
KrzysiekFZ
Dołączył(a): Pn kwi 10, 2006 19:27 Posty: 176
|
jo_tka napisał(a): "Gdyby w akcie kobieta nie przeżywała orgazmu, może powolić, aby mąż zaspokoił ją po akcie w jakikolwiek sposób - nie popełnia wówczas żadnego grzechu. (...) Gdyby nastąpił nawet przed samym stosunkiem, w bezpośredniej z nim łaczności, także nie ma grzechu. Gdyby mąż w ogóle żony nie zaspokoił, wówczas żona może sama doprowadzić się do orgazmu w moralnej łącznościu z aktem małżeńskim. Grzechu nie będzie". (A. Kokoszka, Moralność życia małżeńskiego...,. s. 137) A czemu nie zacytujesz calego watku? Dalej jest ciekawiej- okazuje sie, ze kobieta w malzenstwie ma nie tylko obowiazki, ale takze, UWAGA! prawaCytuj: Gdyby w akcie kobieta nie przeżywała orgazmu, może pozwolić, aby ją mąż zaspokoił po akcie w jakikolwiek sposób – nie popełnia wówczas żadnego grzechu. Kobieta ma prawo do orgazmu. Występuje on zazwyczaj później niż u mężczyzny. Gdyby nastąpił nawet przed samym stosunkiem, w bezpośredniej z nim łączności – także grzechu nie ma. Gdyby mąż w ogóle żony nie zaspokoił, wówczas żona może sama doprowadzić się do orgazmu w moralnej łączności z aktem małżeńskim. Grzechu nie będzie. Orgazm u kobiety nie jest potrzebny do zapłodnienia, ale ułatwia zapłodnienie i należy do natury stosunku. Kobieta ma do niego prawo. Jest to naturalna nagroda za podjęcie trudu zrodzenia i wychowania dziecka. Dlatego kobieta ma prawo do przeżycia rozkoszy w akcie małżeńskim. Z jednej strony panie maja powod do radosci- nie popelnia grzechu, ale z drugiej nie zgadzam sie z permanentna dyskryminacja mezczyzn. A co ma zrobic malzonek, ktoremu zona powie, ze ma juz dosyc? Tez uwazam ze czas trwania stosunku jest kwestia indywidualna, co oznacza, ze niektorzy potrafia naprawde dlugo i czasami druga strona ma juz dosc. W swietle nauki KK zona ktora ma juz dosyc moze pomoc mezowi, pod warunkiem ze ten zlozy nasienie w pochwie. Ten warunek jest wystarczajacy aby kobiete zniechecic do wszelkich dzialan. Dlaczego nie ma wiec "dyspenzy" dla niezaspokojonych mezczyzn? Moze dlatego, ze te wszystkie madrosci wymyslaja "fachowcy" ktorzy nie maja bladego pojecia o czym pisza, jak chocby pewien ksiadz: Cytuj: Sytuacja, w której kobieta pierwsza przeżyje orgazm wydaje się mało prawdopodobna bowiem, z tego, co mnie uczono, mężczyzna i kobieta posiadają różną dynamikę przeżywania aktu małżeńskiego. Już zaś na pewno trudno zrozumieć dlaczego nawet w takiej hipotetycznej sytuacji, gdy kobieta przeżyła szczytowanie kochający małżonek miałby się wycofać i przeżywać ejakulację poza jej organami. Ciekawe co zrobilby ksiadz, gdyby kobieta mu wyznala ze przezyla np. trzy orgazmy i na czwarty juz nie miala sily? Uznalby ja za heretyczke? Wyjatek? A czy wspomniany kaplan wie, ze niektorym kobietom wystarczy stymulacja piersi? Nie sa to rzeczy wymyslone- jezeli ktos nie wierzy niech zapyta seksuologa. rozalka napisał(a): Lepiej dowiedzieć się wszystkiego z praktyki, a nie z forumowych dyskusji
Bylbym wielce zobowiazany, gdyby podobne poglady wyznawali ci, ktorzy tworza gaszcz przepisow dla malzonkow. A skoro sami nie moga/nie powinni to moze niech dopuszcza do glosu swieckich? Moze czas najwyzszy zauwazyc wszystkich ktorzy ich nauki w tej dziedzinie omijaja szerokim lukiem?
Jest takie przyslowie, ktore doskonale zobrazuje ten temat: "Syty glodnego nie zrozumie".
|
Pn cze 19, 2006 23:29 |
|
 |
KrzysiekFZ
Dołączył(a): Pn kwi 10, 2006 19:27 Posty: 176
|
Mieszek napisał(a): jot_ka
taką knige to lepiej wyrzuć na smietnik nie wiesz o tym, ze jest wielu takich co sa księżmi i wcale na dobra drogę nie sprowadzaja ludzi? tak samo było i z takimi jak Kalwin, Hus, Luter
no oczywiście jesli uważasz, że kazdy ksiądz pisze i mówi poprawnie i dobrze w zgodzie z nauką KK to czemu występujecie "zbrojnie" ciągle przeciwko pewnemu redemptoryście?
No dobrze Mieszku, wyrzucamy knige na smietnik. A co wraz z nia? HV tez? Pewnie nie, w koncu to napisal ktos "nieomylny"- czyli kazania, ktore slyszymy w niedziele, mozemy sobie w ... buty wsadzic? Wszak wyglaszaja je "zwykli" ksieza. A moze masz jakas wykladnie, wedle ktorej mozemy poznac "wlasciwego" ksiedza od tego, ktorego prace przeznaczamy na makulature.
Przydaloby sie, zebys zaapelowal do wydawcy, a takze do tych ktorzy rozpowszechniaja to "badziewie"- niech zaprzestana, niech nie grzesza juz wiecej.
Problem KK polega na tym, ze nigdy i nigdzie Bog nie powiedzial w jaki sposob ma wygladac pozycie malzenskie- wiec zbieraja sie co jakis wielcy i wymyslaja jak uprzykrzyc zycie malzonkom. Tak to odbiera spora grupa ludzi. Jak to nazwiesz? Wygodnictwem? Nieodpowiedzialnoscia (ulubione slowo pewnych fanatykow)? A moze zagluszaniem sumienia?
Zawsze mozna powiedziec, ze zlo staje sie coraz bardziej powszechne, co wcale nie znaczy, ze trzeba je zaakceptowac. Pytanie, dlaczego KK wciaz (na przestrzeni lat swego istnienia) ciagle zmienia jego wykladnie? Cos co bylo grzechem kilkadziesiat lat temu- teraz juz nim nie jest (NPR)?
|
Pn cze 19, 2006 23:42 |
|
|
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
Ogólnie... to szukam uzasadnienia dla tak szerokiego traktowania VI przykazania, jak to nam serwuje katechizm KK. Mam już swoje lata (42) i niejasne, niemiłe przeczucie, że w związku z NPR coś mnie w życiu omija, i że nie ma to zbyt mocnego umocowania w Piśmie Św (oprócz Onana, o którym tak do końca nie wiadomo, dlaczego zginął). Chciałam się też przekonać, jak głęboko teologia moralna ingeruje w pożycie małżonków. Wychodzi mi, że albo sporo przeoczyli, albo dla pewnych spraw zostawili margines wolności... Krzysiek FZ napisał:Cytuj: Kobieta ma do niego prawo. Jest to naturalna nagroda za podjęcie trudu zrodzenia i wychowania dziecka. Dlatego kobieta ma prawo do przeżycia rozkoszy w akcie małżeńskim.
To cytat z tego podręcznika? Autor jest księdzem?
Ciekawe, czym jest dla neigo orgazm mężczyzny... za co jest nagrodą - skoro mężczyzna nie podejmuje trudu zrodzenia?
|
Wt cze 20, 2006 5:44 |
|
 |
Meg
Dołączył(a): Cz lut 17, 2005 22:28 Posty: 1652
|
Pewnie za to, że wytrzymał z żoną 
|
Wt cze 20, 2006 9:28 |
|
|
|
 |
KrzysiekFZ
Dołączył(a): Pn kwi 10, 2006 19:27 Posty: 176
|
mateola napisał(a): Krzysiek FZ napisał:Cytuj: Kobieta ma do niego prawo. Jest to naturalna nagroda za podjęcie trudu zrodzenia i wychowania dziecka. Dlatego kobieta ma prawo do przeżycia rozkoszy w akcie małżeńskim.
To cytat z tego podręcznika? Autor jest księdzem? Ciekawe, czym jest dla neigo orgazm mężczyzny... za co jest nagrodą - skoro mężczyzna nie podejmuje trudu zrodzenia?
Tak, to ten sam podrecznik- to jest dalsza czesc. Autor jest ksiedzem. Jezeli spojrzec jednak z drugiej strony na te ksiazke (a przynajmniej na przytoczony fragment) to stanowi on rzadkosc, zwracajac uwage na pozytywne znaczenie orgazmu (choc nie jest on niezbedny do poczecia to moze stanowic nagrode). Nie brakuje jednak ludzi (chciazby na tym forum), dla ktorych orgazm u kobiety jest fanaberia, dazenie do niego niszczy milosc, nie jest on najwazniejszy i tym podobne.
A tymczasem z podstawowej definicji milosci wynika, ze polega ona na bezinteresownosci- na dawaniu. Czy orgazm nie jest wspanialym podarunkiem od meza, ktoremu nie zalezy jedynie na wlasnej przyjemnosci? Czy nie jest wspanialym uwienczeniem wspolzycia? Byc moze nie jest najwazniejszy- sa kobiety ktore maja problem aby go osiagnac- ale to nie znaczy ze jest on niemozliwy. Duzo zalezy od podejscia- juz samo negatywne nastawienie (a o takie nie trudno, jak kazdy stosunek przebiega dokladnie wedlug tego samego schematu) potrafi wszystko zniweczyc. Niestety nie jest to takie proste- wystarczy przejrzec zawartosc forum, aby zobaczyc ile ludzi ma watpliwosci, czy np. pocalunek w takie a nie inne miejsce jest grzechem. Sa to ludzie, ktorzy poszukuja odpowiedzi, ale ilu jest takich, ktorzy nie wiedza, ale nie chca z nikim rozmawiac na "te" tematy?
Na szczesie ludzi, dla ktorych te czynnosci w malzenstwie byly "obowiazkiem malzenskim" jest juz coraz mniej- ale nie byloby ich wcale, gdyby nie nauczanie Kosciola, ktory od zawsze mial mnostwo do powiedzenia w tym temacie.
|
Wt cze 20, 2006 22:50 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
KrzysiekFZ napisał(a): [Jezeli spojrzec jednak z drugiej strony na te ksiazke (a przynajmniej na przytoczony fragment) to stanowi on rzadkosc, zwracajac uwage na pozytywne znaczenie orgazmu (choc nie jest on niezbedny do poczecia to moze stanowic nagrode). Nie brakuje jednak ludzi (chciazby na tym forum), dla ktorych orgazm u kobiety jest fanaberia, dazenie do niego niszczy milosc, nie jest on najwazniejszy i tym podobne.
Nie wiem, może ja mam umysł "nieskażony", albo tak mocno wbiła mi się czytana w latach 80-tych Wisłocka, ale dla mnie orgazm kobiety to nie żadna nagroda za trudy, czy cokolwiek innego, ani łaskawe przyzwolenie tego, czy tamtego moralisty, tylko normalny element współżycia seksualnego, który należy sie kobiecie tak jak psu ogon.

|
Śr cze 21, 2006 5:35 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
owszem, tylko jeśli czasem tego orgazmu sie nie przeżyje, to mój kobiecy świat się wcale nie zawala  po prostu mąż "wynagrodzi" mi to innym razem 
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Śr cze 21, 2006 6:31 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
elka napisał(a): owszem, tylko jeśli czasem tego orgazmu sie nie przeżyje, to mój kobiecy świat się wcale nie zawala  po prostu mąż "wynagrodzi" mi to innym razem 
Sama sobie możesz wynagrodzić, nawet przy użyciu wibratora 
|
Śr cze 21, 2006 9:02 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
owszem, ale nie czuję takiej potrzeby  zawsze to tylko przyrząd, wolę poczekać na przykłąd na następną noc i mojego męża 
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Śr cze 21, 2006 9:47 |
|
 |
KrzysiekFZ
Dołączył(a): Pn kwi 10, 2006 19:27 Posty: 176
|
mateola napisał(a): Nie wiem, może ja mam umysł "nieskażony", albo tak mocno wbiła mi się czytana w latach 80-tych Wisłocka, ale dla mnie orgazm kobiety to nie żadna nagroda za trudy, czy cokolwiek innego, ani łaskawe przyzwolenie tego, czy tamtego moralisty, tylko normalny element współżycia seksualnego, który należy sie kobiecie tak jak psu ogon. 
"sztuke kochania" tejze autorki wynieslismy pokryjomu z biblioteki, bo pani bibliotekarka twierdzila, ze jest ona przeznaczona wylacznie dla malzonkow
Natomiast spotkalem sie z ciekawa teoria, ze kobieta ktora nie przezyla orgazmu to nie rozladowala w pelni swojego napiecia. Nie jest to tylko podloze psychiczne, ale i biologiczne- podczas stosunku pewne miesnie sa napiete, nabrzmiale aby dostarczyc wlascicielce maksymalnej satysfakcji. Po orgazmie, mozg wysyla sygnal, aby je rozluznic. Jezeli jednak brak jest tego impulsu pozostaja one dalej nabrzmiale nawet przez kilka godzin, powodujac nieprzyjemny bol. Nie jestem kobieta, wiec nie wiem jaki to bol, ale tlumaczyloby to niechec do wspolzycia np. rano, lub marsowy humor na drugi dzien.
Najczestsza przyczyna gdy kobieta pozostaje niezaspokojona jest zbyt krotki czas stosunku, a na to bardzo niekorzystnie wplywa wymuszona wstrzemiezliwosc - ktora jest podstawa stosowania NPR.
|
Cz cze 22, 2006 0:15 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
KrzysiekFZ napisał(a): Natomiast spotkalem sie z ciekawa teoria, ze kobieta ktora nie przezyla orgazmu to nie rozladowala w pelni swojego napiecia. Nie jest to tylko podloze psychiczne, ale i biologiczne- podczas stosunku pewne miesnie sa napiete, nabrzmiale aby dostarczyc wlascicielce maksymalnej satysfakcji. Po orgazmie, mozg wysyla sygnal, aby je rozluznic. Jezeli jednak brak jest tego impulsu pozostaja one dalej nabrzmiale nawet przez kilka godzin, powodujac nieprzyjemny bol. Nie jestem kobieta, wiec nie wiem jaki to bol, ale tlumaczyloby to niechec do wspolzycia np. rano, lub marsowy humor na drugi dzien. Najczestsza przyczyna gdy kobieta pozostaje niezaspokojona jest zbyt krotki czas stosunku, a na to bardzo niekorzystnie wplywa wymuszona wstrzemiezliwosc - ktora jest podstawa stosowania NPR.
Jak w Seksmisji - sfiksowały, bo chłopa dawno nie miały?
Orgazm kobiecie potrzebny jest do rozładowania napięcia, które wynika z przekrwienia narządów miednicy małej. Totalny stan przekrwienia (niezaspokojenia) może prowadzić nie tylko do marsowego humoru, ale także do nerwic seksualnych - mam w rodzinie osobę z takim problemem.
|
Cz cze 22, 2006 16:03 |
|
 |
KrzysiekFZ
Dołączył(a): Pn kwi 10, 2006 19:27 Posty: 176
|
mateola napisał(a): Jak w Seksmisji - sfiksowały, bo chłopa dawno nie miały?  Orgazm kobiecie potrzebny jest do rozładowania napięcia, które wynika z przekrwienia narządów miednicy małej. Totalny stan przekrwienia (niezaspokojenia) może prowadzić nie tylko do marsowego humoru, ale także do nerwic seksualnych - mam w rodzinie osobę z takim problemem.
Powiedz to tym, co orgazm uwazaja za zbedny dodatek...
A ja sie zastanawiam, jak mozna zrezygnowac z tego wspanialego uczucia wbijanych paznokci w plecy, tych odglosow, ruchow ktore swiadcza o tym, ze kobieta jest w pelni zadowolona? Ciezko mi to pojac.
Zastanawiam sie, czy przy mnozeniu kolejnych ustaw koscielnych dotyczacych malzenstwa, biora udzial kobiety? Czy tez nadal maja pelnic role tylko i wylacznie rodzicielek?
|
Cz cze 22, 2006 23:59 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
KrzysiekFZ napisał(a): Powiedz to tym, co orgazm uwazaja za zbedny dodatek...
A gdzie tacy są?
|
Pt cze 23, 2006 21:28 |
|
 |
Szukająca
Dołączył(a): N lip 09, 2006 16:44 Posty: 68
|
a co. za przeproszeiem, ksieza moga wiedziec os stosunku skoro zyja w celibacie??? absurd. co jak co ale wszystkie ustawy, ksiazki i tzw. dziela dotyczace seksu napisane przez ksiezy sa funta klakow warte, bo oni nic a nic o tym nie wiedza. a jesli wiedza to... sami zgrzeszyli...
_________________ Szukajcie, a znajdziecie...
|
N lip 09, 2006 21:18 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|