Antykoncepcja i planowanie rodziny
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
ania napisał(a): Agniulko
Czy mogę Ci zadać jedno pytanie:
Czy Ty wypowiadając się w tym temacie jesteś ,jeżeli chodzi o NPR teoretykiem, czy praktykiem?
Aniu !
Niezależnie od tego, czy ktoś jest "teoretykiem" czy też "praktykiem" NPR należy zdać sobie sprawę z faktu, że "NPR" jest źródłem ataków (najczęściej kłamliwych i krzywdzących) z dość prostego powodu.
Są te ataki wykorzystywane jako metoda walki z Kościołem i dość skutecznego odciągania ludzi od Kościoła i nauczania Papieskiego - nie licząc się z kosztami, jakie propagowanie antykoncepcji ze sobą niesie
Więcej - post:
viewtopic.php?p=61324#61324
(do którego mam zamiar jescze co nieco "dołożyć"
Najczęściej powiela sie mity o rzekomej "nieskuteczności" bądź "zawodności" metod NPR (co jest oczywistą nieprawdą).
Nie mówi się oficjalnie (a jeżeli już - to próbuje się sprawie zaprzeczać lub marginalizować) o szkodliwości antykoncepcji.
Próbuje się przedstawiać "otwartość na życie" jako coś co nie ma związku z rzeczywistością (zaprzecza sie faktowi, ze antykoncepcja i związane z nią "nieotwarcie" na życie bardzo często prowadzi do aborcji).
Zupełnie nie mówi się o skutkach społecznych antykoncepcji
Z tego powodu na temat antykoncepcji i NPR powinna wypowiadać się każda z rosądnie patrzących sie na świat osób.
|
N kwi 10, 2005 16:29 |
|
|
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
Efka napisał(a): I jescze jedno. Mi moja intuicja moralna mówi że te trzy funkcje aktu małżeńskiego nie są jednak równorzedne. Zdecydowanie nadrzędną jest funkcja jednocząca, funkcja wyrażania miłości...
No i tu się nawet biologowie z tobą nie zgodzą. Odsyłam do "Nagiej małpy" Desmonda Morisa
_________________ TE DEUM LAUDAMUS !
|
N kwi 10, 2005 16:30 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
ania napisał(a): Agniulko Czy mogę Ci zadać jedno pytanie: Czy Ty wypowiadając się w tym temacie jesteś ,jeżeli chodzi o NPR teoretykiem, czy praktykiem?
Czy żeby wiedzieć, że kradzież jest moralnie niedopuszczalna to trzeba być złodziejem praktykiem czy wystarczy być teoretykiem ?
_________________ TE DEUM LAUDAMUS !
|
N kwi 10, 2005 16:35 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Agniulka napisał(a): Efka napisał(a): I jescze jedno. Mi moja intuicja moralna mówi że te trzy funkcje aktu małżeńskiego nie są jednak równorzedne. Zdecydowanie nadrzędną jest funkcja jednocząca, funkcja wyrażania miłości... No i tu się nawet biologowie z tobą nie zgodzą. Odsyłam do "Nagiej małpy" Desmonda Morisa
Hmmm muszę wreszcie dorwać tę książkę...  Jednak nie bardzo rozumiem co masz na myśli...  Tak, w świecie zwierząt funkcja prokreacyjna jest związana z przyjenoscią, jest to oczywiste, zeby "zmotywować" je do straty energii na rozmnazanie  Jednak, czy mozna mówić o funkcji jednoczącej??(nawet w przypadku gatunkow monogamicznych mówienie o "duchowej więzi" byłoby antropomorfizacją)
|
N kwi 10, 2005 16:45 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
Efka napisał(a): Hmmm muszę wreszcie dorwać tę książkę...  Jednak nie bardzo rozumiem co masz na myśli...  Tak, w świecie zwierząt funkcja prokreacyjna jest związana z przyjenoscią, jest to oczywiste, zeby "zmotywować" je do straty energii na rozmnazanie  Jednak, czy mozna mówić o funkcji jednoczącej??(nawet w przypadku gatunkow monogamicznych mówienie o "duchowej więzi" byłoby antropomorfizacją)
No właśnie rzecz w tym, że pierwotna jest funkcja prokreacyjna a funkcja jednocząca była w ewolucji homo sapiens ewidentnie funkcją pomocniczą dla prokreacyjnej. Z różnych powodów chociażby tego, że wychowanie potomstwa wymaga u człowieka znacznie dłuższego czasu i zaangażowania, ważnym stała się dla samca pewność że wychowuje swoje potomstwo. Dlatego musiał pojawić się element silnie związujący ze sobą konkretną parę. Tak to przynajmniej w pewnym uproszczeniu wygląda z punktu widzenia czystej biologii
W przypadku innych gatunków monogamicznych (np. niektóre ptaki) rzeczywiście trudno mówić o więzi duchowej, ale o emocjonalnej jak najbardziej
_________________ TE DEUM LAUDAMUS !
|
N kwi 10, 2005 19:42 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Agniulka napisał(a): Efka napisał(a): Hmmm muszę wreszcie dorwać tę książkę...  Jednak nie bardzo rozumiem co masz na myśli...  Tak, w świecie zwierząt funkcja prokreacyjna jest związana z przyjenoscią, jest to oczywiste, zeby "zmotywować" je do straty energii na rozmnazanie  Jednak, czy mozna mówić o funkcji jednoczącej??(nawet w przypadku gatunkow monogamicznych mówienie o "duchowej więzi" byłoby antropomorfizacją) No właśnie rzecz w tym, że pierwotna jest funkcja prokreacyjna a funkcja jednocząca była w ewolucji homo sapiens ewidentnie funkcją pomocniczą dla prokreacyjnej. Z różnych powodów chociażby tego, że wychowanie potomstwa wymaga u człowieka znacznie dłuższego czasu i zaangażowania, ważnym stała się dla samca pewność że wychowuje swoje potomstwo. Dlatego musiał pojawić się element silnie związujący ze sobą konkretną parę. Tak to przynajmniej w pewnym uproszczeniu wygląda z punktu widzenia czystej biologii  W przypadku innych gatunków monogamicznych (np. niektóre ptaki) rzeczywiście trudno mówić o więzi duchowej, ale o emocjonalnej jak najbardziej
Oczywiście, ze funkcja prokreacyjna jest pierwotna  Jednak, w procesie ewolucji, właśnie ze względów o których piszesz funkcja jednocząca stała się funkcją ważniejszą. Nie w tym rzecz przecież zeby spłodzić dwanaścioro dzieci ale żeby nawet dwójkę dobrze wychować. A do tego potrzebna jest pełna, szczęśliwa rodzina.
Zauważ ze homo sapiens jest jedynym , gatunkiem u którego te funkcje mogą zostać rozdzielone: Samice innych gatunków nie wykazują ochoty do kopulacji jesli nie są w fazie płodnej i są wtedy agresywne wobec samców. (Wpuść ogiera do klaczy nie będącej w rui a zobaczysz, jak go potraktuje  ).
Kochający mężczyzna równiez jest w stanie okazywać kobiecie czułość bez nalegania na pełny stosunek... (wtedy z jego punktu widzenia zachowana jest tylko funkcja jednocząca)Jest to również nie spotykane u zwierząt gdzie, "zaloty" zawsze prowadzą natychmiast do kopulacji.
Tylko, u człowieka wreszcie występuje np zjawisko menopauzy..
|
N kwi 10, 2005 20:59 |
|
 |
Color
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 10:25 Posty: 254
|
ddv163 napisał(a): Niezależnie od tego, czy ktoś jest "teoretykiem" czy też "praktykiem" NPR należy zdać sobie sprawę z faktu, że "NPR" jest źródłem ataków (najczęściej kłamliwych i krzywdzących) z dość prostego powodu. Są te ataki wykorzystywane jako metoda walki z Kościołem i dość skutecznego odciągania ludzi od Kościoła i nauczania Papieskiego - nie licząc się z kosztami, jakie propagowanie antykoncepcji ze sobą niesie Być może pośrednio tak jest, ale zbytnio pachnie mi to "spiskową teorią dziejów" oraz hasłem programem o. Rydzyka. ddv163 napisał(a): Najczęściej powiela sie mity o rzekomej "nieskuteczności" bądź "zawodności" metod NPR (co jest oczywistą nieprawdą). DDV163 tak często stosuje Ctrl+C Ctrl+V, że też sobie pozwolę: Cytuj: Mam 40 lat, 17 lat małżeństwa i 6 dzieci. Stosujemy z żoną tylko npr (Naturalne Planowanie Rodziny). Troje naszych dzieci poczęło się w sposób całkowicie niewytłumaczalny przez MRP (Metody Rozpozanwania Płodności), mimo stosowania 2 metod jednocześnie: Billingsów i kalendarzyka i ograniczania współżycia do najwyżej 8 dni w miesiącu, tych "najpewniejszych". Dopóki mieliśmy 1, 2 lub 3 dzieci, czyli tyle, ile planowaliśmy, byliśmy wielkimi zwolennikami npr. Nauczyliśmy się ich na kursie przedmałżeńskim w Kościele, na spotkaniach z osobami takimi jak Pani, czytając książki, które nam tam proponowano i zbierając nasze własne doświadczenia małżeńskie. Potem sami uczyliśmy młode małżeństwa. Wobec wielu osób wymądrzałem się na ten temat używając argumentu: „Naturalne planowanie rodziny - wystarczy chcieć”. Tak było przez 11 lat małżeństwa. Od 6 lat sprawy nie wydają się już tak proste jak na początku. Zapewniam panią, pani Katarzyno, że po trzeciej niewytłumaczalnej przez npr "wpadce" nawet taki zakuty łeb jak ja weryfikuje swoje poglądy. Szczególnie, że utrzymując, nie tylko materialnie, szóstkę dzieci inaczej patrzy się na proste recepty na życie niż mając dwoje lub nie mając wcale. Po kilkunastu latach stosowania przez Panią npr na sobie proponuję wrócić do tego tematu.
Pisze Pani: „Kiedy w moim życiu stosuję npr, to zawsze wiem, co się może wydarzyć.” Gratuluję. Ja nigdy nie wiem. Chociaż kiedyś tak samo jak Pani myślałem i mówiłem. Dalej pisze Pani: „Natomiast przy stosowaniu antykoncepdji nigdy nie wiem, kiedy dany środek zawiedzie; ciąża jest zawsze zaskoczeniem.” To potwierdzam – przy stosowaniu każdej antykoncepcji: naturalnej , czy sztucznej nigdy nie wiem, kiedy dany środek zawiedzie; ciąża jest zawsze zaskoczeniem.
Jest faktem, że troje moich młodszych dzieci kocham nie mniej, niż te planowane. Nie jestem przeciwny licznej rodzinie, lecz gloryfikowaniu npr i nie mówieniu całej prawdy o tych metodach, co być może nie bierze się z chęci ukrycia prawdy, tylko ze zbytniego zaufania do własnej wiedzy, czyli z ludzkiej pychy. Mam żal do młodych, niedoświadczonych i w dodatku egzaltowanych religijnie nauczycieli npr, którzy myślą, że „złapali Pana Boga za nogi”. Trzeba pamiętać, że eksperymentują oni na żywym ciele swoich bliźnich. Sam to robiłem i teraz mam wyrzuty sumienia z tego powodu, że za moją głupotę płaci ktoś inny. Nie życzę Pani, żeby jej przydarzyło się to samo.
Ze swojego własnego doświadczenia mogę potwierdzić, że metody npr są zdrowe i przyjemne. Może nawet są najlepsze. Ale nie są skuteczne. I taka jest prawda. Dobrzy pasterze, jak pisał św.Augustyn w kazaniu "O pasterzach", nie powinni mówić do swoich owieczek: "jak będziesz chrześcijaninem to będzie ci się dobrze wiodło, będziesz mieć tyle dzieci, ile będziesz chciał, wychowasz wszystkie i żadne ci nie umrze" (cytat z pamięci, może niedokładny, ale sens właśnie taki). Trzeba powiedzieć uczciwie: bycie chrześcijaninem jest trudne, trzeba się liczyć z cierpieniem, może nawet ze śmiercią, ale chrześcijaństwo nie obiecuje łatwego i przyjemnego życia, tylko życie wieczne. Jeżeli prawdą jest, że Pan Bóg decyduje o liczbie potomstwa, to przestańmy go poprawiać metodami nawet naturalnymi. A jeśli Pan Bóg zaprasza człowieka do współudziału w tym planowaniu to metoda jest kwestią techniczną. Istotą sprawy jest pytanie, CZY człowiek ma prawo wpływać na liczbę swego potomstwa, a nie JAK ma to robić.
Pozdrawiam serdecznie i gorąco namawiam, żeby w swoim życiu, także rodzinnym, kierować się SWOIMI przekonaniami, a nie cudzymi.
"Wszystko bowiem, co się czyni niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem." (Rz 14,23) http://www.kosciol.pl/article.php?story=20040714123409288&query=npr#commentsPolecam przeczytać wszystkie komentarze, zwłaszcza Wojtka1964 Kolejny tekst: Cytuj: jestem doświadczoną, chociaż ex, npr-ką, teoretycznie i praktycznie wyćwiczoną, swego czasu fanatycznie wręcz oddaną tej metodzie. Porzuciłam ją z wielu powodów, tutaj napiszę o dwóch problemach: 1. zanim poczęło się pierwsze z moich dzieci, przez kilka lat stosowałam npr, a przez ponad rok - właśnie z zamiarem poczęcia. Wszystko było zgodnie z regułami sztuki, i śluz, i temp., i szyjka obserwowane prawidłowo. W niektórych cyklach wszystko przebiegało podręcznikowo, w innych - rozjeżdżało się - zachowanie szyjki, śluz i temp. nijak się do siebie miały. W cyklach modelowych do poczęcia nie dochodziło. Hormony były w porządku. Wtedy do gry weszło monitorowanie owulacji na USG. I wtedy - czym to wytłumaczyć? - w idealnym z punktu widzenia npr "obrazie" śluzowo-szyjkowo-ptc okresu płodnego - owulacji nie stwierdzono. Skok ptc, poprzedzony szczytem śluzu, nastąpił 12dc, a w ciążę zaszłam po współżyciu ( w tym cyklu!) 19dc. I co wy na to??? 2. w obszernej literaturze n/t npr niewiele stoi o tym, co powszechnie (nie tylko wśród lekarzy) określa się cyklami bezowulacyjnymi. Zagadnienie to omija się szerokim łukiem, na użytek npr wprowadzając pojęcie "krwawienia śródcyklicznego". Podkreśla się, że owulacja jest zawsze, a jeśli jej nie ma, to nie ma i miesiączki. Jeśli jednak kobieta stwierdza krwawienie, to na pewno nie prowadzi obserwacji i notatek, bo to nie miesiączka, tylko "sródcykliczne". Bo miesiączka po owulacji i koniec! Ładna teoria, ale... wiadomo przecież, że z wiekiem każda kobieta miewa coraz mniej owulacji, a niedługo przed menopauzą bywa, że tylko w co 4-5 cyklu (nie w rozumieniu npr  ...) następuje jajeczkowanie. A krwawienie, jak w zegarku, np. co 28 dni. Czyli co - 4 z tych krwawień to nie miesiączka? I cykle (wg npr) mają ponad 100 dni? I przez 100 dni ortodoksyjna npr-ka czeka na te marne 12 ze współżyciem??? Bo przecież trudno dziwić się, że mając 4 (załóżmy, że zaplanowanych...  dzieci, w wieku 38 lat nie chce następnego. Dlatego, darujcie, ale odbieram te npr-owe teorie jako robienie ze mnie głupa. Po prostu pewne tematy się przemilcza, inne wynikające ze statystyki uogólnia na wszystkie kobiety, a te, które się sparzyły, i tak wiedzą swoje. Te zadowolone z npr należą do grona szczęściar, bo ich organizm działa podręcznikowo. Jeśli chodzi o okres bezwzględnej niepłodności (poowulacyjnej) - aby go stwierdzić, potrzeba tylu pomiarów, obserwacji i indywidualnych interpretacji, że nie wydaje się on czymś 100% pewnym. W przeciwnym razie fakt odbycia owulacji byłby jednoznacznie sygnalizowany przez organizm i do jego stwierdzenia wystarczyłby jakiś prosty test. http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=14906&w=19913738To tylko niektóre szybko znalezione linki. W "realu" też znam conajmniej 2 pary małżeńskie (w tym jedna po diecezjalnym kursie NPR), których metody naturalne zawiodły. Ale do ich historii link nie istnieje  więc to świadectwo może być przez Ciebie DDV podważone i uznane za mój wymysł. Nie neguję w całej rozciągłości NPRu. Prawdą jest, że w tzw. prasie popularnej, jak już jest mowa o regulaji poczęć podaje się nieprawdziwe dane, miesza się pojęcia, w ogóle mam wrażenie, że ludzie pisząc takie artykuły nie mają bladego pojęcia czym są metody naturalne i co w nich chodzi. Drażni mnie jednak okrutnie przedstawianie NPRu w samych superlatywach, zwłaszcza jeśli chodzi o ich skuteczność (doskonale obrazuje to artykuł "NPR - wystarczy chcieć" http://www.kosciol.pl/article.php?story=20040714123409288 napisany przez kobietę, która go stosuje "już" 3 lata...) ddv163 napisał(a): Zupełnie nie mówi się o skutkach społecznych antykoncepcji
Napisz DDV jakie to skutki, ale podeprzyj się przy tym jakimiś konkretnymi badaniami nt temat, OK?
|
Pn kwi 11, 2005 9:33 |
|
 |
chester
Dołączył(a): So lut 26, 2005 22:56 Posty: 270
|
Mimo wszystko boje sie tej naturalnej antykoncepcji (czyli npru). To ze studiuje nie oznacza od razu ze bede dobrze zarabial i stac mnie bedzie na wychowanie gromadki dzieci. Szczerze mowiac boje sie ze stane sie przez to impotentem a to niestety jest bardzo duze prawdopodobienstwo:( Tyle zachodu, brak spontanicznosci oraz obawy czy na pewno wszystkie obliczenia byly dobre, skutecznie sie przyczyni do spadku libido  Nie jest problem kiedy sie ma 2,3 dzieci ale zaczyna byc kiedy ma sie ta "ponad norme"i niestety to kobieta bedzie musiala znosic wszystkie te nieprzyjemnosci zwiazane z ciazami.
I czytajac niektore artykuly poswiecone npr mozna dosc do wniosku ze npr jest niezbyt skuteczne - a o podwyzszonej skutecznosci moga swiadczyc pary ktore maja krotki staz malzenski(czyli nie zdazyly jeszcze "dorobic" sie gromadki dzieci), malo wspolzyja lub, co gorsza, ksiadz, ktory z tym tematem w ogole nie powinnien miec nic wspolnego:( Bo dlaczego o skutecznosci npr moze mowic osoba ktora zyje w celibacie
Ale wracajac do tematu - frustracja. To slowo mi przychodzi wlasnie na mysl. Dochodze do wniosku ze wpelni poczuje sie zjednoczonym z kobieta (czyli kiedy ona najwiecej chce i ja) tylko tyle razy ile zamierzamy miec dzieci  Nie mowie ze seks w dni nieplodne jest gorszy tylko bedzie brakowalo tego "szalenstwa i magii" zwiazanego z wysokim poziomem hormonow (pozostaje jeszcze ciaza jakis 3-4 miesiac kiedy kobieta moze poczuc ogromne pozadanie
Coz na razie mnie to nie dotyczy (moze wkrotce  ale sam na wlasnej skorze wiem jak moze byc frustrujacy brak intymnosci (chociazby pocalunkow)...Zobaczymy - przyszlosc pokaze czy warto zdecydowac sie na naturalna antykoncepcje 
|
Pn kwi 11, 2005 21:33 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
Hmmm...
z tą frustracją (każdą a nie akurat koniecznie seksualną)to jest tak...
że jest ona podstawowym objawem faktu, że coś w życiu jest dla nas ważniejsze od Woli Bożej.
Człowiek który żyje w zjednoczeniu z Wolą Bożą nie choruje na nerwice, depresje, frustracje.
Zwłaszcza frustracja jest objawem nieuporządkowania w naszej hierarchii wartości, tego że coś zajęło w niej miejsce Boga
Kiedy czytam te wszystkie posty to poczułam, że muszę to napisać.
Spróbujcie może zacząć porządkowanie swojego życia od tego końca, a wtedy poukładają się także inne sprawy i będzie o wiele mniej powodów do frustracji.
To taka moja sugestia, z którą oczywiście zrobicie co chcecie...
ale po prostu musiałam to napisać
Polecam książkę ks. Tadeusza Dajczera Rozważania o wierze
|
Pn kwi 11, 2005 21:52 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
Co do Dajczera to jest w całości w sieci i to conajmniej w dwóch miejscach nawet  :
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS ... ra_00.html
http://www.pomoce.plock.opoka.org.pl/ks ... tresci.htm
To na opoce lepiej się czyta - znośniejsze dla wzroku.
Cóż można dodać...?
Nie zrażajcie się w czasie czytania.
Mogę powiedzieć o sobie, że kiedy pierwszy raz czytałam, to w niektórych momentach buntowałam się, bo to co czytałam było wymagające, burzyło moje piękne wyobrażenia o sobie samej i własnej wierze...
Ale to mnie nie zraziło... wracałam do tej książki potem jeszcze nie raz i przyznawałam jej rację
Zresztą pewnie sięgnę znowu... tylko obecnie na tapecie "O naśladowaniu Chrystusa" - też polecam 
|
Pn kwi 11, 2005 21:59 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Agniulka napisał(a): Hmmm... z tą frustracją (każdą a nie akurat koniecznie seksualną)to jest tak... że jest ona podstawowym objawem faktu, że coś w życiu jest dla nas ważniejsze od Woli Bożej. Człowiek który żyje w zjednoczeniu z Wolą Bożą nie choruje na nerwice, depresje, frustracje. Zwłaszcza frustracja jest objawem nieuporządkowania w naszej hierarchii wartości, tego że coś zajęło w niej miejsce Boga Kiedy czytam te wszystkie posty to poczułam, że muszę to napisać. Spróbujcie może zacząć porządkowanie swojego życia od tego końca, a wtedy poukładają się także inne sprawy i będzie o wiele mniej powodów do frustracji. To taka moja sugestia, z którą oczywiście zrobicie co chcecie... ale po prostu musiałam to napisać Polecam książkę ks. Tadeusza Dajczera Rozważania o wierze
Hmmm- a psychoanalitycy ujęli by to trochę inaczej.  Na wymienione przez ciebie dolegliwości cierpią ludzie którzy są w niezgodzie ze sobą. Jeśli założymy , że Bóg jest stwórcą człowieka, to tak są w niezgodzie z wolą Bozą.
Jednak są poważne przesłanki że ta wola boza jest inna niż sobie teologowie za biurkiem wymyślili. Trzy nierozdzielne funkcję aktu małżenskiego- hmm ładnie to brzmi. Tylko- patrz mój poprzedni post- dlaczego własnie człowiek jest jedynym gatunkiem, u którego możliwe jest rozdzielenie tych trzech funkcji na korzyśc funkcji jednoczącej ????
|
Pn kwi 11, 2005 22:12 |
|
 |
chester
Dołączył(a): So lut 26, 2005 22:56 Posty: 270
|
Mam tylko takie pytanie do Ciebie Agniulko - czy Ty jestes w podobnej sytuacji jak niektorzy ludzi przychodzacy na to forum zeby szukac rozwiazania swoich problemow. Wiesz przeciez ze zycie potrafi zweryfikowac pewne "prawdy" ktorych tak uparcie sie czasem broni.
Moze jestem przewrazliwiony na punkcie Kosciola ale czasem mi sie zdaje ze potrafi tylko pietrzyc problemy i stawiac zakazy nie wsluchujac sie w problemy zwyklych ludzi - tak jakby Kosciol chcial testowac wiare...
Przepraszam jesli to pytanie bylo zbyt osobiste i od razu mowie ze nie musisz jesli nie chcesz odpowiadac...
|
Pn kwi 11, 2005 22:14 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
chester napisał(a): Mam tylko takie pytanie do Ciebie Agniulko - czy Ty jestes w podobnej sytuacji jak niektorzy ludzi przychodzacy na to forum zeby szukac rozwiazania swoich problemow.
Przyznam, że nie wiem, co to pytanie ma do tematu, ale odpowiadam:
Nie, na dzień dzisiejszy nie mam żadnego problemu, którego rozwiązania mogłabym szukać  szczególnie na forum dyskusyjnym 
|
Pn kwi 11, 2005 22:24 |
|
 |
chester
Dołączył(a): So lut 26, 2005 22:56 Posty: 270
|
Alez Agniulko wiesz przeciez o co mi chodzilo - niektorzy ludzie tylko w taki sposob moga znalezc odpowiedz na dreczace pytanie - dlatego ze np. boja sie rozmawiac na jakis temat. tak jest z antykoncepcja.
Nie znam wszystkich ludzi i nie mnie oceniac ale kiedy widze z jaka szybkoscia znikaja prezerwatywy w pobliskim sklepie (stoisko jest akurat zaraz przy kasie takze czasem sobie ogladam jakie "cudne" potrafia wymyslec - ups taka mala dygresja sie wkradla  to zastanawiam sie co jest przyczyna tego ze ludzie nie sluchaja nauki Kosciola w tym wzgledzie. Nie dostaja przeciez zbytniego wyboru - albo beda stosowali antykoncepcje i beda mieli tylko tyle dzieci ile naprawde chca albo, zgodnie z nauka Kosciola, beda stosowac naturalna antykoncepcje i posiadac duzo dzieci albo tez ogranicza drastycznie wspolzycie. Ale to wszystko zalezy od sumienia tych ludzi...
Dlaczego nie dac malzenstwom wyboru metody planowania - takiej ktora im najbardziej odpowiada...
|
Pn kwi 11, 2005 22:51 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
chester napisał(a): Dlaczego nie dac malzenstwom wyboru metody planowania - takiej ktora im najbardziej odpowiada...
A to już pytaj Boga
|
Pn kwi 11, 2005 22:58 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|