Psychiczna niezdolność do zawarcia małżeństwa?
Autor |
Wiadomość |
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
Re: Psychiczna niezdolność do zawarcia małżeństwa?
Joda napisał(a): Nie chcesz potomstwa? To nie pakuj się w małżeństwo i nie unieszczęśliwiaj kogoś swoją osobą.
Nieprawda, że nie chcę potomstwa. Ja tylko nie akceptuję ryzyka nieplanowanego poczęcia, że w każdym momencie trwania małżeństwa śpiąc z mężem w jednym łózku mogę obudzić się w nieplanowanej ciąży. A wydaje mi sie, że skrzywdziłabym go i unieszczęśliwiła gdybym na miesiąc przed ślubem wszystkim rzuciła. To już za pozno na zmianę decyzji.
|
Śr kwi 18, 2012 6:35 |
|
|
|
|
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
Re: Psychiczna niezdolność do zawarcia małżeństwa?
No tak, lepiej za rok zgłosić się do sądu biskupiego w sprawie stwierdzenia nieważności.
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
Śr kwi 18, 2012 6:50 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Re: Psychiczna niezdolność do zawarcia małżeństwa?
Czekajcie. Psychiczna zdolność do zawarcia małżeństwa to nie jest próg nie do pokonania. Trzeba wiedzieć, czego wymaga małżeństwo, chcieć to wypełnić i być w stanie to wypełnić. Jeśli taka jest opinia psychologa nie ma się czego czepiać. Jeśli jest prawdopodobne, że taka zdolność jest, można małżeństwo zawierać. Dopóki się nie udowodni czegoś innego małżeństwo należy uważać za ważne i tak postępować. Natomiast realnie widzę możliwość powstania problemów. I nie tylko z Twojej strony. Opisujesz swojego narzeczonego jako człowieka mocno zależnego od zdania rodziców. Tymczasem małżeństwo wymaga mentalnego oderwania się od rodziców i budowania własnej rodziny. Zbyt wielka zależność psychiczna może być powodem niezdolności do budowania wspólnoty małżeńskiej. Nie twierdzę, że tak jest. Mówię, co mnie niepokoi. Obawiam się (mogę się bardzo mylić) że akurat w kwestiach dotyczących seksualności jest w rodzinie w którą wchodzisz sporo obaw. Wydaje mi się, że jest między wami porozumienie dotyczące kwestii współżycia i chyba po obu stronach jest sporo lęku i poczucia "nieprzyzwoitości". To trudne, zwłaszcza że może się zmieniać. Niekoniecznie u Was obojga równolegle. Piszesz, że się "przyzwyczaisz" do współżycia. Jakby to miał być przykry obowiązek, nie coś budującego jedność. Nie rozumiem stwierdzenia, że spanie w jednym łóżku z mężem może skutkować ciążą. Do ciąży trzeba współżycia, które wymaga wolnej decyzji obu stron. Możesz powiedzieć "nie". Mąż może powiedzieć "nie". Nieuszanowanie tego "nie" byłoby formą gwałtu. Czymś, co także w małżeństwie jest całkowicie niemoralne. W końcu: zastanawiasz się nad zerwaniem, bo boisz się zmiany w życiu i nowych ról, czy faktycznie masz wątpliwości co do samego małżeństwa jako drogi dla siebie lub co do mężczyzny, którego wybierasz? Lęk jest - wydaje mi się - czymś normalnym, tylko zwykle pokrywa go zakochanie i nadzieja. Wątpliwości mnie niepokoją. Czy w tej chwili również powiedziałabyś "tak"? Gdybyś była na początku tej drogi? Jeśli tak, idź nią. Jeśli nie, jeśli tylko niechęć do sprawienia przykrości Cię do podtrzymania decyzji skłania, trzeba zapytać, czy decyzję podejmujesz dobrowolnie. Czy lęk przed sprawieniem przykrości i reakcjami bliskich nie jest dla Ciebie przymusem? Decyzji jeszcze nie podjęłaś. Podejmiesz dopiero za miesiąc. W ogóle: wszystkiego dobrego na nowej drodze życia
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Śr kwi 18, 2012 9:33 |
|
|
|
|
Aditu
Dołączył(a): Pn lut 20, 2012 22:55 Posty: 414
|
Re: Psychiczna niezdolność do zawarcia małżeństwa?
Akacjo, to bardzo dobre jest, że tak poważnie do tego podchodzisz i chcesz jak najlepiej sie przygotować do ślubu. jednak wydaje mi się, że najważniejsze jest przygotowanie między Tobą a Twoim narzeczonym. Chodzi mi o to, że zamiast tracic czas na spory podczas nauk przedmałżeńskich powinniście jak nawięcej rozmawiać ze swoim narzeczonym, jak najwięcej rzeczy ustalić. Rozmowy nie unikniecie, a lepiej teraz niż po ślubie. Poza tym nie możesz myśleć, że teraz juz za późno żeby odwołać (w razie czego). Nigdy nie jest za późno, dopóki nie padnie sakramentalne "Tak". Najważniejsze, żebys była pewna, że chcesz tego ślubu, że chcesz aby Twój narzeczony został Twoim mężem i że zgadzacie się w kwestiach najistotniejszych.
|
Śr kwi 18, 2012 10:51 |
|
|
jesienna
Dołączył(a): N sie 28, 2011 11:55 Posty: 2016
|
Re: Psychiczna niezdolność do zawarcia małżeństwa?
Im bardziej Cię czytam akacjo tym bardziej widzę, że z tą niedojrzałością jest na rzeczy.
Ja nie wchodziłabym w małżeństwo mając takie dylematy.
Ale to moje zdanie - decyzję podejmiesz Ty Do małżeństwa możecie dojrzeć.
(liczba mnoga bo jak Cię tu czytam to z tego widać, że to nie tylko o Twoją niedojrzałość chodzi ale i o narzeczonego)
niedojrzałość (jak już pisała jo_tka) to nie jest cecha niezmienna to raczej stan pooprzedzający stan dojrzałości i przemijający
ale:
1. trzeba wiedzieć na czym jest dojrzałość do małżeństwa 2. trzeba chcieć dojrzeć 2. trzeba podjąć ten wysiłek 3. trzeba dać sobie na to odpowiednio dużo czasu
_________________ informuję, że nieużywanie dużych liter przeze mnie nie wynika absolutnie z braku szacunku dla kogokolwiek ale jest przede wszystkim spowodowane szybkoscią z jaką piszę (oraz czasem pewnymi problemami z klawiaturą), proszę o wyrozumiałość.
|
Śr kwi 18, 2012 12:56 |
|
|
|
|
corkafizdejki
Dołączył(a): Śr kwi 18, 2012 19:40 Posty: 42
|
Re: Psychiczna niezdolność do zawarcia małżeństwa?
Mnie się wydaje, (z góry przepraszam jeśli się mylę i Cię zranię, Akacjo), że Akacja ma ochotę wyjść za mąż, iść w białej sukni do ślubu, być królową tego dnia, na którą zwrócone będą oczy wszystkich zaproszonych. Natomiast nie jestem pewna czy ma ochotę na małżeństwo wraz ze wszelkimi jego pozytywnymi i negatywnymi konsekwencjami. Rozumiem, że jako praktykująca katoliczka Akacja nie podejmowała współżycia, co wydaje się być jej mocno na rękę, bo chyba boi się współżycia jak ognia piekielnego. Natomiast nie wiem nic, bo o tym nie napisała, czy narzeczeni pożądają się. Czy jest między nimi normalny pociąg seksualny. Bo jeśli nie to już współczuję obojgu. Co do antykoncepcji, czy też NPR (zawsze mnie śmieszył ten spór aksjologiczny). Kilka osób już tu pisało, że nie ma doskonałych metod. Jest jedna- całkowity brak współżycia. Więc droga Akacjo. Przemyśl sobie o co Ci chodzi. O bycie jednodniową królewną w długiej kiecce i z wiankiem na głowie? Czy o wiele lat życia z tym facetem, który defekuje, puszcza bąki, beka i zacznie łysieć. Czy będziesz się "poświęcała" bo facet to świnia i jak mu nie dasz to odejdzie do innej? Zamkniesz oczy i będziesz się modliła o eiaculatio precox małżonka? Osobiście radziłabym Ci (a jak mniemam również narzeczonemu) udanie się do DOBREGO ŚWIECKIEGO terapeuty. Najpierw trzeba usunąć tę traumę, która głębokim cieniem zalega na Twojej seksualności. Nie gniewaj się ale ja nadaje sie lepiej do baletu niż Ty do małżeństwa.
|
N kwi 29, 2012 21:08 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|