Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 17, 2025 23:58



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 196 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14  Następna strona
 Nie cudzołóż 
Autor Wiadomość
Post 
jlp napisał(a):
jak widac, nie znajdziemy nigdy wspolnego jezyka.
taka to juz pewnie natura ludzka, gdzie 2 ludzi sie spotka tam sa 3 rozne zdania. miejmy nadzieje tylko ze wszyscy mozemy zyc z tym "innym" zdaniem i to zyc nie szkodzac i akceptujac innych.

Dobra sentencja. Jednak ja obserwuję, zarówno na tym forum, jak i w życiu codziennym (spotykając różnych ludzi), coś odmiennego - zamykanie się na "innych" ludzi. [...] pedziwiatr
Nie mam "broń boże" do nich o to preetensji, po prostu zaobserwowaełem taki trend "zamykania się na innych", postawy "nie zgadzasz się ze mną nie mamy o czym rozmawiać, idź sobie". Uważam, że nie jest to dobry trend. Oczywiście takie skrajności istnieja po obu stronach. Pytanie, czy to dobra droga? Na pewno wygodna, ale czy prowadząca do uamcniania pokojowej koegzystencji, czy wręcz przeciwnie, do coraz większego "wyobcoweywania się" na siebie wzajemnie? Mam tu na mysli w tej chwili przede wszystkim środowiska kościelne, środowiska ateistyczne, środowiska homoseksualne, środowiska innych religii, ale przeciż nie tylko. Każda ze stron jest wyjatkowo zacietrzewiona w swoich psotawach i do siebie wroego nastawiona, patrząc na siebie spod byka. Brak jakiejkowiek nici porozumienia, a nawet szans na nie. Czy zawsze tak musi być? I czy już zawsze tak będzie? Ja mam wrażenie, że w obecnym świecie rozgrywa się jakaś wojna ideologiczna/światopoglądowa. Nie ma spokoju, nie ma poszanowania, wszyscy się wzajemnie opluwają i niszczą. Dotyczy to także Kościoła Katolickiego.






pozdr,
michał


Pn maja 15, 2006 8:35

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17
Posty: 512
Post 
jak widac z wileu postow w tym temacie trafia teoroia na praktyke.

cale pytanie cudzolustwa pewnie powinno zostac uproszczone w naszej rozmowie i powinnismy sie zapytac sami siebie, jak to jest z tym zyciem zgodnie z wiara?
jest to tylko nie osiagalan teoria albo jest takie zycie praktycznie mozliwe?

jest wogole w dzisiejszych czasach mozliwe zycie malzenskie wedlug definicji kosciola?

zaczynajac od tego jak przygotowujemy sie do malzenstwa poprzez zrozumienie dogmatow kosciola i obowiazku jaki niesie malzenstwo z soba, nie zapominajac o definicji wspolzycia sexualnego, biorac pod uwage kiedy, jak i w jakim celu moze ono nastapic.

jezeli przemyslimy doglebie kazda definicje zwiazana z tym tematem dojdziemy jednak znow do tego samego punktu a mianowicie:
KK dopuszcza wszedzie mozliwosc slabosci czlowieka i jest mu gotowy te to slabosc w imie boga przebaczyc. mam na mysli tutaj kazdy grzech popelniony na drodze sexualnej poza jednym.
a ten to wlasnie to cudzolustwo czyli tak zwana 2 szansa.

biorac sprawe praktycznie.

jesli ktos zyl w zwiazku malzenskim a zyje teraz na przyklad w seperacji to moze zmieniac swych partnero do woli jak musie tylko to podoba i zawsze ale to zawsze moze liczyc na pojednanie z kosciolem.

jednak gdy chce tylko jedna jedyna droga szanse aby zaczac nowy zwiazek, to jest mu takie pojednanie juz nie mozliwe.
jakby na to nie patrzec jakby nie argumentowac dla mego rozsadku jest to nie fair.


Pn maja 15, 2006 8:47
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17
Posty: 512
Post 
queer napisał(a):
jlp napisał(a):
jak widac, nie znajdziemy nigdy wspolnego jezyka.
taka to juz pewnie natura ludzka, gdzie 2 ludzi sie spotka tam sa 3 rozne zdania. miejmy nadzieje tylko ze wszyscy mozemy zyc z tym "innym" zdaniem i to zyc nie szkodzac i akceptujac innych.

Dobra sentencja. Jednak ja obserwuję, zarówno na tym forum, jak i w życiu codziennym (spotykając różnych ludzi), coś odmiennego - zamykanie się na "innych" ludzi. [...] pedziwiatr
Nie mam "broń boże" do nich o to preetensji, po prostu zaobserwowaełem taki trend "zamykania się na innych", postawy "nie zgadzasz się ze mną nie mamy o czym rozmawiać, idź sobie". Uważam, że nie jest to dobry trend. Oczywiście takie skrajności istnieja po obu stronach. Pytanie, czy to dobra droga? Na pewno wygodna, ale czy prowadząca do uamcniania pokojowej koegzystencji, czy wręcz przeciwnie, do coraz większego "wyobcoweywania się" na siebie wzajemnie? Mam tu na mysli w tej chwili przede wszystkim środowiska kościelne, środowiska ateistyczne, środowiska homoseksualne, środowiska innych religii, ale przeciż nie tylko. Każda ze stron jest wyjatkowo zacietrzewiona w swoich psotawach i do siebie wroego nastawiona, patrząc na siebie spod byka. Brak jakiejkowiek nici porozumienia, a nawet szans na nie. Czy zawsze tak musi być? I czy już zawsze tak będzie? Ja mam wrażenie, że w obecnym świecie rozgrywa się jakaś wojna ideologiczna/światopoglądowa. Nie ma spokoju, nie ma poszanowania, wszyscy się wzajemnie opluwają i niszczą. Dotyczy to także Kościoła Katolickiego.






pozdr,
michał



moge powiedziec, ze zgadzam w 100% z twa wypowiedzia.
jelsi tak popatrzec na historie na wojny na konflikty dzisiejsze to nawiecej nieporozumien w srod ludzi powstaje w imie boga. niemma teraz na mysli wylacznie kosciola katalockiego ale praktycznie wszystkie inne religie.

ludzie kluca sie walcza nawet zabijaja w imie boga. tutaj nasuwa sie chyba najwazniejsze pytanie. jaki bog pragnaol aby w jego imie zabijac, niszczyc prowadzic spory....

moze powinnismy zaczac zyc w imie motto: "zyc i pozwolic zyc" ?


Pn maja 15, 2006 8:56
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 09, 2006 6:36
Posty: 93
Post 
queer napisał(a):
No widzisz, czyli sam potwierdzasz, że obraza to pojęcie seubiektywne. Tak samo i Ty mówiąc coś do mnie, możesz wyrażać "szczerze zdziwienie", że poczułem się dotknięty, bo możesz mnie zwyczajnie nie rozumieć, albo się ze mną nie zgadzać, nie uznawać, że to co powiedziałeś jest dla mnie obraźliwe. Tylko, że to ja decyduję o tym, co jest dla mnie obraźliwe, a nie Ty, ani ktokolwiek inny. I vice versa.

Szkopuł w tym, że jak na razie to ja próbuję mówić Twoim językiem, używając jak najmniej sformułowań w Twoim rozumieniu obraźliwych.

queer napisał(a):
Ale chyba nie odbierzesz mi prawa do uzasadnionej, moim zdaniem, krytyki? :)

Jest jednak różnica między krytyką przy użyciu argumentów, nawet czyimś zdaniem nietrafionych, a poczuciem bycia wyrocznią z nazywaniem argumentów innej strony bzdurą, głupotą czy bezsensem.

queer napisał(a):
pusţelnik napisał(a):
Ja najzwyczajniej uznałem, że w tym konkretnym temacie do porozumienia nie dojdziemy, bo Twoje stanowisko jest sztywne. Moje zresztą też. Nie widziałem żadnego punktu stycznego, bo uważam tzw. wolne związki za złe a nierozerwalność małżeństwa za wartość, nie podlegającą podważeniu.

Ja się obawiam, że jeśli idzie o to ostatnie zdanie to Ty się nie tylko nie zgadzasz ze mną (co zrozumiałem i jakby naturalny), ale sie nie zgadzasz również z całą masą katolików, którzy nie chcąc już być razem, uważajac, ze biorąc ślub kościelny popełnili błąd, robią wszystko, aby KK uznał ich ślub za nieważny. Twoja postawa jest tak naprawdę jedynie teorią, w którą Ty wierzysz. Pytanie, czy znajdujesz odzwierciedlenie tej teorii we praktyce, czy znasz takie pary, któree tkwią w małżeństwie, pomimo, że im źle, ale mimo wszystki tkwią, ze względu na "przysięgę małżeńską"?

Tak uważam i uważam także tą masę katolików za błądzących. Nie zamierzam ich też bronić. Zapewniam Cię jednak, że są takie pary, które trwały w małżeństwie mimo problemów alkoholizmu i przemocy i przetrwały tą próbę dzięki pomocy Kościoła i własnej wierze. To już są fakty, więc nie powinny Ciebie obrażać.

queer napisał(a):
I masz rację, w pewnych zagadeniniach się prawdopodobnie nigdy nie dogadamy, jednak jestem pewien, że na wielu innych płaszczyznach, doszlibyśmy do porozumienia,

To miałem na myśli. Zdarza się, że dwie strony mają zasady, od których nie odstępują. Najlepiej wówczas o nich nie dyskutować.

queer napisał(a):
chociażby dlatego, że wielokrotnie na tym forum podkreślam (co by mi nie zarzucono "antyklereykalizmu"), że dostrzegam pozytywne wartości w nauczaniu KK, jednocześnie podkreślając, że z niektóym postrawom KK, twardo sie sprzeciwiam.

Zdajesz sobie jednak sprawę, że będąc katolikiem przyjmuję naukę Kościoła w 100%. Traktując ją wybiórczo albo przestaję nim być albo idę prostą drogą do schizmy. To samo dotyczy tej ww "masy katolików".

queer napisał(a):
Już się tak nie zapędzaj z tym szacunkiem. To nie był żaden przejaw szacunku, ani też jego braku. Nie insynuuj mi także, że prezentuję brak szacunku względem Ciebie, a jeśli tak rzeczywiscie uważasz, to mi to udowodnij, a jak nie masz argumentów to nie kłam.

W porządku, moje odczucia są z założenia subiektywne, więc załóżmy, że jest jak mówisz.

_________________
Memento mori...


Pn maja 15, 2006 9:05
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17
Posty: 512
Post 
Cytuj:
Zdajesz sobie jednak sprawę, że będąc katolikiem przyjmuję naukę Kościoła w 100%. Traktując ją wybiórczo albo przestaję nim być albo idę prostą drogą do schizmy. To samo dotyczy tej ww "masy katolików".


i o ten punkt prubowalem nieudolnie jak widac walczyc.

probowalem w wielu postach zwrocic uwage na milosc i przebaczenie jakiej nas uczy ewangelia. te argumenty zostaly skomentowane mniej wiecej w ten sposob ze sie czepiam i szukam sobie wytlumaczenie dla grzechu. to tez jakos nie fair mowaic w 100% a jednoczesnie nazywajac podstawoew dogmaty kosciola katolickiego czepianiem sie.

jakos te 100% nie jest tutaj jednoznaczne.


Pn maja 15, 2006 9:16
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 09, 2006 6:36
Posty: 93
Post 
jlp napisał(a):
Cytuj:
Zdajesz sobie jednak sprawę, że będąc katolikiem przyjmuję naukę Kościoła w 100%. Traktując ją wybiórczo albo przestaję nim być albo idę prostą drogą do schizmy. To samo dotyczy tej ww "masy katolików".


i o ten punkt prubowalem nieudolnie jak widac walczyc.

probowalem w wielu postach zwrocic uwage na milosc i przebaczenie jakiej nas uczy ewangelia. te argumenty zostaly skomentowane mniej wiecej w ten sposob ze sie czepiam i szukam sobie wytlumaczenie dla grzechu. to tez jakos nie fair mowaic w 100% a jednoczesnie nazywajac podstawoew dogmaty kosciola katolickiego czepianiem sie.

jakos te 100% nie jest tutaj jednoznaczne.

Wydawało mi się, że wystarczająco jasno się wyraziłem we wcześniejszych postach, iż przebaczenie powinno działać we wszystkich kierunkach. Nigdy też nie mówiłem o "czepianiu się". Zdawało mi się też, że doszedłem z Tobą do jakiego-takiego porozumienia. Teraz widzę, że wróciliśmy do punktu wyjścia...

_________________
Memento mori...


Pn maja 15, 2006 9:35
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17
Posty: 512
Post 
pusţelnik napisał(a):
jlp napisał(a):
Cytuj:
Zdajesz sobie jednak sprawę, że będąc katolikiem przyjmuję naukę Kościoła w 100%. Traktując ją wybiórczo albo przestaję nim być albo idę prostą drogą do schizmy. To samo dotyczy tej ww "masy katolików".


i o ten punkt prubowalem nieudolnie jak widac walczyc.

probowalem w wielu postach zwrocic uwage na milosc i przebaczenie jakiej nas uczy ewangelia. te argumenty zostaly skomentowane mniej wiecej w ten sposob ze sie czepiam i szukam sobie wytlumaczenie dla grzechu. to tez jakos nie fair mowaic w 100% a jednoczesnie nazywajac podstawoew dogmaty kosciola katolickiego czepianiem sie.

jakos te 100% nie jest tutaj jednoznaczne.

Wydawało mi się, że wystarczająco jasno się wyraziłem we wcześniejszych postach, iż przebaczenie powinno działać we wszystkich kierunkach. Nigdy też nie mówiłem o "czepianiu się". Zdawało mi się też, że doszedłem z Tobą do jakiego-takiego porozumienia. Teraz widzę, że wróciliśmy do punktu wyjścia...


przepraszam, nie mialem na mysli twych wpisow a ten ktory terazz wstawilem, zostal sprowokowany tymi 100%. ktore w mym spojzeniu na sprawe nie sa jednoznaczne.

co do tego ze jestesmy w punkcie wyjscia to chyba tak bedzie ciagle. bo w tym temacie ciagle chodzi o punkt wyjkscia. tak przynajmniej mi sie wydaje


Pn maja 15, 2006 9:42
Zobacz profil
Post 
pusţelnik napisał(a):
Szkopuł w tym, że jak na razie to ja próbuję mówić Twoim językiem, używając jak najmniej sformułowań w Twoim rozumieniu obraźliwych.

Ja nie lubię sztuczności.
Nie musisz mówić moim językiem, wystarczy, że będziesz sie kierował szeroko pojętym szacunkiem...

pusţelnik napisał(a):
Jest jednak różnica między krytyką przy użyciu argumentów, nawet czyimś zdaniem nietrafionych, a poczuciem bycia wyrocznią z nazywaniem argumentów innej strony bzdurą, głupotą czy bezsensem.

Jeśli sądzisz, że moja krytyka ogranicza się do ww. określeń to jesteś w błędzie i widocznie nie czytasz moich postów. Nie mam jednak pretensji.

pusţelnik napisał(a):
Tak uważam i uważam także tą masę katolików za błądzących. Nie zamierzam ich też bronić. Zapewniam Cię jednak, że są takie pary, które trwały w małżeństwie mimo problemów alkoholizmu i przemocy i przetrwały tą próbę dzięki pomocy Kościoła i własnej wierze. To już są fakty, więc nie powinny Ciebie obrażać.

Czyli martwy "przepis", bo o czym świadczy ta garstka "uratowanych" par? Tylko potwirdzają regułę. Poza tym, co inngo, gdy ludzie się kochają, a problemem staje się np alkoholizm, a co innego jeśli ludzie do siebie nie czują miłości, nie chcą być ze sobą, bo właśnie nie ma miłości, albo jest zbyt duża różnica charakterów, uniemożliwiająca normalne życie.

pusţelnik napisał(a):
To miałem na myśli. Zdarza się, że dwie strony mają zasady, od których nie odstępują. Najlepiej wówczas o nich nie dyskutować.

A ja lubię, choćby po to, żeby poznać motywy i argumentację. Jak już pisałem, nie sztuką jest znaleźć sobie krąg osób, z którymi się ze wszystkim zgadzamy i tylko przytakujemy, sztuką jest rozmawiać z ludźmi o innych poglądach, nie opluwając się wzajmenie. Twoje "najlepiej wówczas o nich nie rozmawiać" jest zwykłym ignoranctwem i wygodnictwem, lub też strachem przed potencjalnym zagrozeniem kłótni, opluwaniem się, obrażaniem.

pusţelnik napisał(a):
Zdajesz sobie jednak sprawę, że będąc katolikiem przyjmuję naukę Kościoła w 100%. Traktując ją wybiórczo albo przestaję nim być albo idę prostą drogą do schizmy. To samo dotyczy tej ww "masy katolików".

Ja doskonale rozumiem ten tok myslenia. Nie postrzegam go jednak jako ten "jedynie słuszny", ale jako jeden z wielu, ani lepszy, ani gorszy. I nie uważam, że ekatolik to tylko ten, któy absolutnie i z bezgranicznym zaufaniem zgadza się w 100% z KK. Wtedy nie wiem, czy by was - katolików zostało 1% z obecnej puli. Nie spotkałem jeszcze w moim, co prawda krótkim życiu, jak dotąd ani jednego katolika, któy by nie miał żadnych zastrzeżeń do KK. Zawsze komuś się coś tam nie podoba i uważam, że mamy prawo do innego myslenia.



pozdrawiam,
michał


Pn maja 15, 2006 10:12

Dołączył(a): Wt maja 09, 2006 6:36
Posty: 93
Post 
queer napisał(a):
pusţelnik napisał(a):
Szkopuł w tym, że jak na razie to ja próbuję mówić Twoim językiem, używając jak najmniej sformułowań w Twoim rozumieniu obraźliwych.

Ja nie lubię sztuczności.
Nie musisz mówić moim językiem, wystarczy, że będziesz sie kierował szeroko pojętym szacunkiem...

Jak widać, szacunek też można charakteryzować dwojako. Mnie się wydawało, że między innymi na tym on właśnie polega.

queer napisał(a):
pusţelnik napisał(a):
Jest jednak różnica między krytyką przy użyciu argumentów, nawet czyimś zdaniem nietrafionych, a poczuciem bycia wyrocznią z nazywaniem argumentów innej strony bzdurą, głupotą czy bezsensem.

Jeśli sądzisz, że moja krytyka ogranicza się do ww. określeń to jesteś w błędzie i widocznie nie czytasz moich postów. Nie mam jednak pretensji.

To było oczywiście uogólnienie. To prawda, że się Twoja krytyka nie ogranicza, do takich określeń, ale też od nich nie stroni.

queer napisał(a):
Poza tym, co inngo, gdy ludzie się kochają, a problemem staje się np alkoholizm, a co innego jeśli ludzie do siebie nie czują miłości, nie chcą być ze sobą, bo właśnie nie ma miłości, albo jest zbyt duża różnica charakterów, uniemożliwiająca normalne życie.

Z tego co mówisz wynika, że niektórzy zawierają związek nie czując miłości? Pytam z uporem maniaka, po co w takim razie zawierają związek?

queer napisał(a):
Jak już pisałem, nie sztuką jest znaleźć sobie krąg osób, z którymi się ze wszystkim zgadzamy i tylko przytakujemy, sztuką jest rozmawiać z ludźmi o innych poglądach, nie opluwając się wzajmenie. Twoje "najlepiej wówczas o nich nie rozmawiać" jest zwykłym ignoranctwem i wygodnictwem, lub też strachem przed potencjalnym zagrozeniem kłótni, opluwaniem się, obrażaniem.

Niech to lepiej będzie ignorancja i wygodnictwo, niż opluwanie i obrażanie w sytuacji, kiedy o kompromisie nie może być mowy. To właśnie byłby brak tego wyśmiewanego przez Ciebie szacunku.

queer napisał(a):
Nie spotkałem jeszcze w moim, co prawda krótkim życiu, jak dotąd ani jednego katolika, któy by nie miał żadnych zastrzeżeń do KK. Zawsze komuś się coś tam nie podoba i uważam, że mamy prawo do innego myslenia.

Czemu więc geje chcą zmienić myślenie u większości społeczeństwa? Nagle prawo przestało działać? A może prawo dane jest tylko wybranym? Albo tylko w stosunku do Kościoła?

_________________
Memento mori...


Pn maja 15, 2006 11:34
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44
Posty: 3436
Post 
Prosze o powstrzymanie sie od oceniania innych osob. Saxon nie bierze udzialu w dyskusji tutaj, wiec tym bardziej pisanie na jego temat jest nie na miejscu. Uwagi, jesli sa zwiazane z moderacja prosze umieszczac w dziale moderacja.

_________________
Oto wyryłem cię na obu dłoniach.
***
W swej wszechmocnej miłości BÓG ma zawsze przygotowane dla Ciebie wsparcie i pomoc na tyle, na ile tego potrzebujesz.


Pn maja 15, 2006 13:47
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17
Posty: 512
Post 
mam nadzieje, ze pedziwiatr nie poczuje sie urazony, ze zacytuje jego slowa z innego tematu.

slowa jakze piekne i wymowne:

Cytuj:
" I mimo, ze tak czesto upadam, to nie znaczy, ze odrzucam Kosciol, ze przestaje byc katolikiem. Na szczescie Chrystus zostawil mi droge powrotu. "


jestem naprawde pod wrazeniem!

jednak nazuca sie pytanie dlaczego niemam drogi powrotu gdy upadlem popelniajac grzech cudzolustwa?

dlaczego nie chcemy przypomniec sobie slow chrystusa "ZAWSZE WYBACZAJ"

dalczego zawsze a nie teraz?


Pn maja 15, 2006 16:15
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lut 18, 2006 20:30
Posty: 1589
Post 
jlp napisał(a):
jednak nazuca sie pytanie dlaczego niemam drogi powrotu gdy upadlem popelniajac grzech cudzolustwa?

dlaczego nie chcemy przypomniec sobie slow chrystusa "ZAWSZE WYBACZAJ"

dalczego zawsze a nie teraz?


No właśnie, jak ucieknie od ciebie żona z kochankiem, możesz chodzić do burdelu i codziennie sypiać z inną kurtyzaną, w sobote idziesz do spowiedzi i Bóg wszystko ci wybaczy - jestes dobrym katolikiem.

Ale spróbuj tylko naprawę się zakochać w drugiej kobiecie, spróbuj znaleźć drugą miłość, wieść uczciwe nowe życie, spróbuj byc szczęśliwy, miec dzieci z nieprawego łoża .... wtedy jesteś wyklęty z KK.

Nie masz prawa do spowiedzi ..... żyjesz w grzechu ciężkim poza kościołem :o

A każdy bandzior, stały bywalec burdeli itp ... ma prawo do spowiedzi ... ma prawo żałować, po czym następnego dnia wrócić do swych grzechów i tak w nieskończoność - bo jest człowiekiem.

_________________
Algebra Kubusia - nowa teoria zbiorów


Pn maja 15, 2006 17:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17
Posty: 512
Post 
rafal 3006


a wszystko bazuje na jednym jedynym zdaniu:


"Kościół katolicki uznaje, iż ważnym związkiem chrześcijan może być tylko związek sakramentalny. Według nauki katolickiej małżeństwo jest nierozerwalne, to znaczy rozwiązuje je wyłącznie śmierć jednego z małżonków."

to cytat z wikipedii


dzieki benedyktowi XIV (polowa XVIII w.) jest mozliwe uniewaznienie malzenstwo przed sadem biskupim.

rafal3006

kazdy argument jczy logike, jaka podasz nie bedzie zaakceptowana chyba, ze pewnego dnia przyjdzie papiez ktory wprowadzi pojecie rozwodu w KK.

ktos od razu powie ze tak sie nie stanie, skoro mozna bylo wprowadzic pojecie niewaznosci malzenstwa to mozliwe jest w prowadzenie pojecia rozwodu. czego niegdy nie bylo moze pewnego dnia byc!


Pn maja 15, 2006 17:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 11, 2006 19:25
Posty: 384
Post 
Cudzołóstwo...Przecież łono dziewczyny swojego chłopaka nie jest juz cudze... :D


Pn maja 15, 2006 18:12
Zobacz profil
Post 
Zastanawiam się, czy w takim razie określeni to ma jedynie zastosowanie wzgledm hteroseksualistów?



pozdr,
michał


Pn maja 15, 2006 19:27
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 196 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL