nie mam ani czasu ani na wyjaśnianie cudzego "filozofowania" napisanego jako riposty do wyjaśnień zwięźle i przedstawionych spraw czysto praktycznych.
W praktyce - rzecz ująłem zwięźle w poprzedniej wiadomości.
W praktyce - na to co napisałeś mogę odpowiedzieć w temacie:
http://forum.ewangelizacja.pl/viewtopic.php?t=3773
lub zaprosić na Forum Apologetyczne z którego uciekłeś coś za szybko.

Nie uciekłem lecz Wami wzgardziłem. Nie bez powodu - tutaj też nie argumentujesz, a obrażasz i się wycofujesz.

Oł maj gad.

Kto tu się wycofuje. My gadamy o współżyciu w małżeństwie a ty filozoficzne gadanie o tym, że organizm nie służy człowiekowi.
Na do dostałeś odpowiedź że to nie ten temat i dostałeś zgrabne przekierowanie i stwierdziłeś że ddv się obraża...
NA JAKIEJ podstawie to stwierdziłeś. Ja bym Ci chętnie odpowiedział, ale nie w tym temacie - złuż kolejny to otrzymasz odpowiedź.

Odnośnie prezerwatyw to są też o tyle złe, że gdyby tego nie było to masy małolat bałyby się współżyć na każdej dyskotece. Nie było by takiej rozpusty jak jest bo wszyscy by się bali ciąży.

Podejrzewam, że gdyby chciały to i tak by się rżnęły na pierwszej lepszej dyskotece. Prezerwatywa dużo by tu nie zmieniła.

A ja jestem pewien że nie. Nie mówię, że każdy bo przecież niechciane ciąże się zdarzały od zawsze. Natomiast mówię o zdecydowanej większości.
W momencie jak się pojawiło współżycie bez "żadnego" ryzyka ciąży to fala poszła.
No ale nie mów, że nie ma ni grupki osoby co gdyby nie miała gumki to by się nie tenteges.

A takie jeszcze PS w ramach ciekawostki
Kiedyś małolaty w Anglii używali papierków po batonikach zamiast prezerwatyw.

może to nie jest zgodne z temat....jeśli tak to prosze o przekierowanie na odpowiedni temat....mianowicie interesują mnie cytaty bądź poszczególne częsci pisma świętego....gdzie jest opisane że sex przed małżeński jest grzechem...nie chodzi mi w tym momencie o podważać...głównym motywem jest ciekawość, dlatego jeżeli ktoś ma szybki dostęp do takich i nie sprawi mu to większego problemu to prosze o pomoc...

Jedyną funkcją łechtaczki jest dostarczanie kobiecie przyjemności dlatego seks oralny nie jest wykorzystywaniem części ciała wbrew ich funkcji.

Uściślając: myślę, że Teresse nie chodziło o łechtaczkę a o usta i język. Co nie znaczy, że mnie jej argumentacja przekonuje .

Natomiast funkcją hormonu szczęścia jest dostarczanie nam uczucia szczęścia, co nie znaczy, ze branie narkotyków pobudzających wydzialenie tego hormonu jest czymś dobrym bo przecież hormony spełniają swoje zadanie.

No ale okej wracajmy de seksu

Ale przy seksie oralnym nic chemicznego nie bierzesz. Chyba, że wino przed dla atmosfery.

Aha no tak, przecież jak nic nie biorę to oznacza że na pewno używam konkretnej rzeczy zgodnie z jej przeznaczeniem.

W przypadku łechtaczki - owszem. A o tym była rozmowa.

Czyli uważasz że łechtaczka jest po to by uprawiać seks oralny?

Czy ktoś po prostu wymyślił to bo tak będzie przyjemniej.

To jest różnica.

A znasz inną funkcję tego organu prócz dawania przyjemności? Nie znasz bo nie ma ona innej funkcji. Po to właśnie jest łechtaczka tak więc jeśli przyjąć, że człowiek musi wykorzystywać swoje organy zgodnie z ich przeznaczeniem to stymulowanie jej nie będzie grzechem.

funkcją zębów jest gryzienie więc jeżeli odgryzę Ci palec to zrobię coś złego?

Owszem łechtaczka jest po to by odczuwać przyjemność, ale jeżeli miała by czerpać przyjemność z pieszczot oralnych myślę że byłaby w innym miejscu.