Nie jest to oczywista brednia. Podaj jakieś podstawy swoich poglądów, Quinque - jak na razie Twoje poglądy również można uznać za brednie, bo tak...

Przepraszam, ze odpowiedzialem na pytanie.
Nie wzialem pod uwage ze rozm,awiasz sam ze soba.

O czym ty do mnie piszesz? Nie mój problem ze nie wiesz jak w Kościele, rozwijało się postrzeganie Maryi na przestrzeni wieków... Mam ci podać podstawy moich poglądów na temat czego?

Jeśli uważasz, ze coś jest brednią, to jesteś zobowiązany argumentować i udowodnić to, inaczej mamy do czynienia z pomówieniem i z dziecinną zabawą w stylu:
- Bredzisz!
- Nie, to Ty bredzisz!
- Nie znasz się na tym!
- To Ty się nie znasz.

Robaczek - dalsza część mojego postu wyjaśnia, dlaczego uważam, że odwracasz kota ogonem. Dziękuję za Twoją odpowiedź - jest ona dla mnie cenna, ale nie przemawia do mnie chwyt: "bo Maryja jest bezgrzeszna". Jezus także jest bez grzechu, więc chyba wie, których próśb ma wysłuchać?

Uzasadniłem że brednią jest to że kult Maryjny wynika z potrzeby wprowadzania jakiegoś tam żeńskiego pierwiastka. To że tego nie akceptujesz to już nie mój problem

"Brednią jest uważanie, że kult Maryjny nie wynika z wprowadzenia żeńskiego pierwiastka. Jeśli tego nie akceptujesz, to Twój problem." - to parafraza Twojej wypowiedzi.

Dyskusja się skończyła? Uważasz, że takie sformułowania są zasadne? Uważasz, że są to argumenty w kulturalnej dyskusji?

Czy Ty wogole rozumiesz co piszesz?
Zapytales: Czemu Jezus może odmówić nam, ale nie może odmówić Maryi?
I odpowiedzialem tak jak rozumiem - czemu.
Kropka.

Ja też odpowiedziałem, jak to rozumiem. I rozumiem, że odwracałeś kota ogonem, nawiązując do bezgrzeszności Maryi, chociaż ta bezgrzeszność jest łaską wynikającą z Niepokalanego Poczęcia, a więc nie jest zasługą Maryi. To mi logika... Jezus wysłuchuje Maryi, bo jej udzielił łaski bezgrzeszności. Nie masz wrażenia, że to trochę pokrętne?
Łaska jest darem niezasłużonym, więc grzeszność nie wpływa na skuteczność modlitwy. Modlitwa skruszonego grzesznika jest wysłuchana tak samo, jak modlitwa kogoś, kto nie zgrzeszył w ogóle. Posługiwanie się więc pojęciem grzechu, mówiąc o modlitwie i łasce, wymaga ostrożności. Wyrokowanie w tej kwestii i używanie argumentu grzechu uważam za coś pokrętnego.

Nie mniej - masz prawo do takich opinii. Ja mam prawo do swoich i właśnie je wyrażam. A moją opinią jest to, że odwracasz kota ogonem. Być może się mylę, ale mam prawo napisać, co myślę i dążyć do weryfikacji swoich opinii.

I wyjaśniłem dlaczego tak uważam. To już nie moja wina iż nie wiecie że Mariologia jest ściśle powiązana z wiarą w wcielenie. I przez pryzmat wiary w Jezusa i Trójcę należy patrzeć na osobę św. Marii

"To nie moja wina, że nie wiecie" - to brzmi jak dziecinne: "wiem, ale nie powiem"...

Warto pamiętać co powiedział Ludwik Maria Grignion de Montfort w "Traktacie o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny"

"Podobnie, jak w porządku naturalnym i cielesnym dziecko ma ojca i matkę, tak w porządku nadprzyrodzonym i duchowym mamy Ojca - Boga i Matkę - Maryję. Wszystkie prawdziwe dzieci Boże i wybrani mają Boga za Ojca, a Maryję za Matkę, a kto nie ma Maryi za Matkę, ten nie ma Boga za Ojca. I dlatego ci, co pójdą na potępienie, mianowicie heretycy, schizmatycy itp., którzy Najświętszej Maryi Panny nienawidzą lub odnoszą się wobec Niej z pogardą i obojętnością, nie mają Boga za Ojca, jakkolwiek się tym szczycą, gdyż nie mają Maryi za Matkę. Gdyby bowiem mieli Ją za Matkę, kochaliby Ją i czcili, jak prawdziwe i dobre dziecko kocha i czci tę matkę, jaka je na świat wydała.

Najbardziej niezawodnym znakiem, po którym można rozpoznać odstępców, głosicieli błędnych nauk i tych, których Bóg nie zaliczył w poczet wybranych, jest to, że mają oni dla Matki Najświętszej tylko wzgardę lub obojętność, i starają się słowem i przykładem, otwarcie lub skrycie, nieraz pod pięknymi pozorami umniejszać nabożeństwo i miłość do Niej..."

To nie jest najbardziej niezawodny znak, po którym można rozpoznać odstępców, ponieważ nabożeństwa do Maryi nie jest konieczna do Zbawienia.

Wychodzę z założenia, że Bóg nie ma płci, więc może być zarówno Ojcem, jak i Matką.

Warto pamiętać i czytać dzieła Ludwika, ale nie jest to argument. Równie dobrze mogę się powoływać na Marcina Lutra. Bez głębszej analizy dzieła Marcina są wartościowe, ale nie mają wartości argumentu w dyskusji.

Maria Grignion de Montfort, to wielki autorytet w Kościele Chrystusa i trzeba być wielce nieodpowiedzialnym człowiekiem, aby lekceważyć jego słowa. Doradzam ci, abyś dogłębnie zastanowił się w jakim konstrukcje myślowym tkwisz i kto nim zarządza.
Komu zależy, aby deprecjonować, pomniejszać rolę i znaczenie samego Zbawiciela i Jego Przenajświętszą Ofiarę? Komu zależy na tym, aby pomniejszyć rolę i znaczenie Matki Bożej w Kościele, aby Ją ignorować?
Kto wszczepia ignorancję do wszystkich świętych w Kościele i usuwa istnienie piekła ze świadomości człowieka?
Czy nie jest to ta wygodniejsza droga i obietnica łatwego zbawienia? Czy autorem tej manipulacji nie ojciec Kłamstwa?

To daleko posunięta manipulacja. Nie pomniejszam wartości Najświętszej Ofiary, ani nie podważam istnienia piekła. Co do świętych - nie wszczepiam ignorancji, ale dociekam przyczyn kultu i dążę do równowagi w kulcie.

Co do autorytetu - nie lekceważę jego słów, ale nie dopuszczam do Argumentum ad verecundiam. Można cytować każdego, ale w dyskusji nie można używać tych cytatów jako narzędzia do manipulacji. Należy komentować, argumentować, analizować, a nie wstawiać cytaty autorytetu i stwierdzać, że skoro jest to autorytet, to jest on nieomylny i tak na pewno jest.

Trzeba się uczyć od starszych braci, świętych i czerpać z ich doświadczenia. Wiedzieli co mówią i byli w tym precyzyjni. To zaszczyt korzystać z ich myśli.
Nie korzystanie ze skarbca Kościoła Chrystusowego byłoby przejawem ignorancji, arogancji i przesadnej wiary we własny rozum.