Antykoncepcja i planowanie rodziny
Autor |
Wiadomość |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
No i wracamy o kwestii najbardziej zasadniczej.
Zaufania Bogu
|
Cz kwi 14, 2005 15:37 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Tyle tylko, że "błedy" w interpretowanu nie występują tak często, jak chciałoby Ci się wydawać, Colorze ...
|
Cz kwi 14, 2005 15:41 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
ddv163 napisał(a): Tyle tylko, że "błedy" w interpretowanu nie występują tak często, jak chciałoby Ci się wydawać, Colorze ...
No cóż - chyba, że ma się ludzi za mało inteligentnych ... 
|
Cz kwi 14, 2005 15:54 |
|
|
|
 |
Color
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 10:25 Posty: 254
|
Agniulka napisał(a): No i wracamy o kwestii najbardziej zasadniczej. Zaufania Bogu
A jednak nie wytrzymałaś  Miło, że jednak postanowiłaś kontynuować.
Zgadzam się z Tobą.
Nie ma przecież fizycznej możliwości, że w całości i w drobnych szczegółach uda nam się zaplanować swoje życie. To niemożliwe.
Nie mam przecież żadnej gwarancji, że dożyję jutra. Nie mam żadnej gwarancji, że za chwilę wyjdę z pracy i dotrę szczęśliwie do domu. Nikt nie da mi gwarancji, że zawsze będę w stanie zarobić na utrzymanie własnej rodziny.
Tutaj wręcz niezbędne jest zaufanie Panu Bogu.
Ale i współpraca.
Wspomnę przykład Wojtka z www.kosciol.pl - czy przypinasz się pasami do fotela w samochodzie, czy "ufasz" Bogu, że nie pozwoli, aby stała się Tobie jakaś krzywda? Przechodząc przez ulicę rozglądasz się na boki, czy nie?
Istnieje jednak takie ładne słowo - odpowiedzialność. I to jest chyba kluczowa sprawa.
Jak dla mnie podstawowe pytanie brzmi: gdzie znajduje się granica między wolnością i odpowiedzialnością człowieka wierzącego, a obowiązkiem posłuszeństwa wobec nauczania Kościoła?
|
Cz kwi 14, 2005 15:58 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
Color napisał(a): A jednak nie wytrzymałaś  Miło, że jednak postanowiłaś kontynuować. Zgadzam się z Tobą. Nie ma przecież fizycznej możliwości, że w całości i w drobnych ... Wspomnę przykład Wojtka z www.kosciol.pl - czy przypinasz się pasami do fotela w samochodzie, czy "ufasz" Bogu, że nie pozwoli, aby stała się Tobie jakaś krzywda? Przechodząc przez ulicę rozglądasz się na boki, czy nie? Jak dla mnie podstawowe pytanie brzmi: gdzie znajduje się granica między wolnością i odpowiedzialnością człowieka wierzącego, a obowiązkiem posłuszeństwa wobec nauczania Kościoła?
No więc właśnie się nie rozumiemy...
Zaufanie nie polega na braku odpowiedzialnośc.
Lecz na tym, że jeżeli ja zrobiłam wszystko co było w mojej mocy i co było moralnie właściwe, to resztę zostawiam Bogu.
I na tym to polega.
Jeżeli ja wiem w sumieniu, że odpowiedzialnie i solidnie przyłożyłam się do poznania swojej płodności i byłam konsekwentna w zachowywaniu się zgodnie z tym co rozpoznałam,
to jeżeli ufam Bogu to nie będę Go podejrzewała, że będzie próbował mi "podłożyć świnię"... przepraszam,  dziecko oczywiście
Jeżeli ja zrobiłam co w mojej mocy (!! trzymając się Bożych zasad a nie swoich pomysłów na zniszczenie płodności  ) to ufam Bogu, że jeżeli mimo to On pozwoli by dzieciątko się poczęło, to On się zatroszczy o to, by ono z głodu nie zginęło.
Człowiek ma obowiązek pytać o Bożą wolę w tej sprawie jak liczną rodzinę ma mieć, a nie tworzyć sobie swoją koncepcję: 2 dzieci i tyle.
|
Cz kwi 14, 2005 16:12 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Color napisał(a): Nie ma przecież fizycznej możliwości, że w całości i w drobnych szczegółach uda nam się zaplanować swoje życie. To niemożliwe. Nie mam przecież żadnej gwarancji, że dożyję jutra. Nie mam żadnej gwarancji, że za chwilę wyjdę z pracy i dotrę szczęśliwie do domu. Nikt nie da mi gwarancji, że zawsze będę w stanie zarobić na utrzymanie własnej rodziny. Tutaj wręcz niezbędne jest zaufanie Panu Bogu. Ale i współpraca. Wspomnę przykład Wojtka z www.kosciol.pl - czy przypinasz się pasami do fotela w samochodzie, czy "ufasz" Bogu, że nie pozwoli, aby stała się Tobie jakaś krzywda? Przechodząc przez ulicę rozglądasz się na boki, czy nie? Istnieje jednak takie ładne słowo - odpowiedzialność. I to jest chyba kluczowa sprawa. Jak dla mnie podstawowe pytanie brzmi: gdzie znajduje się granica między wolnością i odpowiedzialnością człowieka wierzącego, a obowiązkiem posłuszeństwa wobec nauczania Kościoła? Color ! Mieszasz coś pojęcia  Narodziny dziecka to nie żadna "krzywda" dla człowieka - często bywają powodem do radości.  Nie zapinanie się pasami (bądź też nie stosowanie leków w przypadku zagrożenia utraty zdrowia - lub też odpowiednich metod planowania rodziny w trudnej sytuacji) - jest poważnym grzechem - i to przeciwko Duchowi Świętemu "nadmierna ufnośc Bogu" - czyli mówiąc inaczej - wystawianie Pana Boga na próbę. Nie jest wystawianiem Pana Boga na próbę podjęcie niezbędnych sposobów dla (w tym przypadku) - planowania rodziny) lub w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia dziecka lub matki. Kościół nie zaprzecza konieczności leczenia chorego, zapinania pasów bezpieczeństwa w samochodzie - czyni wręcz odwrotnie. Takie sugestie są bardzo nie na miejscu ... Rzecz tylko w tym, że w Twoim przekonaniu metody naturalne są "nieskuteczne". I na tej podstawie opierasz całą swoją "filozofię" I próbujesz w ten sposób podważać nauczanie Kościoła - mieszając na dodatek pojęcia.  Wbrew faktom  czy słusznie  ? Ja tymczasem mam swoje doświadczenia - jak się to mówi "z niejednego pieca chleb jadłem" ... Zauważ, że - jeszcze na tym forum - pisałem: Cytuj: (...) Oraz rozluźnienie stanowiska KK w sprawach nieco mniejszej wagi, takich jak: - dopuszczenie (przynajmniej raz w roku) do Spowiedzi Św. Małżonków z rodzin rozbitych - po to, by ci ludzie nie czuli się wyrzuceni poza nawias Kościoła. Przynajmniej do czasu, gdy uda się opanować skalę rozpadu naszych rodzin. - dopuszczenie (warunkowe) do stosowania niektórych środków antykoncepcyjnych - takich, które nie są środkami wczesnoporonnymi i są w miarę nieszkodliwe dla zdrowia (dopuszczenie to mogło by mieć formę przeklasyfikowania ciężaru grzechu na chocby na zasadzie "grzech lekki"). Niestety - większość Wiernych i tak je stosuje. I to "na ślepo". Zaś zakaz ich stosowania jest jednym z poważniejszych powodów do ataków na Kościół i narzekania "na Kler".(To tylko pozorna niekonsekwencja z mojej strony), (...)
viewtopic.php?p=4989#4989wiadomość: Wysłana: Czw Paź 09, 2003
Twój post sprowokował mnie do wyznań, których nie cierpię - moją jednak tajemnicą pozostanie, czy całość dotyczy bezpośrednio mnie - czy też osoby, którą doskonale znam. Cała sprawa jednak jest [b]autentyczna W tej chwili jestem gorącym zwolennikiem metod NPR. A to dlatego, że w moim życiu sam przekonałem się o słuszności nauczania Kościoła Po prostu - nazbyt dobrze "na własnej skórze" przekonałem się o tym, czym tak naprawdę jest antykoncepcja  Też wydawało nam się niegdyś, że "Kościół w sprawach seksu głupio mówi" i tak dalej - znam ten sposób myślenia aż za dobrze Wydawało nam się tak do czasu, gdy okazało się, że przezerwatywa to dość stresujacy środek - ciągle trzeba było "uważać". A bo to sie zsunie a to chwila nieuwagi, rozluźnienia - może się skończyć poczęciem. Przydałoby się ją czymś "wzmocnić" - zatem prezerwatywa ze środkiem plemnikobójczym. Skończyło się to objawami poronienia w dość wczesnej fazie i rozregulowaniem cyklu. Zatem - "hormonalna" - przecież to tylko nie dopuszczenie plemnika do zagnieżdżenia ... Silne objawy uczulenia i dalsze rozregulowanie cyklu Po drugiej zmianie tabletek (zbyt silna dawka lub zastosowany niewłaściwy środek) - rezygnacja. Dalsza droga poszukiwań - pomogła mi w tym dyskusja z pewnym adwersarzem na tym forum. Metody NPR - wdrażane strasznie powoli, stopniowo (też wspomaganej "na początek" prezerwatywą (lecz już bez środków plemnikobójczych i stopniowe odchodzenie od niej) - głównie na skutek wpajanych nam od dawna przekonań o "nieskuteczności" i "niepraktyczności" (niewygodzie) metod NPR. Metoda Roetzera okazała sie prostsza w zastosowaniu niż mogłoby się na pozór wydawać, objawy chorobowe zaczynają ustępować, cykle normować a my odzyskujemy radość współżycia ...
Zatem - proszę zastanowić się : Czy warto:co: Czy warto stosować antykoncepcję - równie zawodną jak metody NPR a na dodatek niszczące zdrowie i radość ze wspólnej bliskości  Czy warto to robić  W imię czego Pozornej "wygody" czy też "bo tak jest modnie" 
Przy podejmowaniu współżycia zawsze należy liczyć się z możliwością poczęcia - niezależnie od stosowanej metody "zabezpieczenia". To jest właśnie ta "otwartość na życie" o której mówi Kościół A mówi o tym dlatego, by "antykoncepcja" nie przerodziła się w aborcję. Jak cienka jest granica pomiędzy środkami antykoncepcyjnymi a wczesnoporonnymi - niech świadczy choćby fakt, że środek "plemnikobójczy" NONOKSYNOL-9 jes środkiem mającym pewne działanie wczesnoporonne. Wystarczy również spojrzeć na rady w portalach promujących antykoncepcję - co robić "w sytuacji awaryjnej", gdy doszło do poczęcia - najczęściej promuje się pigułkę "po" (poronną). Dalszym krokiem jest już promowanie czystej aborcji  Jeżeli zatem decydujesz się na współżycie - tozdaj sobie sprawę z konsekwencji, jaką Twój krok niesie ze sobą. Po to, byś nie stał się przyczyną mordu - na własnym, bezbronnym dziecku. To również mówi kościelna nauka o "otwartości na życie". A nie o"nieskuteczności" metod NPR
Radzę zatem - na podstawie choćby własnych doświadczeń - nad przemyśleniem kroku - nad zasadnością nauczania Kościoła - zanim zdecydujesz się na zastosowanie antkoncepcji -Czyrzeczywiście jest ona tak "nieżyciowa" jak próbuje sie nam wmawiać
|
Cz kwi 14, 2005 21:50 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
1Mozesz wiedziec w sumieniu ze si starałaś ale nie wiesz czy zrobiłaś to dobrze.A Stawką jest zycie twojego dziecka!!
2a Powtarzam ze nie zyjemy w ogrodzie Eden!!!
2b. Dalej nie widzę dowodow ze zakaz stosowania antykoncepcji jest Bozym zakazem.
Twoje porownanie do przerabiania płuc na skrzela jest nietrafione. Przerabianiem pluc na skrzela byłoby np wszczepienie macicy facetowi (Była taka komedia kiedyś  ).
Antykoncepcja to jest raczej uzywanie sprzętu do nurkowania...
Cytuj: Jeżeli ja zrobiłam co w mojej mocy ( trzymając się Bożych zasad a nie swoich pomysłów na zniszczenie płodności ) to ufam Bogu, że jeżeli mimo to On pozwoli by dzieciątko się poczęło, to On się zatroszczy o to, by ono z głodu nie zginęło 1Skąd tyle rodzin wielodzietnych zyjących w biedzie? Jesli Bog sie troszy to czemu jeszcze dopuszcza (przypadki autentyczne, znane mi osobiscie) aby to dzieciatko urodziło sie chore?? Cytuj: Człowiek ma obowiązek pytać o Bożą wolę w tej sprawie jak liczną rodzinę ma mieć, a nie tworzyć sobie swoją koncepcję: 2 dzieci i tyle .
Kawł o księdzu w czasie powodzi wszyscy zapewne znają, wiec nie będe przytaczać....
|
Cz kwi 14, 2005 22:03 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
Widzę że nie zrozumiałaś więc nie będę nic nowego dopisywać.
Powtórzę się tylko po raz setny, że o kwestii zagrożenia życia dziecka wypowiadałam się osobno. Nie próbuj po raz niewiadomo który robić reguły z jednego przypadku
_________________ TE DEUM LAUDAMUS !
|
Cz kwi 14, 2005 22:07 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Efka !
Masz coś przestarzałe dane - przynajmniej o jakieś ... trzydzieści lat
(jeśli nie więcej).
Niepełnosprawne dzieci rodzą się - niezależnie od statusu materialnego ich rodziców i stosowanych metod antykoncepcji.
Robisz sobie zatem jawne kpiny czy tylko udajesz niewiniątko ? 
|
Cz kwi 14, 2005 22:20 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
ddv163 napisał(a): Efka ! Masz coś przestarzałe dane - przynajmniej o jakieś ... trzydzieści lat  (jeśli nie więcej). Niepełnosprawne dzieci rodzą się - niezależnie od statusu materialnego ich rodziców i stosowanych metod antykoncepcji. Robisz sobie zatem jawne kpiny czy tylko udajesz niewiniątko ? 
Ddv!
to chyba ty robisz sobie jawne kpiny? Bo chyba wiesz jak bardzo wzrasta ryzyko urodzenia dziecka z wadą genetyczną u kobiet po 40stym roku życia? A przykłady ze własnie w tym wieku( pogranicze menopauzy )skutecznosc NPR moze być obnizona przytaczałam i ja i color...
Wiem wiem Agniulko, ze w tym przypadku pewnie by spowiednik dopuścił antykoncepcję. Jednak niektóre autorytety (vide artykuł [ks??] dr Katalo) tak niezachwianie wypowiadają sie o bardzo wysokiej skutecznosci NPR ze mozna w to bezkrytycznie uwierzyć 
|
Cz kwi 14, 2005 23:00 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
I dlatego że istnieje jakieśtam ryzyko, to trzeba koniecznie uniemożliwić Bogu ewentualne danie nam jeszcze jednego dziecka.
A co tam. Olać co On zamierza, czym On chce nas uszczęśliwić. My mamy stuprocentowe metody które Mu to uniemożliwią
To ja też zaryzykuję zwierzenie
Gdyby moi rodzice zdecydowali się jeszcze zaryzykować... to im byłoby teraz lżej na sercu a ja nie stałabym przed poważnym dylematem życiowym
A tak mimo stosowania jedynie kalendarzyka (nawet nie NPR'u) jestem jedynaczką...
_________________ TE DEUM LAUDAMUS !
|
Cz kwi 14, 2005 23:17 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
|
Cz kwi 14, 2005 23:18 |
|
 |
Color
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 10:25 Posty: 254
|
Agniulka napisał(a): eżeli ja zrobiłam co w mojej mocy ( trzymając się Bożych zasad a nie swoich pomysłów na zniszczenie płodności ) to ufam Bogu, że jeżeli mimo to On pozwoli by dzieciątko się poczęło, to On się zatroszczy o to, by ono z głodu nie zginęło. Znów mocne słowa: "niszczenie płodności"... Agniulko nie rozmawiamy o sterylizacji... Dlaczego nie pójść dalej i nie stosować w ogóle żadnych metod kontroli poczęć? Po prostu zaufać Bogu. Spróbuj odnieść się do słów Wojtka: Cytuj: Jeżeli prawdą jest, że Pan Bóg decyduje o liczbie potomstwa, to przestańmy go poprawiać metodami nawet naturalnymi. A jeśli Pan Bóg zaprasza człowieka do współudziału w tym planowaniu to metoda jest kwestią techniczną. Istotą sprawy jest pytanie, CZY człowiek ma prawo wpływać na liczbę swego potomstwa, a nie JAK ma to robić. Agniulka napisał(a): A co tam. Olać co On zamierza, czym On chce nas uszczęśliwić. My mamy stuprocentowe metody które Mu to uniemożliwią Zdaje się, że to właśnie NPR ze swoją skutecznością zbliża się do 100%. Żadna inna metoda nie jest tak skuteczna. No, może z wyjątkiem hormonalnej, ale ona jest szkodliwa więc nie można jej brać pod uwagę. ddv163 napisał(a): ddv163 napisał(a): Tyle tylko, że "błedy" w interpretowanu nie występują tak często, jak chciałoby Ci się wydawać, Colorze ... No cóż - chyba, że ma się ludzi za mało inteligentnych ...  Ludzie Trzeciego Świata, wśród których propagowane było NPR (ponoć z zadowalającym skutkiem) to chyba nie sami nobliści? Dzięki ddv163 za świadectwo. Teraz pełniej rozumiem skąd u Ciebie takie twarde obstawanie przy zdrowotnych aspektach antykoncepcji (nawet jeśli nie jest to Twoje świadectwo). Gdzie ja napisałem, że narodziny dziecka to krzywda dla człowieka? Znam kilka małżeństw, które nie mogą mieć dzieci i cierpią z tego powodu. ddv163 napisał(a): Rzecz tylko w tym, że w Twoim przekonaniu metody naturalne są "nieskuteczne
Zdaje się, że nie tylko w moim
Moja "filozofia" opiera się na innych podstawach. Wcale nie na skuteczności NPRu. Wątpliwości są natury bardziej podstawowej: dlaczego antykoncepcja jest grzechem ciężkim? To nie jest tylko zwykły brak ufności nauczaniu Kościoła, tylko (póki co) niemożność znalezienia logicznych i gruntownych podstaw tej nauki.
Bardziej zgadzam się w tej chwili ze słowami J. Gowina (podawałem linka) - Kościół powinien propagować NPR pokazując jednocześnie, że antykoncepcja w jakiś tam sposób okrawa miłość małżonków z części swojego piękna, ale nie w sposób kategoryczny jej zakazywać (pod karą grzechu ciężkiego). I to w każdym przypadku!
|
Pt kwi 15, 2005 9:56 |
|
 |
chester
Dołączył(a): So lut 26, 2005 22:56 Posty: 270
|
Cytuj: Bardziej zgadzam się w tej chwili ze słowami J. Gowina (podawałem linka) - Kościół powinien propagować NPR pokazując jednocześnie, że antykoncepcja w jakiś tam sposób okrawa miłość małżonków z części swojego piękna, ale nie w sposób kategoryczny jej zakazywać (pod karą grzechu ciężkiego). I to w każdym przypadku!
Podpisuje sie pod tymi slowami  !! wszystkimi konczynami
Latwo jest zakazywac ale sprawic zeby ludzie sluchali tego zakazu - to jest juz sztuka. Kosciol powinnien w inny sposob nauczac o antykoncepcji bo jak na razie nic one dobrego nie przynosza.
|
Pt kwi 15, 2005 10:48 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
Cytuj: Kosciol powinnien w inny sposob nauczac o antykoncepcji bo jak na razie nic one dobrego nie przynosza.
mozesz swoje stwierdzenie uzasadnic?
gdyby nie taka byla nauka Kosciola, gdyby nie traktował tego jako grzech cieżki - mnie przynajmniej nie zmusiłoby to do zastanawiania sie nad tym i do tej pory pewnie stosowalibyśmy z mezem jakąś formę antykoncepcji...
ludzie z natury swej są leniwi i wolą iść na minimalizm, do maksymalizmu trudno ich namówić 
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Pt kwi 15, 2005 11:39 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|