Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 04, 2025 9:32



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 26 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Jak żyć bez unieważnienia?! Czy szukać innego wyznania? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt cze 09, 2009 21:42
Posty: 13
Post Jak żyć bez unieważnienia?! Czy szukać innego wyznania?
Wpadłem w poważne duchowe tarapty :(

Moja była (cywilnie) żona robi wszystko abyśmy nie dostali unieważnienia. Jej na tym nie zależy i robi mi w ten sposób na złość bo wie jakie to jest dla mnie ważne. Każdy argument w sądzie jest przez nią obalany za pomocą kłamstw. Wciąga w to świadków i odpowiedzi obrońcy węzła i sądu są negatywne.

Jak mam z tym życ? Co mam zrobić? Żona świadomie blokuje mi możliwość założenia nowej chrześcijańskiej rodziny.

Czy powinienem zacząć szukać innego wyznania, które mnie przyjmie? Czy może istnieje prawo kanoniczne, które zadziała w takiej sytuacji?


Wt cze 09, 2009 23:48
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Mam wrażenie że robisz sobie żarty... Wybacz jeśli to zbyt pochopne, ale z tego co piszesz wynika niezbyt poważne podejście do sprawy, choć rozumiem że emocje grają tu poważną rolę.

Z tego co wiem unieważnienie w Kościele to stwierdzenie że małżeństwo od początku nie było ważne. A Ty trsktujesz to bardziej jak rozwód, nie udało nam się tutaj, to dostane "rozwód kościelny" i pójdę gdzie indziej.
Jaki sąd masz na myśli, bo to brzmi jakby sąd cywilny dawał wam unieważnienie...
Sprawa jest o tyle prosta że albo jest powód do unieważnienia, albo go nie ma, więc wasze małżeństwo jest ważne i to się nie zmieni. Różnica polega tylko na tym że jedo z was lub oboje złamało przysięge którą oboje sobie składaliście. Czy to już nie ma dla was żadnego znaczenia? To była tylko tradycja, bo tak wszyscy robią?

Dziwnym jest też że myślisz o zmienie wyznania. Albo poważnie traktujesz swoje bycie w Kościele, albo szukasz tego co Ci w danej chwili odpowiada. Rozumiem przykrą sytuację, zawód itd. Ale to nie uprawnia do błędnego rozumienia istoty sakramentu.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Śr cze 10, 2009 0:50
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt cze 09, 2009 21:42
Posty: 13
Post 
Tak, emocje, a raczej rozgoryczenie bezsilnością gra tu rolę. Wg opinii, których zasiągnąłem w Kurii w naszym przypadku jest więcej niż jeden powód na unieważnienie małżeństwa ale żaden z nich nie będzie mógł być wziąć pod uwagę jeżeli obie strony nie zeznają zgodnie. W naszym przypadku przywołałem obydwa powody i w obu przypadkach żona świadomie zanegowała.

Doszukujesz się słów "rozwód kościelny" ale uwierz mi, że zdaje sobie sprawę, że takie coś nie istnieje i nie tu tkwi problem. Piszesz o Sądzie Cywilnym, a dobrze wiesz, że chodzi o Sąd Metropolitański. Nie traktuj proszę mojej wypowiedzi jako prowokacji.

"Sprawa jest o tyle prosta że albo jest powód do unieważnienia, albo go nie ma"

A jednak sprawa nie jest taka prosta. Bo powody są ale nie moga być uznane bo występuje konflikt zeznań, a dla Sądu (Metropolitalnego) waga naszych zeznań jest równa.

"Różnica polega tylko na tym że jedo z was lub oboje złamało przysięge którą oboje sobie składaliście. Czy to już nie ma dla was żadnego znaczenia? "

Zdajesz sobie sprawię, że nie ma możliwości złamać tej przysięgi jednostronnie? Nie można być z kimś związanym bez jego zgody - takie sprawy kończą się ustaleniem zakazu zbliżania się do osoby o czym miałem okazję się dowiedzieć od prawnika żony...

Zmiana wyznania jest myślą o ucieczce, a ja nie lubię uciekać. Jeżeli Kościół zna rozwiązanie mojego problemu to nie ma rzeczy, która przeszkodzi mi z niego korzystać.

Moje pytanie jest jak żyć? Co mam zrobić? Nie pytam jak unieważnić małżeństwo - pytam jak mam spędzić resztę życia bo jestem w punkcie, z którego nie ma rozsądnego wyjścia...


Śr cze 10, 2009 18:14
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 12:10
Posty: 1239
Post 
Cytuj:
Żona świadomie blokuje mi możliwość założenia nowej chrześcijańskiej rodziny.

no kawal jędzy z tej kobiety musi być; blokować rozwój duchowy jej sie zachciewa.


Śr cze 10, 2009 18:34
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz kwi 09, 2009 14:43
Posty: 184
Post 
Cytuj:
pytam jak mam spędzić resztę życia bo jestem w punkcie, z którego nie ma rozsądnego wyjścia...

Znając życie duzo osób zaporponuje celibat czyli de facto nie rozwiąże problemu i na dodatek zasmieci temat.
Najlepiej żyj sam, albo z inną kobieta jeśli chcesz. Nie musisz żyć zgodzie z kościołem, jeśli Ci przeszkadza. Zyj w zgodzie z Bogiem :) A po czasie Twoja była żona pewnie się opamięta i w efekcie dopuści do unieważnienia.


Śr cze 10, 2009 18:37
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt cze 09, 2009 21:42
Posty: 13
Post 
Awa napisał(a):
Cytuj:
Żona świadomie blokuje mi możliwość założenia nowej chrześcijańskiej rodziny.

no kawal jędzy z tej kobiety musi być; blokować rozwój duchowy jej sie zachciewa.


Tutaj przemawia tylko zazdrość. Małżeństwo rozpadło się między innymi z powodu jej niedojrzałości i chęci korzystania z życia. Okres przedmałżeński to okres spędzony pod kontrolą rodziców - byliśmy młodzi, a ja byłem jej odskocznią od rodziców - wtedy była szczęśliwa - to była jej rozrywka. Po ślubie, rodzice przestali ją kontrolować, a dziewczyna poczuła wiatr w żaglach i delikatnie mówiąc chciała nadrobić stracone młodzieńcze lata na do niczego nie prowadzących romansach. W końcu całkowicie się wyprowadziła do kochanka.

Mineło kilka lat, a żona nadal nie może sobie znaleść tego odpowiedniego kiedy ja jestem od 4 lat z tą samą dziewczyną, którą krzywdze bo nie możemy założyć rodziny - ale cały czas jest nadzieja.

Moja żona nie może tego przeżyć, że ona nie może sobie ułożyć życia i skupia się na tym żeby i moje się nie ułożyło :-(


Śr cze 10, 2009 18:46
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt cze 09, 2009 21:42
Posty: 13
Post 
oredaktor napisał(a):
Cytuj:
pytam jak mam spędzić resztę życia bo jestem w punkcie, z którego nie ma rozsądnego wyjścia...

Znając życie duzo osób zaporponuje celibat czyli de facto nie rozwiąże problemu i na dodatek zasmieci temat.
Najlepiej żyj sam, albo z inną kobieta jeśli chcesz. Nie musisz żyć zgodzie z kościołem, jeśli Ci przeszkadza. Zyj w zgodzie z Bogiem :) A po czasie Twoja była żona pewnie się opamięta i w efekcie dopuści do unieważnienia.


Tak jak piszesz - celibat to nie jest rozwiązanie problemu bo z punktu widzenia człowieczeństwa blokuje rozwój gatunku, a z punktu widzenia Kościoła pomniejsza jego wspólnotę. A z mojego punktu widzenia, skazuje mnie na drogę bez możliwości wyboru.

Chciałbym żyć zgodnie z Kościołem - dlatego szukam w nim pomocy i rozwiązania mojego problemu.

Liczę na to, że kiedy ona sobie ułoży życie to też jej będzie zależało na tym aby unieważnić nasze małżeństwo ale boje się, że wtedy będzie ona niewiarygodna przed Sądem Metropolitalnym bo powracając do akt sprawy będzie miała sprzeczne zezniania z samą sobą...


Śr cze 10, 2009 18:51
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz kwi 09, 2009 14:43
Posty: 184
Post 
Cytuj:
ale boje się, że wtedy będzie ona niewiarygodna przed Sądem Metropolitalnym bo powracając do akt sprawy będzie miała sprzeczne zezniania z samą sobą...


Jak dojrzeje do powiedzenia prawdy to chyba zwróci uwagę na fakt, że wcześniej kłamała z tych czy innych powodów.
Ale mniejsza o to, bo poprosiłeś o pomoc na forum katolickim czyli zasięgnąłeś rady w wspólnocie kościoła. Błąd. Pomoc kościoła w Twoim wypadku, będzie się ograniczać do utrzymywania Cię w czystości a juz ustaliliśmy, że to do kitu rozwiązanie ;)
Poszukałbym na Twoim miejscu sposobu na przekonanie Twojej byłej żony by jednak umozliwiła Ci unieważnienie. [...] jak sam zauważyłeś, to jest forum katolickie - pędziwiatr


Śr cze 10, 2009 19:54
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt cze 09, 2009 21:42
Posty: 13
Post 
oredaktor napisał(a):
Cytuj:
Poszukałbym na Twoim miejscu sposobu na przekonanie Twojej byłej żony by jednak umozliwiła Ci unieważnienie. [...]p


Podpowiedz chociaż co googlać bo szczerze to nie mam pojęcia o czym piszesz - o jakich technikach. Nie mamy ze sobą kontaktu od 5 lat - widzimy się na papierze (min w Sądzie M.) - każda próba kontaktu (telefon/sms/email) została wykorzystana przez nią jako dowód w jakiejś sprawie czy to cywilnej czy kościelnej.


Śr cze 10, 2009 20:25
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz kwi 09, 2009 14:43
Posty: 184
Post 
w takim razie musisz pogodzić się z faktem, ze kościół nie bardzo zaakceptuje fakt, że żyjesz z inna kobietą niż tą która poślubiłeś w kościele. Zdaje mi się, że zamiana wyznania nie będzie ncizym złym ;) Nawet Piłsudski tak robił :D


Cz cze 11, 2009 9:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
oddalony
Rozumiem że to rzecz skomplikowana, wybacz zatem za zbyt trwarde potraktowanie Twojej osoby. Rzecz w tym że zmiana wyznania jest bezcelowa. Albo trzymasz się jednych i tych samych zasad, albo zmieniasz wedle potrzeby, nawet jeśli jest to tak boląca sytuacja. Ja jestem też człowiekiem, wiem że życie potrafi dopiec, więc rozumiem, ale nie mogę usprawiedliwić i poprzeć. Jeśli dla ukojenia sumienia chcesz zmienić wyznanie, to lepiej oszczędzić sobie problemów, bo taka zmiana nic u Boga nie znaczy, przysięga pozostaje przysięga, sakramentu cofnąć się nie da, a jedynie na co można liczyć to że tutaj zwycięży prawda. Nie wiem jaka jest wasza sytuacja, czemu, kto pierwszy zaczął, więc pozostaje mi ufać że sąd kościelny wie co robi.

Co do Twojego pytania, to sądzę że powinieneś pogadać z osoba duchowną, oczekiwać że wskaże Ci drogę, może są jakieś miejsca, organizacje które skupiają się na problemach które Ty przeżywasz. I też warto odkryć miłośc Boga, bo jak widać, nawet żona (jeśli faktycznie jest tak dużo jej winy w tym) może nie być oparciem, ale na Bogu napewno się nie zawiedziemy.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Cz cze 11, 2009 11:49
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt cze 09, 2009 21:42
Posty: 13
Post 
WIST napisał(a):
Rzecz w tym że zmiana wyznania jest bezcelowa. Albo trzymasz się jednych i tych samych zasad, albo zmieniasz wedle potrzeby, nawet jeśli jest to tak boląca sytuacja.


Zmiana wyznania jest ostatnią rzeczą, którą chciałbym zrobić. Szczerze mówiąc nie zdawałem sobie sprawy, że Kościół nie ma rozwiązania mojego problemu. Żyłem człowiek nie ma szans z konfrontacji z Bogiem i Kościołem - a tu się okazuje, że z łatwością może manipulować życiem drugiego człowieka w stosunkach do Kościoła

WIST napisał(a):
jedynie na co można liczyć to że tutaj zwycięży prawda. Nie wiem jaka jest wasza sytuacja, czemu, kto pierwszy zaczął, więc pozostaje mi ufać że sąd kościelny wie co robi.


Dla Sądu Kościelnego nie ma znaczenia kto pierwszy zaczął i co się stało - po Ślubie... liczy się tylko moment zawarcia małżeństwa. Sąd Kościelny zakłada, że zeznając mówi się prawdę, a na koniec Sąd Kościelny nie orzeka czyja jest wina tylko czy małżeństwo jest ważne czy nie.

Załącznikiem do mojego pytania JAK ŻYĆ, jest pytanie Co mam zrobić żeby prawda zwyciężyła? - Siedzenie z założonymi rękami, doszukiwanie się winy w nieskuteczności Sądu nic nie da...

Cytuj:
Co do Twojego pytania, to sądzę że powinieneś pogadać z osoba duchowną, oczekiwać że wskaże Ci drogę, może są jakieś miejsca, organizacje które skupiają się na problemach które Ty przeżywasz. I też warto odkryć miłośc Boga, bo jak widać, nawet żona (jeśli faktycznie jest tak dużo jej winy w tym) może nie być oparciem, ale na Bogu napewno się nie zawiedziemy.


Rozmawiałem wielokrotnie - każda rozmowa kończyła się na podobnych co Twoje słowa... Problem jest tak duży, że tylko w Bogu nadzieja na pomoc.

Sytuacja jest wynikiem czynów, i wymaga czynów do jej rozwiązania. Wiem, że bez pomocy Boga nie będzie to możliwe. Ale na razie żaden duchowny, ani sam Bóg nie naprowdził mnie na drogę czynów, które powinienem wypełnić.

Także podtrzymuje pytanie: Jak żyć i co robić?


So cze 13, 2009 10:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 31, 2008 22:30
Posty: 1191
Post Re: Jak żyć bez unieważnienia?! Czy szukać innego wyznania?
oddalony napisał(a):
Czy powinienem zacząć szukać innego wyznania, które mnie przyjmie?

Czy Kościół jakoś Cię odrzucił?
Moim zdaniem stawiasz się nieco w świetle pokrzywdzonego - takie wrażenie odniosłem po przeczytaniu Twoich postów. Prawdą jest, że sam przyszedłeś, powiedziałeś: 'ta i żadna inna' - całkiem świadomie i dobrowolnie - nie możesz zwalać winy na Kościół, że tamte słowa wziął na serio.

z modlitwą,
pozdrawiam :)

_________________
O Tobie mówi serce moje;
szukaj Jego oblicza...


So cze 13, 2009 16:55
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt cze 09, 2009 21:42
Posty: 13
Post Re: Jak żyć bez unieważnienia?! Czy szukać innego wyznania?
kastor napisał(a):
Czy Kościół jakoś Cię odrzucił?


Nie (mam nadzieję).

kastor napisał(a):

kastor napisał(a):
Moim zdaniem stawiasz się nieco w świetle pokrzywdzonego - takie wrażenie odniosłem po przeczytaniu Twoich postów. Prawdą jest, że sam przyszedłeś, powiedziałeś: 'ta i żadna inna' - całkiem świadomie i dobrowolnie - nie możesz zwalać winy na Kościół, że tamte słowa wziął na serio.


Tak, czuję się pokrzywdzony, ale nie przez decyzję, której nie żałuję i w tamtych okolicznościach jeszcze raz bym przyznał "ta i żadna inna". Czuję się pokrzywdzony przez bezradność prawa katolickiego w opisanej przeze mnie powyżej sytuacji.

Ponawiam pytanie: Jak żyć i co robić? - bo jak na razie otrzymuję same wymijające odpowiedzi nawiązujące do faktów, których ani ja ani Kościół nie zmieni.


N cze 14, 2009 10:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Cytuj:
Zmiana wyznania jest ostatnią rzeczą, którą chciałbym zrobić. Szczerze mówiąc nie zdawałem sobie sprawy, że Kościół nie ma rozwiązania mojego problemu. Żyłem człowiek nie ma szans z konfrontacji z Bogiem i Kościołem - a tu się okazuje, że z łatwością może manipulować życiem drugiego człowieka w stosunkach do Kościoła

Twoja postawa jest dziwna, zakładam jednak że wynika z cierpienia jakie przeszedłeś. Natomiast co ma oznaczać że Kościół nie ma dla Ciebie rozwiązania? Ja nie znam Twojej sytuacji, więc nie mówie że kłamiesz, ale też nie wiem na ile kto zawinił i co władze duchowne mogą uczynić. Wiesz, problem w tym że często zgłaszają się na tym forum ludzie z danym problemem. I każdy z nas chciałby jakoś pomóc, ale szczątkowe opisy sytuacji na to nie pozwalają. Skoro władze duchowne wiedzą wszystko, a proces nadal musi trwać, to co my możemy poradzić. Ja ze swojej strony rozumiem swoista desperacje aby zmienić wyznanie, ale nie mogę tego usprawiedliwić. Jeszcze raz zatem pytam, chcesz żyć z Bogiem, czy jedynie ułatwić sobie życie, bo taka zmiana ewidentnie wiąże się z pewną wygodą, oczywiście w kontekście tej trudnej sytuacji.

Dla Sądu Kościelnego nie ma znaczenia kto pierwszy zaczął i co się stało - po Ślubie... liczy się tylko moment zawarcia małżeństwa. Sąd Kościelny zakłada, że zeznając mówi się prawdę, a na koniec Sąd Kościelny nie orzeka czyja jest wina tylko czy małżeństwo jest ważne czy nie.

Cytuj:
Załącznikiem do mojego pytania JAK ŻYĆ, jest pytanie Co mam zrobić żeby prawda zwyciężyła? - Siedzenie z założonymi rękami, doszukiwanie się winy w nieskuteczności Sądu nic nie da...

Czy ten proces się zakończył? Czy nie ma świadków którzy mogliby Cie poprzeć?

Jeśli nikt nie umie pomóc Ci, to faktycznie pozostaje tylko Bóg (powinien być od początku pomocą). Naprawdę współczuje Ci i życzę aby się to wszystko ułożyło. Ja znam sytuacje gdzie nie ma alternatywy i wtedy po prostu się żyje dalej. Dbaj o tą relacje którą masz, staraj się aby żyć po bożemu i poczekaj jeszcze trochę, bo jak rozumiem sprawa trwa.
Zmiana wyznania jest jak dla mnie oszukiwaniem samego siebie i równie dobrze mógłbyś dać sobie spokój z wiarą, tylko wziąć cywilny ślub z nową osobą. Dla mnie efekt jest ten sam, więc nie tędy droga.

_________________
Pozdrawiam
WIST


N cze 14, 2009 15:34
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 26 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL