Na terenie mojej szkoły jest orlik. Dzisiaj kiedy szlem naokoło orlika zauważyłem że rośnie mały krzak z orzechami. Zjadłem kilka orzechów ale czy to nie jest grzech. To dziki krzak nikt nawet nie wie że tam rośnie

U Łukasza jest napisane: "W szabat przechodził wśród zbóż, a uczniowie zrywali kłosy i jedli, wykruszając [ziarna] rękami." Czy uważasz, że to było zboże któregoś z uczniów Jezusa? Nawet jeślibyś zerwał te orzechy z czyjegoś drzewa to nie wydaje mi się, żeby ktoś poczytał ci to za grzech. Czym innym oczywiście byłoby zerwać wszystkie owoce z czyjegoś drzewa bez jego zezwolenia, ale zerwanie pojedynczych w celu czy to zaspokojenia głodu czy choćby spróbowania jak smakują nie wydaje mi się niczym złym.

Ja bym się zastanawiała w drugą stronę - czy pozwalanie aby jedzenie rosnące w miejscach użyteczności publicznej się marnowało nie jest czasem grzechem ?

W naturze występuje coś takiego jak samosiejki.

Padre to oczywiste, ale zastanawiam się czy skoro chłopak zastanawia się czy jedzenie z takich drzewek to grzech to czy nie jest w zupełnie drugą stronę? Czy pozwalanie aby się to walało po chodnikach nie jest czymś nieodpowiednim, wręcz nagannym i jako społeczeństwo może powinniśmy właśnie promować takie zachowania, wykorzystanie tych osiedlowych jabłek, gruszek czy mirabelek w dobrym celu , a nie pozwalanie aby gniło, orzechy to jeszcze chociaż jakieś zwierzaki wykorzystają. Serio to co się dzieje jest wręcz absurdalne, szczególnie u nas gdzie pobudowano osiedla na miejscu dawnych sadów, niby szkoły wychodzą z jakimiś inicjatywami ,ale tylko odnośnie terenu przy szkołach.

Pewnie dobrze byłoby wykorzystywać dary natury, ale nawet jeśli człowiek z tego nie korzysta to nie podciągałbym tego pod marnowanie. To czego nie wykorzysta człowiek to wykorzystają wszelakiej maści zwierzęta, owady czy jeszcze inne robactwo. W przyrodzie nic nie ginie.