ALe ludzie nie są skłonni płacić, więc raczej szukają sposobu jak płacić mniej a nie więcej. I jak znajdą, to Kościół robi problemy.

Wtedy nie byłby konkurencyjny, tę niszę zajął już Internet.

To tradycja, tyle, że powszechna w krajach anglosaskich. U nich tak się robi. I pewein sens w tym jest. Nie polemizuję z argumentami stojącymi za tym zaleceniem. Są słuszne. Lecz, wg. mnie: niewystarczające. Sądzę, że jakoś się ułoży. I w dalszym ciągu jestem przekonany, że moje ciało, w naturalnej formie, czy pozbawionej wody, ktora stanowi 70 %, a nawet spopielone dalej zostaje materią. Czyli tym piewiastkiem ziemskim, w przeciwieństwie do duszy niematerialnej (przynajmniej w sensie materii, którą jesteśmy w stanie poznać, zbadać, doświadczyć).
A skok na kasę, tylko wtedy, gdy jej nie mam i chcę kogoś pozbawić. Na razie nikt nie musi być pochowany na cmentarzu parafialnym. Nie ma przymusu odprawiania Mszy św. w intencji zmarłego. Kościół nikogo do niczego nie zmusza. Proponuje, wskazuje, wskazuje kierunek.

A ja chcę aby nad moim popiołem odprawiono mszę a następnie popiół rozsypano.

Przepisy w tym zakresie powinny być złagodzone. W końcu nikomu i niczemu nie szkodzi rozsypanie garstki prochów, trzymanie ich w urnie w domu, wysłanie w kosmos czy zamiana na brylant do naszyjnika. Rozumiem ograniczenia epidemiologiczne związane z chowaniem ciał (trudno żeby każdy grzebał sobie trupy w ogródku), ale w przypadku prochów one nie występują, a więc ograniczenia nie ma ją sensu.

Niedługo cała powierzchnia miast zostanie zamieniona na cmentarze.

W jakim sensie?

Cmentarze rozrastają się bo każdy grób zajmuje dużo miejsca. Nalężałoby przejść na kremację.

Też jestem zwolennikiem kremacji, ale nie chciałbym nikomu narzucać co ma robić ze swoim ciałem po śmierci. Byle nie szkodzić innym.

Kiedyś policzyłem ile potrzeba miejsca na równoczesne pochowanie wszystkich żyjących ludzi. Jest to kwadrat o długości boku około 12 km.

Na pochowanie ponad 7 mld ludzi potrzeba ponad 7000km2 licząc tylko 1m2 na osobę (0,5x2), czyli w praktyce trumna przy trumnie. To wychodzi kwadrat o boku 84 kilometrów. Jeżeli policzysz po 2 m2 (przerwy między grobami), a potem dodasz jeszcze 1 m2 (alejki), to wyjdzie kwadrat o boku 145km.
W swych szacunkach chowałeś ludzi pionowo?

Na ludność Polski wystarczy kwadrat o boku odpowiednio 6,3 lub 11 km.
Być może chodziło ci tylko o ludność Polski.

Jestem ciekaw jakby na taki cmentarz o boku 11 km zareagowali ... ekolodzy.

Teraz to jaja sobie robicie. Co mają do rzeczy cmentarze? Sądzicie, w tym tkwi sedno? Myślę, że mozna zakończyć ten wątek lub wrócić do zagadnienia.

A o czym tu pisac? KK jest w swym spojrzeniu zamknięty w kręgu kultury zachodnioeuropejskiej pomimo tego, ze w Europie żyje niecałe 24% ochrzczonych w KK. Więcej jest w Afryce i w Azji, a prawie połowa zyje na obu Amerykach. A że w KK próbuje się kodyfikować każdy najmniejszy aspekt życia, to nalezy się cieszyć, że w ogóle dozwolony jest jakikolwiek inny pogrzeb niz chowanie zwłok w trumnie.

Pomyliłem się o jedno zero na kalkulatorze.

Miało być kwadrat o boku 120 km (licząc po dwa metry kwadratowe na człowieka).

Tym niemniej nie jest to jakaś przerażająca wielkość w porównaniu z powierzchnią naszej planety, dlatego apele, że należy przechodzić na kremację, bo nie ma miejsca na cmentarze, uważam za mocno przesadzone.


Pewnie wcale, bo by na nim leżeli.

A jaka jest powierzchnia wszystkich miast na świecie? Niedługo cmentarze będą miały powierzchnię porównywalną.