Antykoncepcja i planowanie rodziny
Autor |
Wiadomość |
Color
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 10:25 Posty: 254
|
Agniulko, to ciekawe co piszesz... Gdy pojawiały się trudniejsze pytania, np. o wskazanie argumentów biblijnych przeciw antykoncepcji, skończyło się na nieszczęsnym Onanie. Kiedy prosiłem Cię o wskazanie jakiegoś odnośnikia do oficjalnego nauczania, w którym zawarta jest argumentacja biblijna, również nie odpowiedziałaś.
Jedyne co zrobiłaś to przytaczyłaś już kilka razy coś, co każdy średnio orientujący się w nauczaniu Kościoła katolik, sam może znaleźć choćby w katechizmie. Katechizm jednak nie wyjaśnia w sposób przekonujący dlaczego antykoncepcja jest zła. I nie pisz proszę, że wyjaśnia, tylko ja nie jestem w stanie tego pojąć. Ciekawe jest, że na wszystkich katolickich forach dyskusyjnych jeśli pojawi się temat antykoncepcja to jest to wątek cieszący się największą "czytatnością".
Wg zmanipulowanego (jak uważają niektórzy) OBOPu, 80% katolików ma jakieś zastrzeżenia do kościelnej etyki seksualnej. Z czegoś to chyba wynika, nie?
Jeden duchowny na innym forum napisał:
Cytuj: Absurdem jest dla mnie np. obecna sytuacja, w ktorej 90 % katolikow wlasciwie wg nauczania K-la kwalifikuje sie do piekla z powodu oporu przeciw stosowaniu antykoncepcji, a przez dziesiatki lat zaden z koscielnych autorytetow nie wydaje sie zastanawiac, czy powszechne odrzucenie tego nauczania nie kryje w sobie czegos, co warto wziac pod uwage - bo odzew wiernych posiada wartosc doktrynalna  Dzięki Agniulka za linka do Dajczera, ciekawy i dobry tekst. Myślę, że do pewnego stopnia problem tkwi w sprawie, którą poruszyłaś - poddanie się woli Bożej, wyzbycie się własnego egozimu. Odnoszę też wrażenie, że Ty odczytujesz pytania stawiane w tym wątku wg własnego klucza (jeśli nie, to mnie popraw), coś a la: "Dlaczego Kościół nie zgadza się abym mógł sobie poużywać. Przecież to takie przyjemne. Jeśli Kościół zabrania mi stosowania antykoncepcji nawet w małżeństwie, to znaczy, że w ogóle jest przeciwny seksowi, to Ciemnogród!" itd. itp. Nie dziwię się temu wcale. Ty nie stawiasz (jeszcze) czoła problemom, z którymi na codzień borykają się małżeństwa. Takie totalne niezrozumienie stron jest widoczne wszędzie i ujawnia się najostrzej na linii kler-celibatariusze - świeccy-małżonkowie. Pozwolę sobie wkleić wypowiedź Ariadny z linku, który już tu umieszczałem: Cytuj: Ja stosuję NPR od 3 lat, nie mam jeszcze dzieci. Zgadzam się, że NPR ma wiele zalet, ale nie zamykam oczu na jego wady, a tymi wadami są konkretne ludzkie tragedie, które dzieją dzięki uznaniu metod naturalnych za jedyne słuszne.
To, że ja nie mam większych problemów z rozpoznaniem czasu płodności (chociaż cykle wahają się od 24 do 45 dni, żyję w stresie, pośpiechu i często się przeziębiam), nie znaczy, ze inni swoje problemy wymyślają - byle tylko "dokopać" zwolennikom NPR ( a takie głosy nie raz słychać na innych forach ).
Sytuacje z życia:
- Moja bliska koleżanka, sporo ode mnie starsza ma 2 dzieci. Całe zycie stosowała NPR i było jej z tym dobrze, chociaz dzieci nie były planowane.Niemniej bardzo chciane Niestety teraz ma bardzo poważne problemy ze zdrowiem, nie chce tu sie wdawać w szczegóły (aby uszanować jej prywatnośc), i kolejna ciąża może zakonczyć się tragicznie. Lekarze sa zgodni (leczy się u kilku), że absolutnie nie wolno jej mieć kolejnego dziecka. I jej zdrowotne problemy oraz lekarstwa, które bierze (lekarstwa służą temu, aby jej choroba sie nie pogłębiała, nie ma za dużych szans na powrót do zdrowia ), powodują, że cykle są bardzo nieregularne i wykresy mało czytelne. Czasem zdaży się normalny cykl, ale to jest rzadkość. Do czego zmierzam. Ona sobie codziennie zadaje pytanie co w jej przypadku bedzie tym mniejszym złem. Ma dwójke dzieci, spełniła obowiązek wobec Boga i czuje, ze nie ma prawa narażać swojego zycia, bo dzieci jej potrzebują. W jej przypadku NPR 2 razy zawiódł. Ona jest głęboko nieszczęsliwa, panicznie boi się ciązy, i brak współzycia nie wpływa dobrze na jej małżenstwo. Zaczeli stosowac pieszczoty oralne, aby w ogóle miec chwile intymności, ale mają wyrzuty sumienia. Ona nie czuje aby te jedyne momenty bliskości były w jej wypadku złe, umacniaja jej małżenstwo i skoro ona nie stosuje antykoncepcji to czuje, ze ma do tego prawo. Ale również zna nauke Kościoła.
- Mąż wykazuje temperament, "siły życiowe" i ochotę na współżycie w dni płodne. Co zresztą żona "zauważa" więc wie, że to prawda. Natomiast w dni niepłodne mąż ma ogromne problemy z erekcją. Kolejna z kolei rozmowa wykazała, że mąż zamartwia się, iz staje się impotentem, wie, ze w czasie współżycia ma problem z "utrzymaniem napięcia" i kazde zbliżenie jest dla niego cięzką próbą. W dni płodne żona jakoś tak naturalnie go do siebie przyciąga i nie wtedy te problemy nie wystepują. Zresztą i tak sie o tym specjalnie nie mogą przekonac, gdyż w dni płodne zona odmawia, o on sie czuje wreszcie jak mężczyzna. Zona sie zamartwia i nie czuje atrakcyjna, oboje cierpią. Współzycie ich bardzo oddala od siebie.
- 45 letnia kobieta z problemami hormonalnymi (mnóstwo lekarstw), nadciśnieniem tętniczym (mnóstwo lekarstw), dodatkowo przyjmująca leki, których zadaniem jest nie pogłębiać złego stanu jej zdrowia. Jedno jest pewne - zdrowa nigdy nie będzie. Nie ma co wspominać nawet o metodach naturalnych, które zresztą w przeszłości stosowała. Nie ma możliwości obserwacji temperatury i śluzu, hormony szaleją, lekarstw jest za dużo itd itd...4 razy była w ciązy, każda ciąża zagrożona, jedno poronienie. Czy ta kobieta az do konca menopauzy ma odmawiać męzowi współżycia? Bo ona strasznie cierpi, ale NPR stosować nie może.
- Mnie samej często ponad miesięczne okresy wstrzemięźliwości bardzo przeszkadzają i rodzą uczucie frustracji. Ale nawet nie mam co tego porównywać, do sytuacji opisanych powyżej. A te osoby żyją obok mnie.
Tak sobie myślę, ze łatwo nam czasem mówic, skoro nie mamy az takich problemów. Ale są dookoła nas ludzie, którzy podejmuja codziennie życiowe decyzje. Bardzo trudne decyzje.
Do tego ciekawa kwestia otwartości na życie. Jakim cudem stosunek po owulacji jest na życie otwarty, skoro sama natura oddziela wtedy funkcję prokreacyjną od jednoczącej?? Nie jest prawdą, ze te funkcje nie są rozerwalne! Powtarzam - sama natura je oddziela! W ciąży też nie ma funkcji prokreacyjnej. Ze nie wspominając o niepłodnych parach...
I przecież tak naprawdę stosując metody naturalne robimy wszystko aby do poczęcia nie doszło. Współzyjemy wtedy, kiedy poczęcia nie będzie.Juz nawet ludzie stosujący prezerwatywy są w tym momencie bardziej otwarci na życie gdyz (wg Kościoła) prezerwatywy mają o wiele mniejszą skutecznosć.Stosunek przerywany w dni plodne to juz w ogóle super otwartośc na poczecie! Czy to sie trochę nie wyklucza? Zapraszać gościa (maleństwo) tylko wtedy, kiedy wiemy, ze nie przyjdzie? (A wiemy, bo przez caly czas dokładnie sprawdzamy, kiedy moze przyjść a kiedy nie...). To trochę hipokryzja.
Ja metody NPR bardzo sobie chwalę, cenię i próbuję namawiać koleżanki do nauczenia się ich. Ale w ządnym wypadku nie zgodzę się ze zdaniem, że wystarczy chcieć.
Ta wypowiedź dla mnie jest jasna i nie zabarwiona ideologicznie. Potwierdza również moje własne doświadczenia.
Ciekawie i "mocno" nt antykoncepcji wypowiedział się Jarosław Gowin, tutaj można trochę o tym przeczytać:
http://www.tygodnik.com.pl/numer/279606/pp.html
|
Wt kwi 12, 2005 15:45 |
|
|
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
Color, mam wrażenie że umknęła ci część moich wypowiedzi w tym wątku.
1. Naprawdę podawałam dokumenty Kościoła definiujące tę kwestię i wyjaśniające podstawy takiej a nie innej nauki na ten temat. Zresztą niedalej jak kilka postów wyżej podawałam nawet link do pełnego tekstu encykliki Humanae vitae.
2. Również kilkakrotnie odnosiłam się do sprawy sytuacji zagrożenia zdrowia. Nie znalazłam na ten temat wypowiedzi Magisterium, mogę jedynie wnioskować z faktu niedawnego dopuszczenia użycia prezerwatywy w niektórych środowiskach wybitnie zagrożonych aids... pozwalam sobie przypuszczać, że w sytuacjach które są ewidentnym zagrożeniem dla zdrowia być może mogłaby być zastosowana ta sama zasada - dopuszczone uzupełnienie npru prezerwatywą. Być może, nie czuję się kompetentna do wypowiadania się w tej kwestii. Zadałam to pytanie specjalistom od tematu i uzyskałam odpowiedź, że musi to być sprawa rozpatrywana indywidualnie ze stałym spowiednikiem w oparciu o konkretną sytuację medyczną.
3. Nie zmienia to zasadniczej kwestii zła antykoncepcji.
|
Wt kwi 12, 2005 18:11 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Agniulko, tak podawałaś dokumenty kościołła, jednak zgadzam się z Colorem , że są one nieprzekonujące. To bardzo ładnie sformułowane tezy, jednak tezy papierowe, pisane z punktu widzenia celibetariusza wlaśnie. Przeczą im bowiem przykłady z codziennego życia małzeńskiego, a nawet przykłady z biologii i etiologii (pisałam o tym dwukrotnie)Ale co najważniejsze nie mają one potwierdzenia w słowie Bożym.Jeszcze raz powtórze j, Jezus mówiąc o nierozerwalnosci małzeństwa jakoś nic o casusie Onana nie wspomina. Paweł mimo ze kwestii małzenstwa poswięca dużo miejsca koncentruje się na jednosci i miłości.Jednak również nie mówi nic co sugerowałoby zakaz antykoncepcji. czy niektore inne poglądy KK.Chociaż w srodowisku do którego kierował swe nauczanie metody antykoncepcji były znane
A ty odpowiadasz chesterowi "zapytaj Boga". Hmmm ...wobec powyzszego chyba nie ma sensu Bogu głowy zawracać bo juz raz się wypowiedział w tej kwestii
"Kwestia zła antykoncepcji to niestety wymysł teologów
|
Wt kwi 12, 2005 20:00 |
|
|
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
To jest twoja opinia.
Masz do niej prawo.
Kościół w sprawach wiary i moralności opiera się na Tradycji za którą stoi charyzmat nieomylności Ducha Świętego, a nie na głosowaniu, ilu procentom ludzi takie a nie inne nauczanie nie leży
Obawiam się że jeżeli wyjaśnienia Pawła VI nie są dla was zrozumiałe to ja nie jestem w stanie w tym pomóć 
|
Wt kwi 12, 2005 20:12 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
Color napisał(a): odzew wiernych posiada wartosc doktrynalna  No... jest to dość naciągnięta interpretacja sensus fidei... Cytuj: Odnoszę też wrażenie, że Ty odczytujesz pytania stawiane w tym wątku wg własnego klucza (jeśli nie, to mnie popraw), coś a la: "Dlaczego Kościół nie zgadza się abym mógł sobie poużywać. Przecież to takie przyjemne"
Po części możesz mieć rację. Nie będę ukrywać, że większość zarzutów z jakimi się spotkałam pod adresem katolickiej nauki o antykoncepcji brzmiała "NPR byłoby ok gdyby nie polegało na wstrzemięźliwości"...
Efciu, masz rację, Bóg się już w tej kwestii wypowiedział, i to bardzo wyraźnie - dając kobiecie dni płodne i bezpłodne.
Gdyby zaplanował konieczność regulowania płodności w sposób zewnętrzny, dałby kobiecie płodność przez cały czas.
Jak dla mnie wyraźniejszej informacji nie sposób sobie wyobrazić.
Wystarczy spojrzeć na to jak Bóg nas stworzył i uruchomić logiczne myślenie.
|
Wt kwi 12, 2005 20:22 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Efciu, masz rację, Bóg się już w tej kwestii wypowiedział, i to bardzo wyraźnie - dając kobiecie dni płodne i bezpłodne. Gdyby zaplanował konieczność regulowania płodności w sposób zewnętrzny, dałby kobiecie płodność przez cały czas. Jak dla mnie wyraźniejszej informacji nie sposób sobie wyobrazić. Wystarczy spojrzeć na to jak Bóg nas stworzył i uruchomić logiczne myślenie Tak, Agniulko postąpiłam wg tych wskazówek o wnioskach pisałam już już dwukrotnie, ale specjalnie dla ciebie mogę 3ci raz: 1. Czas płodny i bezpłodny występuje u samic wszystkich gatunków zwierząt. Jest to oczywiste poniewaz pernamentne zaanzowanie w prokracje byłobu zbyt energochłonne. U tych gatunków jednak w czasie bezpłodnym zachowania seksualne nie występują. 2. U człowieka jednak jest zupełnie inaczej. Funkcja prokreacyjna, przyjemnosciowa i jednocząca mogą zostac rozdzielone, na korzysc jednoczącej własnie. moim zdaniem to swiadczy o bozych zamysłach Cytuj: Cytat: Odnoszę też wrażenie, że Ty odczytujesz pytania stawiane w tym wątku wg własnego klucza (jeśli nie, to mnie popraw), coś a la: "Dlaczego Kościół nie zgadza się abym mógł sobie poużywać. Przecież to takie przyjemne"
Po części możesz mieć rację. Nie będę ukrywać, że większość zarzutów z jakimi się spotkałam pod adresem katolickiej nauki o antykoncepcji brzmiała "NPR byłoby ok gdyby nie polegało na wstrzemięźliwości "...
Czy nie wyciągasz zbyt daleko idących i krzywdzących wniosków??? Czy jesteś pewna ze chodziło twoim rozmówcom o "pouzywanie sobie" czy tez moze o dialog miłosci
Pisałam już ze w niesprzyjających oklicznosciach (uzasadniony powaznymi względami lęk przed poczęciem + krotka faza poowulacyjna) przy klądzeniu nacisku na funkcje prokreacyjną diabli wezmą dwie pozostałe
Wreszcie w podanych przez Colora linkach znow padło pytanie o roznice miedzy NPR a antykoncepcją. Przeciez skrupulatnie ustalając fazę niepłodną tez robimy wszystko aby mozliwosc poczęcia wyeliminować. Różnica polega tylko na owej wstrzemiezliwosci. Jednak czy nie byłoby lepiej postępowac zgodnie z radą św Pawła?  (1kor 7,5-7)
|
Wt kwi 12, 2005 20:59 |
|
 |
chester
Dołączył(a): So lut 26, 2005 22:56 Posty: 270
|
Masz racje Agniulko. Postaram sie przeczytac ksiazke ktorej link podalas  Latwo jest teoretyzowac ale kiedy przychodzi do oceny wynikow do juz jest gorzej. Bede dyskutowal nad zaletami i wadami naturalnego planownia rodziny kiedy mnie to bedzie dotyczylo (czyli moze za niedlugi czas
Zrobimy wszystko zeby udowodnic (tylko sobie) ze metody sa naprawde skuteczne. Bo po co wychodzic od razu z obawami i frustracja (jak wczesniej pisalem) skoro sie samemu nie przekonalo.
Ale z jednym sie nie zgodze - malzenstwu powinno sie dac wybor a nie "jedyna sluszna metode". Wiecej powinno sie skupic na argumentacji dlaczego npr jest lepszy od antykoncepcji - a nie od razu z grubej rury ze kazda antykoncjepcja inna niz naturalna to grzech i wielki zlo bo to zawsze bedzie rodzilo ostry sprzeciw. Zwlaszcza przeciwko ksiezom ktorzy sie wypowiadaja w tej kwestii - mam na mysli przyjemnosc i zblizaniu do siebie dwojga ludzi - bo jakby nie patrzec akurat ksieza maja tutaj najmniej do powiedzenia (celibat...)
|
Wt kwi 12, 2005 21:06 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
Efka napisał(a): 2. U człowieka jednak jest zupełnie inaczej. Funkcja prokreacyjna, przyjemnosciowa i jednocząca mogą zostac rozdzielone, na korzysc jednoczącej własnie. moim zdaniem to swiadczy o bozych zamysłach Oczywiście  Możemy sprawę odwrócić. Gdyby Bóg chciał żeby ludzie współżyli jedynie w celu prokreacji dałby im popęd tylko w czasie płodnym. Po to aby nie narażać funkcji jednoczącej w małżeństwie w czasie kiedy poczęcie jest z pewnych względów niemożliwe, Bóg dał czas popęd seksualny także w czasie bezpłodnym. Tylko że wniosek jest ten sam. Cytuj: Wreszcie w podanych przez Colora linkach znow padło pytanie o roznice miedzy NPR a antykoncepcją
Teraz ja zapytam. Czy przeczytałaś Humanae vitae ?
|
Wt kwi 12, 2005 21:19 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
chester napisał(a): Ale z jednym sie nie zgodze - malzenstwu powinno sie dac wybor a nie "jedyna sluszna metode". Wiecej powinno sie skupic na argumentacji dlaczego npr jest lepszy od antykoncepcji - a nie od razu z grubej rury ze kazda antykoncjepcja inna niz naturalna to grzech i wielki zlo bo to zawsze bedzie rodzilo ostry sprzeciw. Zwlaszcza przeciwko ksiezom ktorzy sie wypowiadaja w tej kwestii - mam na mysli przyjemnosc i zblizaniu do siebie dwojga ludzi - bo jakby nie patrzec akurat ksieza maja tutaj najmniej do powiedzenia (celibat...)
Cóż, za jedną z metod regulacji poczęć jaką małżonkowie mają do wyboru jest także aborcja.
To jakoś nie zmienia faktu, że Kościół ma obowiązek głosić że ona jest grzechem ciężkim.
|
Wt kwi 12, 2005 21:21 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Przeczytałam Jednak jedyne podane tam uzasadnienie to że potencjalnie ten akt pozostaje otwarty na życie.  O wiele bardziej otwarty na życie to jest jednak stosunek z uzyciem prezerwatywy, która może potencjalnie pęknąć... 
|
Wt kwi 12, 2005 21:28 |
|
 |
chester
Dołączył(a): So lut 26, 2005 22:56 Posty: 270
|
Bo przeciez aborcja to zabojstwo a to uderza w przykazania. Tu sie chyba wszyscy zgodza. Antykoncepcja jako tako nie prowadzi do aborcji. Czy jest ona sprzeczna z przykazaniami  (nie zaliczam tutaj srodkow wczesnoporonnych)
Chodzi mi Agniulko o zwykly wybor. A nie stawianie na ostrzu noza a jesli ktos jest innego zdania to straszenie ogniem piekielnym.
Co jesli mimo najszczerszych checi i dokladnosci ta metoda zawiedzie  Byl juz podawany przyklad rodzicow stosujacych npr ktorzy posiadali 6 dzieci. Na zycie trzeba tez patrzec realnie - na ile jestem w stanie (psychicznym, finansowym) podolac temu zadaniu. Czasy sie zmieniaja zobacz na sytuacje Polski. Nie chcialbym miec mimo wszystko dzieci nieplanowanych ale kochanych jak zawsze (przynajmniej nie wszytskich z zaskoczenia  ktore nie bede mogl wyzywic, ktorym nie bede mogl zapewnic zycia na pewnym poziomie egzystencji.
I stad wynikaja moje obawy ktore staram sie odrzucic zeby nie popadac we frustracje...
|
Wt kwi 12, 2005 21:40 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Wybacz ale to nie ja tylko osoba z linku Colora (stosująca NPR)
Do tego ciekawa kwestia otwartości na życie. Jakim cudem stosunek po owulacji jest na życie otwarty, skoro sama natura oddziela wtedy funkcję prokreacyjną od jednoczącej?? Nie jest prawdą, ze te funkcje nie są rozerwalne! Powtarzam - sama natura je oddziela! W ciąży też nie ma funkcji prokreacyjnej. Ze nie wspominając o niepłodnych parach...
I Cytuj: przecież tak naprawdę stosując metody naturalne robimy wszystko aby do poczęcia nie doszło. Współzyjemy wtedy, kiedy poczęcia nie będzie.Juz nawet ludzie stosujący prezerwatywy są w tym momencie bardziej otwarci na życie gdyz (wg Kościoła) prezerwatywy mają o wiele mniejszą skutecznosć.Stosunek przerywany w dni plodne to juz w ogóle super otwartośc na poczecie! Czy to sie trochę nie wyklucza? Zapraszać gościa (maleństwo) tylko wtedy, kiedy wiemy, ze nie przyjdzie? (A wiemy, bo przez caly czas dokładnie sprawdzamy, kiedy moze przyjść a kiedy nie...). To trochę hipokryzja. Ja metody NPR bardzo sobie chwalę, cenię i próbuję namawiać koleżanki do nauczenia się ich. Ale w ządnym wypadku nie zgodzę się ze zdaniem, że wystarczy chcieć.
|
Wt kwi 12, 2005 21:40 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
Efka napisał(a): Nie jest prawdą, ze te funkcje nie są rozerwalne! Powtarzam - sama natura je oddziela! W ciąży też nie ma funkcji prokreacyjnej. Ze nie wspominając o niepłodnych parach...
Tak i właśnie dlatego że Bóg to rozdzielenie w odpowiednim czasie zapewnił, nie ma żadnego powodu by człowiek poprawiał Jego robotę.
No chyba że domagasz się dla człowieka praw boskich...
Zresztą to dotyczy również pytania Chestera... Człowiek nie definiuje co jest dobre a co złe. Jego wybór polega na wyborze między dobrem a złem, a Kościół ma obowiązek mówić o jednym i drugim.
|
Wt kwi 12, 2005 21:53 |
|
 |
Color
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 10:25 Posty: 254
|
Agniulka napisał(a): Tak i właśnie dlatego że Bóg to rozdzielenie w odpowiednim czasie zapewnił, nie ma żadnego powodu by człowiek poprawiał Jego robotę. Nie wydaje mi się żeby chodziło tu o poprawianie roboty Pana Boga, ale o lepsze wykorzystanie Jego daru. Zgodzisz się pewnie ze mną, że nie wszystkich Pan Bóg równo obdarował (przynajmniej z ludzkiego punktu widzenia), podobnie jest w małżeństwach: u jednych czas rozpoznania płodności nie nastręcza żadnych trudności, u innych nie jest to łatwe. Jedni posiadają taki temperament, że kilkutygodniowa abstynencja nie robi im różnicy, dla innych kilka dni to poważne wyzwanie, itd. A mimo to wszystkie katolickie małżeństwa wrzucone są do jednego wora. A że niektóre przez to cierpią? Cóż... cierpienie uszlachetnia. Agniulka napisał(a): Człowiek nie definiuje co jest dobre a co złe. Jego wybór polega na wyborze między dobrem a złem, a Kościół ma obowiązek mówić o jednym i drugim.
Niestety w historii mamy wiele przykładów na takie definiowanie, o którym piszesz. Żeby wspomnieć choćby zakaz "lichwy" - to chyba najbliższy przykład i dlatego zrozumiały dla nas.
Odnośnie Humanae Vitae - nie chce mi się tego roztrząsać. To do niczego nie prowadzi. Pytania i tak zostaną, bo HV nie daje żadnej odpowiedzi. Encyklika jedynie podaje co jest grzeszne, a co nie. Którzy małżonkowie grzeszą, a którzy "postępują godziwie".
Ale dlaczego rozdzielanie funkcji jednoczącej i prokreacyjnej jest grzeszne i skierowane przeciw Bogu, o tym Paweł VI już nie wspomina. Czyżby chodziło tylko o przestrzeganie procesów fizjologicznych pod groźbą grzechu?? Nie ma już chyba takiej dziedziny, w którą człowiek nie ingerowałby. A jednak ta ingerencja nie jest grzeszna (jak wszędzie - tu również są wyjątki, tyle że oczywiste i nie trzeba ich roztrząsać, aby je zrozumieć).
|
Śr kwi 13, 2005 8:48 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
Kto chce zrozumieć ten rozumie
|
Śr kwi 13, 2005 11:18 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|