Autor |
Wiadomość |
rafal3006
Dołączył(a): So lut 18, 2006 20:30 Posty: 1589
|
SweetChild napisał(a): Stwierdzenie "prawdziwa miłość jest możliwa tylko przez Boga" nikogo nie wyklucza ani nie wyróżnia. Co innego "prawdziwa miłość jest możliwa tylko przez Boga, ja ją mam i jestem lepszy, a ty nie i jesteś gorszy".
SweetChild, jeśli katolik powie do ateisty:
"prawdziwa miłość jest możliwa tylko przez Boga"
... to jednocześnie mówi mu dokładnie to co napisałeś tłustym drukiem czyli: ty tej prawdziwej miłości nie możesz doświadczyć bo jesteś ateistą, twoja miłość jest gorsza od mojej bo ty możesz kochać wyłącznie to co ziemskie ....
_________________ Algebra Kubusia - nowa teoria zbiorów
|
Pt maja 12, 2006 19:06 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
jlp napisał(a): wiec jesli taka jest defincja to po operacji nowotworu prostaty wytrysk jest niemozliwy.
wiec wtedy kosciol zabrania takiego malzenstwa?
Trzeba by tu zapytać lekarza o tego typu sprawy. Ja się na medycynie nie znam. Poza tym trzeba by było o to zapytać jakiegoś kanonistę. Może się gdzieś taki znajdzie. Ja nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, podaję tylko to, co wiem.
|
Pt maja 12, 2006 19:16 |
|
 |
rafal3006
Dołączył(a): So lut 18, 2006 20:30 Posty: 1589
|
SweetChild napisał(a): Stwierdzenie "prawdziwa miłość jest możliwa tylko przez Boga" nikogo nie wyklucza ani nie wyróżnia. Co innego "prawdziwa miłość jest możliwa tylko przez Boga, ja ją mam i jestem lepszy, a ty nie i jesteś gorszy".
A ja myślę SweetChild że to jest tak.
Ludzie szczęśliwi, kochające się małżeństwa z dziećmi na codzień w ogóle nie myślą o Bogu. Są zajęci szczęściem ziemskim, razem sie bawią i przebywają, jeżdżą na wspólne wycieczki, podziwiają przyrodę ... są po prostu szczęśliwi.
Zauważyłem tu kilku ekspertów (nie chcę pokazywać palcem) dla których jedyną prawdziwą miłością jest Bóg ..... bo zawiedli sie na miłości ziemskiej - sami sie do tego przyznali.
Dla nich miłość do Boga to taki substytut miłości ziemskiej, niekiedy tak obsesyjny, że zazdroszczą innym, którym sie życie ułożyło. Sami pogodzili się z samotnością do śmierci i pragną aby im podobni poszli w ich ślady.
Tak naprawdę, to oni zazdroszczą wszystkim tym, którzy po rozpadzie małżeństwa znaleźli nową, czasami jeszcze piękniejszą od pierwszej, ziemską miłość.
Tak więc SweetChild prawdziwa miłość na ziemi - to ziemska miłość, to kochająca sie rodzina z dziećmi, myślaca o Bogu dwa razy w roku, na Boże Narodzenie i Wielkanoc, co najlepiej widać po frekfencji w kosciołach ....
_________________ Algebra Kubusia - nowa teoria zbiorów
|
Pt maja 12, 2006 20:13 |
|
|
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
jlp napisał(a): przeczytaj to i wyznaj sobie sam, ty poprostu nie masz pojecia. to nie ten poziom. jesli nawet sie odniose do reszty argumentow to jest to dal mnie bez sensu. ty poprostu nie posiadasz wiedzy i doswiadczenia aby pewne sprawy zrozumiec. wybacz moje bezposrednie slowa. Rzeczywiście, twój poziom polega na pisaniu od kilku postów wstecz, że odpowiadanie mi jest bez sensu, teraz jeszcze piszesz o swojej wielkiej wiedzy którą nie raczysz zabłysnąć na dziecinnej zasadzie "wiem ale nie powiem". Piszę to po raz kolejny: wywijasz się z braku argumentów. Nie jęcz potem, że nikt ci nie odpowiada. rafal3006 napisał(a): Każdy człowiek ma prawa wiedzieć na jakiej podstawie sąd Biskupi może unieważnić małżeństwo ! Dlaczego to taka straszna tajemnica ? Dlaczego nigdzie się o tym nie pisze ? Jest napisane, ale skoro ty nie potrafisz nawet dojrzeć jak w moim poście piszę, że sprawę wyjaśnia kodeks prawa kanonicznego, to się nie dziwię, że powszechnie dostępne rzeczy są dla ciebie wielką tajemnicą. Sam jesteś sobie winien że nie czytasz uważnie. rafal3006 napisał(a): Chyba najlepiej i zgodnie z prawdą udawać IDIOTĘ, że się przysięgi nie rozumiało Póki co zachowujesz się właśnie tak jakbyś udawał takiego i trąbisz swoje pomimo że już ci n-ty raz piszę o tym, że Boga się nie oszuka i takie kombinowanie jakie opisujesz skutkuje życiem w notorycznym świętokradztwie. rafal3006 napisał(a): W momencie zawierania przysięgi byłem IDIOTĄ wierząc bezgranicznie drugiej połowie. Tak więc w chwili zawierania przysięgi byłem niepoczytalny .... i to jest zgodne z prawdą 
Zamiast opowiadać mi szczegóły ze swojego życia daj w końcu jakiś argument.
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
Pt maja 12, 2006 21:28 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
rafal3006 napisał(a): SweetChild, jeśli katolik powie do ateisty:
"prawdziwa miłość jest możliwa tylko przez Boga"
... to jednocześnie mówi mu dokładnie to co napisałeś tłustym drukiem czyli: ty tej prawdziwej miłości nie możesz doświadczyć bo jesteś ateistą, twoja miłość jest gorsza od mojej bo ty możesz kochać wyłącznie to co ziemskie ....
Ja tak tego nie interpretuję, nie wiem, na ile moje rozumienie jest zgodne z rozumieniem, jakie obowiązuje katolika. W każdym razie dla mnie Bóg jest Miłością, więc prawdziwa miłość jest możliwa tylko przez Boga. Jest możliwa dla każdego. Nie odbieram nikomu, w szczególności ateistom, prawa doświadczania prawdziwej miłości i nie roszczę sobie pretensji do oceny, kto jest do niej zdolny, a kto nie. Wierzę jedynie, że jeśli ktoś przeżywa prawdziwą miłość, to źródłem jej jest zawsze Bóg, niezależnie czy ten ktoś w Niego wierzy czy też nie.
|
Pt maja 12, 2006 22:11 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
SweetChild napisał(a): Wierzę jedynie, że jeśli ktoś przeżywa prawdziwą miłość, to źródłem jej jest zawsze Bóg, niezależnie czy ten ktoś w Niego wierzy czy też nie.
I takie coś jestem w stanie szanować i niejest to dla mnei obraźliwe. Zgodzisz sie jednak, że suche stwierdzenie "prawidziwa miłosć jest jedynie mołżiwa przez Boga" ma inny wydźwięk?
pozdrawiam,
michał
|
Pt maja 12, 2006 22:22 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
queer napisał(a): SweetChild napisał(a): Wierzę jedynie, że jeśli ktoś przeżywa prawdziwą miłość, to źródłem jej jest zawsze Bóg, niezależnie czy ten ktoś w Niego wierzy czy też nie. I takie coś jestem w stanie szanować i niejest to dla mnei obraźliwe. Zgodzisz sie jednak, że suche stwierdzenie "prawidziwa miłosć jest jedynie mołżiwa przez Boga" ma inny wydźwięk?
Szczerze mówiąc, dla mnie nie ma innego wydźwięku, ale zgodzę się, że może mieć. Zresztą nie będę przeczył faktom, skoro dla tylu osób ma inny wydżwięk, to znaczy że może mieć. Tym bardziej cieszę się, że udało się osiągnąć porozumienie. 
|
Pt maja 12, 2006 23:02 |
|
 |
rafal3006
Dołączył(a): So lut 18, 2006 20:30 Posty: 1589
|
Incognito napisał(a): rafal3006 napisał(a): Każdy człowiek ma prawa wiedzieć na jakiej podstawie sąd Biskupi może unieważnić małżeństwo ! Dlaczego to taka straszna tajemnica ? Dlaczego nigdzie się o tym nie pisze ? Jest napisane, ale skoro ty nie potrafisz nawet dojrzeć jak w moim poście piszę, że sprawę wyjaśnia kodeks prawa kanonicznego, to się nie dziwię, że powszechnie dostępne rzeczy są dla ciebie wielką tajemnicą. Sam jesteś sobie winien że nie czytasz uważnie. W twoim poście dojrzałem i juz wiem, dziękuję. Natomiast KPK nie zamierzam czytać .... Incognito napisał(a): rafal3006 napisał(a): Chyba najlepiej i zgodnie z prawdą udawać IDIOTĘ, że się przysięgi nie rozumiało Póki co zachowujesz się właśnie tak jakbyś udawał takiego i trąbisz swoje pomimo że już ci n-ty raz piszę o tym, że Boga się nie oszuka i takie kombinowanie jakie opisujesz skutkuje życiem w notorycznym świętokradztwie. Incognito, kto tu oszukuje Boga, to święta prawda. Czy ktokolwiek może przewidzieć, że druga połowa zdradzi ? A taka jest rzeczywistość w 33%. Tak więc w momencie zawierania przysięgi każdy człowiek jest idiotą  Zresztą, to nie tylko moje zdanie .... SweetChild napisał: Powiedziałbym, że złożenie przysięgi małżeńskiej wyklucza poczytalność składających ją osób Incognito napisał(a): rafal3006 napisał(a): W momencie zawierania przysięgi byłem IDIOTĄ wierząc bezgranicznie drugiej połowie. Tak więc w chwili zawierania przysięgi byłem niepoczytalny .... i to jest zgodne z prawdą  Zamiast opowiadać mi szczegóły ze swojego życia daj w końcu jakiś argument.
Ależ ja nie mówię o sobie. A jaki jest powód rozpadu aż 33% małżeństw jak nie zdrada jednej połowy np. przez pijaństwo, katowanie rodziny itp. ?
Incognito, moje życie jest zupełnie inne niz twoje. Ja właśnie należę do grupy która miała szczęście znaleźć drugą miłość piękniejszą od pierwszej. Mam żonę, dzieci, wszyscy jeteśmy bardzo szczęśliwi i chodzimy do kościoła dwa razy w roku, podobnie jak wszyscy inni szczęsliwi na tej ziemi .... a ty i tobie podobni nie możecie sie z tym pogodzić, że ktoś może kochać prawdziwą, ziemską miłością, że może byc szczęsliwy bez Boga, że Bóg jest na drugim planie .....
_________________ Algebra Kubusia - nowa teoria zbiorów
|
So maja 13, 2006 4:11 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
rafal3006 napisał(a): Tak więc w momencie zawierania przysięgi każdy człowiek jest idiotą  Zresztą, to nie tylko moje zdanie .... SweetChild napisał: Powiedziałbym, że złożenie przysięgi małżeńskiej wyklucza poczytalność składających ją osób
Aby mnie ktoś źle nie zrozumiał dodam, że pisałem to z przymrużeniem oka, bardziej jako żart, w którym może i jest trochę prawdy.
|
N maja 14, 2006 0:00 |
|
 |
rafal3006
Dołączył(a): So lut 18, 2006 20:30 Posty: 1589
|
SweetChild napisał(a): rafal3006 napisał(a): Tak więc w momencie zawierania przysięgi każdy człowiek jest idiotą  Zresztą, to nie tylko moje zdanie .... SweetChild napisał: Powiedziałbym, że złożenie przysięgi małżeńskiej wyklucza poczytalność składających ją osób Aby mnie ktoś źle nie zrozumiał dodam, że pisałem to z przymrużeniem oka, bardziej jako żart, w którym może i jest trochę prawdy.
SweetChild, dla ludzi którym sie małżeństwo rozleciało to 100% prawda, tylko oni niestety dowiadują sie za późno, że byli idiotami składając drugiej osobie przysięgę - a tych jest 33% według oficjalnych statystyk. Do tego trzeba dołożyć sporą grupę która własnie ze względów religijnych trwa w bezsensownym związku np. kobiety mężów pijaków lub mężów katujących rodziny.
Nie da się przewidzieć co uczyni druga połowa w przyszłości i żadne lansowane tu pseudoteorie, że trzeba pilnie chodzić na nuki kościelne itp. nie mają tu nic do rzeczy.
_________________ Algebra Kubusia - nowa teoria zbiorów
|
N maja 14, 2006 2:14 |
|
 |
jlp
Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17 Posty: 512
|
incognito, przeczytaj moj post jako claosc a nie wybieraj soebie tego co ci pasuje, co nie do czego mozesz sie doczepic. z moimi postami jest tak jak ze wszystkim. ty wybierasz sobie co ci pasuje. pasuje ci zdanie to je skomentujesz nie psuje nie zrobisz tego.
nie zdzuiwilbym sie gdybys kiedys napisal: a biblia mowi:
- judasz poszedl i powiesil sie
- czynicie tak podobnie
tyle ze w jednej linijce i w jednym zdaniu.
|
N maja 14, 2006 19:32 |
|
 |
pusţelnik
Dołączył(a): Wt maja 09, 2006 6:36 Posty: 93
|
jlp napisał(a): rozwiazalo by caly problem i cala dyskusje gdyby niezwrot: "wierzący z niewierzącym "
ja jak zauwazono nie jestem zwolennikiem twego stanowiska. uwazam sie jednak za osobe wierzaca. naprawde niewiem, jakim prawem tak wolna reka sadzicie nas tutaj.
Zauważ, że ta wypowiedź została skierowana do queera, który na każdym kroku, w sposób jawny i dobrowolny podkreśla, że jest niewierzący.
_________________ Memento mori...
|
Pn maja 15, 2006 6:42 |
|
 |
pusţelnik
Dołączył(a): Wt maja 09, 2006 6:36 Posty: 93
|
queer napisał(a): pusţelnik napisał(a): Powiedzmy, że w tej sytuacji nie powinni brać ślubu w Kościele.
Ale przypuścmy, że już wzięli, że mleko się rozlało i co wtedy? Mają płącić za ten błąd do końca życia, poświęcając swoje szczęście, które by mogli mieć z potencjalnym, nowym partnerem? Niestety, jest jeszcze coś takiego, jak odpowiedzialność. Jeżeli ktoś uzna za błąd urodzenie dziecka, to czy musi za ten błąd płacić do końca życia? queer napisał(a): pusţelnik napisał(a): Nie zamierzałem Ciebie obrażać, broniłem tylko swojego stanowiska
No widzisz, ale mam nadzieję, że zrozumiałeś, że Twoje stanowisko, a także wiele stanowisk wynikających z Twojej wiary w religię, jaką wynajesz, mogą być obraźliwe dla wielu osób. Obraźliwe jedynie w Twoim subiektywnym odczuciu. Zauważ, że nie powinno obrażać Cię, jeżeli powiem, że babcię trzeba kochać, a Ty masz inne zdanie na ten temat? Z drugiej strony te "wiele osób", które masz na myśli zazwyczaj wyrażają "szczere zdziwienie", jeżeli katolik czuje się dotknięty ich wypowiedzią... Przecież mamy wolność! Szacunek powinien być wzajemny. queer napisał(a): pusţelnik napisał(a): ale jako wierzący z niewierzącym rzeczywiście poruszamy się po różnych płaszczyznach
Więc najlepiej się odwrócić, nie obcować, zgasić światło? Tylko kto zrobi to ostatni? Ja wychodzę z założenia, iż pomimo tego, że nasze światopoglądy się bardzo różnią, to jednak powinniśmy ze sobą rozmawiać (nie mówie, że akurat Ty ze mną), dlatego bo jak ludzie o odmiennych światopoglądach się na siebie zamyekają, to prowdzi to do konfliktów, a w konsekwencji do całkowietego niezreozumienia i zwalczania się wzajemnie. Nie sztuką jest się zamknąć na innych i obrać tylko wokół "swoich", sztuką jest znalezienie wspólnego dialogu i nici porozumienia właśnie z tym "innym". Ciekawe, że właśnie Ty to mówisz. Jak na razie to Ty idziesz na zaparte, wytykając "błędy" i treści "obraźliwe" w nauczaniu mojego Kościoła. Ja najzwyczajniej uznałem, że w tym konkretnym temacie do porozumienia nie dojdziemy, bo Twoje stanowisko jest sztywne. Moje zresztą też. Nie widziałem żadnego punktu stycznego, bo uważam tzw. wolne związki za złe a nierozerwalność małżeństwa za wartość, nie podlegającą podważeniu. queer napisał(a): pusţelnik napisał(a): i dlatego uważam, że powinniśmy zrezygnować z dalszej dyskusji na ten temat. Zgadzasz się? Jak sobie chcesz. Mnie o pozwolenie nie musisz pytać 
Nie muszę ale chcę, bo ja w odróżnieniu od Ciebie mam szacunek do Ciebie, jako współrozmówcy, niezależnie od Twoich przekonań...
_________________ Memento mori...
|
Pn maja 15, 2006 7:01 |
|
 |
jlp
Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17 Posty: 512
|
jak widac, nie znajdziemy nigdy wspolnego jezyka.
taka to juz pewnie natura ludzka, gdzie 2 ludzi sie spotka tam sa 3 rozne zdania. miejmy nadzieje tylko ze wszyscy mozemy zyc z tym "innym" zdaniem i to zyc nie szkodzac i akceptujac innych.
|
Pn maja 15, 2006 8:14 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
pusţelnik napisał(a): Niestety, jest jeszcze coś takiego, jak odpowiedzialność. Jeżeli ktoś uzna za błąd urodzenie dziecka, to czy musi za ten błąd płacić do końca życia?
Dla mnie to są kompletnie dwie różne sytuacji. Porównywanie odpowiedzialności za ślub z odpowiedzialnością za dziecko, jest moim zdaniem nietrafione. Rozwód nikomu krzywdy nie robi, a najczęscie ułatwia obu stronom życie i daje nową szanse na szczęście. Tkwienie w nieszczęśliwym małżeństwie, wręcz przeciwnie. queer napisał(a): Obraźliwe jedynie w Twoim subiektywnym odczuciu. Zauważ, że nie powinno obrażać Cię, jeżeli powiem, że babcię trzeba kochać, a Ty masz inne zdanie na ten temat?
Oczywiście, że w moim subiekteywnym odczuciu. To ja decyduję, czy jestm obrażany, czy też nie. Tak samo jak i Ty decydujesz, czey ktoś Cię obraził, czy nie. Każdy decyduje indyweidualnie, nikt za nikogo, każdy sam. pusţelnik napisał(a): Z drugiej strony te "wiele osób", które masz na myśli zazwyczaj wyrażają "szczere zdziwienie", jeżeli katolik czuje się dotknięty ich wypowiedzią... Przecież mamy wolność! Szacunek powinien być wzajemny.
No widzisz, czyli sam potwierdzasz, że obraza to pojęcie seubiektywne. Tak samo i Ty mówiąc coś do mnie, możesz wyrażać "szczerze zdziwienie", że poczułem się dotknięty, bo możesz mnie zwyczajnie nie rozumieć, albo się ze mną nie zgadzać, nie uznawać, że to co powiedziałeś jest dla mnie obraźliwe. Tylko, że to ja decyduję o tym, co jest dla mnie obraźliwe, a nie Ty, ani ktokolwiek inny. I vice versa. pusţelnik napisał(a): Ciekawe, że właśnie Ty to mówisz. Jak na razie to Ty idziesz na zaparte, wytykając "błędy" i treści "obraźliwe" w nauczaniu mojego Kościoła.
Ale chyba nie odbierzesz mi prawa do uzasadnionej, moim zdaniem, krytyki?  pusţelnik napisał(a): Ja najzwyczajniej uznałem, że w tym konkretnym temacie do porozumienia nie dojdziemy, bo Twoje stanowisko jest sztywne. Moje zresztą też. Nie widziałem żadnego punktu stycznego, bo uważam tzw. wolne związki za złe a nierozerwalność małżeństwa za wartość, nie podlegającą podważeniu.
Ja się obawiam, że jeśli idzie o to ostatnie zdanie to Ty się nie tylko nie zgadzasz ze mną (co zrozumiałem i jakby naturalny), ale sie nie zgadzasz również z całą masą katolików, którzy nie chcąc już być razem, uważajac, ze biorąc ślub kościelny popełnili błąd, robią wszystko, aby KK uznał ich ślub za nieważny. Twoja postawa jest tak naprawdę jedynie teorią, w którą Ty wierzysz. Pytanie, czy znajdujesz odzwierciedlenie tej teorii we praktyce, czy znasz takie pary, któree tkwią w małżeństwie, pomimo, że im źle, ale mimo wszystki tkwią, ze względu na "przysięgę małżeńską"? I masz rację, w pewnych zagadeniniach się prawdopodobnie nigdy nie dogadamy, jednak jestem pewien, że na wielu innych płaszczyznach, doszlibyśmy do porozumienia, chociażby dlatego, że wielokrotnie na tym forum podkreślam (co by mi nie zarzucono "antyklereykalizmu"), że dostrzegam pozytywne wartości w nauczaniu KK, jednocześnie podkreślając, że z niektóym postrawom KK, twardo sie sprzeciwiam. pusţelnik napisał(a): Nie muszę ale chcę, bo ja w odróżnieniu od Ciebie mam szacunek do Ciebie, jako współrozmówcy, niezależnie od Twoich przekonań...
Już się tak nie zapędzaj z tym szacunkiem. To nie był żaden przejaw szacunku, ani też jego braku. Nie insynuuj mi także, że prezentuję brak szacunku względem Ciebie, a jeśli tak rzeczywiscie uważasz, to mi to udowodnij, a jak nie masz argumentów to nie kłam.
pozdr,
michał
|
Pn maja 15, 2006 8:15 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|